Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2018, 23:42   #277
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Statek leciał spokojnie w nadprzestrzeni do kolejnego celu, a jego załoga z kolei oddawała się różnorodnym zajęciom. Głównie polegały one na zbijaniu bąków i dochodzeniu do siebie po kolejnych perypetiach, parę osób znalazło sobie jednak i konkrety, by wykorzystać ten czas na coś pożytecznego.

Gdzieś tak przy 10-tej godzinie podróży, Leena zwołała wszystkich w mesie przy ciepłej kolacji, jaką zorganizowała do tego Rose.

- Chyba wszyscy ze wszystkimi się tak do końca jeszcze nie znają, strzelimy więc sobie i przy okazji mały wieczorek zapoznawczy... - Kapitan zabrała oficjalnie głos, po czym zaczęła wszystkich po kolei przedstawiać. Głównie w tym wszystkim chodziło o Jimmiego, jednak i Isabell również nie znała jeszcze paru osób - To jest Becky, pierwszy pilot Fenixa. To Vis, nasza pokładowa złota rączka, programistka, hakerka. To Dave, nasz medyk i z zamiłowania snajper. To Nightfall, strzelec pokładowy i terenowy, Isabell drugi pilot. Fenn jako kolejny strzelec pokładowy i terenowy, Bix od klepania jadaczek i pancerza statku, Rose jako nowy szef kuchni i... - Leena uśmiechnęła się pod nosem - ...terapeutka od podnoszenia morale. A to jest Jimmi na którego można również wołać “Tomi”, inżynier, programista, haker. Pomógł nam gwizdnąć części z kolonii, w tym antenę, oraz kilka innych, przydatnych rzeczy. Chwilowo leci z nami na podwózkę, co z tego wyjdzie w praniu, zobaczymy. Dobra, to skoro się wszyscy poznali, smacznego i na zdrowie - Leena wzniosła toast… czymś, co nie wyglądało na alkohol. Wtf?


Po kilkunastu minutach, gdy wszyscy już nieco pojedli, oraz trochę sobie porozmawiali, Kapitan włączyła na malutkiej konsoli przy jednym ze stołów niewielki nawiew sufitowy dokładnie nad sobą, po czym zapaliła papierosa. Znowu zabrała głos:
- Ok. Pewnie wszyscy się zastanawiacie, dokąd lecimy - Leena spojrzała z nieco tajemniczą miną po towarzystwie przy stole - Lecimy do miejsca, które kiedyś było moim domem, tam będziemy naprawdę bezpieczni - Podkreśliła te dwa słowa - Tam również spotkamy się z ewentualnymi sprzymierzeńcami, z którymi wspólnie odpłacimy za wszystko Nosaah Rhieff. Lecimy do Hell’s Bells - Kobieta zaciągnęła się fajką, po czym puściła kilka dymnych kółek.

Z kolei wyjątkowo dobrze obeznani w temacie, o mało się nie zakrztusili jadłem, czy i napitkiem.

Leena spokojnie przeczekała pierwsze reakcje załogi, a następnie wyjaśniła tym, którzy tego miejsca nie znali, o co biega:
- Tajna placówka piratów. Księżyc-kolonia-kopalnia wydobywcza. Lokalizacja ściśle tajna, namiary i kody dostępu posiada jedynie około tuzin kapitanów. Zawsze przebywa tam przynajmniej kilka statków bojowych, parę eskadr myśliwców, do tego i są w przestrzeni kosmicznej rozłożone pola minowe. Wszelkie sygnały są tak skutecznie zakłócane, iż nie sposób stamtąd nawiązać jakiejkolwiek łączności przestrzennej bez pozwolenia Pirackiej Rady. A Unii tam jeszcze nigdy nie było, i nie będzie. W spokoju dokonamy tam naprawy anteny, uzupełnimy zapasy, może się i dozbroimy, opracujemy plan działania z sojuszniczą załogą, a następnie dokopiemy temu fiutowi Rhieffowi, jakieś pytania? - Rozsiadła się wygodniej na krześle, zakładając nogę na nogę, a ręce założyła za głowę. W kąciku ust dymił papieros…





Hell’s Bells
System nieznany

Po drugim skoku, oraz zamknięciu przez Leenę mostka na klucz na kolejnych 10 godzin lotu w nadprzestrzeni, Fenix w końcu był na miejscu. Załoganci (i ciekawscy?) zebrali się w centrum dowodzenia statku na chwilę tuż przed wyjściem ze skoku... Ledwie zaś statek pojawił się gdzie miał, i nie trwało to dłużej niż naprawdę 30 sekund, przed Corvettą wyrosło skrzydło złożone z pięciu myśliwców.

- Natychmiast się zidentyfikować i podać kod, inaczej otwieramy ogień! - Zaszczekały głośniki na mostku statku męskim głosem.
- Corvetta Fenix, kapitan Leena Hezal - Odpowiedziała kobieta, podając prawdziwe dane, co było mało spotykanym faktem na łajbie. Wklepała również w swoją klawiaturę przy fotelu rząd cyfr, czy tam i liter…

- Potwierdzamy i zezwalamy na dalszy lot - Ton w głośnikach po chwili nieco złagodniał, a myśliwce ustąpiły drogi Fenixowi - Kurs 45-50

Leena kiwnęła głową do Becky, ta z kolei poprowadziła statek według wytycznych. Po chwili z mroku przestrzeni wyłonił się już sam księżyc, miarowo coraz bardziej oświetlany pobliskim słońcem, wychodzącym zza różowo zabarwionej planety, będącej chyba jakimś rodzajem gazowego giganta.


- Kontrola lotów do Fenixa, kurs 47-50, cumujcie w Doku 11. Zrozumieliście? Odbiór - Wywołał ich wyjątkowo głęboki, seksowny męski głos.
- Tu Fenix, kurs 47-50, Dok 11, przyjęłam - Odpowiedziała Kapitan.
- Leena to Ty? - Ucieszył się rozmówca - Tu Aiden.
- Cześć Aiden, kopę lat - Ucieszyła się kapitan.
- Sporo czasu już minęło… do zobaczenia wewnątrz, i witaj w domu! Bez odbioru.

….

- Na Hell’s Bells panuje tylko kilka zasad - Przemówiła do załogi Kapitan poprzez wewnętrzny system łączności statku - Można chodzić w pancerzach, można nosić pistolety i karabiny, czy tam wszelką broń do walki wręcz. Zabronione są jednak granaty i wyrzutniki, a kto złamie tą zasadę, zostaje wyrzucony w przestrzeń. Bójki są na porządku dziennym, jednak winni są później odpowiednio do owej winy karani. Ktoś może również próbować was okantować czy i okraść, miejcie więc to na uwadze. Co do naszych spraw… należy naprawić antenę, uzupełnić co się da na statku, może zorganizować jakieś większe pukawki i uzupełnić amunicję. Kolejność jednak dowolna, jeśli chcecie najpierw opuścić Fenixa i się przewietrzyć, meldować. Spędzimy tu gdzieś 2 dni. To wszystko.

~

Kolonia-miasto-księżyc było wyjątkowo tłumne. Wszędzie włóczyli się załoganci różnych jednostek, roboty, droidy, panienki do wynajęcia, górnicy, osoby pracujące w obsłudze, wszędzie dosyć gwarno i tłoczno, pełno rozmów, załatwianych interesów, śmiechów i muzyki. Na każdym niemal rogu z kolei okazja do ubicia handlu, usługi, czy i… guza? Dla wielu było to miejsce niczym wyjęte ze snów, bajka na dobranoc, mit o groźnych i nikczemnych piratach przestworzy, dla innych koszmar ze snów…





.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline