Okolica podobała się Yetarowi. Przypominała mu nieco dom, tylko cienie tutaj nie były tak głębokie i potencjalnie niebezpieczne. Natura jakby wytykała wręcz wszystkim obecnym, że potężni wrogowie mogli się tu może kiedyś ścierać w potężnej bitwie, ale na dłuższą metę, pozostała po tym jedynie kupa gruzu. Niewielka plamka, która pewnie któregoś dnia zniknie, jak blizna na tytanie, który zmagania istot zamieszkujących Faerun dostrzega zwykle nie bardziej niż pchły.
Zebrało mu się na przemyślenia, kiedy z wolna karmił ogień i się w niego wpatrywał. -Musimy się też dowiedzieć, kiedy jesteśmy. Ile dni nam zostało na odnalezienie karawany. - Rzucił do wszystkich złodziej czasu, jakby przerwał jakieś zdanie dopiero przed chwilą i teraz je kontynuował. -Mezra, co potrafisz? Jesteś dobrym człowiekiem? - Fetchlinga zwrócił swoje złote oczy prosto na byłego więźnia.
__________________ Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości... |