Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2018, 14:01   #273
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Mostek

Pilotka zajmowała swoje stanowisko za sterami Feniksa. Wcześniej siedziała jak na szpilkach, w niemałym napięciu, ale i tak czekała tylko na innych, podczas gdy oni odwalali całą robotę. Dopiero potem przyszła jej kolej i gdy reszta załogi mogła już odetchnąć z ulgą, ona wzięła na siebie odpowiedzialność za ich głowy. Niestety wydostanie się z hangaru i studni grawitacyjnej Pohl, to dopiero dwie trzecie ucieczki, ale póki co Becky mogła tylko czekać aż komputer pokładowy dokończy obliczenia do skoku.
- Czemu nie mogłam pozwiedzać kolonii? I czemu już odlatujemy w sporym pośpiechu, stało się coś? - Rose siedząca w fotelu obok wypytywała pilotkę.
Blondynka skupiała się na sterowaniu, ale uszy i usta miała wolne.
- Nie wiem czemu nie mogłaś, ale ci Chuloni są cholernie drętwi i nudni, więc wierz mi, że nie było czego zwiedzać - odpowiedziała Becky. - A odlatujemy w pośpiechu, bo miało miejsce nieporozumienie w sprawie anteny - podjęła od razu drugi temat. - Ten nowy facio na pokładzie, nazywa się Tomi i jest gejem. Chciał aby go zabrać, więc zgodziliśmy się pod warunkiem że załatwi nam nową antenę. Myśleliśmy że ją załatwi, albo kupi, ale nagle się okazało, że tę antenę ukradliśmy. I teraz nas tam nie lubią - pilotka wyjaśniła jak doszło do obecnej sytuacji, nieomal zgodnie z prawdą.
- Ahaaaaaa - Dziewczyna kilka razy potakująco pokiwała głową - Czyli czasem piracicie nawet przez przypadek? - Zachichotała - A gdzie teraz lecimy? - Aktoreczka spojrzała na główne ekrany, symulujące przednią szybę statku.
- Tego nie wiem, kapitan podała mi koordynaty. Ale ja jej ufam - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, nie odrywając jednak oczu od monitorów. - A jak się z tym wszystkim czujesz? Przyłączając się do załogi możesz przeżyć coś ciekawego, ale i niebezpiecznego co wpakuje cię w kłopoty - zagadała delikatnie.
- Noooo… ten, Doc mi już w końcu wszystko wyjaśnił, a ja nie uciekłam, więęęęęc... - Rose mrugnęła do Becky, po czym na chwilę zachichotała - Poznam nowe rzeczy, nowe osoby, dla mnie to wszystko bardzo ciekawe...
- Jeśli chcesz, to jesteś mile widziana na Feniksie - powiedziała uprzejmie Becky. - Oprowadziłabym cię po statku, ale mam kilka ważnych zadań do wykonania... Jedno dzięki tobie - dodała od razu i również zachichotała.
- Taaaak? A co ja zrobiłam? - Rose strzeliła minkę zbitego psiaka.
- A nic takiego - odpowiedziała bagatelizująco Becky. - Gdy poprzednim razem byłyśmy tu we dwie, możliwe że dostrzegłabym małpy o parę sekund wcześniej, więc teraz muszę coś z tym zrobić. Trzeba napisać program aby ograniczyć liczbę monitorów, które w takiej sytuacji wypada kontrolować - wyjaśniła z figlarnym uśmiechem.
- Aha. No tak... - Panienka North zamrugała niewinnie - ... ale skoro teraz nie ma żadnych małp... - Wstała ze swojego fotela z rozbrajającą miną, kierując się ku Becky.
- Małp faktycznie nie ma - zaczęła z lekkim uśmiechem Becky, zdając sobie sprawę, że mają jeszcze z pół godziny do skoku w nadprzestrzeń. - Ale w każdej chwili mogą zacząć do nas strzelać, więc póki co... no, powinnam się skupić - pilotka uświadomiła ten obowiązek zarówno sobie jak i jej.
Rose jednak nie dawała za wygraną, i stojąc już przy Becky, nachyliła się nad kobietą, kładąc dłonie na oparcia fotelu. Przez tą pozę pilotka mogła zajrzeć dziewczynie głęboko w dekolt.
- To może tak jak ostatnio, przycupnę tu sobie… ale tym razem będziemy bardziej uważne co do tych wszystkich monitorów? - Młódka uśmiechnęła się czarująco. A uśmiech ten okazał się zaraźliwy, bo zaraz zakwitł i na twarzy Becky.
- Cóż za wspaniała myśl - odpowiedziała blondynka i zachichotała zadowolona. Tym razem monitorów było mniej, gdyż ostrzał groził im tylko z planety, a jedynymi ewentualnymi napastnikami mogły być jakieś statki - nic nagłego i bliskiego, do czego potrzeba było ośmiu monitorów.
Zadowolona Becky odsunęła nieznacznie fotel od pulpitu, robiąc dla Rose nieco miejsca i z figlarnym uśmiechem spojrzała jej przez chwilę w oczy.

Mały rudzielec z zadowoleniem wymalowanym na twarzy czym prędzej pozbył się podkoszulki, prezentując Becky piersi w podarowanym staniku… dziewczyna jednak nie usadowiła się między nogami blondynki, a wskoczyła na nią okrakiem, aż zaskrzypiał fotel. Siedząc tak na pilotce, powoli ściągnęła bieliznę, uwalniając piersi.
- Wiesz Becky... - Zaczęła powoli zbliżając swoją twarz do jej twarzy - ... bardzo, bardzo... Cię lubię - Szepnęła na końcu, zarzucając Ryder obie ręce na kark.
Becky nie omieszkała przyjrzeć się wdziękom przyjaciółki, gdy miała ku temu sposobność. Szybko jednak jej oczom ukazał się inny, konkretny cel.
- Ja ciebie też - odpowiedziała z delikatnym uśmiechem, wpatrując się u usta towarzyszki.
Aby jednak nie zaniedbać swych obowiązków, szybko przekrzywiła delikatnie głowę, szykując się do pocałunku i jednocześnie nad jej ramieniem skierować wzrok na odpowiedni monitor, a zaraz potem doszło do spotkania ich ust. Pocałunek był długi i namiętny, a dłonie Rosy zaczęły nagle walczyć z ubiorem Becky, by i uwolnić jej piersi. Dziewczyna była naprawdę mocno podniecona, co można było łatwo wywnioskować z drżących rączek.
- Możesz… możesz jakoś zaryglować mostek? - Szepnęła w trakcie łapania oddechu między pocałunkami.
- Jasne - odpowiedziała Becky.
Wyciągnęła ręce daleko przed siebie, ledwo sięgając pulpitu i jednocześnie przyciskając się mocno piersiami do piersi towarzyszki. Jęknęła przy tym cicho.
W komputerze zrobiła dwie rzeczy. Po pierwsze przerzuciła obraz z kamery w korytarzu za mostkiem, na jeden z nieistotnych monitorów, a po drugie zamknęła drzwi na mostek kodem awaryjnym. W ten sposób było bardziej ekscytująco, a jednocześnie bezpieczniej. Każdy kto chciał wejść na mostek, pojawi się najpierw na monitorze, a nie mogąc wejść użyje znanego mu kodu... a potem kodu awaryjnego, który już otworzy drzwi.
Becky zdawała sobie sprawę, że to da im około minuty na ubranie się, zanim intruz je nakryje. A jednocześnie skłaniało je do uważniejszego pilnowania monitorów.
- Załatwione - powiedziała po dłuższej chwili ich nieomal niedźwiedziego uścisku.

Rose odpowiedziała uśmiechem, ponownie zabierając się za rozbieranie Becky. Więc cały ten mały plan pilotki dosłownie w sekundę stracił na znaczeniu, dziewczyna bowiem najwyraźniej miała zamiar na coś więcej, niż tylko szybkie pieszczotki… Nie miała ona jednak nic przeciwko, dopóki oczywiście pilnowała tego co powinna. Spokojnie pozwoliła, aby Rose ściągnęła jej bluzeczkę, po chwili i stanik, następnie poleciały spodnie, a na końcu czerwono-czarne majteczki. Becky siedziała na fotelu pilota kompletnie naga, co wywołało u niej zarówno podniecenie, jak i zakłopotanie ewentualnym przyłapaniem. Taka jednak mieszanka uczuciowa podsycała zdecydowanie całą sytuację. Rose również szybko dokończyła pozbywania się resztek swojego stroju, i po chwili obie już golutkie powróciły do pieszczot we wcześniejszej pozycji. Ryder skupiła się na początek na piersiach swojej nowej przyjaciółki... Było gorąco...


***


Gdy już skoczyli w nadprzestrzeń i nadzór pilota na mostku nie był konieczny, Becky mogła zająć się tym czego od dłuższego czasu nie miała kiedy... Oczywiście najpierw obowiązki.
- Leena, skoczyliśmy w nadprzestrzeń. Przejmiesz mostek? - pilotka wywołała kapitan.
- Za 10 minut, ok? - Odpowiedziała Leena w Uni.
- Ok, czekam - powiedziała spokojnie Becky.
Czekając na kopitan sprawdziła jeszcze wszystkie odczyty i zabrała się do “posprzątania” mostka, zabierając chorągiew w czarno-białą kratę z toru wyścigowego, oraz plakat Billego Boostera umieszczonego bezpiecznie w antyramie. Teraz gdy cała maskarada z Kukumarią była zakończona, można było spokojnie odsłonić arcydzieła na mostku - feniksa na jednej ścianie i flagę piracką na drugim.
Gdy Leena przyszła na mostek, Becky zdała jej krótki raport. A kończąc, nie omieszkała spytać dokąd właściwie lecą... Niestety kapitan walnęła tekstem, że lecą... do domu.
Becky znała Leenę na tyle, że wiedziała kiedy można pociągnąć ją za język, a kiedy lepiej się nie dopytywać... Zresztą lubiła niespodzianki, a dom brzmiał całkiem całkiem.

Po zabraniu swoich rzeczy do kajuty i ozdobieniu nimi swoich własnych ścian, blondynka miała chwilę dla siebie.
- Isabeeel? Gdzie jeeesteś? - Becky zagadała śpiewnym głosem.
- A kto pyta? - Mackolitka aż taka śpiewna nie była, raczej jej ton wyrażał zdziwienie.
- To ja, Becky. oMam nadzieję, że dobrze się czujesz. Możemy się spotkać? Gdzie się ukrywasz? - odpowiedziała spokojnie pilotka.
- A cześć Becky! Jestem w warsztacie, jasne, wpadaj!
- Będę za kilka minut

Kilka minut później…

Isabell siedziała przy jednym ze stołów roboczych, na którym leżał dosyć odjazdowo pomalowany lekki pancerz (nawet z serduszkiem!) oraz karabin plazmowy, częściowo rozkręcony. Sama dziewczyna wciąż była odrobinkę blada, na widok pilotki uśmiechnęła się jednak szeroko.
- Cześć Becky złotko! - Siedząc na krzesełku rozchyliła ramiona, by się z nią porządnie przywitać.
Pilotka oczywiście odwzajemniała uczucia i przytuliła się powitalnie do przyjaciółki… dostając nawet buziaka w policzek.
- Cześć - powiedziała z uśmiechem. - Jak się czujesz?
- Wszystko w porządku… jeszcze trochę słaba, ale tak to ok. Lekarze mówili że najdalej 2 dni i będę jak nowa. Serce pracuje bez zarzutu - Isabell przytknęła na moment dwa palce do mostka między piersiami.
- Mhmm - Mruknęła Becky ze zrozumieniem. Wieść była dobra, ale żal z powodu ciężkiej rany był silny. W końcu sama niedawno została kaleką, więc wiedziała jak to jest.
- To dobre wieści... Przykro mi tylko, że... - pilotka nie bardzo wiedziała co powiedzieć i obie spojrzały na siebie ze zrozumieniem. Słowa nie były konieczne.
- A co to? - Becky zmieniła temat, przyglądając się uważnie pancerzowi.
- Prezent od Nighta, karabin też… - Isabell lekko się uśmiechnęła - Żebym w przyszłości takich numerów nie odwalała - Dziewczyna zachichotała. Można więc było wnioskować, iż nie przeżywała całej tej sprawy aż tak mocno?
- Jakich tam znowu numerów? - zbagatelizowała Becky. - Nie zrobiłaś nic złego - powiedziała już nieco poważniejszym głosem i przyjrzała się broni.
- Chcesz iść postrzelać? - zaproponowała z uśmiechem, domyślając się, że Iss nie odwiedzała jeszcze ich małej strzelnicy, a jeśli ma zamiar używać broni, to powinna wiedzieć jak to wygląda.
- Na statku?? - Zdziwiła się dziewczyna - A kapitan nam głów nie pourywa?
- Spokojnie, swego czasu przerobiliśmy jedną z kajut na strzelnicę. Leena dobrze o tym wie… ale w sumie to niepotrzebnie pytam, przecież ty masz odpoczywać... - Zasępiła się Becky.
- Dobra tam, to jutro, ok? - Dziewczyna uśmiechnęła się, machając dłonią - A zresztą karabin i tak jest w częściach... - Wskazała wzrokiem leżącą na stole broń w częściach.

- To może... może założysz pancerz? Przymierzałaś już? - zasugerowała Becky. - Zobaczymy jak wyglądasz w pełnym stroju bojowym - dodała od razu z uśmiechem.
- Dobry pomysł! Nie przymierzałam jeszcze… to pomóż mi proszę...
- Sporo się wydarzyło, gdy byłaś nieprzytomna. Opowiedzieli ci już wszystko? - Spytała Becky, pomagając Isabell z pancerzem - Mamy dwoje nowych załogantów, słyszałaś?
- A nie, tego mi Night nie mówił - Zaciekawiła się Macolitka.
- Pierwsza to Rose... - zaczęła Becky, ostrożnie przekładając pancerz nad głową przyjaciółki. O rudej można było wiele powiedzieć, ale ile wypadało?
- To aktorka, bardzo miła. Gdy dołączyła do załogi parę dni temu, sądziła że jesteśmy ekipą filmową. Dwa razy z nią rozmawiałam i się nie zorientowałam. Dopiero potem chłopaki mi powiedzieli - powiedziała, akurat gdy pancerz wylądował na korpusie macolitki.
- Aktorka?? I co ona tu robi? - Isabell aż uniosła brewki w zdziwieniu.
- Z tego co mi mówili, to spóźniła się i pomyliła statki, bo właściwy już odleciał - wyjaśniła Becky. - A żeby było ciekawiej, to wtedy gdy dołączyła ja też chciałam kogoś zabrać, ale były z tym niezłe problemy... A ją spokojnie, z otwartymi ramionami - bo to niezła laska jest - dodała od siebie, przypominając sobie sympatycznego i trochę dziwnego Rotoha.
- Aha, ok. To nieźle… a ta druga osoba? - Dziewczyna w końcu założyła wszystko do końca. Przekrzywiła głowę na bok, rozłożyła również nieco ręce na boki, jakby pozując - I co, jak wyglądam?
- W porządku. Dobrze się prezentuje - odpowiedziała Becky, przyglądając się swej rozmówczyni w jej nowym stroju. - I sympatycznie - dodała, z uwagi na wymalowane serducho. - A jak się nosi? Wygodne, nie upija? Możesz się swobodnie ruszać? Kucnąć? - dopytywała się, gdyż wygląd i praktyczność powinny iść razem. Nie miała zamiaru sugerować biegów czy fikołków, gdyż zdawała sobie sprawę iż Isabell była jeszcze osłabiona i takie sugestie, choć ważne, byłyby nie na miejscu.
- Nic nie uwiera, poruszać się normalnie idzie… ciężki też nie jest - Isabell ruszyła rękami i nogami, zrobiła również 1 przysiad - Wszystko w porządku. A Ty mi nie powiedziałaś o tym drugim załogancie! - Zaśmiała się.
- A tak - uprzytomniała sobie Becky, skupiona dotychczas na nowym pancerzu przyjaciółki. - Ten drugi dołączył dzisiaj. Nazywa się Tomi Jimmy. Pomógł nam nawiać i przywłaszczyć sobie antenę której potrzebowaliśmy - powiedziała słowem wstępu. - Zwerbowaliśmy go, bo raz że był potrzebny, a dwa znałam go wcześniej. Parę lat temu lataliśmy z taką flotą piracką, a on był załogantem na innym statku - powiedziała, nadal przyglądając się pancerzu. - Nie wiedziałam wówczas, że woli facetów - dodała od siebie, dość obojętnym głosem.
- Tomi Jimmi? Dziwaczne imię - Zachichotała Isabell - Lubi chłopaków? To nasi będą chodzić tyłkami przy ścianach? - Teraz już dziewczyna głośno się zaśmiała, a jej rozmówczynie szybko przyłączyła się do wspólnego śmiechu, wyobrażając sobie opisaną przez Isabell sytuację.
- No to niezłe nowiny. Dobrze Becky, to pomożesz mi teraz ściągnąć ten pancerz? - Mackolitka mrugnęła do pilotki.
- Pewnie - odpowiedziała Becky, zadowolona że przyglądała się procesowi zakładania i wiedziała jak to teraz zdejmować.

Gdy już pancerz był ściągnięty z Isabell, dziewczyna usiadła ponownie na krzesełko przy stole roboczym.
- A powiedz mi, wiesz gdzie teraz lecimy?
- Cóż. Co prawda sama wklepywałam koordynaty docelowe, ale niewiele mi one mówiły. Mogę tylko zgadywać, że to gdzieś na terenie federacji - odpowiedziała Becky. - Lena powiedziała mi tylko, że lecimy “do domu” - dodała, zastanawiając się nad tym przez chwilę.
- Oooo, to brzmi tajemniczo - Mackolitka poruszyła wymownie brewkami.
Potem obie blondynki zaczęły spekulować i czynić zgadywanki, dokąd mogą lecieć i co będą robić... Oczywiście tematów było znacznie więcej, Ziddine, Rose, Tomi i nie tylko... ale im nigdzie się nie spieszyło i spokojnie obgadały wszystko i wszystkich, oczywiście za ich plecami.
 
Mekow jest offline