Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2018, 00:22   #492
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Plecak na grzbiecie, młot za pasem, tarcza w dłoni. Galeb jeszcze chwycił łódź i wyciągnął ją na brzeg, aby przypadkiem jakiś większy ruch wody jej nie zabrał. Potem odwrócił się.

I z pewną konsternacją zauważył... że nie został ani otoczony, ani nawet nikt nie wydarł się na niego, aby się zidentyfikował czy coś. Trochę jakby w mieście panował spokój i przybysz nie był wcale czymś niezwykłym. No ale widział przecież jak łucznicy szyją w piechurów z fortu.

Dopiero widok barykady na moście obsadzonej przez krasnoludzkich wojowników przywrócił mu nadwątloną wiarę w jakiś porządek rzecz.

- W końcu jakiś konkret. - mruknął do siebie.

Ciężkim krokiem powędrował na przywitanie ziomków.

***

Sytuacja w Forcie rozwijała się najwyraźniej całkiem dobrze. Z barykady na moście było widać jak wraże drużyny piechurów i łuczników czmychają byle dalej od fortyfikacji broniącej przejścia do miasta. Krasnoludzie choć byli gotowi do boju, nie mieli wiele do zrobienia. Aczkolwiek przez rzekę przepływała pojedyncza łódka. Osobnik operujący wiosłami odchylił się w pewnym momencie ukazując wissenlandzki mundur. W końcu dobił do brzegu, szybko zgarnął swoje fanty, łódź zabezpieczył i ruszył w ich kierunku. Dopiero kiedy podszedł mogli mu się uważniej przyjrzeć.

Przybysz bez wątpienia był krasnoludem. Widać to było po dość masywnej posturze i szerokich barach. Jak na krasnoluda wzrostu był słusznego, spokojnie dorównując nim ludzkim niewiastom. Opancerzenie - czarna skórznia i kolczy kaftan miał znoszone, ale łatane i naprawiane z wielką starannością. Twarz i czerep zasłaniał pełen hełm o wzorze typowym dla górskich dawi ozdobiony klanowymi motywami i runami. Tylko mundurowi brakowało zadbania - był pobrudzony, poplamiony i postrzępiony, jakby właściciel niespecjalnie czuł przywiązanie do imperialnej formacji wojskowej. Stojąc przed swoimi ziomkami krasnolud poprawił płaszcz okalający ramiona i ciężki tobół, który niósł na plecach. W tym całym wizerunku krasnoludzkiego awanturnika było jednak coś niepokojącego i dziwnego. Nie były to odsłonięte palce, których skóra była zgrubiała i zniekształcona od blizn po oparzeniach. Nie była to też broń - zatknięty za pas młot bojowy już na pierwszy rzut oka wyglądający dla krasnoludów na broń godną szlachetnie urodzonego oficera.
Było to coś innego, jednocześnie bardzo oczywistego i nienormalnego dla krasnoludów.
Spod maski hełmu... nie wystawała broda.

Przybyły uniósł dłoń w powitalnym geście i spokojnie przemówił do zajmujących barykadę wojowników.

- Witajcie kuzyni. Jestem Galeb Galvinson. Mam wiadomość dla dowódcy obrony miasta. Gdzie on?


 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 23-03-2018 o 11:12.
Stalowy jest offline