Kuba znał się z Hrabią z czasów jeszcze kiedy sam był "sprawą do załatwienia". Z niechętnego szacunku, pragmatycznego "aktu o nieagresji" i drobnych robótek załatwianych przy okazji piratowania wyrosło w końcu zaufanie wystarczające by Wróbel decydując się na zawieszenie działalności negocjował warunki z Hrabią właśnie. Obydwaj przeżyli i zgodzili się, że ten stan odpowiada obydwu, a jeśli Kubie będzie tęskno za dawnym życiem i przygodami, to Dorian byłby w stanie zapewnić je swojemu przyjacielowi Kubie.
Wróbel był wystarczająco inteligentny by poznać, że dla Hrabiego jest po prostu użytecznym narzędziem, ale wiedział też, że ten człowiek dba o swoje narzędzia... a poza tym zlecenia były zwykle ciekawe, a jeśli nawet niebezpieczne i często na granicy niemożliwego... hej, przecież przeżył! No i nieźle płacił. Nie żeby to było potrzebne do czegoś byłemu piratowi.
Nie mówiąc już o tym, że znajomość z człowiekiem, który królem nie został chyba tylko dlatego że nie chciał, była dla Wróbla źródłem niekłamanej przyjemności. No i dobrze jest mieć przyjaciół na dworze. A bardzo niedobrze - wrogów. Pan Dorian wrogiem potrafił być bardzo nieprzyjemnym.
- W sumie... czemu nie. - podsumował myśli krótkim zdaniem.