Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2018, 09:29   #204
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Phandalin
2 Marpenoth, poranek


Poranek przywitał najemników nieco lepszą pogodą niż dnia poprzedniego, choć kotłujące się na południu i zachodzie chmury niosły zapowiedź intensywnych opadów deszczu. Awanturnicy powoli zwlekali się z łóżek i legowisk, mniej lub bardziej energicznie zbierając do nadchodzącej podróży.

Najwcześniej zerwał się Joris. Jeśli chciał pogadać z mieszkańcami strzechy nad stonehillową stajnią to musiał wstać zanim na dobre zacznie się tam ruch. Mimo to minął już kilka osób, które śpieszyły do pracy. Gdy minęło święto plonów zima mogła uderzyć lada dzień; tropiciel rozumiał to aż za dobrze. Z domostwa Garaele dosłyszał gniewne gdakanie Kurmaliny - niechybny znak, że i Tori wkrótce wstanie.

Niewiele później wstał Shavri z Trzewiczkiem. Tropiciel czuł się o niebo lepiej niż wczoraj - mimo koszmarów odespał nerwy, a i trucizna ze Studni działała coraz słabiej.
Podczas gdy niziołek pobiegł ochlapać się w daranowej studni i przywitać z gospodarzem Shavri rozwinął przygotowane przez zleceniodawcę zwoje z poszukiwanymi przedmiotami. Na księgi aż strach było patrzeć i szybko odłożył ryciny na bok. Tubus ze zwojem był dość charakterystyczny, ale liczył się zwój w środku. Tubę można było wyrzucić, albo sprzedać. Najdłużej przyglądał się biżuterii. Pierścień Hamuna Kosta, nekromanty był całkiem niczego sobie, choć wyglądał na niewygodny. Grawer zapewne sugerował do czego ma służyć… Z drugiej strony magiczne przedioty nie zawsze miały oczywiste działanie. Diadem był piękny i Traffo od razu wyobraził sobie w nim Lorelai, ślepą śpiewaczkę i służkę - czy też niewolnicę - południowców. Był jednak pewien, że błyskotka nie należała do niej.
Kolejny zwój zawierał starannie wykaligrafowany opis efektów spowodowanych przez pułapki nałożone na rzeczy Omara. Klątwa powodująca osłabienie, a w efekcie zgon; częściowa lub całkowita blokada zdolności magicznych (jeśli podmiot takowe posiadał), zamiana istoty w kamień (tą można było od razy wykluczyć, jako że złodziej uciekł z dobrami) oraz klątwa przywolująca strażnika gdy ktoś spróbuje użyć skradzionych przedmiotów. Traffo przypuszczał, że zabezpieczenia odzwierciedlały charakter właściciela. Najwyraźniej Omar wolał delektować się zemstą niż zabić delikwenta od razu. I dlatego teraz musieli latać po świecie szukając skradzionych przedmiotów…
Shavri westchnął, zwinął pergaminy i poszedł szukać Trzewiczka.

Na lenistwo mogły sobie pozwolić tylko Zenobia z Przeborką - reszta musiała jeszcze uzupełnić zapasy i załatwić ostatnie sprawy z mieszkańcami Phandalin. Zakupów potrzebowała zwłaszcza Turmalina, która przecież w zasadzce straciła niemal cały majątek. Wszyscy czuli przez skórę, że gderania będzie z tego co niemiara.

A potem - co koń wyskoczy do Neverwinter!

Tylko trzeba było jeszcze namówić Torikhę na konną jazdę…




Trakt do Neverwinter
2-4 Marpenoth

Podróż do Neverwinter przebiegła zaskakująco… niespokojnie. Pomijając psującą się pogodę i spory ruch na drodze, jeszcze przed wjechaniem na trakt łączący Waterdeep i Neverwinter drużynę zaskoczył atak sowoniedźwiedzia. “Zaskoczył" to zbyt dużo powiedziane - szarżującą bestię było słychać już z daleka. Wobec połączonych sił Przeborki i strzelców nie stanowiła ona zbytniego wyzwania, a Joris cieszył się nawet,że padło na nich, a nie na phandalińskich drwali. Bo że wściekła bestia dobiegłaby aż do osady tego był pewien, zwłaszcza gdy znalazł na niej ślad tej samej choroby, która trawiła ogra.

Kolejną przykrą niespodziankę zaliczyli przy pierwszym wieczornym popasie, gdy z nadmorskich wzgórz niewprawnie podkradła się do nich banda dziewięciu goblinów. Wychudzone istoty były najwyraźniej wystarczająco zdesperowane by zaatakować dużą grupę podróżnych, ale nie dość zdeterminowane by utrzymać szturm. Po stracie trzech czy czterech kompanów (w tym jednego spektakularnie zmiażdżonego turmalinowym czarem) z wrzaskiem uciekły na zachód. Pozostawione na darni trupy nie miały przy sobie nic ciekawego; brudne i zapchlone, aż obrzydzenie brało tykać.

Te zaskakujące spotkania na spokojnym ostatnio trakcie zważyły drużynie humor. Jednak widok, jaki ukazał się im wczesnym popołudniem trzeciego dnia podróży wynagradzał trud.

Neverwinter. Klejnot Północy.

[media]http://pro.bols.netdna-cdn.com/wp-content/uploads/2017/05/Neverwinter-Cityscape.jpeg[/media]

Wciśnięte w nadmorskie klify miasto nawet z daleka przytłaczało ogromem. Liczba domów i wielkość budowli wymykały się małomiasteczkowym standardom. Jedynie Stimy na ten widok raźno przyśpieszył kroku; reszta - a zwłaszcza Przeborka - zaczęła powątpiewać, że będą tu wstanie znaleźć kogokolwiek czy cokolwiek.

Do deadline'u Shavriego pozostało 7 dni...


 
Sayane jest offline