Spoglądała na nich wystraszona twarz młodego człowieka. Miał nie więcej jak dwadzieścia pięć lat. Nieco blada cera, podkrążone oczy i poszerzone źrenice świadczyły o nadużyciu narkotykowym. Kosmyki blond włosów padły na jego twarz uwalniając się z objęć gumki spinającej z tyłu włosy w kucyka. Powoli na jego twarz oprócz grymasu bólu i wściekłości zaczął wypływać strach.
Nikt nie rozpoznał tej twarzy. Nikt nie przypomina sobie, aby spotkał tą osobę wcześniej, oczywiście za wyjątkiem Sary, która nie potrzebowała widzieć jego twarzy, aby rozpoznać w nim niedoszłego gwałciciela sprzed zaledwie paru godzin. Zaczęła rosnąć w niej agresja.
__________________ Pośród ludzi stoję ,
Lecz ludzie dla mnie drogi nie wydepczą
I nie z ich myśli idą myśli moje. |