Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > Zakątek LI-teracki > Literatura
Zarejestruj się Użytkownicy


Zobacz wyniki ankiety: Jakiego wyzwania się podejmiesz?
7 3 30.00%
12 2 20.00%
18 2 20.00%
24 1 10.00%
30 1 10.00%
36 0 0%
42 0 0%
48 1 10.00%
54 0 0%
Więcej niż 54 0 0%
Głosujących: 10. Nie możesz głosować w tej sondzie

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 11-03-2018, 21:52   #21
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Brandon Sanderson - Z Mgły Zrodzony

7/48




Miałem bardzo wysokie oczekiwania względem tej serii, którym Brandon Sanderson nie sprostał.

Każdy z pewnością ma tak, że czyta książkę z szeroko otwartymi oczami i "wow" w głowie. Są także lektury, w których niby wszystko jest w porządku, a jednak brakuje elementu, który wprawia w zachwyt.

Właśnie tutaj zachodzi taki przypadek. Może chodzi o to, że zwroty akcji nie mają tak wielkiej siły uderzenia, jaką chciałbym zobaczyć. Może o to, iż akcje trwają trochę czasu. Może wszystko dlatego, że widzę jeden, określony na początku cel jest kontynuowany do samego końca. Albo wszystko razem wzięte i jeszcze coś.

Ponadto postacie wydają mi się... czasem odrobineczkę przerysowane. Taką odrobinkę, że jest zauważalna kątem oka i nie zawsze. Ale czasem uwiera jak ziarnko grochu.

W tym momencie kończę wymienianie negatywów. Nie ma więcej. Wymieniłem wszystkie.

Sanderson jak w poprzednich recenzowanych książkach, błyszczy pomysłami. Zostajemy wprowadzeni do ponurego świata, w którym niebo zasnute jest chmurami padającego popiołu. Przebija się przez nie czerwone słońce dające brązowym, wątłym roślinom niewiele energii. Niebieskie niebo i powszechna zieleń jest tak abstrakcyjna, że mieszkańcy świata nawet nie potrafią sobie wyobrazić, że w naturze mogą występować takie kolory. Wydają im się nienaturalne.

Zielone rośliny? Czemu nie niebieskie lub fioletowe?
Jest to niemal cytat.

Wieczorową porą natomiast nachodzą mgły. Oczywiście nie są naturalne, a "rasa" robotników nazywających się skaa boją się w nią wychodzić. "Rasa" szlachecka co prawda wychodzi w nie, lecz nie upatrują w tym szczególnej przyjemności.

A całym tym Ostatnim Imperium włada Ostatni Imperator, bezwzględny tyran o półboskiej mocy. Jego armią są kolossy - wielkie, humanoidalne bestie, służbą porządkową są Inkwizytorzy - ludzie posiadający wielkie, metalowe kolce przebijające się przez czaszkę w miejscu oczodołów, administracją są obligatorzy - na poły kapłani i biurokraci przedstawiający wolę Imperatora.

To jednak sam początek!
Nie istnieje tam pojęcie magii, tylko allomancji polegającej na "spalaniu" połkniętych opiłków odpowiednich metali bądź stopów. Każdy pierwiastek ma powiązany z nim stop. Jedno działa przyciągająco, drugie odpychająco, przy czym należy to wziąć w duży cudzysłów. Żelazo i stal to w istocie przyciąganie i odpychanie metali, ale już miedź ukrywa allomancję, natomiast brąz ją wykrywa.

Lepiej, allomancja również ma swoje ograniczenia. Podczas spalania cyny zmysły zostają wyostrzone. Problem w tym, że jak nagle pojawi się źródło światła, to efektem będzie oślepienie. Jeśli stalą odepchnie się metal, to należy wziąć pod uwagę masę obu ciał. Odpychanie od przedmiotów znacznie cięższych odrzuci odpychającego.

Natomiast użytkownicy allomancji dzielą się na dwie kategorie: Mgliści i Z Mgły Zrodzeni. Ci pierwsi potrafią spalać tylko i wyłącznie jeden metal lub jego stop (dowolny), zaś drudzy wszystkie. Spalający cynę z ołowiem to Zbiry lub Cynozbrojni, bo ich możliwości fizyczne są zwiększone, zaś ci od mosiądzu to Uspokajacze. Monetostrzelni, Szarpacze, Cynoocy i tak dalej.

Ale to nie wszystkie rodzaje "magii" jest jeszcze feruchemia i hemalurgia. O nich jednak nie będę mówił, ponieważ tutaj spoiler były zbyt duży. Wyjaśnienie allomancji pojawia się względnie szybko, natomiast już same nazwy dwóch pozostałych wypowiadane są dość późno. Niemniej wszystkie oparte są na metalach.

Przygoda zaczyna się od Kelsiera, Z Mgły Zrodzonego pół-skaa. To prawdziwa rzadkość, ponieważ allomancja ujawnia się tylko u tych, którzy posiadają szlachecką krew, a już pośród całej populacji szlachty jest ich niewiele. Dodatkowo prawem jest to, że szlachcic po spędzonej nocy z kobietą skaa musi ją zabić. Nie zawsze tak się dzieje, czego przykładem jest wspomniany już genialny mąciwoda i złodziej. Powraca on z więzienia bez wyjścia, w którym zamknął go Ostatni Imperator, by z uśmiechem nieść ludziom nadzieję. Trzeba wam wiedzieć jeszcze, że uśmiechnięty skaa to niemal oksymoron.

Co zaś planuje rzeczony człowiek? Bagatela, obalenie półboga. On nie zrobi? On? To potrzymajcie mu piwo i patrzcie.

 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-03-2018, 09:37   #22
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
3.

Y: The Last Man - Brian K. Vaughan, Pia Guerra

Gatunek: komiks


Recenzja może zawierać spoilery.

Postapokalipsa zawsze była chodliwym tematem wśród twórców szeroko pojętej fantastyki. Co znamienne, historie snute na zgliszczach cywilizacji opisują zazwyczaj losy zwykłych obywateli. Kiedy ich problemy kończyły się dotychczas na spłacie kredytu, tak globalna katastrofa zmusza owych do walki o przetrwanie. Często wiąże się to z przewartościowaniem: bohaterowie po raz pierwszy w życiu weryfikują swoją moralność, jak też pojęcie człowieczeństwa. Cały ten zabieg pozwala odbiorcy łatwo identyfikować się z postaciami i czyni je bardziej ludzkimi, niż gdyby posiadały wymyślne moce.
Wizje ,,dni ostatecznych” mają zbieżne pomysły na samą zagładę świata. Są to zazwyczaj wariacje wokół wybuchu bomby, epidemii lub otwarcia jakiegoś portalu, jeśli zakładamy element nadnaturalny. I choć nie ma w tych schematach nic złego, to szkoda, że tylko sporadycznie ryzykuje się z innymi pomysłami na zagładę. A tak właśnie zrobił twórca komiksu, w którym unicestwienie dotyczyło jedynie mężczyzn.
Sądnego dnia enigmatyczna siła uśmierca każdą istotę z tytułowym chromosomem. Przy życiu pozostają kobiety oraz, z jakiegoś powodu, ostatni mężczyzna na świecie, magik-amator Yorick wraz z niesforną małpą, którą postanowił wytresować. Dość szybko jego ścieżki krzyżują się z charakterną wojowniczką o kryptonimie 355 oraz doktor Mann, skrytą panią naukowiec. W trakcie kolejnych tomów przewija się znacznie więcej postaci: siostra Yoricka, jego dziewczyna, twarda pani marynarz Rose czy nawet… dowódczyni sił zbrojnych Izraela. To jednak perypetie wcześniej wspomnianej trójki tworzą główną oś historii. Razem starają się odgadnąć co spowodowało katastrofę, w jaki sposób Yorick oraz małpa przeżyli i wreszcie spróbować choć częściowo odwrócić cały proces.
Ich podróż przez sfeminizowany świat ma wieloraki charakter. Przez większość czasu jest to fabuła o lekkim tonie, z kilkoma wątkami szpiegowskimi w tle. Można tu równolegle odnaleźć garść społecznych komentarzy. Część kobiet dąży do bezpośredniej odbudowy cywilizacji i stara się przykładowo odbudować struktury Białego Domu. Są jednak grupy z rodzaju Sióstr Amazonek, skrajnych feministek, które niszczą wszelkie pozostałości po mężczyznach, w efekcie tak naprawdę siejąc terror. To tylko długa lista różnych frakcji w całkiem rozbudowanym świecie, w którym autor ucieka od jednoznacznej oceny kobiecej mentalności. W komiksie znajdziemy szeroki zakres poglądów na społeczną rolę piękniejszej płci czy relacje damsko-męskie, które przywraca na wokandę postać Yoricka.
Ostatecznie twórca nie zarysowuje pełnego obrazu nowych realiów. Wiemy że pogrążony jest on co najmniej w nieładzie i brak w nim podstawowych surowców, choćby ze względu na fakt, że w zakładach produkcyjnych i elektrowniach to właśnie męskich pracowników było najwięcej. Jednocześnie obserwujemy również zbiorowości żyjące w relatywnie normalnych warunkach. Przy całej złożoności świata przedstawionego, czasem brakuje tu konsekwencji. Nie do końca wiadomo na ile faktycznie jest to opowieść o zagładzie, czy dotyczy ona adaptacji w ubogim w testosteron środowisku.
Traci to jednak znaczenie, kiedy uświadomimy sobie, że siłą napędową tego komiksu są relacje bohaterów. Każdy z protagonistów został dobrze przemyślany i obdarzony nie zawsze łatwą przeszłością. Autor umiejętnie stopniuje chemię, choć czasem popada w banalne miłostki i nadmiar retrospekcji. Co ważne, zwrócono także uwagę jak hipotetyczne wyczyszczenie świata z mężczyzn może nabroić w seksualności jako takiej. ,,The Last Man” nie ucieka od ów trudnego tematu, z resztą czasem robi to aż zbyt nachalnie. Część postaci wpada sobie w ramiona, choć trudno u nich dojrzeć wyraźne sygnały rosnącego uczucia. Z kolei zawiązywanie czysto kumpelskich więzi wypada tu o wiele lepiej.
Mam kilka wątpliwości co do końcówki oraz zamknięcia kilku wątków. W recenzji ,,Fables” z zeszłego roku pisałem, że nie podobało się przeciąganie akcji, w momencie jak seria powinna zbliżać się do końca. Tutaj mamy do czynienia z odwrotną sytuacją. Puenty nadciągają zbyt szybko, jakby w pośpiechu. Co prawda dostajemy zadowalającą ilość odpowiedzi, lecz można odnieść wrażenie że zabrakło właściwego wyhamowania akcji, a wiele intrygujących tematów ucięto dość nagle.
Graficznie komiks prezentuje się bez zarzutu. Rysowniczka Pia Guerra jest laureatką wielu nagród, także sygnowanej nazwiskiem Eisnera, który w Stanach stanowi komiksową legendę. Warto dodać, że praca przy ,,The Last Man” znacznie rozwinęła jej karierę i otworzyła wiele furtek dla następnych projektów.
Ogółem to dobry i dość nowatorski komiks, który z reguły trzyma prawidłowe tempo akcji i wie jak odpowiednio użyć cliffhangerów, aby stale podtrzymywać zaciekawienie czytelnika. Interesująca fabuła oraz wyważona dawka humoru sprawiają, że zapomina się o kilku naiwnych zabiegach. Cieszy również fakt, że Vertigo ściśle zaplanowało sobie ów projekt i nie kontynuowały go zbędne sequele czy spin-offy.

Ocena: 7/10
 

Ostatnio edytowane przez Caleb : 12-03-2018 o 13:29.
Caleb jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 12-03-2018, 13:23   #23
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Maria Ginter - Ali Baba i jego pieskie życie

8/48




Tę książkę poleciła mi moja mama. Nawykły do odmiennej preferencji względem czytanych książek raczej nie spodziewałem się, że mi się spodoba… A jednak.

Narratorem książki jest pies nazywający się Ali Baba i z tym wiązały się moje największe obawy. Sądziłem, że Maria Ginter pójdzie w kierunku filmów familijnych z udziałem „mówiących” zwierząt, gdzie przedstawiane są dramaty czworonogów.
Okazało się, że nie było się czego bać. Autorka zaprezentowała bardzo optymistyczne podejście przywołujące wielokrotnie delikatny uśmiech. Owszem, znajdują się tam problemy, ale też ich rozwiązania.

Sama historia nie jest skomplikowana. Składa się z niepowiązanych ze sobą rozdziałów będących fragmentami życia psiaka oddzielonych od siebie różnymi przedziałami czasowymi. Każdy rozdział skupia się na problemie krótkoterminowym, przez co miałem wrażenie, że czytam po prostu o zwykłym życiu codziennym z blaskami i cieniami. To nie jest epicka opowieść o podróżowaniu psa przez wielkie problemy jak przechytrzenie sprytnych złoczyńców. To jest po prostu opowieść o codzienności. W zasadzie szczęśliwej, jeśli spojrzeć na całokształt.

Jak często spoglądamy na życie przez pryzmat chwilowych skaz? Bo tu potknięcie, tam ktoś ochlapał, tego mi się nie chce, ktoś spojrzał krzywo, to mi się nie podoba. To wszystko są elementy. Naturalnie, dokładają cegiełkę do całokształtu, ale są jak brzydkie ikony na pulpicie z piękną tapetą. Wystarczy spojrzeć na tapetę, tło życia, a wszystko się rozjaśnia w przypadku zdecydowanej większości ludzi.
Może warto przypomnieć sobie o osobach bliskich, ich uśmiechach i ich sympatii nie tylko ze względu na zalety, ale pomimo wad? Te pierwsze uważają za ważne, te drugie schodzą na dalszy plan. Może warto spojrzeć w oczy psa czekającego na spacer? Może warto uczynić coś miłego tylko po to, żeby zobaczyć czyjś uśmiech i przez to samemu się uśmiechnąć? Podobny przekaz prezentuje Mesajah.

Cytat:
Napisał Natural Dread Killaz
A pomyśl - bardzo wielu ludzi by chciało
Być na drodze do szczęścia w tym miejscu co Ty.
Bardzo lubię jak książka skłania mnie do myślenia. Jak zadaje pytania, nad którymi mogę się zastanowić lub prezentuje kwestie, nad którymi zdecydowanie warto się pochylić. Nawet jeśli pojawiają się w nieskomplikowanym opakowaniu.

Wierność, przywiązanie oraz fakt, że drugi człowiek inaczej patrzy na świat. Ile razy chcąc zrobić coś dobrego zostaliście źle odebrani? Zdarzyło się chyba każdemu przynajmniej raz, prawda? A jeśli w danej sytuacji zachodzi zdarzenie analogicznie przeciwne? Czy przypadkiem tym razem ty nie odbierasz kogoś źle pomimo pięknych intencji tejże osoby?

„Ali Baba i jego pieskie życie” jest nieskomplikowana fabularnie. Już po samym postawieniu problemu wiedziałem, że wszystko dobrze się skończy. Często udawało mi się przewidzieć zakończenie rozdziału, ale w tym wypadku nie była to wada. To taka mała szkoła rzeczywistości o przekazie: „wszystko będzie dobrze”. Czytelnik czyta i spodziewa się dobrego zakończenia w sytuacjach całkowicie życiowych, a potem je dostaje. To nastraja niezwykle pozytywnie i optymistycznie.

Jestem pod wrażeniem. Nie spodziewałem się tego. Muszę częściej pytać mamę czy ma coś dobrego do poczytania.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 14-03-2018 o 10:10.
Alaron Elessedil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 13-03-2018, 13:59   #24
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
5/18

Hobbit - J.R.R. Tolkien

[media]https://webimage.pl/pics/875/3/d681096.jpg[/media]

Ocena: 8/10


Tak się jakoś złożyło, że nigdy nie miałam okazji przeczytać Hobbita choć trylogię Władcy Pierścieni miałam otrzaskaną od czternastego roku życia, jak nie wcześniej. Podejrzewam też, że nie muszę nikomu pisać o czym jest ta książka, bo wszyscy ją już dawno przeczytali - albo obejrzeli ekranizację, więc odniosę się tylko do swoich wrażeń, które oczywiście są - pozytywne. Wprawdzie mam wrażenie, że mogłabym trafić na lepsze tłumaczenie, zwłaszcza wstawek poetyckich, czyt. pieśni, ale to chyba jedyne na co mogłabym się poskarżyć w tym uroczym dziełku, które tylko przypomniało mi jak bardzo lubię literaturę fantasy.
Historia na plus;
bohaterowie wspaniali;
opisy nie za długie i nie za krótkie, dobrze wpływające na wyobraźnie;
język przystępny;
długość odpowiednia.

Polecam ja... najgorszy recenzent jakiego mogliście czytać :P

 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 14-03-2018, 10:14   #25
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Remigiusz Mróz - Behawiorysta

9/48




Gdybym miał opisać książkę jednym słowem, to jak by ono brzmiało?

Niespójna.

Jeśli bohater jest przedstawiany jako facet potrafiący rozwiązać niemal każdą sprawę, jako doświadczony prokurator, który niejedno w swojej wieloletniej karierze widział, to oczekuję, że będzie się tak zachowywał. Jeśli taki bohater robi najbardziej kretyńską rzecz, jaka może przyjść do głowy, to oczekuję, że ma master plan z sekretami w sekretach, a nie tego, że po prostu robi rzecz głupią.
Ale od początku.

Podchodziłem do tej książki z obawą. Opis na odwrocie mnie nie zachęcił. Pozwolę sobie zacytować.

Cytat:
Napisał Behawiorysta
Zamachowiec zajmuje przedszkole, grożąc, że zabije wychowawców i dzieci. Policja jest bezsilna, a mężczyzna nie przedstawia żadnych żądań. Nikt nie wie, dlaczego wziął zakładników, ani co zamierza osiągnąć. Sytuację komplikuje fakt, że transmisja na żywo z przedszkola pojawia się w internecie.

Służby w akcie desperacji proszą o pomoc Gerarda Edlinga, byłego prokuratora, który został dyscyplinarnie wydalony ze służby. Edling jest specjalistą od kinezyki, działu nauki zajmującego się badaniem komunikacji niewerbalnej. Znany jest nie tylko z ekscentryzmu, ale także z tego, że potrafi rozwiązać każdą sprawę. A przynajmniej dotychczas tak było…

Rozpoczyna się gra między ścigającym a ściganym, w której tak naprawdę nie wiadomo, kto jest kim.
Pierwsza myśl? Co mnie to obchodzi? Nie widziałem tutaj zbyt wielkiego pola na komplikację. Przyjeżdża negocjator, wjeżdżają antyterroryści, po książce. Postanowiłem jednak dać temu szansę, ponieważ jednak jakoś tyle stron autor musiał zapełnić. Dodatkowo Remigiusz Mróz wyrobił sobie nazwisko w pewnym kręgu i to zdecydowanie z pozytywnymi łatkami.

Rozpocząłem czytanie. I zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Wciągnęła mnie. Bez tytułowego bohatera na scenie służby porządkowe nie potrafią zrobić zupełnie nic. Potrzebny im specjalista od kinezyki, który pomimo problemów daje radę odczytać coś ze swego antagonisty. Potem następuje moment, w którym właściwie Mróz mógłby już kończyć… Zaraz, zaraz… jakto? Przecież jesteśmy dopiero w około 1/3 książki…

Bum! Eksplozja głupoty.

Myślę sobie: „Oho, dobry jest. Robi coś idiotycznego, więc z całą pewnością ma plany w planach.”
Oddaję głos w ręce klasyka. Otóż Gerard po prostu zabłysnął brakiem intelektu. Lepiej, żebyście to wiedzieli, aby nie było rozczarowania podczas czytania. Niemniej sytuacja wydaje się całkiem do wyratowania. Owszem, miał zaćmienie umysłu, ale zdaje się, że to otwiera mu nowe pola choćby na płaszczyźnie sukcesu jakim jest rozgryzienie przeciwnika.

Książka jest podzielona na trzy duże części. Pierwsza i druga ma ten sam problem. Akcja jest ciekawa, po czym następuje końcówka wyjęta z du… żego kapelusza. Choć muszę przyznać, że „Allego Sonatowe” (pierwsza) podobała mi się znacznie bardziej niż „Adagio, Largo” (druga). Potem następuje „Presto, Vivo” i całkowity kolaps. Dwukrotnie po idiotycznych akcjach Behawiorysty.

Pod koniec „Adagio, Largo” ktoś może próbować tłumaczyć go emocjami. Nie. Definitywnie nie. Wtedy złapał wiatr w żagle, wtedy to on był panem sytuacji psychicznej na polu i chwycił cugle pragmatyzmu.

Z resztą, jeśli nie boicie się większych spoilerów, a jest tam jeden bardzo, bardzo duży, to polecam komentarz gwiazdki. Według mnie oddaje wszystko. Ja niby też troszkę ujawniam, ale dlatego, że staram się jedynie zmniejszyć rozczarowanie.

Edling jest niespójny pod względem charakteru, a to jest cecha, na którą bardzo mocno kładę nacisk. Antagonista jest przesadzony względem Behawiorysty.

To nie jest jednak tak, że książka mi się nie podobała. Czytało się przyjemnie i szybko. Akcja nie zanudzała. Pojawiło się kilka bardzo ciekawych pomysłów. Całkowicie kupuję motyw zbrodniarza, ponieważ wierzę, iż coś takiego mogłoby się zrodzić w ludzkiej, nieco skrzywionej psychice.
Postacie drugoplanowe miały swój unikalny, nieprzekombinowany charakter.

Nie kupuję za to całkowitej bezradności informatycznej. Kolejna niespójność. Wspomnienie o tym, że informatycznie wszystko wyszło bardzo drogo, ale nikt nie pochyla się nad źródłami finansowania. Jeszcze jedna niespójność.

Książka jest fajna, ale jest dla mnie niewiarygodna.
A bo twoje fantasy i czary-mary, to niby wiarygodne i spójne, co? Pokaż mi człowieka, który za pomocą magii rzuca kulami ognia, cwaniaku.
Otóż tak, magia jest bardziej wiarygodna i spójna niż omawiana pozycja Mroza, ponieważ jest wprowadzonym czynnikiem obcym i oczywiście niewiarygodnym, ale zachowującym się w wiarygodny i przewidywalny sposób na mocy określenia zasad jej działania. Stworzony jest pewien obiekt. Mówimy: „Załóżmy, że istnieje. Wtedy zachowuje się zgodnie z tymi regułami.”, co nie czyni jej irracjonalnym.

W książce Remigiusza Mroza występują sprzeczności z założeniami. Zakładam, że ten obiekt istnieje i zachowuje się w taki sposób. Potem nagle zachowuje się w inny sposób.

Mimo wszystko jednak polecam. Nie nastawiajcie się na pozycję urywającą kończyny z dolnej części ciała, bądźcie przygotowani na rozczarowania, a możecie się przy niej dobrze bawić.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 18-03-2018, 12:23   #26
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
6/18

Harry Potter i przeklęte dziecko - John Tiffany i Jack Thorne

[media]https://image.ceneostatic.pl/data/products/45314615/i-harry-potter-i-przeklete-dziecko-czesc-1-2-oprawa-miekka.jpg[/media]

Ocena: 0/10


Coś okropnego.

Z reguły zawsze lubiłam czytać dramaty, ponieważ ich autorzy z racji gatunku literackiego, muszą bardziej skupić się na fabule niż na laniu opisowej wody, która może swoim kunsztem przyćmić miałkość przedstawianej historii.

„Harry Potter i przeklęte dziecko” jest oczywiście scenariuszem, nie dramatem… a przynajmniej nie w sensie gatunkowym :P
Treść jest mocno podyktowana zamiarem zbicia kasy na sławnym tytule.
Mamy starych bohaterów, którzy jedyne co mają wspólnego ze swoimi pierwowzorami to imiona i uniwersum; charaktery mają jednak tak pozmieniane, że nie rozpoznajemy w nich tych… o których czytaliśmy w książkach, czy oglądaliśmy w filmach.
Taki Ron na przykład cofnął się w rozwoju, płata wszystkim psikusy i nie ogarnia świata rzeczywistego wokół siebie, a jest teraz w wieku 40 lat i opiekuje się dziećmi; Harry stał się ojcem tyranem, nieradzącym sobie ze swoimi emo uczuciami i obowiązkami w pracy; Ginny wszystko wiedzącą i rozumiejącą ostoją spokojności, która nie ocenia - rozumie i zna wszystkie lekarstwa na troski; a Draco czułym, odważnym mężczyzną broniącym szczęścia swojego syna, który pomimo niepowodzeń nie poddaje się i dumnie kroczy przez życie.
Nowi bohaterowie są płytcy i infantylni, nie da się z nimi w żaden sposób sympatyzować, ich działania nie są podyktowane żadnym logicznym, czy emocjonalnym wykładnikiem; nie budują nawet fanserwisu… nie robią nawet show… mam wrażenie, że mają jedynie przedłużać katorgę do maksimum, by dało się z widza spektaklu (które chyba 6h trwa?) wydoić jak najwięcej pieniędzy za bilet.
Cała akcja zamknięta jest w dwóch dwu aktowych częściach, przy czym w pierwszym akcie pierwszej części bardzo szybko da się przejrzeć "fabułę", kolejne trzy części Moda na sukces odcinek 18643 - przy czym jeśli którykolwiek ze starych bohaterów, byłby faktycznie tym z książek... całe "dzieło" skończyłoby się w na dwóch aktach. Nie mam bladego pojęcia dlaczego Rowling zgodziła się na wydanie takiej szmiry... kasy ma w bród, a jak sama twierdzi - kocha "Pottera" jak własne dziecko... dlaczego więc tak je skrzywdziła?

Podsumowując. W internecie jest dostępne multum lepszych fanficków, które potrafią zachwycić nie tylko treścią, ale i wykonaniem, na wierności odzwierciedlenia świata kończąc.

Nie polecam nikomu.

 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 20-03-2018, 23:51   #27
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
5/12





Tomasz Jarmoła - "Kreta 1941"
Gatunek: wojenna, analiza, historyczna
Ilość str.: ok 200
Pierwsze wydanie: Warszawa 2015


- Kolejna książka z serii Bellony "Historyczne Bitwy" o przyjemnym dla mnie kieszonkowym formaciku. Dosłownie bo już nosiłem i w kieszeni kurtki i szturmówach i tak akurat jak na wymiar robione

- Książka spełnia i ładnie wpisuje się w standard całej serii. Opisana stonowanym ale nie nudnym językiem. Mimo, że nie jest to pierwsza ksiażka o tematyce walk na Krecie w początach lata 41-go jaką przeczytałem to i tak dowiedziałem się parę ładnych rzeczy.

- Na przykład "przy okazji" autor zgodnie z tradycją serii omawia wstęp sytuacji czyli jak do tych walk doszło. W praktyce oznacza to omówienie esencji sytuacji geopolitycznej na Bałkanach z lat 40 - 41 i jak doszło do walk na Bałkanach w Jugosławii i Grecji w prawie przeddzień inwazji na ZSRR. Oraz udział Włoch w początkowej fazie konfliktu w Grecji.

- Ładnie pokazuje, że tym Niemcom wcale tak łątwo i gładko nie szła ta kampania a i alianci, w tym wypadku głównie wojska ANZAC czyli z Australii i Nowej Zelandii też nie były bez winy.Począwszy od początku gdzie w brytyjskim sztabie panowała niewiara w sukces i sens interwencji BEF (Brytyjski Korpus Ekspedycyjny) w Grecji. Mimo to właśnie elicie wojsk pancernych i górskich III Rzeszy, zaprawionych w poprzednich kampaniach wcale nie szło tak lekko. A przy okazji jak o włos prawie polscy żołnierze przeznaczeni do drugiej fali sił mających lądować w Grecji prawie w ostatniej chwili byli wycofani wraz z rezygnacją z tej drugiej fali i podjęciem decyzji o ewakuacji BEF z Grecji.

- No i omówienie głównego punktu programu czyli walk na Krecie. Począwsz od huraoptymzmu panującego w niemiecki sztabie jakby na pohybel słynnej niemieckiej jakości i solidności który zaplanował całą operację na zasadzie "zrzucimy ich i jakoś sobie poradzą" bo z nierzorzumiałych powodów panowało przekonanie, że alianci są pobici i będą chętnie machać białymi flagami jak tylko elita na spadochronach się pojawi na ziemi. A tu klops. Alianci zgotowali Niemcom krwawą łaźnię. Spadochroniarzom groziło rozbicie i likwidacja.

- A jednak. Po serii pomyłek, właściwych i niewłaściwych decyzji u obydwu stron, waleczności, zażartości zwykłych żołnierzy na polu walki, wykorzystania szansy lub nie we właściwym momencie trochę bardziej poszczęściło się Niemcom. Takie sapkowskowe "My byliśmy dzielniejsi o 1 miutę dłużej." czy jakoś tak tam to było. W efekcie flota aliantów musiała ewakuować cofające ale nie pobite oddziały. Potem te oddziały trafiły do Egiptu by ostatecznie wzmocnić siły państw aliantów działających w Afryce Północnej. A ci którym nie udało się wwycofać wzmocnili oddziały lokalnej partyzantki.

- Wadą, kolejny raz powtórzoną w książcę tej serii są mapy. A właściwie ich brak. Są zaledwie 4. Z czego pierwsza to ogólny zarys kampanii w Grecji i zbyt ogólna by znaleźć miejsca o jakich mowa w tekście. Same walki na Krecie prezentują pozostałe 3 mapy no i tutaj sytuacja wygląda podobnie. Jak dla mnie to absolutne minimum by mieć pogląd ocb a w praktyce jeśli komuś zależy widocznie musi czytać książkę z Google Map czy czymś podobnym by mieć orientację o jakich miastach, wioskach, wąwozach, mostach i szczytach czy pasmach górskich jest mowa.


---



Ocena 7-8/10. Od kogoś kto się interesuje takimi rzeczami bo jak nie to pewnie byłaby nie lekka do przełknięcia. Ładnie wpisuje się w standard serii podobnych książek. Język strawny, bez udziwnień więc wartość merytoryczna jest łatwo przyswajalna.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić

Ostatnio edytowane przez Zombianna : 20-03-2018 o 23:54.
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-03-2018, 11:05   #28
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
7/18

Japoński wachlarz. Powroty - Joanna Bator

[media]http://ecsmedia.pl/c/japonski-wachlarz-powroty-w-iext34515043.jpg[/media]

Ocena: 6/10


Ciężko mi ocenić czy jest to książka podróżnicza, czy jakiś quasi pamiętnik.
Autorka opisuje w krótkich rozdziałach/felietonach swoje przeżycia z wyprawy do Japonii.

Bator wyjechała na parę lat do Kraju Kwitnącej Wiśni w celach naukowych - czyli za pracą uniwersytecką, przy czym nie miała zielonego pojęcia o miejscu do którego się wybiera. Dlatego przedstawia nam swoje zderzenie (czasem zabawne, a czasem, aż ściska ze wstydu) z odmiennością kultury wynikającej nie tylko z odmienności filozofii, religii, kuchni, tradycji czy historii, ale także samego języka, który mocno kształtuje/więzi całe społeczeństwo w ścisłych ramach zachowań wszelakich.
W przyjemny sposób tłumaczy (mniej więcej) dlaczego Tokio wygląda jak miasto z innej planety, skąd wzięła się moda na wszystko co słodkie i dziecinne, dlaczego Japończycy lubią czytać erotyczne komiksy o gwałtach, morderstwach, torturach, pedofilii, kazirodztwie, itp., dlaczego żadna religia monoteistyczna nie podbiła kraju, skąd bierze się u nich pracowitość i dlaczego nie „jarają” się gejszami tak jak ci na zachodzie - oraz w ogóle czym była i jest gejsza dla nich.
Nie znalazłam w tym tytule nic czego bym sama nie wiedziała, także nie mogę powiedzieć, że książka „otworzyła” mi oczy, czy „poszerzyła” horyzonty, czy w jakiś sposób mnie "wzbogaciła".
Napisana jest jednak lekkim, łatwym i wyjątkowo dowcipnym, często autoironicznym językiem, który wyjątkowo przypadł mi do gustu.

Lektura jest szybka, mało wymagająca, nie żałuję poświęconego jej czasu, choć z drugiej strony „kupra mi nie urwało”. Zdecydowanie mogę polecić każdemu.

Korzystając z akcji „Poczytaj mi żabko” Googolplex ocenił dzieło na 4,5 gwiazdki, ja na 8 bo mimo wszystko przyjemnie się to czyta.

 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25-03-2018, 19:17   #29
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
6/12






Malcolm Craig - "Cold City"
Gatunek: podręcznik RPG w klimacie Zew-a i zimnej wojny
Ilość str.: ok 120
Pierwsze wydanie: po ang. 2007, w PL: Gliwice 2010


- Niezbyt często wracam do książek które już raz przeczytałem bo zawsze na mnie czekają kolejne do poznania Niemniej do Cold City wróciłem i to po raz kolejny, trzeci jeśli dobrze pamiętam. Czemu? Bo to ciekawa książka, system i temat na sesję

- Podręcznik jakby odpliczyć obrazki i inne takie tytuły rozdziałów ma jakąś setkę stron treści. Czyli w porównaniu jak na podręcznik RPG do obszernych nie należy jeśli się weźmie za przykład powiedzmy podstawki do młotka czy neuro. Ot, tak formacik podobny do neuroshimowych dodatków.

- Język napisany ładnie, składnie, prosto i bez udziwnień. Tak jak ja lubię bo do prostego, ciemnego blondyna to trafia Właściwie jest to szkic podręcznika. Maluje jedynie szkic o co chodzi w graniu w Cold City, z PAP i mechaniką. Taki zbiór podpowiedzi, sugestii i wskazówek jak można grać w tą grę. Ale to w zupełności powinno wystarczyć by zagrać i polubić tą grę.

- Do tego ja akurat lubię klimaty i II WŚ i zimnej wojny i postapo i różnych specjalnych organizacji no i ewentualnej III WŚ. I tematycznie to CC idealnie wpasowuje się w moje preferencję. Są bowiem szpiedzy, wciąż zrujnowany nalotami i walkami Berlin który bezustannie się odbydowywuje a już podzielony na strefy okupacyjne, lepka atmosfera szpiegowskiej podejrzliwości i między agentami PAP, i z ich zwierzchnikami, pomocnikami, osobami jakie trafiają się na planszy tam i tutaj. Są eksperymanety pozostałe po III Rzeszy. I wszystko to opisane, ciekawym, prostym językiem bez udziwnień i kozaczenia. Mnie bardzo przypomina jakąś specyficzną konwersję lovercraftowską i Zewa.

- Postacie Graczy docelowo są przewidziany do roli agentów PAP. Czyli Pomocniczej Agencji Policji. Oficjalnie więc są przedstawicielami jednej z licznych organizacji rządowych która ma pomagać policji przeciążonej sprawami dnia codziennego w zrujnowanym Berlinie. Ten opis może nie jest zbyt górnolotny by taki agent PAP wygląda na jakiegoś pomocnika zwykłego policjanta czy żandarma wojskowego. Niemniej w przeciwieństwie do nich dużym atutem jest to, że po wylegitymowaniu mogą przekraczać strefy okupacyjne. W sprawach czysto kryminalnych nadal wyglądają jak ubodzy krewni "prawdziwych policjantów" tyle, że rzadko wzywa się ich do typowych spraw policji czy żandarmerii.

- Prawdzwym powołaniem agenta PAP to klimaty rodem z zawodu lovercraftowskiego badacza tajemnic i "Archiwum X". Jak tylko sprawa nosi znamiona "czegoś dziwnego" to żandarmeria czy policja przekazuje sprawę PAP. Może to być cokolwiek, jakaś seria tajemniczych morderst, zniknięć, dziwne artefakty, manuskrypty, glify na ścianach niewyjaśnione zjawiska właściwie cokolwiek co by równie dobrze pasowało do Zewa czy pary sławnych agentów specjalnych z FBI. Taki agent więc musi mieć więc w sobie i żyłkę detektywa by badać takie dziwne ślady i mieć nieprzeciętną odporność na stres no i oczy z tyłu głowy.

- Te ostatnie dochodzi bo w końcu PAP jest agencją międzynarodową w której głos przewodni mają cztery zwycięskie mocarstwa (Francja, USA, Wlk. Brytania i ZSRR) z pewnym udziałem sił lokalnych czyli Niemców. Każdy agent PAP poza swoją robotą którą wyonuje wspólnie z kolegami z grupy jest też agentem swoich mocodawców o których powinien pamiętać. W mechanice odwzorcowuje to system tzw. motywów obywatelskich. Czyli coś jakby naciski, oczekiwania i rozkazy przełożonych każdego agenta. Mogą być kompletnie różne i każdy Gracz sam może sobie je wymyśleć albo może mu wymyśleć MG w razie potrzeby. Ot, może chcieć zwiększyć lub zmniejszyć udziały i wpływy PAP w mieście, albo chcieć nawet zamknąć agencję. Albo wykolegować czy chociaż zmniejszyć wpływy jakiejś nacji w PAP. Albo zdobyć jak najwięcej artefaktów czy "obiektów" tych nieludzkich eksperymentów. Tutaj z tymi motywami jest pole do popisu. Oczywiście każdy taki agent może mieć swoje własne motywy obywatelskie a nawet powinien.

- Do tego dochodzą motywy osobiste. Czyli to co każdy agent chce osiągnąć z własnej motywacji. Czasem zgodnie z motywacjami obywatelskimi a czasem im na przekór. Może chcieć się "przy okazji" wzbogacić, wykryć szpiega z drugiej strony Żelaznej Kurtyny, zwiać z rodziną na Zachód czy niszczyć eksperymenty zamiast przekazywać je do bazy i dalej.

- Wszystkie te zależności i emocje odzworowuje mechanika Zaufania. Gracze wpisują sobie w swoje KP jak bardzo ufają albo nie innym agentom PAP. Skala nie jest duża bo od 0 do 5 gdzie 0 oznacza całkowitą nieufność a 5 to ktoś, komu powierzyłoby się życie swoje i swoich bliskich. Mechanika Zaufania jest o tyle ciekawa, że działa dwutorowo. Jeśli postacie działają wspólnie, mogą w teście wesprzeć się poziomem Zaufania. Każdy punkt to 1 kostka k10 na korzyść testu. Fabularnie to wyjaśnione jest prowadzoną wspólnie rozmową lub tym, że postać może bardziej skoncentrować się na walce czy innej akcji wierząc czyli mając zaufanie, że drugi agent będzie go krył i wspierał na swoim odcinku roboty. I wówczas te Zaufanie pomaga. Ale jednocześnie, z tych samych powodów Zaufanie działa na korzyść agenta który postanowił wyrolować w jakimś sensie swoich kolegów z grupy. Na przykład udało mu się skitrać jakiś artefakt, księgę, pieniądze czy dał zwiać jakiemuś stworowi a kreuje się na bohatera akcji gdy świadków na to nie ma. I wówczas on korzysta z tego Zaufania jakim obdarzyli go towarzysze by wesprzeć swoje własne akcje. Więc z kimś kto mu nie ufa idzie mu trudniej a jak na odwrót to na odwrót. Więc to właśnie tak coś, za coś i to jest bardzo ciekawe a sam pomysł myślę można zaimplementować nie tylko do Cold City.

- Sama mechanika też jakoś nie przysporzyła mi problemów tak na etapie cytania ze zrozumieniem i wydała mi się prosta. Chociaż nie testowałem jej praktykologicznie w ogniu sesji. Są trzy podstawowe "parametry" postaci: Akcja, Wpływ, Rozsądek. Akcja to najbardziej fizyczny atrybut, odpowiada za szybkość reakcji, siłę, wytrzymałość postaci. Wpływ to wpływ jaki potrafi wywierać na innych ludzi czyli siła charakteru, przekonywania, sztuka negocjacji i wyciągania potrzebnych informacji. I Rozsądek to szeroko pojęta dedukcja, wiedza, oczytanie postaci itd. Skala też jest od 1 do 5 gdzie 1 to cienizna a 5 to poziom olimpijski. Każda umiejętność daje 1k10 do rzutu więc mi to przypomina trochę system kropek z WoDów.

- Do tego każda z postaci ma 5 startowych Zdolności które sama sobie wybiera i wymyśla. Grunt aby było 3 pozytywne i 2 negatywne. Następnie jak ktoś chce może sobie dobrać parami po jednej Zdolności pozytywnej i negatywnej ale łącznie nie może przekroczyć 9 Zdolności (czyli max to 5 pozytywnych i 4 negatywne). Zdolności to różne triki i sztuczki jakie postać posiada, jej mocne i słabe strony które nadają jej charakteru i indywidualności. Co ciekawe te kilka stworzeń z bestiariusza również zwykle ma jakieś Zdolności. Podręcznik nie zawiera gotowej listy tych Zdolności więc jest wymienione tylko kilka przy omawianiu przykładowych bohaterów albo stworzeń. Ktoś może np. mieć klaustrofobię albo na odwrót czuć się w małych pomieszczeniach jak ryba w wodzie. Być sprawnym w walce albo być kompletną nogą w tej dziedzinie. Dobrze jednak pamiętać, że te Zdolności na skutek akcji i przygody mogą ulec zamianie i Zdolność pozytywna może stać się negatywną albo na odwrót na skutek szoku, traumy i podobnych wydarzeń.

- Mechanika opiera się na k10. Każdy uzyskany punkt w teście z atrybutów, Zdolności, Zaufania czy innych okoliczności daje jedną k10. Czyli właśnie podobnie jak w WoD. Ale tutaj sprawdza się jak obie strony wykostowały. Wyniki takie same np. 4 jakie mają obie strony zerują się więc te kostki można zabrać u obydwu stron z puli. Potem sprawdza się ile najwyższych kostek miała jedna ze stron od najwyższego wyniku przeciwnika. Każda taka przewaga to jeden poziom sukcesu. W zależności od poziomów tych sukcesów to n 1 to niewielki sukces a 5 to najwyższy z możliwych. Mają wpływ na obrażenia w walce gdzie sukces za 1 nie modyfikuje wyniku a ten najwyższy zwiększa poziom obrażeń o 4.

- Tutaj taki mały przykład ocb z tym kulaniem.

- Jedna strona rzuca takie coś: 2,5,5,8,9,4

- Druga strona rzuca takie coś: 6,3,10,9,8,1

- Jak wiać u obydwu stron powtarzają się 8-ki i 9-ki więc się zerują wzajemnie. Ostatecznie więc wygląda to w ten sposób:

- Jedna strona rzuca takie coś: 2,5,5,4

- Druga strona rzuca takie coś: 6,3,10,1

- U pierwszej strony najwyższe są 5-ki. Więc u drugiej każdy wynik powyżej 5-ki oznacza sukces. W tym wypadku jest to 6-ka i 10-ka czyli 2 sukcesy. Jest to więc normalny poziom sukcesu który w walce zwiększałby obrażenia o 1.

- Ponieważ nie ma żadnego parametru określającego klasyczne "HP-ki" czy inne Zdrowie, Żywotność to ile może wytrzymać dana postać zależy od wysokości atrybutów. Każdy taki osiągnięty sukces przeciwnika musi zaowocować zdjęciem o 1 danego atrybutu. I Gracz sam wybiera którego. Każdy atrybut można fabularnie uzasadnić i ciekawie odegrać. Utrata Akcji może oznaczać trzęsące się ręce i spadek werwy do działań. Utrata Wpływu roztrzęsienie, jąkanie się czy spadek pewności siebie. Utrata Rozsądku jako roztargnienie, znerwicowanie, kłopoty z koncentracją. Można też zamienić pozytywną Zdolność na negatywną. Nie kojarzę by było klarownie powiedziane w podręczniku kiedy postać ginie. Ale przypuszczam, że gdy skończy się jej możliwość odejmowania i odwracania tych atrybutów i Zdolności nawet jeśli fizycznie może nie ginie to jest niezdolna do żadnych działań. W każdym razie śmiertelność postaci może być spora tak na moje oko jeśli rkm potrafi dodać bonus 6 kostek do trafienia. W każdym razie taka mechanika bardzo sprzyja odgrywaniu różnych traum i konsekwencji bycia agentem PAP na co dzień i tej Zewowej poczytalności i podobnych klimatów.

- Przeciwnik agentów PAP czyli to na co polują agenci jest różnorodny. Tutaj widać szerokim garściami można czerpać z twórczości lovercaftowej. Spokojnie można wsadzać klasycznych zombiaków jako ożywione trupy niemieckich żołnierzy czy różne dziwne i niebezpieczne zjawiska paranormalne i nienaturalne, obce stworzenia. Podstawowo podręcznik wyróżnia 3 kategorie: umarli czyli różne wyniki eksperymentów polegające na postawieniu trupów na nogi i zmuszenie ich do walki o III Rzeszę. Kolejna to odmieńcy czyli różne wyniki eksperymentów na ludziach i zwierzętach przez które powstają różne straszne, groźne, niebezpieczne, groteskowe i/lub tylko żałosne stworzenia. Ostatnią są intruzi czyli stworzenia zassane przez między wymiarowe portale do naszej rzeczywistości i tutaj właściwie może być cokolwiek. Wszystkie te stworzenia i zagrożenia przemykają gdzieś po zrujnowanej metropolii siejąc swoją grozę, zdziwienie, podejrzliwość w atmosferze ogarniętego zimnowojenną gorączką podzielonego Berlina. Miasta pełnego gruzów, powracających uchodźców i wracających do domu żołnierzy. Z dopiero co zakończoną bitwą o most powietrzny (1948.VI - 49.V) i miastem będącym prawie o zarania swoich podzielonych dziejów stolicą szpiegostwa, pełnym bogactw czarnego rynku i przemytu czegokolwiek do kogokolwiek, w tym czasem i tych wypaczonych technologii czy podejrzanych artefaktów.


---



Ocena 8-9/10. Chyba najbardziej "zimnowojenny" podręcznik jako dotąd czytałem. Do tego świetna i lekka mechanika i te dwutorowe Zaufanie z jakim nie spotkałem się do tej pory. No idealne jak dla mnie połącznie lovercraftowych, szpiegowskich, zimnowojennych i paranormalnych klimatów. Do tego prosty i przyjemny w odbiorze język bez udziwnień i zbędnego przekonania o zarypiastości własnej i własnego produktu. Jakbym miał mieć jakieś zażalenie to czemu takie krótkie? Albo czemu nie wydano jakiś dodatków, przygód czy cóś bo chętnie jeszcze bym poczytał coś w z marki Cold City Niemniej w podręczniku jest co trzeba by załapać klimat o co chodzi i rozegrać sesję i to jest najważniejsze.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30-03-2018, 13:17   #30
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
6/24

Pamiętnik IV Rzepy - Krzysztof Daukszewicz

Gatunek: dziennik, satyra poityczna



Cytat:
17.07.2006
Zachorowała sobie niejaka pani Owczarek mieszkająca na Śląsku. Zachorowała akurat wtedy, kiedy rozmawiała z wnuczką mieszkającą pod Londynem, co nikogo nie dziwi, bo już prawie cała polska młodzież tam mieszka. Starszą panią zaczęła strasznie boleć głowa. I wnuczka mówi do niej: „Babciu, kończmy rozmowę i dzwoń na pogotowie”.
No to babcia posłuchała, odłożyła słuchawkę i dzwoni na pogotowie. Ale pogotowie milczy jak grób i nie chce posłuchać, o co tej babci chodzi. A łeb boli coraz bardziej. To babcia znowu dzwoni do wnusi i mówi, że jest coraz bardziej chora, a pogotowie na jej ukochanym Śląsku tak jakby poszło spać wcześniej od niej. No to wnusia powiada: „Babciu, to w takim razie odłóż słuchawkę i ja teraz zadzwonię”.
I myślisz pewnie, mój ulubiony czytelniku, że zadzwoniła spod tego Londynu na Śląsk?
Ależ skąd!! Ona się połączyła z najbliższym pogotowiem u siebie i mówi po angielsku, że jej grandmother jest bardzo chora. „A gdzie ona mieszka?”, zapytali przytomni Angole. „Na Śląsku”. „A gdzie jest ten Śląsk, bo my nie mamy go w swoim obwodzie”. To wnusia mówi, że Śląsk leży w Polsce, ale tamtejsze pogotowie się nie odzywa, a babcię strasznie boli głowa, nie wspominając im, że w Polsce obecnie głowa boli każdego.
I co robią ci Angole? Powiedzieli do dziewczyny: „Pani w tej sytuacji też jest chora na głowę, żeby do nas dzwonić!”? Ależ skąd. Za pomocą internetu namierzyli pogotowie, które było najbliżej polskiej babci, zadzwonili i do nich po angielsku: „How are you?”, czyli jak się czujecie. To nasi odpowiedzieli jak to Polacy: „Nie fine”, czyli nie dobrze. „A grandmother pani wnuczki spod Londynu, mieszkająca obok waszego pogotowia, czuje się jeszcze gorzej. Mieszka tu i tu na ulicy Jana Pawła, dawniej Lenina, dawniej Hitlerstrasse, dawniej Piłsudskiego, a jeszcze dawniej Królowy Jadwigi 12 pod numerem 8”.
To nasi z tego wrażenia wysłali dwie karetki naraz.
Taki świat się robi mały.

18.07.2006
Przemysław Edgar Gosiewski otrzymał takie stanowisko, które daje mu małe szanse, żeby mówić do dziennikarzy. To wielka strata dla polskiej satyry.

20.07.2006
Wczoraj przemawiał do nas nowy pan premier, bardzo podobny do pana prezydenta, którego nie było widać. Nowy pan premier więcej powiedział o Afryce niż o najbliższych sąsiadach. I słusznie, ponieważ Afryka jest większa od Niemiec i jest nam do niej bliżej i mentalnie, i standardem. Łączy nas jakość dróg i chęć ucieczki z Ojczyzny.

21.07.2006
To, o czym opowiadał pan premier podobny do pana prezydenta, to było exposé.
I ono przypomniało mi taki dowcip, jak to lekarz przed operacją uspokaja pacjenta, mówiąc: „Proszę się nie bać, ja tę operację robiłem już sto razy i w końcu musi się udać”

Cóż, nie wiem jak opisać te książkę, bo każdy kto kojarzy Daukszewicza ma pojęcie o jego poglądach i poczuciu humoru, wydarzenia między jesienią 2005 i jesienią 2007 też tajemnicą nie są. dodam tylko, że jak w cytowanym przykładzie wpisu choć komentarze wydarzeń politycznych dominują, to nie brak zwykłych ciekawostek (jak o pani Owczarek XD), lub nawiązań do sportu, kina, itp.

Są wpisy różne, przy niektórych człowiek nie może przestać się chichrać, przy niektórych odnosiłem wrażenie, że się z Daukszewiczem w poczuciu humory wybitnie minąłem. Charakterystyczne dla Daukszewicza bardzo rozbudowane intelektualnie poczucie humoru z zakamuflowanym drugim dnem, że boki zrywać, a czasem dowcipy tak czerstwe, że nadchodzi pewne zażenowanie. Przewaga jednak bezapelacyjnie tych fajnych wrzut

2 kwestie wzbudziły jednak pewien cień przerażenia...

Pierwsza to odświeżenie sobie poczynań władzy udokumentowanej w tej satyrze, w odniesieniu do tego co dzieje się teraz. Zdałem sobie sprawę, że rządzący robią kalkę z lat 2005-2007 mądrzejsi o klapę, z lepszym planem i z wolną ręką (rządy samodzielne, bez koalicyjnych "przystawek"). Wesołość zamiera na ustach. stąd nie wiem czy wgl. polecać komukolwiek tę książkę. Dla sympatyków prawej strony mocy będzie to paszkwil wart co najwyżej śmietnika, osoby liberalne w poglądach zbyt wiele mogą poczuć odniesień z tamtego okresu, do tego co mamy dziś i włos się może jeżyć.

Druga kwestia to 'wojna plemion' w naszym społeczeństwie, która zaczęła się rzecz jasna wcześniej, ale rozłam wśród Polaków chyba w czasie 'IV RP' ugruntował się ostatecznie od tamtej pory jedynie się pogłębiając. Może to moje odczucie tej lektury, ale z początku widziałem we wpisach Daukszewicza czarny humor, ironię, sarkazm, a między wierszami 'nie takie rzeczy przeżyliśmy jak to co się dzieje'. Im bliżej końca tego dziennika tym bardziej widać po wpisach autora jego autentyczne zmęczenie sytuacją panująca w kraju, frustrację, skończony zapas facepalmów i wpisywanie się w nurt pt. "Za najmniejszą pierdołę dokopać, byle tylko dokopać". Coś co widzę hurtowo we wpisach mich znajomych na FB, tych bardziej liberalnych i też zdecydowanie przesadzających w demagogii. Tej przepaści w naszym społeczeństwie chyba zasypać się już na tym etapie nie da, a tu widać pomiędzy wierszami jak to dojrzewało już dekadę temu, u inteligentnego satyryka zamierzającego chyba tylko jechać z ironią na miękko.

Miała być satyra i jest, ale ja tę książkę odbieram na smutno nie potrafiąc nie sięgnąć ku refleksji i odniesieniom.
Ocena: 7/10
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"
Leoncoeur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172