5/12
Tomasz Jarmoła - "Kreta 1941"
Gatunek: wojenna, analiza, historyczna
Ilość str.: ok 200
Pierwsze wydanie: Warszawa 2015
- Kolejna książka z serii Bellony "Historyczne Bitwy" o przyjemnym dla mnie kieszonkowym formaciku. Dosłownie bo już nosiłem i w kieszeni kurtki i szturmówach i tak akurat jak na wymiar robione
- Książka spełnia i ładnie wpisuje się w standard całej serii. Opisana stonowanym ale nie nudnym językiem. Mimo, że nie jest to pierwsza ksiażka o tematyce walk na Krecie w początach lata 41-go jaką przeczytałem to i tak dowiedziałem się parę ładnych rzeczy.
- Na przykład "przy okazji" autor zgodnie z tradycją serii omawia wstęp sytuacji czyli jak do tych walk doszło. W praktyce oznacza to omówienie esencji sytuacji geopolitycznej na Bałkanach z lat 40 - 41 i jak doszło do walk na Bałkanach w Jugosławii i Grecji w prawie przeddzień inwazji na ZSRR. Oraz udział Włoch w początkowej fazie konfliktu w Grecji.
- Ładnie pokazuje, że tym Niemcom wcale tak łątwo i gładko nie szła ta kampania a i alianci, w tym wypadku głównie wojska ANZAC czyli z Australii i Nowej Zelandii też nie były bez winy.Począwszy od początku gdzie w brytyjskim sztabie panowała niewiara w sukces i sens interwencji BEF (Brytyjski Korpus Ekspedycyjny) w Grecji. Mimo to właśnie elicie wojsk pancernych i górskich III Rzeszy, zaprawionych w poprzednich kampaniach wcale nie szło tak lekko. A przy okazji jak o włos prawie polscy żołnierze przeznaczeni do drugiej fali sił mających lądować w Grecji prawie w ostatniej chwili byli wycofani wraz z rezygnacją z tej drugiej fali i podjęciem decyzji o ewakuacji BEF z Grecji.
- No i omówienie głównego punktu programu czyli walk na Krecie. Począwsz od huraoptymzmu panującego w niemiecki sztabie jakby na pohybel słynnej niemieckiej jakości i solidności który zaplanował całą operację na zasadzie "zrzucimy ich i jakoś sobie poradzą" bo z nierzorzumiałych powodów panowało przekonanie, że alianci są pobici i będą chętnie machać białymi flagami jak tylko elita na spadochronach się pojawi na ziemi. A tu klops. Alianci zgotowali Niemcom krwawą łaźnię. Spadochroniarzom groziło rozbicie i likwidacja.
- A jednak. Po serii pomyłek, właściwych i niewłaściwych decyzji u obydwu stron, waleczności, zażartości zwykłych żołnierzy na polu walki, wykorzystania szansy lub nie we właściwym momencie trochę bardziej poszczęściło się Niemcom. Takie sapkowskowe "My byliśmy dzielniejsi o 1 miutę dłużej." czy jakoś tak tam to było. W efekcie flota aliantów musiała ewakuować cofające ale nie pobite oddziały. Potem te oddziały trafiły do Egiptu by ostatecznie wzmocnić siły państw aliantów działających w Afryce Północnej. A ci którym nie udało się wwycofać wzmocnili oddziały lokalnej partyzantki.
- Wadą, kolejny raz powtórzoną w książcę tej serii są mapy. A właściwie ich brak. Są zaledwie 4. Z czego pierwsza to ogólny zarys kampanii w Grecji i zbyt ogólna by znaleźć miejsca o jakich mowa w tekście. Same walki na Krecie prezentują pozostałe 3 mapy no i tutaj sytuacja wygląda podobnie. Jak dla mnie to absolutne minimum by mieć pogląd ocb a w praktyce jeśli komuś zależy widocznie musi czytać książkę z Google Map czy czymś podobnym by mieć orientację o jakich miastach, wioskach, wąwozach, mostach i szczytach czy pasmach górskich jest mowa.
---
Ocena 7-8/10. Od kogoś kto się interesuje takimi rzeczami bo jak nie to pewnie byłaby nie lekka do przełknięcia. Ładnie wpisuje się w standard serii podobnych książek. Język strawny, bez udziwnień więc wartość merytoryczna jest łatwo przyswajalna.