W momencie, w którym Leonor straciła z oczu pływaka oraz Trotskyego zaczeła odczuwać niepokój, że coś idzie nie tak. Im dalej od nich tym niepokój robił się większy, aż gdy w końcu dotarła do przystani nie mogła się skupić ze zdenerwowania. Złapała tylko wzrokiem dowódcę balisty, dała znak, że jeden strzał to za mało i rzuciła się pędem ponownie w kierunku portu. Dobrze, że przez te trzy dni wzmocniła nogi, ganiając po mieście tam i z powrotem.
- O Wszechmocna spraw, żeby ten palant nie okazał się skończonym idiotą, jak cała reszta - bąkała pod nosem mocując się jednocześnie z napierśnikiem.
Pływak nie wyjdzie z wody, bo to oznaczałoby dla niego śmierć, a co zamierzał zrobić pozostając w wodzie wolała sobie nawet nie wyobrażać.