Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2018, 09:10   #202
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Shavri wzdrygnął się. Pocieszała go myśl, że razem ich drużyna powaliła nawet smoka, ale trochę się martwił, że jakikolwiek otwarty konflikt mógł się jednak odbić na mieszkańcach albo ich majątku. Poza tym to, że on chce nadstawiać karku nie oznacza, że inni też będą chcieli…- “Jesteś głupi, najemniku” - usłyszał głos ojca w myślach i pociągnął z flaszki tęgi łyk.
Z drugiej strony...
- Ten nekromanta Kost. Przyjmijmy na chwilę, że jest jakoś powiązany z przybyciem naszych zleceniodawców do Phandalin, a wasz druh Marduk uznał za stosowne go ubić… Wtedy mogłoby się okazać, że siedzimy w sakiewce niewłaściwej siły. - Shavri i tak od dawna był już co do tego przekonany. Ale bardzo ugruntowało go w tym przeświadczeniu niezbyt moralne szantażowanie całej wioski pożarem dla własnego focha.
Swoje słowa zwracał się przede wszystkim do Jorisa, jakby chciał mu powiedzieć, “widzisz, co miałem na myśli? Może się okazać, że Marduk będzie przy nas całkowicie bezpieczny”.
Wobec wizji utraty życia, osiedlenia się tu podejrzanych gości i zarazy rozszerzanej być może przez kultystów Shar, utrata nawet bardzo korzystnego zlecenia jakby traciła na wadze. Shavri był nawet skłonny prędzej doszukiwać się połączenia między magami Omara i zarazą, niż myśleć o ich złocie. Marduk mógłby im pewnie wiele wyjaśnić.
- Możemy w drodze do Neverwinter zboczyć nieco do Thundertree. Zwłoka to nieduża, a może się coś wyjaśni. - dodał na końcu.
- Ale takie jest prawo tego świata. - nie ustępowała Przeborka, najwidoczniej zachęcona stale uzupełnianym płynem na rozwiązanie języka - Silni i potężni wygrywają z biednymi i słabymi, a ludzie szukają okazji, jak tu się dorobić... Chcą interes zrobić na kopalni...? Jakby kto z nas kiedyś miał tyle złota, co Tessendarowie, o tym samym by pewno myślał. - wzruszyła ramionami - No, co najgorszego się może stać poza tym, że będzie nowy zarządca wydobycia? A my jeszcze na tym wyjdziemy dobrze, bo pierwsi żeśmy wzięli od nich robotę... - uśmiechnęła się do Sharviego, najwidoczniej starając się go pocieszyć że jest po “właściwej” stronie.
- Ha! - parsknął rozgrzany przyjemnie trunkiem Joris, choć nie z pogardą, a raczej zaczepnie - To są jakieś smutne nordlińskie bajdurzenia. Biedni i słabi? A gdzież Ty masz tu takich Przeborko? Tu w Phandalin są ludzie, których głusza, zwierz dziki i potwory jeno otaczają. Conyberry opodal? Spalone przez zbójców. Thundertree? Spopielone przez klątwę! Mają tu magów, zjawy, orków, gobliny, nekromantę, nieumarłych, smoka i demony wiedzą co jeszcze o czym nie wiemy. A mimo to mają odwagę założyć tu rodzinę, dbać o nią i wywalczyć od nieprzychylnej ziemi kawałek chleba i bezpieczne ognisko domowe. Myślisz, że twój wielki i silny Omar taką odwagę by miał? Odrzyj go z tych jego przydupasów i atłasów, a otrzymasz człeka co się cienia własnego boja. Nieeee Przeborko. Ludzie tu nijakiego włodarza nie potrzebują i sami sobą świetnie władają. A jak Omar będzie nosa zadzierać to wierzaj mi. Mam ci i ja w świątecznej koszuli trochę złota i magicznego złomu i pókim tu jest to łatwo Phandalin we włodarzowanie nie weźmie. Ot co!
Shavri spojrzał na niego, zastanawiając się, co to jest ten atłas.

- Właśnie niestety nie nordlińskie... - kobieta lekko przygarbiła się po słowach Jorisa, jakby tropiciel powiedział coś, co spowodowało że uszło z niej powietrze. Spojrzała na mężczyznę ciężko, splunęła na podłogę i powiedziała powoli, cicho i dobitnie:

- Odwaga... ciężka praca... jest w tobie krew nordlingów, Jorisie - pokręciła głową - Nic dziwnego, że dobrze pod tobą walczyć. Ale to ułuda, której Północ dała się omotać... moi bracia, wierzyli w to samo. Ja też... - rzuciła na ziemię kubek i niespodziewanie zsunęła koszulę z ramienia, pokazując zabliźnione piętno, wypaloną na jasnej skórze stylizowaną na krasnoludzką literę “S”. - Miałam odwagę. Żyłam w większej dziczy niż tu, na południu nawet potraficie sobie wyobrazić. I co? - poklepała się po bliźnie - Zostałam pokonana. Zniewolona. Siła to niestety nie hart ciała, nie hart ducha. To magia. Pieniądz. Władza. - westchnęła ciężko i nasunęła materiał znów na szerokie ramiona - Dni prostych i silnych ludzi są już dawno policzone. Tych w Phandalin też; Omar może jest pierwszy, ale będą kolejni, bogatsi, z większą liczbą sług, bieglejsi w spiskach i diabelskiej magii. Nie pokonasz ich wszystkich, choćbyś chciał... - spojrzała Jorisowi głęboko w oczy i dodała - Lepiej się z tym pogodzić, przyjąć tą prawdę i zawczasu wybrać stronę. Szkoda życia marnować... nie tylko swojego. - kiwnęła głową w kierunku centrum miasteczka i zamilkła, ze wzrokiem wbitym w podłogę, jakby sama załamała się po swoich gorzkich słowach.
 
Sayane jest offline