Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2018, 16:26   #547
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Nie. Wisiory wyglądały jak serce. Serce człowieka. Xor widział serce człowieka. Podobne.- golem kręcił głową przecząco.
- Nic z tego nie rozumiem... - westchnęła ciężko panna Oakenfold, wciąż starając się jakoś logicznie ułożyć to co powiedział golem. - A rycerze to byli ludzie? - pytała dalej, nie poddając się.
-Ludzie, ludzie…- Xor zaklaskał w ręce.
-To by miało sens.- wtrącił się Arlo. -Jeśli Kult Smoka naprawdę rośnie w siłę podzielił się na frakcje. Tamci od białej ręki to coś jakby zbrojne ramię. Sieją terror, mordują i straszą krainy. Ci od serca być może są rodzajem poselstwa, poszukującego sojuszników…- zamyślił się. Mag pogładził się po głowie i spojrzał na Xora. -Kiedy to było?-
-Czas dla Xora płynie inaczej.- golem wzruszył ramionami.
Venora popatrzyła na czarodzieja zaskoczona tym co powiedział, bo jego interpretacja była bardzo sensowna i wiele tłumaczyła.
- To może będziesz znał odpowiedź na inne pytanie - paladynka wyprostowała się, podpierając na ręce. - Skąd oni dowiedzieli się o tym, że macie tu smoka? - dla panny Oakenfold zaczęło to wyglądać, jakby Kult Smoka specjalnie nasłał szafirowego smoka na ten zamek by później niby przyjść z pomocą.

-Venora źle rozumie. Oni przyszli i opowiadali o smoku. Oni w jego imieniu. Smok przybył potem, kiedy Onyx przegnał rycerzy w błękicie.- wyjaśnił Xor.
- A smok mówił czego chce, czy po prostu pojawił się i zaczął ziać ogniem, czy pluć kwasem? - Venora skrzyżowała przed sobą ręce.
-Nagle przyleciał. Pokonał Onyxa i strącił z chodzącego zamku. Potem nas. Słabsze golema rozpadły się od upadku. Ale nie Xor.- skoemntował z dumą w głosie.
-Smok wielki. Smok dużo większy od Onyxa.- stwór podrapał się po czole, wziął z ziemi spory kamień i włożył do ust żując energicznie.
- Brzmi jak zemsta za nieprzyjęcie sojuszu - podsumowała panna Oakenfold tą całą rozmowę. - Może powinniśmy odpocząć tu całą dobę i dopiero przygotować się do tej walki? - zasugerowała spoglądając po swoich kompanach, by i oni wypowiedzieli się co na ten temat sądzą.
-Tu Kolosy. Lepiej wyżej. W komnatach bezpiecznie. Tam można spać. Tam potwory nie wchodzą. Tam się boją.- zaproponował golem.
- A czemu tam się boją? - Venora uniosła brew doszukując się w tym jakiegoś groźniejszego potwora, przed którym kolosy czmychają w popłochu.

-Onyx zabronił wchodzić.- odparł Xor.
-Ale Onyxa tu już nie ma…- skomentował Arlo.
- No właśnie - Venora pokiwała głową na słowa maga. - Myślisz, że nawet jak go nie ma to się słuchają i tam nie łażą?
-Nie mam pojęcia…- syknął młody mag. -Idziemy, czy zostajemy tutaj?- spytał.
- Tu kolosy na pewno przyjdą - paladynka podniosła się z miejsca, a gdy stanęła już na nogach przeciągnęła się na tyle na ile pozwalała jej na to zbroja. - A tam jest szansa, że będziemy mieć spokój - stwierdziła. - Idziemy - powiedziała i pochwyciła swój miecz.
Kompani byli wykończeni wieloginną wspinaczką, ale wiedzieli, że tutaj odpoczynek może być bardzo niebezpieczny. Najpierw podniósł się Arlo, a po chwili reszta. Xor zaklaskał w ręce i ruszył przodem. Reszta starała się dotrzymać mu kroku, ale i tak co kilka chwil musiał się zatrzymywać i czekać aż Venora i reszta go dogoni. Marsz przeciągał się, a Segrid nie szczędziła gorzkich słów o pomyśle tej wyprawy. Kompani dotarli w końcu do miejsca gdzie zwykła jaskinia, którą maszerowali przeradza się w pięknie ociosaną bramę i kolejną setkę stopni, które według Xora prowadziły do komnat. Golem ruszył przodem z łatwością wspinając się na górę. W końcu udało im się dotrzeć do krótkiego korytarza, prowadzącego do wielkiej komnaty. Na ich nieszczęście między korytarzem, a komnatą sterczał nieruchomo kamienny golem, trzymający w garści prowizorycznie ociosany w skale topór.


Panna Oakenfold zacisnęła mocniej dłoń na rękojeści Szponu Zimy i spojrzała na ich przewodnika. Nie dawała tego po sobie poznać, ale jej myśli o tej wyprawie były całkiem podobne do tych jakie krasnoludka wygłaszała bez najmniejszego oporu.
- Przepuści nas? - zapytała Xora.
-Xor nie zna ten kuzyn. To nie kuzyn Xora. On tu z innego świata przybył. To golem z waszego świata.- odparł, ale dla Venory było to niemal równoznaczne z tym, że trzeba będzie z nim walczyć. Xor zrobił kilka kroków w kierunku konstrukta, uważnie mu się przyglądając, a ten nagle drgnął i od razu ruszył na kamiennego przewodnika grupy.
-Xor zajmie! Wy pokonać tamto!- krzyknął i rzucił się w wir walki.
-Co?!- krzyknął Farafir, a zza pleców golema, z komnaty wyłoniła się chmara wyvernów.
- Niech to szlag... - syknęła Venora. Teraz nie zamierzała czekać i od razu tchnęła boską energię w swoją broń, której klinga zaraz rozjarzyła się bladą poświatą. - Trzeba je wybić co do sztuki! - powiedziała i po szybkim sprawdzeniu gdzie jest Arlo i łucznik, ruszyła do walki z gadami. - No! Chodź tu parszywa mordo! Jedna z drugą! - krzyknęła do wyvern, by skupić na sobie ich uwagę.


-Dawać mi tu skurwysyna!- krzyknął podekscytowany Dundein wymachując w powietrzu swoim bojowym młotem. Segrid uderzyła swoim buzdyganem w tarczę, wywołując tym wyładowanie skrzącej energii. Poświata wzbiła w powietrze kurz i poszarpała włosy na głowach awanturników, ale od razu poczuli się pewniej dzięki wspomagającemu ich błogosławieństwu.
Farafir nie czekał aż skrzydlate gady zbliżą się do nich. Od razu sięgnął ręką po strzałę i wycelował z łuku. Pocisk przeleciał tuż obok ramienia Venory, lecz rycerka ufała w umiejętności strzeleckie żołnierza i wiedziała, że to było zamierzone działanie.
Arlo również nie próżnował i od razu zaczął inkantować zaklęcie, którego formułę Venora słyszała w jego ustach już kilka razy. Wywerny nie były odporne na płomienie więc ognista kula była idealnym narzędziem do rozproszenia stada stworów. Eksplozja, którą wywołał mag poniosła się echem po jaskini, którą przybyli, a kilka stworów poważnie ucierpiało od poparzeń.
Niestety ten atak jeszcze bardziej je rozjuszył i wywerny wiedziały, że to walka o przetrwanie. Bestie były zmotywowane a kilka od razu doskoczyło do Venory.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline