Wątek: Agenci Spectrum
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2018, 02:08   #53
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 14

Czas: 1940.II.16; godz. 23:30
Miejsce: południowa Norwegia; wody Jossingfjord; pokład “Altmark”, śródokręcie
Warunki: noc, mroźno, deszcz ze śniegiem, dość silny wiatr, średnie fale



st.ag Baumont, mł.ag Wainwright; poziom III; galeryjka



- Was? Nein, ich weiß nichts ... hilf mir. - niemiecki marynarz postrzelony przed chwilą w dopiero co zakończonej strzelaninie z jej brytyjskimi kompanami wydawał się tak cierpiący i obolały jak to przy postrzale w brzuch karabinowym pociskiem bywało. Ale na pytanie Francuzki zareagował kompletnym zdziwieniem. Na ile agentka Spectry mogła rozpoznać to naprawdę nie spodziewał się tego pytania. Może nawet podejrzewał, że chce go wstępnie zmieszać by wydobyć inne informacje. Na końcu poprosił ją znowu o pomoc. Wymownym gestem pokazał jej zakrwawioną dłoń jaką przyciskał do poważnie zranionego brzucha a twarz zdominowało mu cierpienie.


Gabrielle nie udało się odzyskać swojego Webleya ale John zaoferował jej swojego. Mogła też dobrać któryś z Mauserów zdobytych właśnie na Niemcach. Jej wprawne oko wsparte kobiecą intuicją odczytało spojrzenie jednego z marynarzy którego John z resztą Brytyjczyków wziął na muszki. Miała wrażenie, że ten albo chce coś powiedzieć i to całkiem możliwe, że to o co pytała jego kolegę przed chwilą. Ale może powiedziałby a może nie ale ostre traktowanie ze strony brytyjskiego oficera skutecznie przeszkodziło tym zamiarom.


Młodszy agent Wainwright z żalem dzielonym pewnie przez jego pobratymców stwierdził, że niemieccy marynarze nie mają prawie żadnej broni. Z tych dwóch co się kotłowali przed chwilą z brytyjskimi marynarzami nie mieli nic co można by im zabrać i samemu się dozbroić. Właściwie tylko ten postrzelony przez niego wcześniej miał swojego Mausera. Reszta Niemców i ich broni opuściła lokum. Przy okazji oględzin dwóch nowych jeńców okazało się, że też są ranni. Jeden był tylko draśnięty ale drugi oberwał całkiem poważnie.


- Nicht schießen. Wir geben auf.** - powiedział uspokajająco ten mniej zraniony jakby nie był pewny czy ci angielscy napastnicy ich nie zastrzelą mimo wszystko. Obydwaj unieśli dłonie do góry ale ten mniej ranny musiał zaraz opuścić by otworzyć drzwi na zewnątrz.


Drzwi otworzyły się i świat ciemności norweskiej śnieżycy stanął znowu otworem rzucając w twarz bryzgi słonej wody, igiełki śniegu i zimny, zatykający dech wiatr. Niemiecka jednostka ciężko walczyła z wysokimi falami. Stan morza 5. Albo w pobliżu. Jak oszacowało marynarskie doświadczenie Johna. Czyli żadnych zmian od paru godzin. Czuł jednak, że zimno daje mu się we znaki. Czas w jakim dałby radę funkcjonować zanim przemieni się w trzęsącą kulkę wychłodzonych i przemoczonych ubrań kończył się. Jeszcze trochę pociągnie ale przedłużanie akcji nie było jemu na rękę. Zresztą pewnie jak każdy kogo dorwały fale a musiał pozostać w mokrym ubraniu na tej zimowej zimnicy.


Wszyscy drgnęli w bliźniaczym odruchu bez względu na narodowość gdy nie tak daleko przeszła długa seria z broni maszynowej. Gdzieś z innej strony jednostki bo nikt nie dostrzegł ani broni ani do czego strzelała.


Galeryjka jaką prowadziła aliantów dwójka niemieckich jeńców była bliźniaczo podobna do tej jaką ci poruszali się po przeciwnej stronie burty. Nie była więc zbyt szeroka ot, dwóch ludzi mogło iść względnie swobodnie obok siebie. Niemieccy marynarze zbliżyli się do kolejnych schodów, tym razem prowadzących na górę. Całkiem sensownie bo mostek powinien być gdzieś wyżej. Na górze schodów akurat jak doszli usłyszeli jak ktoś z kimś zaczął się strzelać a nawet jakieś sylwetki na górze schodów.


- Kameraden! Tommy! - krzyknął ostrzegawczo ten mniej zraniony jeniec i rzucił się w górę schodów. Drugi z marynarzy wydawał się być całkiem zaskoczony obrotem sytuacji. Jego kolega miał tylko kilka kroków po schodach by odzyskać wolność a z góry już celowały w dół karabiny w widoczne na dole sylwetki aliantów.



*Was? Nein, ich weiß nichts ... hilf mir. - (niem.) Co? Nie, ja nic nie wiem… pomóż mi.

**Nicht schießen. Wir geben auf. - (niem.) Nie strzelajcie. Poddajemy się.



mł.ag Gulbrand; poziom IV; galeryjka




Na ogień odpowiedziano ogniem. Norweg ledwo zdążył się wychylić i złożyć do strzału gdy Niemcy zorientowali się, że nie zamierza się poddać. Więc otworzyli do siebie ogień prawie w tym samym momencie. Każda ze stron strzelała szybko i chaotycznie, zdając sobie sprawę, że zwykle wystarczy jedno, jakiekolwiek trafienie z jakiegokolwiek karabinu by wyłączyć przeciwnika z walki a może i zabić. Strzelali się więc szybko jak się dało stawiając na gęstość ognia. Na te zaledwie kilkanaście kroków wydawało się to całkiem rozsądną taktyką. Zwłaszcza, że obydwie strony nie miały za czym się ukryć. Agent Spectry leżał co prawda na mokrym i zimnym pokładzie stanowiąc mniejszy cel. Mógł jeszcze wychylić się zza barierki galeryjki. Dla ołowiu blachy jakie ją budowały stanowiły jedynie iluzoryczną osłonę chociaz zasłaniały ją dla oka wrogich strzelców. Niemcy kucnęli by stanowić mniejszy cel i strzelali do Norwega nie mając nawet takiej iluzorycznej osłony.


Krótka wymiana ognia przyniosła remis. Edvard zorientował się, że trafił chyba któregoś z marynarzy przeciwnika bo ktoś tam upadł na pokład i nie podnosił się. Ale alianci też mieli straty. Któraś z kul musiała trafić ciężko rannego marynarza Gordona. Ten złapał się za szyję, zamachał rozpaczliwie rękami i z charkoczącym bulgotem upadł na skrzynię jaka spadła razem z nimi. Edvard znowu dostrzegł jak te dziwne glify rozjarzyły się. Tym razem mocniej gdy tylko krew brytyjczyka obficie chlusnęła i zalała artefakt. Umierający marynarz w agonii zsunął się bezwładnie na zimny i mokry pokład. Plamy, strugi i strumyczki krwi zdawały się odparowywać z powierzchni artefaktu.


Gdzieś w pobliżu przeszedł odgłos broni maszynowej. Długa seria. Na chwilę wprowadziła dezorientację po obydwu stronach ale choć to musiało być coś blisko to jednak nie było widać ani strzelca z tą ciężką bronią ani do kogo strzela. Musiało być gdzieś dalej albo po drugiej stronie nadbudówki. Zaraz potem od strony grupki niemieckich marynarzy doszły jakieś krzyki i kolejne zamieszanie. Edvard zdawał zaś sobie sprawę, że w Mauserze nawet jak trafił na pełny magazynek to zostało mu może jeden czy dwa naboje.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline