Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-03-2018, 09:14   #541
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Mieszkali tu nasi dziadowie, ojcowie i my.- odparł krzepki mąż.
-Nie uprawiacie pól. Jesteście pokojowo nastawieni, więc napady i grabierze nie wchodzą w grę. Jak zatem żyjecie?- dopytywał Farafir.
-Zajmujemy się polowaniem i oprawianiem skór. Dobrze oprawione skóry wymieniamy na wszystko czego nam trzeba. Czasem też urządzamy wyprawę w góry. Raz natrafliśmy na grobowiec pełen truposzy oraz złotych kosztowności. Innym razem dopadliśmy obóz gigantów. No i zdarza nam się ubić orków obozujących na naszych ziemiach. Nie narzekamy.- wyjaśnił Nuflon.
Panna Oakenfold zrozumiała, że zakaz handlu z ludźmi w twierdzy miał swoje odbicie dla mieszkańców tej wioski. Jeśli to nieporozumienie będzie trwało dalej to ucierpią przede wszystkim ludzie gór, którzy w jej opinii nie wszystko mogli sami sobie zapewnić. Paladynka powiodła wzrokiem za biegającymi dziećmi i uśmiechnęła się przyjaźnie. Były głośne, ale tylko przypominało jej to beztroskie życie na gospodarce, gdzie z czwórką braci zawsze zapewniali rodzicom zajęcie w pełnym wymiarze godzin. Jako dziewczynka wcale nie odstępowała ich w łobuzowaniu.
- Jesteście spokrewnieni ze Skyrem? Gdzie jest jego żona i dzieci? - dopytała Venora, głównie by wiedzieć czy musi hamować zapędy swej przyjaciółki.

-Zmarła na gorączkę dwa lata temu.- odrzekł barbarzyńca. -A dzieci nie mieli. Za to dla moich jest najlepszym wujem, jakiego można sobie wyobrazić.- dodał szybko z szerokim uśmiechem. Drugi z mężów otworzył beczkę z winem i zaczerpnął do drewnianych kubków, wręczając każdemu z gości po jednym.
-A ty co myślisz o pobycie orka w waszej osadzie?- Segrid spojrzała na rozdającego wino mężczyznę.
-Bierze udział w polowaniach, pomaga w codziennych pracach. Kiedy nie ma co jeść głoduje z nami. To ork, ale stał się częścią naszej społeczności. Nawet coraz lepiej mówi we wspólnej mowie.- odparł woj.
Informacja o żonie Skyra była smutna. To musiało być straszne przeżycie i Venora po wspomnieniu o tym mimowolnie spojrzała kątem oka na Arla.
- Dobrze, że okazał się wartym zaufania sojusznikiem ten ork. To dość nietypowe dla takich jak on, ale Skyr już wspominał nam, że jest on po prostu inny - skomentowała i wzięła dwa kubki od gospodarza, jeden podała czarodziejowi przerywając w ten sposób swój masaż. Przesunęła się nieco do tyłu tak, żeby znaleźć się obok Arla i móc oprzeć o jego bok.

~***~

Czas upływał leniwie. Na zewnątrz rozszalała się potężna burza, a Skyr jak nie wracał, tak nie wracał. Dzieci tubylców udały się do snu, szczelnie opatulone licznymi skórami przez swoje matki, zaś barbarzyńcy twardo dotrzymywali towarzystwa gościom korzystając z urozmaicenia jakim było pojawienie się podróżników. Kompani rozmawiali i snuli opowieści, w czym prym wiódł Dundein. Arlo nie krył się ani trochę ze swoimi uczuciami do panny Oakenfold czule ją obejmując, głaszcząc po głowie, czy muskając palcami po policzku i szyi. Farafir zasnął na siedząco oparty plecami o wielki kamień, zaś Agness wyglądała na coraz to bardziej pijaną i przy okazji szczęśliwą.
Na tyłach jamy, gdzie było ciszej Segrid urządziła sobie zaciszny kącik do modlitw. W końcu w jaskini pojawił się Skyr. Kilkadziesiąt kroków na zewnątrz wystarczało, by mężczyzna przemókł całkowicie, ale nie wyglądał na przejętego tym faktem. Od razu zrzucił futro i usiadł obok gości.
-Rankiem z wami pomówi. Chyba ma dla was test, po którym uzna was godnych zaufania bądź nie.- oznajmił zadowolonym tonem.
Venora powoli wyprostowała się, bo przez ten czas zdążyła utonąć w ramionach czarodzieja na tyle, że prawie sen ją zmógł.
- To bardzo dobra wiadomość - odpowiedziała mu rycerka i przeciągnęła się siadając prosto. Spodziewała się, że bez jakiegoś rodzaju testu nie przejdzie, więc nie była tym jakkolwiek oburzona. - Masz bardzo gościnną rodzinę i smaczne wino - pochwaliła ze szczerym uśmiechem przyjęcie ich przez pozostałych mieszkańców jaskini.

29 dzień opadania liści. Bezimienna góra na północ od Twierdzy Wysoki Róg

Kiedy Venora zbudziła się rankiem, na zewnątrz było już widno. Burza odeszła nocą, lecz pochmurne niebo i silny wiatr przypominały wszystkim, że zima jest tuż tuż. Venora podniosła głowę i ujrzała Arla studiującego swoją księgę zaklęć. Farafir zajmował się konserwacją swojego łuku, a pozostali jeszcze spali.
-Dzień dobry…- szepnął mag, który dostrzegł, że jego ukochana już nie śpi.
- Dzień dobry kochany - mruknęła zaspanym głosem czarnowłosa. Uśmiechnęła się do niego i leniwie przeciągnęła. Tej nocy spali po prostu przytuleni do siebie, bo warunki ich noclegu nie pozwalały na nic więcej. Ale panna Oakenfold czuła się równie szczęśliwa i radosna co poprzednie dwa poranki. Choć nocą szalała burza to spała bardzo dobrze i była teraz wypoczęta, w pełni gotowa na wyzwanie jakie szykował dla nich wódz wioski.
Powoli podniosła się i sięgnęła ręką by pogładzić Arla po policzku, a zaraz po tym pocałowała go i zaczęła rozglądać się za swoją torbą.
-Czego szukasz?- spytał pogodnym tonem czarodziej, lecz zanim mu odpowiedziała u wejścia do jaskini pojawił się wódz barbarzyńców.
-Jeszcze śpicie?!- krzyknął wesoło, a jego głos poniósł się echem po jamie.

Paladynka zupełnie nie spodziewała się, że sam Niedźwiedzia Łapa po nich przyjdzie, przez co w zdumieniu chwilę przyglądała się mu zanim zareagowała. Zła była na siebie, że tak późno się obudziła, ale w nocy nie chciała za prędko zasnąć by móc cieszyć się bliskością z Arlem. Pół nocy spędziła delikatnie głaszcząc go, gdy spał zmęczony wdrapywaniem się na ten szczyt i zarwaną poprzednią nocą. Venora bez ociągania się wstała z posłania i prędko narzuciła na siebie płaszcz.
- Za kilka chwil będziemy gotowi - odparła wodzowi, wychodząc mu naprzeciw. - Jakiego rodzaju próbę dla nas przygotowałeś? - zapytała. Bez zbroi zupełnie nie przypominała siebie z poprzedniego dnia, gdy pierwszy raz wódz ją widział.
-Dowiesz się dlaczego w okolicy pojawiło się tak wiele golemów i skąd one się tu wzięły.- odparł gromko. -Te skurczybyki nie wyrządzają nam żadnej krzywdy, ale przez całe życie widziałem takie istoty dwa razy. W ciągu ostatnich tygodni pojawiło się ich w górach kilka tuzinów. Coś musi za tym stać. Jeśli uda wam się dowiedzieć, to pozwolę wam mówić z orkiem.- postawił sprawę jasno.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 19-03-2018, 21:21   #542
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Wiesz, gdzie powinniśmy zacząć?- wtrącił się Arlo.
-Pamiętasz ścieżkę na zboczu góry, która doprowadziła was tutaj?- spytał wódz.
-Tak, tam też był jeden z golemów.- odparł mag.
-Właśnie ta sama. Gdybyście nie skręcili między skały na ukrytą drogę do naszej osady, poszlibyście prosto wzdłuż zbocza. Ta ścieżka poprowadzi was na północną część góry. Tam traficie na stromą drogę w dół. Ścieżka doprowadzi was do doliny, gdzie według mojej wiedzy jest najwięcej golemów. Być może tam powinniście szukać.- Niedźwiedzia Łapa wziął głęboki wdech i położył dłoń na ramieniu Venory. -Skyr mówił, że dobrzy z was ludzie. Macie dobre intencje i szanuję to, ale zasady to zasady. Tylko proszę wróćcie cali, bo nie chcę mieć nikogo z was na sumieniu.- polecił i odszedł z jaskini zostawiając ich samych.
- To jest intrygujące - skomentowała Venora i spojrzała na Arla. - Niesamowite wręcz - zadanie, które dał im wódz tak bardzo zainteresowało paladynkę, że sama nie mogła się doczekać by poznać sekret jaki stał za golemami. - No drużyna, nie traćmy czasu! - powiedziała podekscytowana.
-Jakaś siła powołała do życia te istoty tutaj albo co gorsze ściągnęła je z innego świata…- odparł sceptycznie mag.

~***~

Venora dobudziła śpiących towarzyszy i po szybkim śniadaniu i jeszcze szybszych przygotowaniach mogli ruszać w drogę. Agness nie kryła niezadowolenia z czekającej ich wyprawy. Nie przepadała za górskimi wspinaczkami szczególnie późną jesienią.
-Trzeba będzie zainwestować w jakiś magiczny pierścień, który zapewni jej odporność na mróz.- syknął Arlo na ucho Venory.
- Jak zakończy swoją pokutę i stanie się kapłanką Tempusa to sama będzie mogła o to zadbać - odpowiedziała mu z powagą. W jej słowach nie było złośliwości i było to zwykłe stwierdzenie czegoś oczywistego. - A do tego czasu musi sobie radzić, prosząc o pomoc pozostałych
Kompani w końcu opuścili jamę Skyra i skierowali kroki w kierunku kamiennych schodów, prowadzących ich do górskiego szlaku. Spokojnie przecisnęli się przez wąską szczelinę między skałami i powrócili na ścieżkę, którą przybyli do tego miejsca poprzedniego dnia.
-No proszę… Apropo golemów…- rzucił Dundein ze skwaszoną miną, patrząc w kierunku, skąd przybyli. W miejscu, gdzie minęli golema stały już dwa konstrukty, podobnych gabarytów.
-Oby nie szykowali się do jakiejś inwazji.- rzucił Farafir. -W ogóle to mój łuk na nic się nie zda gdyby trzeba było walczyć z tymi golemami, to może zaczekam sobie na was w osadzie?- spytał uśmiechając się pod nosem.

-No niedoczekanie twoje chłopcze.- odparł mu Dundein. Krasnolud chyba nie pojął, że łucznik tylko żartuje i z naburmuszoną miną ruszył wąską ścieżką na północ. Kompani maszerowali gęsiego. Od czasu do czasu musieli przylegać plecami do skał, gdy potężny wicher dawał im się we znaki. Niedługo po południu udało im się w końcu dotrzeć do miejsca, o którym wspominał im Niedźwiedzia Łapa.
-Ciekawe, jak te skurwiele wdrapały się na tak wąskiej ścieżce? Przecież ledwie my się tu mieścimy…- Segrid zachodziła w głowę rozglądając się po okolicy.
Stromy szlak w dół zbocza zapowiadał męczącą podróż, ale niczego innego się nie spodziewali. Marsz w dół, w kierunku doliny był ciężki i kosztował ich wiele wysiłku. Na szczęście udało im się dotrzeć na przyjaźniejsze tereny bez szwanku i problemów. Ze szczytu wyżyny widać było ogromny wąwóz, a na jego dnie małe jeziorko i od groma kamiennych istot gromadzących się wokół.
-No to chyba mamy nasz cel…- Arlo nie miał szczęśliwego wyrazu twarzy. Nie podobał mu się fakt wyprawy w tak niebezpieczne miejsce.
-Miejmy nadzieję, że golemy będą nas ignorowały jak ten na górze.- skomentował Dundein.


Chyba tylko panna Oakenfold miała pozytywne nastawienie, które nie zmieniało się nawet w trakcie tak trudnej drogi. Wpatrywała się w wejście do podziemi zastanawiając się co tam mogło na nich czekać.
- Gdyby golemy miały nie pozwolić nam tam wejść to zrobiłyby to wiele kilometrów temu - stwierdziła Venora. - Cokolwiek tam czeka, wyraźnie szykuje się na obronę. Tylko przed czym? - zastanowiła się, ale nie czekała dłużej i ruszyła przodem.
-Mam złe przeczucia…- syknął Dundein, ale bez chwili wahania ruszył za paladynką, podobnie zresztą jak pozostali. Segrid odnalazła wąską ścieżkę, ukrytą za wyschniętymi krzakami i udali się w dół wąwozu. Na dole roiła się niezliczona ilość konstruktów. Wielkie, małe, o humanoidalnych kształtach, oraz nie przypominające żadne, znane im stworzenie. Kamienne stwory stały nieruchomo wpatrując się w niebo. Inne spacerowały bez celu tam i z powrotem niczym strażnik w lochu, lecz żaden nie zwracał najmniejszej uwagi na poruszających się między nimi podróżników.
-Nawet nie będzie jak stąd uciec…- burknął pod nosem Farafir.
-Nie sięgajcie po broń. Przybyliśmy tu w pokoju.- odrzekł Arlo, idąc dziarskim krokiem tuż za panną Oakenfold. Grupa w końcu dotarła do jeziora, a tam ujrzeli golema, który wyróżniał się wyglądem od pozostałych.


Istota spojrzała w kierunku podróżników i zaklaskała swoimi wielkimi łapskami, krusząc przy tym drobne kamyki narośnięte na ciele.
-Przyjść po zagadki! Xor zna zagadki! Xor chce odpowiedzi!- rzekł niskim, gardłowym głosem, w którym dało się wyczuć nutkę radości.
Istota wyglądała naprawdę groźnie, ale na szczęście nie była wrogo nastawiona, a co więcej wydawała się cieszyć, że ma z kim porozmawiać. Gorzej, że wyraźnie lubował się w zagadkach, które często paladynce sprawiały problemy. Czarnowłosa spojrzała kątem oka na maga. Liczyła, że z jego pomocą pójdzie łatwo.
- Witaj Xor, jestem Venora - przedstawiła się rycerka, zadzierając głowę do góry by spojrzeć na jego łeb. - My przyszliśmy, bo ciekawi nas czemu w górach pojawiło się tyle kamiennych golemów? Odpowiesz nam na to pytanie jak zgadniemy twoje zagadki?
-Musi spytać mój król Onyx Wielki! Xor może zawołać po króla! Xor wielki strażnik i pożeracz kamieni. Ale Venora musi odgadnąć zagadka Xora!- rzekł, po czym złapał za niewielki kamień i wsadził go sobie do paszczy żując krótką chwilę.
-Smacznego…- skomentował Dundein krzywiąc się na ten widok.
-A co to za zagadka?- spytał Arlo, na co zjadacz głazów znów zaklaskał, przełknął swój “posiłek” i pochylił się nieco nad Venorą.

-W nocy żre, a za dnia pracuje
W mieście przykładny, a w lesie harcuje
Czasem sztywno stoi na nogach
A czasem w dół zwisa mu głowa!
- wypowiedział z pamięci słowa zagadki nie kryjąc ekscytacji.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 20-03-2018, 10:28   #543
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
- Pierwsze z czym mi się to kojarzy to żuraw - powiedziała rycerka marszcząc brwi.
Golem pokręcił głową i dalej wyczekująco się w nią wpatrywał.
Kolejne dwie odpowiedzi w postaci "trofeum" i "łowcy" również okazały się być nietrafione. Cała drużyna główkowała nad odpowiedzią i tylko Segrid przyglądała się olbrzymiej istocie, z miną jakby zastanawiała się czy aby walka z nim na pięści nie byłaby łatwiejsza.
- Co może żreć w nocy, pracować za dnia, w mieście być spokojne i rozrabiać w lesie - sparafrazował Arlo.
Paladynce pojawiło się w głowie skojarzenie z Bulwinem, kupcem z Highmoon i przeklętym likantropem.
- Wilkołak? Likantrop? - powiedziała.
- A kiedy zwisa mu głowa w dół? - spytał ją czarodziej zwracając uwagę na tą część zagadki.
- No... jak jest zmęczony albo martwy - wypaliła. Dundein zarechotał na słowa paladynki i wszyscy spojrzeli na Xora. Ten nadal przyglądał się paladynce, ale nie zanegował tego toku rozmyślań, więc mogło to wróżyć, że byli na dobrym tropie.
- Więc to jakiś likantrop co może głową w dół potrafi siedzieć? Nietoperzołak? - zasugerował Arlo.

- Nietoperzołak? - powtórzyła po nim panna Oakenfold.
-Dobrze! Dobrze!- krzyknął stwór klaszcząc Venorze. Zabawa jeszcze bardziej go pobudziła. -To łatwa zagadka! To łatwa! Teraz trudniejsza!-
-Kolejna zagadka?- oburzyła się Segrid. -Nie po to tutaj przyszliśmy, żeby na jakieś zagadki odpowiadać!- spojrzała z wyrzutem na rycerkę.
-Przestań marudzić. Spójrz jak on się dobrze bawi.- odparł Arlo z rozbawieniem.
-Xor bawi bardzo dobrze! Xor mówi następna zagadka!- rzekł i znów pochylił się nad służką Helma.
-Czy w dzień, czy w nocy, tak samo paskudny
Nie wiele myśli i żywot wiedzie nudny
Na dachach, w grobowcach, wesoły lub smutny
Odstrasza i strzeże, a los jego trudny
- wypowiedział przyklaskując samemu sobie.
- Gargulec? - paladynka skojarzyła rzygacze "ozdabiające" dachy domów w Suzail w dzielnicy górnego miasta.

-Dobrze, Venora odgadła! Dobrze! Dobrze!- ucieszył się Xor.
-Prowadź nas do swego pana! Wygraliśmy zabawę!- inicjatywę przejął Arlo. Dziwaczna istota pokiwała głową i odwróciła się na pięcie, maszerując ospałym krokiem w kierunku północnej części wąwozu.Znajdowała się tam przestrzeń między brzegiem jeziorka, a ścianą klifu.
-No i gdzie on jest?- Segrid rozglądała się na boki, nie kryjąc swojego sceptyzmu. Wtem ziemia przed nimi się rozstąpiła, a z grząskiej gleby wyłonił się ogromny golem o ciele przypominającym węża. Na kilku metrowej głowie znajdował się ogromny róg, a całe jego ciało tworzyły malejące w kierunku ogona skały. Stwór mierzył około dwudziestu metrów. Nie tracąc odrobiny równowagi stanął na ogonie i spojrzał z góry na grupę Venory.
-Kto zakłóca mój spokój?- spytał przeciągłym, lecz perfekcyjnym, wspólnym dialektem.
-Lady Venora Oakenfold i jej towarzysze!- krzyknął Arlo, by stwór usłyszał.
-I czego Venora i jej towarzysze ode mnie chcą?!- zapytał rozgniewanym tonem zniżając łeb by przyjrzeć się intruzom.
-Chce dowiedzieć się kogo jej królestwo gości!- odparł twardym tonem mag.
-Hmm…- warknął gardłowo i nagle wbił się w ziemię tuż przed Venorą, po czym wyłonił się kilkanaście metrów za ich plecami.
-Jam jest Onyx Wielki!- krzyknął a echo jego głosu spłoszyło ptaki w promieniu wielu mil.


-Skąd przybywacie?- odezwała się w końcu Segrid.
-Nie wasza to sprawa…- odparł i znów się do nich przybliżył. -Ja i moi przyjaciele nikomu nie wadzimy…- odparł.
-Nikt nie twierdzi, że wadzicie. Cormyr to królestwo honorowego, ale i przyjacielskiego władcy. Nasza królowa po prostu chciałaby wiedzieć nieco więcej, przemawiając naszymi ustami.- wyjaśnił Arlo.
-Zatem odpowiedz swej królowej, że nie jesteśmy tu z własnej woli… Naszą rodzimą krainę opanował potworny smok, którego ciało składa się wyłącznie ze szmaragdów… To istota, przed którą nawet ja nie mogę uchronić mych ludzi… Nie zostało nam nic innego jak opuścić przepiękne tereny Planu ziemi i i przybyć tutaj…- Onyx spojrzał na Dundeina, jakby już go kiedyś spotał.
-Znam ja twoich pobratymców… To egoistyczne robale, które uważają się za władców skał i gór… Nic bardziej mylnego…- pogroził krasnoludowi, który tylko uniósł swój młot na dowód gotowości do walki.
-Przestańcie!- Arlo uspokoił sytuację. -A co jeśli spróbujemy wam pomóc?- dodał zwracając na siebie uwagę każdego z członków grupy za wyjątkiem Venory, która wszak ufała czarodziejowi.
-Jak to?- syknął Dundein.
-Ty chcesz pomóc mnie?! Onyxowi Wielkiemu?!- zakrzyknął i zbliżył się na odległość stopy do Arla. Jego głowa teraz zdawała się jeszcze większa i niesamowita. Golem przymknął oczy, uważnie przyglądając się magowi.

-I twierdzisz, że znasz sposób na pozbycie się smoka?- spytał stwór.
-Życie nauczyło mnie, że nawet najmniejsze istoty potrafią zaleźć za skórę…- skomentował pod nosem i raz jeszcze spojrzał na Arla.
-W porządku. Wy pozbędziecie się smoka, my wrócimy do naszego domu i nie będziemy was już niepokoić.- rzekł po krótkim zastanowieniu.
-To nie do końca sprawiedliwy układ!- zauważył czarodziej. Golem znów przeciągle warknął.
-I tyle szczątków smoka ile uda wam się wynieść…- dodał Onyx. Paladynka była zadowolona, że Arlo wyszedł z propozycją zwalczenia problemu przybyszów, bo obawiała się, że zechce on usilnie unikać niebezpieczeństw co nie było możliwe w ich zadaniu. Venora nie słyszała o takim rodzaju smoków o którym wspomniał Onyx, ale jego historia przypominała jej własne koszmary, gdzie i ten świat smoki wzięły we władanie.
- Nie jest tak że chcemy się was stąd siłą pozbyć. Myślę, że obie strony mogą zyskać na tym sojuszu - odezwała się panna Oakenfold do władcy istot planu ziemi. - Nic nam po bogactwach i sądzę że możecie mieć tu swoją małą ostoję, ambasadę swojego ludu. W zamian za to, że my pomożemy wam, chcemy rewanżu byście wsparli nas w nadchodzącej bitwie jaka toczyć będzie nasze królestwo z wrogiem zagrażającym jego bezpieczeństwu
Kamienny wąż podniósł łeb wysoko spoglądając na Venorę i jej popleczników.
-Wasz świat nie jest idealny, ale jest tu wiele gór i skał. Jeśli nasza obecność wam wadzi, to poszukamy sobie innego miejsca. A warunki to możesz sobie stawiać takim nędznym robakom jak ten krasnolud, a nie Onyxowi Wielkiemu!- krzyknął i nie czekając ani chwili wbił się w ziemię zostawiając grupę samą sobie.
-Spójrz… Odchodzą…- Arlo odwrócił się i wskazał palcem jak golemy powoli opuszczają teren wąwozu znikając w górskim terenie.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 21-03-2018, 11:57   #544
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Venora zmarszczyła brwi nie rozumiejąc oburzenia Onyxa. Najwidoczniej musiała nie docenić tego jak wielkie ego i dumę miała kamienna istota. Dyplomacja była niezwykle trudną sztuką i nawet gdy wydawało się, że wie się co się robi, można było stanąć przed nieprzewidywalnym przypadkiem. W teorii paladynka mogłaby uznać zadanie za wykonane. Ale tak nie było. Po pierwsze świat terroryzowany przez dziwacznego smoka, pozostawiony w takim stanie był bardzo niebezpieczny i skoro ziemne istoty znalazły drogę w to miejsce to była szansa, że i smok za nimi w końcu podąży. A i była jeszcze sprawa tego o czym już wspomniała Onyxowi. Każda para rąk w walce z orkami była potrzebna, żeby obrońcy królestwa nie ponieśli wielkich strat. Dla tego warto było się postarać.
Panna Oakenfold westchnęła bezgłośnie i przyklęknęła na jedno kolano.
- Wybacz mi Onyxie Wielki, królu przybyszów z planu ziemi - powiedziała pokornym tonem w przestrzeń sądząc, że jeśli będzie chciał to i tak ją usłyszy. - Nie było moim zamiarem urażenie twego majestatu. Nie wadzi nam wasza obecność tu i cieszy nas, że możemy was gościć na naszych ziemiach. Chcielibyśmy pomóc wam zabić smoka. Proszę, przyjmijcie naszą pomoc na dowód, że Cormyr jest waszym sojusznikiem

-Onyx Wielki daleko. Daleko stąd…- Xor westchnął ponuro.
-Widziałeś tego smoka?- Arlo zwrócił się do dziwacznego stwora.
-Xor widział. Smok większy od Onyxa. Onyx Wielki jest wielki. Ale smok jeszcze większy.- odparł przyglądając się magowi. -Xor powinien ruszać. Onyx Wielki rozkazać nam zostawić wasze ziemie…- oznajmił stwór.
- Zabierz nas ze sobą do swojego króla - poprosiła Venora i wyprostowała się. - Naprawdę chcemy wam pomóc. Musimy się tylko przygotować odpowiednio na spotkanie z tym smokiem
-Onyx Wielki głęboko pod nogami. Onyx Wielki zły. On daleko stąd już. Czemu mały człowiek - Venora chce pomóc Onyxowi Wielki i jego golemom?- zastanawiał się stwór.
- Bo wyobrażam sobie jak okropne to musi być gdy jest się zmuszonym do ucieczki z własnego domu - odparła mu panna Oakenfold. - Przekaż swojemu królowi, że bardzo przepraszam, że go uraziłam. Nie chciałam go zezłościć
-A co jeśli Xor was wpuści do królestwa Onyxa Wielkiego?- zastanawiał się na głos.
- To będzie bardzo mądra decyzja - zapewniła go Venora z powagą, wciąż licząc, że da się załagodzić sytuację.

Kamienny stwór zbliżył swój paskudny łeb do rycerki uważnie jej się przyglądając. Jego milczenie oznaczało, że chyba zastanawia się nad wpuszczeniem grupy do planu ziemi, gdzie znajdowało się królestwo Onyxa Wielkiego. Xor wydał z siebie niski gardłowy pomruk
-Onyx Wielki niezadowolony, jak dowie się, że Xor otworzył bramy dla Venory…- rzekł pod nosem. -Ale jeśli wy pokonać smok, to Onyx może się ucieszyć. A jak Venora tam umrze, to Onyx nie zauważy... - rozważał, aż w końcu odsunął się o kilka metrów i pochylił łeb ku ziemi. Xor chwilę tak stał w bezruchu jakby wąchał rozoraną przez swego pana glebę, po czym nagle zaczął się dławić. Venora poczuła na sobie spojrzenie towarzyszy, którzy zdawali się być równie zaskoczeni tym widokiem co ona. Chwilę później Xor wypluł kilku kilogramowy kawał kwarcytu, który następnie podniósł z ziemi i uniósł obiema rękami przed sobą.
Ziemia pod ich stopami zaczęła delikatnie drżeć, a co drobniejsze kamyki powoli unosiły się w górę, jakby grawitacja przestała działać. Kwarcyt rozbłysnął fioletową energią. Xor puścił kamień, a ten opadał na ziemię lekko niczym piórko. Na wysokość łokcia od ziemi eksplodował tworząc wirujący byt fioletowej energii.
-To brama. Brama do zamku Onyxa Wielkiego.- oznajmił, wskazując palcem portal.


Czarnowłosa była pod ogromnym wrażeniem tego co widziała. Już miała ruszyć by przejść przez portal, ale zawahała się, bo nie miała miłych wspomnień po tym jak ostatni raz korzystała z tego rodzaju "transportu". Venora spojrzała na swoich towarzyszy.
- To idziemy - powiedziała do nich, czekając na reakcję z ich strony, a jej spojrzenie zatrzymało się na magu.
Venora pierwsza wstąpiła w energetyczną bramę. Rycerka poczuła silne nudności, a po chwili już była po drugiej stronie. Powietrze tutaj było gęste i trudno się nim oddychało jakby znajdowała się na szczycie wysokiej góry. Wszędzie dookoła znajdowały się góry i skalne bloki gigantycznych rozmiarów. Panna Oakenfold miała przed sobą jałową pustynię pełną skał i kamieni. W oddali, na niebie krążyły dziwne stwory, ale były za daleko by zauważyć niewielką grupę przybyszów. Po chwili obok pojawił się Arlo, Dundein i reszta. Panna Oakenfold widząc ich odetchnęła z ulgą i dopiero wtedy zaczęła rozglądać się po okolicy. W ocenie rycerki świat wyglądał na opustoszały i martwy. Ciarki przeszły jej po plecach bo było to prawie jak w jej sennych wizjach, w których podróżowała samotnie przez podobne pustkowia. Brakowało tylko smrodu siarki, bo zapewne jeśli zerwie się wiatr to na pewno można było tu liczyć na burze piaskowe..
Farafir od razu padł na kolana wymiotując. Ziemia zatrzęsła się, kiedy przez portal przeszedł Xor.
-Tu czas inaczej. Wiele dni tutaj to kilka chwil w twoje królestwo. Xor poprowadzi. Xor zna istoty z ojczyzny.- zapewnił Venorę.


Paladynka podeszła do łucznika i podała mu bukłak z wodą, po czym spojrzała na Xora.
- Musimy dowiedzieć się jak najwięcej o tym smoku, który was terroryzuje. Gdzie on się zagnieździł? Kiedy pojawił się w tym świecie? Jak walczy i czy zauważyliście żeby był na coś odporny czy podatny? - zapytała go. - Jeśli nie znasz odpowiedzi to zaprowadź nas do kogoś kto wie najwięcej o jaszczurze
Xor wpatrywał się w Venorę nie nadążając za jej pytaniami. Chwilę w milczeniu analizował jej słowa, po czym podrapał się po głowie.
-Onyx Wielki wie więcej. Onyx Wielki zły na Venore i nie odpowie- odparł w końcu, przechylając lekko głowę w bok. -Xor zaprowadzi do zamku. My ruszać, zanim zamek odejdzie.- ponaglił grupę i żwawo ruszył przed siebie.
~ Zamek który się przemieszcza... Chyba jeszcze wiele nas tu czeka zaskoczenia~ przeszło przez myśl pannie Oakenfold i machnęła ręką by ponaglić swoich towarzyszy, ruszając pospiesznie za ich przewodnikiem po tym ziemistym świecie.
- Żałuję, że nie ma z nami jakiegoś eksperta od smoków. Ja czytałam tylko o chromatycznych i metalicznych - powiedziała Venora rozglądając się w trakcie marszu. - Któreś z was coś słyszało o szafirowych? Ja z nietypowych to jedynie wodnego spotkałam i był całkiem miły - dodała.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 23-03-2018, 18:29   #545
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Smok to smok. Żre tyle co cała armia, nora tyle złota co krasnoludy i myśli, że jest najmądrzejszy na świecie jak elfy.- skomentowała Agness, skupiając tym na sobie gniewny wzrok Dundeina.
-No co? Skłamałam?- skomentowała wojowniczka, lecz Moradinita nic więcej nie powiedział.
Czas płynął wolno, a Xor nie dawał im ani chwili na wytchnienie. Wędrówka po tym planie była wyjątkowo męcząca i trudna. Kompani raz po raz napotykali jakąś dziwaczną istotę, która na widok Xora ustępowała lub od razu uciekała. Marsz trwał wiele godzin, a żółte od piasku niebo powoli zaczęło ciemnieć, aż w końcu zapadł zmrok.
-Na bogów, odpocznijmy!- krzyknęła poirytowana sytuacją Segrid. Słysząc to Xor zatrzymał się i zaklaskał.
-Zaraz będziemy! Zaraz ujrzycie idący zamek Onyxa Wielkiego! O tam, za górą o tam!- wskazał palcem wzniesienie. Nim ktokolwiek zdążył skomentować słowa ich przewodnika, zza góry wyłonił się golem tak wielki, że nie dało się go opisać słowami. Istota stawiała pojedyncze kroki, gdyż była za ciężka i zbyt wolna na szybszy chód. Na jej zgarbionych plecach znajdował się zamek większy niż królewska twierdza w Suzail.


-Zamek idzie! Patrzom! Zamek idzie!- Xor nie krył radości na widok swego domu, lecz pozostałych ten widok nie napawał optymizmem.
-Jak my się tam dostaniemy, do ciężkiej cholery…- fuknął Arlo i złapał się za głowę.
- Mają zamek na jakiejś kroczącej istocie. Niech mnie ktoś uszczypnie, bo to chyba mi się śni... - Venora zaczęła kręcić głową z niedowierzaniem. Z pomocą pospieszyła jej Agness, która bez zwłoki podeszła do paladynki i uszczypnęła ją w policzek w sposób w jaki robiły to stare kobiety witające małe dzieci.
- Ała... - syknęła panna Oakenfold i spojrzała z wyrzutem na exkapłankę, rozcierając sobie zaczerwieniony policzek.
- Sama się prosiłaś - odparła Agness z rozbawieniem, zadowolona z tego co zrobiła.
- Xor na pewno wie jak dostać się do środka - powiedziała rycerka i spojrzała na przewodnika. - Nie ma czasu na odpoczynek. Musimy dogonić ten zamek... - dodała.
Gargantuiczna istota niosąca na swoich plecach zamek poruszała się bardzo wolno, lecz jej jeden krok pokonywał dystans mierzący około pół mili.
-Dokąd to coś idzie?- spytał Farafir, na co Xor się odwrócił i odrzekł łucznikowi.
-Szuka swego pana Onyxa Wielkiego. Xor mówił. Tu każdy wielbi Onyx Wielki.- kamienna istota ruszyła w kierunku kroczącej budowli.


~***~

Kiedy w końcu udało im się zbliżyć do kamiennego tworu okazało się, że to dopiero początek ich straszliwych zmagań z czasem i wysiłkiem fizycznym.
-Tu schody!- Xor wskazał palcem stopnie wyryte w kilkudziesięcio metrowej nodze. Stopnie schodów były tak strome, że trzeba było wspinać się na nie na czworaka z użyciem rąk. Schody wiły się spiralą wokół nogi, znikając gdzieś w ciemności.
-Mamy tędy wejść?- Dundein niedowierzał Xorowi, lecz golem tylko przytaknął głową.
-A nie ma jakiegoś innego wyjścia?- spytała Segrid, nie odrywając oczu od chodzącego zamku nad ich głowami.
-Onyx Wielki. Onyx może kazać stanąć zamek. Ale Onyxa nie ma, jest tylko Xor!- odparł.
-Następnym razem to ja będę rozmawiać, kiedy napotkamy takie dziwy jak ten cały Onyx.- krasnoludka warknęła do Venory.
- Cieszy mnie twój optymizm i wiara w swoje umiejętności - sarknęła paladynka, która zmęczona tą podróżą coraz bardziej wątpiła czy aby dobrze zrobili pojawiając się w tym miejscu, gdzie wątpliwym było czy byli mile widziani. Venora w duchu tylko modliła się, żeby nie skończyło się to dla nich jak podróż przez podziemne przejście, przez góry z enklawy krasnoludów, gdy wracali z Highmoon do Suzail, a czego paladynka żałowała niezmiernie.

Bez ociągania, wzbijając się na wyżyny swojej wytrzymałości, Venora ruszyła do schodów, mając nadzieję, że z nich nie zleci, gdy już będzie się po nich wspinać.
-Chyba przestanę nosić te cholerne szaty maga… To nie strój na podróże, a na pewno nie na górskie wspinaczki…- Arlo nie krył niezadowolenia z problematyczności swojego ubioru.
- Zapewniam, że i tak masz wygodniej niż w pancerzu - pocieszyła go Venora.
-Pójdę przodem.- oznajmiła Segrid. -Jeśli spadnę to mnie łapcie…- zażartowała w swoim stylu ruszając żwawo w kierunku schodów.
Każdy postawiony przez olbrzymią istotę krok wprawiał ziemię w drżenie. Z każdym jej ruchem z góry sypały się kamienie i pył. Grupie udało się wspiąć na nogę, zanim ta postawiła krok. Ostatni w kolejce Dundein przylgnął do stopni, po których się wspinali, kiedy noga oderwała się od ziemi i ospale pokonała jakieś trzydzieści metrów. Venora wiedziała, że to chyba najniebezpieczniejsza wspinaczka w jej życiu.
Ta refleksja sprawiła, że paladynka zdecydowała się nie czekać aż coś niebezpiecznego się stanie, bo upadek w ciężkiej zbroi z takiej wysokości na pewno skończy się złamaniem karku. A ostatnie czego chciała to rozzłościć swojego anioła stróża i samego Helma. Panna Oakenfold przywarła blisko do schodów i ostrożnie sięgnęła do torby, z której wyciągnęła miksturę. Tą samą którą miała wypić przy spotkaniu z golemem ziemi. Tym razem bez zastanowienie duszkiem ją wypiła, by magia zadziałała.

Spryt rycerki zaoszczędził jej wiele wysiłku i nerwów. Z łatwością pięła się do góry, po wielkiej nodze maszerującego golema. Znacznie wyprzedziła swoich towarzyszy. Na jej twarzy pojawiło się niemałe zdziwienie, gdy kątem oka dostrzegła jak Xor niemal wbiega pod górę. Stwór wydał z siebie niski pomruk i chwilę później był już na szczycie schodów, zerkając w dół na Venorę.
Po kilku dłuższych chwilach służka Helma dołączyła do Xora i już spokojnie wypatrywała pojawienia się Arla i reszty. Osłupiała, gdy podniosła wzrok i dostrzegła krajobraz planu Ziemi. Nie dało się tego opisać słowami. Góry, urwiska, kaniony i bogowie wiedzieli, co jeszcze.
-Xor lubi tu przebywać. Ale lepiej patrzać z najwyższa wieża zamku…- wskazał palcem kierunek ku górze. Venora miała świadomość, że wspinaczka po nodze to zaledwie początek ich wyprawy po smoka.
-Szykuj wodę Venoro!- zadudnił głos Segrid. Niedługo później kompani wyłonili się i dołączyli do paladynki i Xora.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 23-03-2018, 20:20   #546
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Paladynka czekając aż wszyscy wgramolą się na górę w myślach sobie zanotowała, że następnym razem będzie musiała zakupić więcej mikstur pajęczej wspinaczki. Lecz na wspomnienie o nich już ją zemdliło.
~ A może lepiej różdżkę... Tyle, że ich nie umiem używać... ~ skrzywiła się Venora. ~ Może Arlo mnie nauczy? ~ ucieszyła się na to.
- Daleko jeszcze mamy do przejścia? - rycerka zapytała Xora. - Gdzie ten smok siedzi?
-Smok jest w tronowej sali. Tam siedzi. Tam gdzie do niedawna przebywał Onyx Wielki. Xor też. Trzeba przejść przez trzewia wielki golem. Golem nie poczuć, Venora nie zamartwia.- rzekł i ruszył w kierunku gdzie olbrzymia, płaska skała przypominająca żółwią skorupę na plecach stwora łączyła się z udem. Właśnie w tym miejscu znajdował się otwór do jaskini. Jama była na tyle wielka, że Xor mógł do niej wejść bez pochylania łba.
-Tu gnieździć pasożyty. Potwory i golemy, którym Xor nie umie dać rozkazu. Jak coś wylezie, to my musimy atakować bez pytania.- ostrzegł.
- Było by przecież za łatwo bez tego - stwierdziła na z ironią w głosie Venora i westchnęła przeciągle. Zakładała, że gdyby nie uraziła Onyxa to mieliby teraz lżej. - No dobrze, więc atakujemy jak tylko coś się pojawi - powtórzyła po nim i spojrzała po kompanach. - Gotowi do walki? - zapytała ich, samej dobywając w końcu swojego lodowego ostrza.

Grupa pod przewodnictwem Xora ruszyła dziarsko na przód. Jaskinia wiła się i zakręcała. Raz musieli wspinać się pod ostrym kątem pod górkę, a momentami schodzili w dół. Za niezliczonym już zakrętem miały ziścić się słowa Xora, a z jednej ze ścian dosłownie wyskoczył brunatny kolos. Stwór zawył i uderzył się kilka razy potężnym szczypcem w chitynowy pancerz. Xor nie zwlekał ani chwili i od razu zaszarżował na potwora, uderzając go potężnie z barku. Stwór zawył a golem złapał go za głowę i potężnie łupnął kilka razy. Poczwara runęła na ziemię, a Xor wyrwał jej całe ramię.
-Ale mu wpierdolił…- skomentował zdumiony Dundein. Zanim golem całkowicie triumfował ściany korytarza rozpadły się w jeszcze kilku miejscach.
-Jest ich więcej!- krzyknęła Segrid gotując się do walki.
Panna Oakenfold pochwyciła swoją tarczę i stanęła blisko czarodzieja, by w walce go chronić. Szykowała się do odparcia ataku stwora, który najbliżej nich się pojawi.
- Masz może jakieś ciekawe sztuczki pod ręką? - zapytała Arla, spoglądając na niego kątem oka. Nim jednak czarodziej zdążył jej odpowiedzieć, potwory wylazły na korytarz. Rycerka nie czekając ani chwili dłużej natarła na przeciwnika, który choć był potężnie zbudowany to jednak dla doświadczonej w boju z wszelkiej maści potworami Venory okazał się nie być wymagającym oponentem. Kolos próbował pochwycić ją żuwaczkami, co mu się udało, ale pancerz paladynka miała porządny i nie ustępował.

Panna Oakenfold wykorzystała okazję jaką to jej dało i machnęła mieczem wyprowadzając szerokie cięcie. Lodowa klinga weszła w przeciwnika jak w masło, głęboko orając jego pancerz, sięgając jego wnętrzności. Kolos zawył i puścił ją, a wtedy czarnowłosa zaatakowała od dołu, wbijając miecz w nasadę jego łba. Z satysfakcją wykończyła przeciwnika, odrąbując mu głowę, za którą polała się zielona posoka.
Rycerka szybko rozejrzała się jak reszta sobie radzi i z ulgą zauważyła, że potwory nie były dla nikogo z jej towarzyszy przeszkodą. Może dla Agness, która najwięcej się namachała buzdyganem zanim jej kolos padł martwy i jeszcze chwilę okładała zdechłego.
Farafir nie walczył w zwarciu, ale wspierał dosłownie wszystkich, kiedy było to niezbędne. Strzały zasypały przeciwników z każdej strony. Arlo o dziwo nie korzystał z magii i wraz z Dundeinem dźgał stwora swoją włócznią.
Kiedy bestie w końcu padły co do jednej Xor odwrócił się i zaklaskał rękami.
-Dalej! Wyżej! Jest ich więcej!- krzyknął jakby ucieszony.
- Nie, wspaniale, nic tylko się cieszyć...- sarknęła Venora w odpowiedzi i zamachnęła się mieczem, by strząchnąć z niego resztki posoki kolosa. - Nie ma to jak porządna rozgrzewka przed stawieniem czoła smoku - dodała z ironią w głosie. - Jest gdzieś po drodze miejsce, w którym będziemy mogli bezpiecznie odpocząć? - zapytała Xora, bo przecież ledwo już każdy łapał oddech zarówno ze zmęczenia jak i z powodu ciężkiego powietrza do oddychania jakie było na tym planie.
-Tu można odpocząć. Xor pilnuje. Venora odpoczywa.- zaproponował.

Paladynka spojrzała po swoich kompanach.
- Słyszeliście go - mruknęła i zaraz sama, opierając się o ścianę plecami, zjechała po niej w dół i usiadła na podłodze. Z torby wyciągnęła bukłak i wypiła z niego solidny łyk.
- Niby jeszcze to kawałek przed nami, ale przydałoby się w tym miejscu zrobić jakiś plan walki z tym smokiem - powiedziała do wszystkich. - Nie wiemy nic o przeciwniku więc... Cholera wie jak się za niego zabrać
-Niebieski rycerz mówił, że Zielona Korona nienawidzi jak mu się śpiewa. Może Venora zaśpiewa smokowi?- Xor nieco się zbliżył, pochylając łeb w kierunku rycerki.
- Oto już coś - westchnęła paladynka, powstrzymując się od stwierdzenia, że nie śpiewa, bo w tym momencie nawet gdyby fałszowała to i efekt będzie tylko lepszy. Zainteresowało ją jednak co innego. - Jaki niebieski rycerz? Był już tu ktoś przed nami? - zapytała.
-Byli byli. Niebiescy rycerze. I ich król. Mówili o Zielonej Koronie. Chcieli sojuszu z Onyxem Wielkim. Ale Onyx kazał do diabłów pójść. Oni wiele gadali o smoku.- oznajmił Xor.
- A pamiętasz co jeszcze mówili o smoku?- dociekała dalej paladynka.
-Xor nie słuchał. Przyglądał się smokom.- odparł ze smutkiem golem.
- Jakim smokom? - zmarszczyła brwi Venora. - Mieli ze sobą smoki?

-Trzy. Trzy smoki. Miały łuski w takim samym kolorze jak ich zbroje. Niebieskie!- wyjaśnił Xor.
Słysząc to paladynka wyraźnie się zmartwiła. Jeźdźcy na niebieskich smokach? Na pewno nie było to nic dobrego.
- Jak siebie nazywali ci rycerze? - pytała dalej.
-Xor nie pamięta. Ale każdy miał złoty wisior. Wisior w kształcie serca, o taki mały.- wyjaśnił pokazując między palcami wielkość tajemniczej biżuterii.
To co dla golema było malutkie, dla ludzi okazało się już całkiem spore.
- A czy ci rycerze mieli jakieś rysunki na zbrojach, albo tarczach? - próbowała wyciągnąć jakiekolwiek informacje, które dałyby w końcu jakieś odpowiedzi, zamiast kolejnych pytań.
-Nie. Ale kiedy Onyx ich przegnał, to mówił Xorowi, że to złe istoty. A ich lord to potworna istota…- odparł szybko.
Venora miała minę jakby zobaczyła ducha. Po plecach przeszły jej ciarki gdy wyobraziła sobie że istoty planu ziemi miałyby wesprzeć siły Kultu Smoka.
- Tiamat... - powiedziała paladynka i pochyliła się nad ziemią. Palcem narysowała symbol, który widziała w jaskini goblinów. - Tak wyglądały ich wisiory? - zapytała spoglądając na Xora.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 25-03-2018, 16:26   #547
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Nie. Wisiory wyglądały jak serce. Serce człowieka. Xor widział serce człowieka. Podobne.- golem kręcił głową przecząco.
- Nic z tego nie rozumiem... - westchnęła ciężko panna Oakenfold, wciąż starając się jakoś logicznie ułożyć to co powiedział golem. - A rycerze to byli ludzie? - pytała dalej, nie poddając się.
-Ludzie, ludzie…- Xor zaklaskał w ręce.
-To by miało sens.- wtrącił się Arlo. -Jeśli Kult Smoka naprawdę rośnie w siłę podzielił się na frakcje. Tamci od białej ręki to coś jakby zbrojne ramię. Sieją terror, mordują i straszą krainy. Ci od serca być może są rodzajem poselstwa, poszukującego sojuszników…- zamyślił się. Mag pogładził się po głowie i spojrzał na Xora. -Kiedy to było?-
-Czas dla Xora płynie inaczej.- golem wzruszył ramionami.
Venora popatrzyła na czarodzieja zaskoczona tym co powiedział, bo jego interpretacja była bardzo sensowna i wiele tłumaczyła.
- To może będziesz znał odpowiedź na inne pytanie - paladynka wyprostowała się, podpierając na ręce. - Skąd oni dowiedzieli się o tym, że macie tu smoka? - dla panny Oakenfold zaczęło to wyglądać, jakby Kult Smoka specjalnie nasłał szafirowego smoka na ten zamek by później niby przyjść z pomocą.

-Venora źle rozumie. Oni przyszli i opowiadali o smoku. Oni w jego imieniu. Smok przybył potem, kiedy Onyx przegnał rycerzy w błękicie.- wyjaśnił Xor.
- A smok mówił czego chce, czy po prostu pojawił się i zaczął ziać ogniem, czy pluć kwasem? - Venora skrzyżowała przed sobą ręce.
-Nagle przyleciał. Pokonał Onyxa i strącił z chodzącego zamku. Potem nas. Słabsze golema rozpadły się od upadku. Ale nie Xor.- skoemntował z dumą w głosie.
-Smok wielki. Smok dużo większy od Onyxa.- stwór podrapał się po czole, wziął z ziemi spory kamień i włożył do ust żując energicznie.
- Brzmi jak zemsta za nieprzyjęcie sojuszu - podsumowała panna Oakenfold tą całą rozmowę. - Może powinniśmy odpocząć tu całą dobę i dopiero przygotować się do tej walki? - zasugerowała spoglądając po swoich kompanach, by i oni wypowiedzieli się co na ten temat sądzą.
-Tu Kolosy. Lepiej wyżej. W komnatach bezpiecznie. Tam można spać. Tam potwory nie wchodzą. Tam się boją.- zaproponował golem.
- A czemu tam się boją? - Venora uniosła brew doszukując się w tym jakiegoś groźniejszego potwora, przed którym kolosy czmychają w popłochu.

-Onyx zabronił wchodzić.- odparł Xor.
-Ale Onyxa tu już nie ma…- skomentował Arlo.
- No właśnie - Venora pokiwała głową na słowa maga. - Myślisz, że nawet jak go nie ma to się słuchają i tam nie łażą?
-Nie mam pojęcia…- syknął młody mag. -Idziemy, czy zostajemy tutaj?- spytał.
- Tu kolosy na pewno przyjdą - paladynka podniosła się z miejsca, a gdy stanęła już na nogach przeciągnęła się na tyle na ile pozwalała jej na to zbroja. - A tam jest szansa, że będziemy mieć spokój - stwierdziła. - Idziemy - powiedziała i pochwyciła swój miecz.
Kompani byli wykończeni wieloginną wspinaczką, ale wiedzieli, że tutaj odpoczynek może być bardzo niebezpieczny. Najpierw podniósł się Arlo, a po chwili reszta. Xor zaklaskał w ręce i ruszył przodem. Reszta starała się dotrzymać mu kroku, ale i tak co kilka chwil musiał się zatrzymywać i czekać aż Venora i reszta go dogoni. Marsz przeciągał się, a Segrid nie szczędziła gorzkich słów o pomyśle tej wyprawy. Kompani dotarli w końcu do miejsca gdzie zwykła jaskinia, którą maszerowali przeradza się w pięknie ociosaną bramę i kolejną setkę stopni, które według Xora prowadziły do komnat. Golem ruszył przodem z łatwością wspinając się na górę. W końcu udało im się dotrzeć do krótkiego korytarza, prowadzącego do wielkiej komnaty. Na ich nieszczęście między korytarzem, a komnatą sterczał nieruchomo kamienny golem, trzymający w garści prowizorycznie ociosany w skale topór.


Panna Oakenfold zacisnęła mocniej dłoń na rękojeści Szponu Zimy i spojrzała na ich przewodnika. Nie dawała tego po sobie poznać, ale jej myśli o tej wyprawie były całkiem podobne do tych jakie krasnoludka wygłaszała bez najmniejszego oporu.
- Przepuści nas? - zapytała Xora.
-Xor nie zna ten kuzyn. To nie kuzyn Xora. On tu z innego świata przybył. To golem z waszego świata.- odparł, ale dla Venory było to niemal równoznaczne z tym, że trzeba będzie z nim walczyć. Xor zrobił kilka kroków w kierunku konstrukta, uważnie mu się przyglądając, a ten nagle drgnął i od razu ruszył na kamiennego przewodnika grupy.
-Xor zajmie! Wy pokonać tamto!- krzyknął i rzucił się w wir walki.
-Co?!- krzyknął Farafir, a zza pleców golema, z komnaty wyłoniła się chmara wyvernów.
- Niech to szlag... - syknęła Venora. Teraz nie zamierzała czekać i od razu tchnęła boską energię w swoją broń, której klinga zaraz rozjarzyła się bladą poświatą. - Trzeba je wybić co do sztuki! - powiedziała i po szybkim sprawdzeniu gdzie jest Arlo i łucznik, ruszyła do walki z gadami. - No! Chodź tu parszywa mordo! Jedna z drugą! - krzyknęła do wyvern, by skupić na sobie ich uwagę.


-Dawać mi tu skurwysyna!- krzyknął podekscytowany Dundein wymachując w powietrzu swoim bojowym młotem. Segrid uderzyła swoim buzdyganem w tarczę, wywołując tym wyładowanie skrzącej energii. Poświata wzbiła w powietrze kurz i poszarpała włosy na głowach awanturników, ale od razu poczuli się pewniej dzięki wspomagającemu ich błogosławieństwu.
Farafir nie czekał aż skrzydlate gady zbliżą się do nich. Od razu sięgnął ręką po strzałę i wycelował z łuku. Pocisk przeleciał tuż obok ramienia Venory, lecz rycerka ufała w umiejętności strzeleckie żołnierza i wiedziała, że to było zamierzone działanie.
Arlo również nie próżnował i od razu zaczął inkantować zaklęcie, którego formułę Venora słyszała w jego ustach już kilka razy. Wywerny nie były odporne na płomienie więc ognista kula była idealnym narzędziem do rozproszenia stada stworów. Eksplozja, którą wywołał mag poniosła się echem po jaskini, którą przybyli, a kilka stworów poważnie ucierpiało od poparzeń.
Niestety ten atak jeszcze bardziej je rozjuszył i wywerny wiedziały, że to walka o przetrwanie. Bestie były zmotywowane a kilka od razu doskoczyło do Venory.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 26-03-2018, 16:01   #548
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
[media]http://www.youtube.com/watch?v=2JxujsJ5reU[/media]

Trzy Wywerny otoczyły Venorę, próbując na wszelkie możliwe sposoby ranić służkę Helma. Walka jednak nie przypominała osaczenia, a wręcz przeciwnie. Panna Oakenfold dosłownie tańczyła między potworami odsuwając się od zasięgu zamaszystych ciosów ogonami. Bastionem Rycerza parowała ciosy kolczastych skrzydeł oraz zwinnie uskakiwała przed gryzącymi paszczami bestii. Z boku wyglądało to na dramatyczną defensywę w wykonaniu rycerki, lecz tak naprawdę tylko jeden z ataków zdołał dosięgnąć policzka paladynki, pozostawiając na nim niewielką, krwawiącą ranę.
Venora posłała gniewne spojrzenie bestii, której udało się ją zranić i to właśnie na tym gadzie skupiła swoją uwagę. Pierwszy cios Szponu Zimy przeciął powietrze poziomo, pozostawiając na paszczy potwora głęboką bruzdę, z której trysnęła ciemno czerwona posoka. Rycerka odpłaciła się potworowi tym samym, lecz to nie był koniec jej zemsty. Kolejny cios lodowego miecza spadł z góry łamiąc z łatwością kość utrzymującą skrzydło potwora. Gad zawył z bólu kompletnie tracąc kontrolę nad walką, a Venora dokończyła dzieła wbijając z niewyobrażalną siłą miecz w głowę wywerna dokańczając jego żywota.

Dundein radził sobie całkiem nieźle ze swoimi dwoma przeciwnikami. Jego młot był znacznie cięższy i wolniejszy od miecza Venory, ale kapłan wcale się tym nie przejmował i sprawnie wykorzystywał to w walce. Żelazna głowica jego młota dwukrotnie gruchnęła gada w korpus, sprawiając mu wiele cierpienia. Drugi z potworów wykorzystał ten moment i zajadle zaatakował skoncentrowanego krasnoluda. Trujące żądło przebiło płyty napierśnika i dźgnęło Dundeina w bark. Krasnolud odwrócił się w kierunku poczwary, a ta nadal nie ustępowała próbując go ugryźć i podrapać kolcem na skrzydle. Na szczęście brodaczowi udało się uniknąć większości tych ataków i wywern tylko raz trafił go kolczastym skrzydłem.
Wtem do akcji wkroczył raniony przez brodacza stwór. Ból w korpusie utrudniał ruchy bestii, lecz mimo wszystko i jej udało się dźgnąć Moradinitę w plecy swoim trującym żądłem. Na szczęście krasnoludy były wysoce odporne na toksyny i po Dundeinie nie było widać śladu osłabienia.
-Moradinieeee!- krzyknął na całe gardło, biorąc kolejny wymach swoim młotem.

Kolejne dwa stwory osaczyły Segrid. Krasnoludka atakowała zaciekle, lecz jej buzdygan niewiele był w stanie zdziałać, gdy uderzał o twarde łuski bestii. Na szczęście mithrilowa zbroja przewodniczki była równie skuteczna przeciwko atakom gadów, co łuski tychże potworów.
Arlo również nie patyczkował się z gadem, który wybrał go sobie za cel. Młody mag zaczął inkantować zaklęcie, zanim stwór do niego się zbliżył, a kiedy już był blisko czarodziej unikając szczęk wywerna zbliżył się na niebezpieczną odległość i wiele ryzykując dotknął poczwary. Gad zawył głośno i jego ciało nagle, w mgnieniu oka zmieniło się w jaszczurkę wielkości ludzkiej dłoni. Mag uśmiechnął się pod nosem i rozdeptał zwierzę bez krzty litości.
Farafir miał najmniej szczęścia ze wszystkich. Dwa rozjuszone stwory otoczyły go, odbierając mu największy atut - możliwość strzelania z łuku. Żądło jednego z oponentów raniło łucznika w udo, lecz ten dzielnie starał się ignorować ból i raz po raz atakował długim mieczem. Agness niewiele wnosiła do walki. Jej buzdygan co prawda trafiał w kąsającego gada, ale stwór nie wyglądał jakby ciosy exkultystki robiły na nim wrażenie. Na szczęście jego ataki również nie potrafiły przebić się przez zbroję wojowczniki.

Dwie wywerny z zaciekłością gryzły, drapały i okładały ogonami paladynkę, ale nie udało im się ani razu przebić przez jej obronę. Venora wyczekała je i gdy jeden z jej oponentów chciał sięgnąć paszczą jej twarzy, ona odbiła jej łeb tarczą i zamaszystym ruchem głęboko przerysowała jej bok lodowym ostrzem. Z podłużnej rany polała się kaskada krwi. Bestia zaskrzeczała, ale jej ryk nagle się urwał, gdy kolejny cios paladynki zakończył żywot wyverny, pozbawiając ją łba. Panna Oakenfold uśmiechnęła się z satysfakcją wymalowaną na twarzy.
- I leż tam! - warknęła paladynka.

Kolejne, dwie gadziny nie odstępowały na krok kapłana Moradina. Jednej z nich udało się porządnie go poranić, podczas gdy krasnolud skupił się na drugim. Na szczęście od niego oberwał tylko ogonem. Dundein grzmotnął swym młotem trafiając wyvernę w udo. Niestety nadal nie wystarczyło to by powalić przeciwnika.
Segrid podobnie jak rycerka zgrabnie unikała ataku gadów, których pazury co najwyżej zgrzytały po jej pancerzu. Problemem natomiast dla krasnoludki było trafienie, w któregoś z jej przeciwników. W końcu udało się jej i łupnęła buzdyganem wyvernę w kark. Cios, choć Segrid włożyła w niego sporo siły, nie zrobił wielkiego wrażenia na gadzie.
W tym samym czasie czarodziej nie zrażony chaosem walki, wypowiadał kolejne zaklęcie. W tej chwili było widać wyraźnie, że wojenni magowie nerwy mieli ze stali, bo choć w koło kotłowały się potwory, Arlo skupiony był na rzucaniu czaru. A gdy wypowiedział ostatnie słowo i wskazał palcem jedną z wywern, ta odwróciła się i rzuciła zaciekle na swojego pobratymca, stając tym samym w obronie Farafira.

Dudniące odgłosy rozchodziły się po korytarzu za każdym razem, gdy golemy okładały się pięściami zaciekle, niczym dwóch pijanych dokerów w taniej karczmie i nie wyglądało by któryś miał ustąpić. Najmniej szczęścia spośród towarzyszy panny Oakenfold, miała tym razem Agness. Wszystkie jej ciosy chybiły. Czy to przez zmęczenie, czy nieuwagę, wyverny wykorzystały jej słabość i jeden z gadów trafił ją żądłem w bok. Exkultystka pobladła po tym i zachwiała się, co sprawiło, że prawie bezbronnie przyjęła na siebie ciosy pazurzastych skrzydeł przeciwnika.
- Do mnie parszywce! - krzyknęła panna Oakenfold by odciągnąć w ten sposób wyverny od swoich kompanów, którzy gorzej radzili sobie z nimi niż ona.
Venorze udało się skupić na sobie uwagę dwóch potworów. Jeden zostawił Agness na pożarcie swojemu pobratymcowi, a drugi odpuścił Segrid. Nim bestie zbliżyły się do rycerki Arlo zdołał wesprzeć ją jednym ze swoich zaklęć, które jeszcze bardziej wzmocniły jej zdolności bojowe.

Segrid w tym czasie potarła dłonią jedną z run na swojej zbroi a ta zalśniła i lecząc wszystkich towarzyszy w pobliżu. Walka trwała w najlepsze. Wywerny kąsały i obrywały na zmianę. Jedne mniej, drugie bardziej. Bez dwóch zdań, to Venora przodowała w zadawaniu ran potworom, samej obrywając najmniej ze wszystkich awanturników. Krew tryskała na około, a kolejne potwory padały martwe na ziemi, ze zmrożonymi ranami. Wywerny widząc coraz gorszą sytuację na polu walki w pełni zwróciły uwagę na służce Helma, która nieprzerwanie cięła i dźgała żądlące jaszczury. Kompani wspierali ją atakując od tyłu, ale to ona tutaj grała pierwszoplanową rolę. Kiedy ostatni z jaszczurów padł martwy u stóp rycerki, ta czuła jak całe jej ciało zalane jest potem.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 27-03-2018, 18:07   #549
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Najgorsze ciągle było przed nimi. Kamienny golem wciąż walczył z Xorem najwyraźniej nie mogąc przechylić szalę zwycięstwa na żadną ze stron.
- Wesprę go w walce - powiedziała paladynka i spoglądając na swoich kompanów przetarła twarz z własnego potu i z krwi gadów, w której jej cała zbroja była skąpana. - A wy w pierwszej kolejności zajmijcie się swoimi ranami, później dopiero pomożecie przy golemie - nakazała i poprawiła chwyt na tarczy oraz mieczu. Dzięki magicznemu wsparciu od Arla paladynka wciąż miała w sobie siły działać dalej, a zwycięstwo z gadami tylko mocniej ją nakręciło do dalszej walki i bez obaw szykowała się do starcia z golemem.
- Xor, idę do ciebie! - powiedziała Venora, by ich przewodnik przypadkiem nie zamachnął się na nią, gdy pojawi się przy nim.
Widząc, że ich przewodnik ma nie lada problem z wrogim golemem panna Oakenfold zanim dołączyła do ich walki, krótką chwilę poświęciła na modlitwę do swego boga. Słowa wypowiadała w języku niebian, a gdy wypowiedziała ostatnie, jej ciało spowiła świetlista aura, a spojrzenie stało się jeszcze bardziej przenikliwe i było w nim coś zimnego i nieokiełznanego. Rycerka jak natchniona zaatakowała wrogiego konstrukta. Dwa szybkie ciosy mocno pokiereszowały ziemnego golema.

Konstukt natychmiast skierował na nią swoją uwagę, wyraźnie uznając ją za większe zagrożenie niż Xor. Zamachnął się od góry kamiennym młotem. Paladynka próbowała osłonić się przed tym tarczą, ale siła uderzenia była tak wielka, że Venora poczuła ból w całych ramionach i barkach. Natychmiast zrobiła zwód i wyprowadziła pchnięcie mieczem. Pierwszy atak sięgnął celu, ale przed kolejnym cięciem, golem osłonił się potężną pięścią. Lecz paladynka była zaciekła niczym wojownik w bitewnym transie. Poprowadziła cios od dołu w już uszkodzone lodowym ostrzem części w okolicy bioder golema. Trafiła bezbłędnie, odłupując porządny kawałek ciała przeciwnika. Konstrukt kontratakował, a jego chaotyczne ruchy wyglądały jak zdał sobie sprawę, że czeka go zguba z rąk tej wątłej istoty.
Paladynka z zadziwiającą łatwością unikała jego gradu ciosów, uchylając się przed nimi lub odbijając je tarczą w bok. W końcu wychwyciła odpowiedni moment by przejść do ofensywy.
- Zniszczę cię! - krzyknęła Venora w bojowej euforii i z całych sił pchnęła mieczem w golema, celując ponownie w ranione przez nią miejsce. Konstrukt uskoczył w tył przed kolejnym jej atakiem, ale rycerka napierała nadal na niego, aż w końcu sięgnęła go jeszcze raz ostrzem Szponu Zimy. Z całą siłą wbiła miecz głęboko w ciało golema, aż ten w końcu padł i rozsypał się w proch.

-Xor dziękuje. Ten golem silny. Przywołany przez silny twórca. Ruszać dalej. Ruszać.- stwór przemówił do Venory, po czym sięgnął wielkim łapskiem jeden z ocalałych kawałków skały, która pozostała po pokonanym konstrukcie. Xor włożył go do ust i przeżuł.
-Tu komnaty. Tu Venora bezpieczna. Tu mogą spać.- wyjaśnił wskazując pierwszą komnatę, w której przed chwilą gnieździła się horda wywernów.
Nie czekając na reakcję pozostałych rycerka bez słowa skierowała się do wspomnianego pomieszczenia. Wciąż była w wielce bojowym nastawieniu z napiętymi wszystkimi mięśniami i czując jak adrenalina sprawia, że każdy jej krok był lżejszy.
To była wysoka i obszerna komnata z gładkiego granitu. Strop nad ich głowami wspierały potężne kolumny grube na ponad metr szerokości. Pod ścianami na prawo i lewo znajdowały się kamienne piedestały, którymi od razu zainteresował się Xor.
-Tu golemy - strażniki. Golemów nie ma. Uciekły z zamku?- spytał spoglądając przez ramię na rycerkę.
Venora wkroczyła do sali zamaszystym krokiem. Czujnie rozejrzała się wkoło, jakby oczekiwała ataku z każdej możliwej strony.
- Opuścili pewnie to miejsce wraz z twoim królem, a może zostały zabite przez najeźdźców - odparła mu panna Oakenfold zimnym tonem.
-Albo wciągnięte w szeregi wroga…- syknęła Segrid.

-Nie ma tu drewna, ognia nie rozpalimy ale odpoczniemy w spokoju…- Farafir najwyraźniej marzył o odpoczynku.
Paladynka wciąż była mocno walecznie nastawiona i nerwowo kręciła się, nie mogąc ustać w miejscu. Dlatego postanowiła zrobić obchód po komnacie, by upewnić się, że nikogo poza nimi tu nie ma. Wciąż rozpierała ją energia, którą zapewniało jej ciągle jeszcze działające na nią błogosławieństwo, choć zaczynała czuć jak powoli zaczyna z niej ustępować, sprawiając że zmęczenie powoli obejmowało jej ciało.
-Venoro…- usłyszała głos Arla za plecami. -Zabiłaś większość tych gadów, a potem dokonczyłaś żywota golema. Pozwól sobie odpocząć.- usłyszała głos swojego kochanka za plecami. Arlo podszedł blisko i położył dłoń na policzku panny Oakenfold. -Rzucę kilka zaklęć ochronnych i będziemy mogli bezpiecznie odpocząć.- zapewnił ją mag.
Paladynka wbiła to wciąż zimne, waleczne spojrzenie w twarz czarodzieja i chwilę mu się przyglądała. Już otworzyła usta by zaprzeczyć, że przecież czuła się świetnie mimo stoczonej walki, ale wtedy moc, która ją napędzała znikła i uderzyło w nią zmęczenie. Opuściła ręce i ciężko westchnęła, czując jak przeciążone mięśnie coraz bardziej ją bolą.
-[i] Tak, masz rację... -[i] odparła czarodziejowi, krzywiąc się na twarzy ze zmęczenia. W końcu jej spojrzenie złagodniało. Uśmiechnęła się blado do Arla i położyła dłoń na jego ręce, którą gładził ją po policzku. Uważnie obejrzała maga i nie znajdując na nim ran odetchnęła z ulgą. Miała ochotę go przytulić, ale cała aż kleiła się od krwi wyvern i pyłu golema. - Chyba muszę się położyć... - mruknęła i zaczęła rozglądać się za odpowiednim miejscem, choć w sumie miała ochotę paść tam gdzie stała.
- Jesteście cali? - zapytała pozostałych.

Najbardziej ze wszystkich oberwali Dundein i Agness. Choć ten pierwszy zajął się leczeniem wszystkich, na exkultystce trzeba było skupić najwięcej uwagi. Wojowniczka z tatuażem na twarzy miała głęboko rozorane bruzdy na ramionach, plecach i udzie, a opuchlizna po użądleniu wyglądała strasznie. Ciało wokół rany siniało i puchło, a jad odbierał jej oddech w piersi.
-Zróbcie miejsce.- Segrid przyklękła na jedno kolano nad osłabioną Agness, doglądając zatrutej rany po użądleniu. Krasnoludka sięgnęła po jeden ze swoich eliksirów i wbrew temu co zapowiadała w ustaleniach - jeszcze przed wyruszeniem z Venorą - podzieliła się swoim naparem. Ciemnofioletowa ciecz o gęstej konsystencji spłynęła powoli do ust Agness.
-Musi odpocząć. Dalej jej nie zabierzemy.- syknęła, zerkając przez ramię na pannę Oakenfold.
-W czasie odpoczynku przestudiuję moją księgę zaklęć. Chyba uda mi się coś na to poradzić.- odezwał się Arlo.
-Co masz na myśli?- spytał Dundein.
-Schronię ją w magicznej sferze, która uchroni ją przed jakimikolwiek istotami wokół.- oznajmił nie odrywając wzroku od półprzytomnej kobiety. -Wystarczy by odpoczywała do naszego powrotu, a kiedy już załatwimy sprawę smoka zabierzemy ją ze sobą wracając.- wyjaśnił mag.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 27-03-2018, 23:24   #550
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Świetnie. Zatem rozkładajcie śpiwory. Będziemy tu odpoczywać.- Segrid podsumowała wszystkie ustalenia i skinęła głową Venorze. Paladynkę bardzo martwił stan, w którym była jej towarzyszka i widząc ją tak poturbowaną Venorze wracały złe wspomnienia jak zabili ją Ilithidzi. Była jednak świadoma, że na tą chwilę nie była w stanie bardziej jej pomóc niż już to zrobiła krasnoludka. Ale tym bardziej czarnowłosą martwiło, że będą musieli zostawić Agness w tyle. Przynajmniej czarodziej miał pomysł jak ją ochronić gdy będzie sama, bo choć Venora nie miała najmniejszego pojęcia o magii wtajemniczeń to pokładała pełne zaufanie w doświadczeniu i wiedzy swojego kochanka.
- Mam jeszcze dwie fiolki z antytoksyną - powiedziała rycerka do Segrid i stęknęła gdy Arlo pomógł jej usiąść.
-Xor pilnuje. Oni odpoczywają. Xor słyszy kroki. Xor zdolny.- konstrukt zaklaskał w ręce i usiadł na ziemi w miejscu, gdzie wcześniej stał kamienny golem, którego dopiero Venora zdołała pokonać. Panna Oakenfold czuła się totalnie rozbita i sfatygowana. Jej ciało było odrętwiałe i zmęczone jak nigdy dotąd. Wiele godzin trudnej wspinaczki, a na koniec walka z hordą wywern i konstruktem, kompletnie ją wykończyło.

Nie była w stanie stać, więc bez sił siedziała na ziemi, oparta plecami o kolumnę. Irytowała się bo nie miała siły by choćby rozwiązać rzemienie naramienników. Na szczęście Arlo był przy niej i służył pomocą. Ciężka zbroja rycerki nie stanowiła już dla niego większej filozofii i choć był czarodziejem, to całkiem sprawnie sobie już radził ze zdejmowaniem elementów pancerza. W tym czasie panna Oakenfold z wdzięcznością wymalowaną na twarzy przyglądała mu się.
-Wolałbym zdejmować z ciebie ubranie…- szepnął na ucho Venorze, chcąc chociaż trochę poprawić jej nastrój i samopoczucie. Paladynka mimowolnie się uśmiechnęła, rozbawiona jego komentarzem, że po takim wykańczającym dniu on nadal miał takie rzeczy w głowie i nie wyglądał by przeszkadzało mu, że jest cała mokra od potu, a we włosach już zaczęła jej zasychać krew wyvern.
-Ej wielkoludzie!- głos maga poniósł się echem w komnacie. Xor odwrócił się i zmierzył człowieka zdziwionym spojrzeniem.
-Przydałoby nam się trochę wody…- dodał blondyn po chwili już mniej stanowczym tonem.
-Podejdą tutaj. Podejdą. Xor coś poradzi.- odparł golem. Rycerka przyjrzała się mu z nadzieją w spojrzeniu, bo bardzo liczyła, że gdzieś tu znajdzie się sadzawka, może fontanna, w której mogliby choćby obmyć twarz.

Pierwszy podszedł Farafir. Łucznik stanął przed obliczem wielkiego stwora wyczekująco mu się przyglądając. Xor położył obie, masywne dłonie na skalnym podłożu chwilę się koncentrując, a po chwili ze sklepienia zaczęła kapać woda. Początkowo tylko kropla po kropli, ale już po kilku chwilach na głowę Farafira płynęła wąska struga wody. Łucznikowi wystarczyło to w zupełności. Skryty za szerokim torsem Xora szybko się rozebrał i obmył swoje ciało.
W tym czasie Segrid przygotowała dla Agness okłady na gorączkę i podłożyła jej pod głowę swoją zwiniętą w kłębek pelerynę. Dundein również siedział obok przyglądając się poczynaniom kapłanki Marhammora Duina. Choć krasnoludy wierzyły w inne bóstwa, to jednak były do siebie bardzo podobne i gdyby nie okoliczności można by stwierdzić, że nawet do siebie pasują, choć ani razu nie dali po sobie poznać, że ciągnie ich ku sobie.
-Farafir skończył. Chcesz się obmyć?- spytał Arlo troskliwym głosem, dotykając swoją kochankę po policzku.
- Koniecznie! - odparła Venora i wtuliła głowę w jego rękę. Była zadowolona, bo ulgę jej już przyniosła sama myśl, że mogą się odświeżyć po walce. - Pomożesz? - poprosiła Arla. Czarodziej bez zwlekania pomógł jej wstać i poprowadził do małego źródła wody. Panna Oakenfold wyciągnęła rękę by dotknąć jej.

- Zimna - skomentowała, ale nie była zrażona tym faktem. Tak jak stała, w ubraniu, weszła pod strumień. Przyjemny chłód zaczął otaczać jej ciało, spłukując brud z niej. Podstawiła głowę pod wodę i przeczesała palcami swoje włosy myjąc je. Następnie opuściła ręce i już miała zdjąć mokrą koszulę, która od wilgoci lekko prześwitując, szczelnie przylegała do jej ciała, lecz wpierw rozejrzała się czy ma zapewnioną dostateczną osłonę przed podglądaniem. O ile obecność Arla, który zdawał się pożerać ją wzrokiem, zupełnie jej nie przeszkadzała, to już golem mocno ją peszył.
- Czy możesz patrzeć w drugą stronę, Xor? - powiedziała do przewodnika, starając się nie dać po sobie poznać jak bardzo jest zawstydzona tym.
-Xor nie rozumie?- golem podrapał się lekko po głowie, ruszając energicznie żuwaczkami.
-On chyba nie wie czym jest uczucie wstydu.- Arlo skomentował z lekkim uśmiechem na twarzy.
-Uczucie wstydu?- powtórzył konstrukt.
-To takie coś, co sprawia, że nie chcesz aby inni na ciebie patrzyli jak teraz Venora. Albo, kiedy zrobisz coś czego żałujesz.- wytłumaczył czarodziej.

Xor w milczeniu analizował słowa maga, ale w końcu chyba zrozumiał przesłanie i odwrócił się plecami do służki Helma.
-Dlaczego Xor musi odwracać, a Arlo nie?- spytał lekko odwracając głowę w bok, by czarodziej dobrze go usłyszał.
-Kiedy darzysz kogoś głębszymi uczuciami od obojętności, wtedy automatycznie nie czujesz wstydu przed tą drugą osobą.- odparł Arlo.
-Xor chyba pogubił. Xor nie patrzy. Arlo może patrzeć.- skomentował i zamilknął, zaś czarodziej skupił się na swej ukochanej, przyglądając się jej opiętym przez mokre ubranie kształtom. Mag nie czuł wstydu. Najwyraźniej również nie uważał, że pożeranie wzrokiem swej kochanki, nawet po tak ciężkim dniu, to coś złego.
Venora na zachowanie czarodzieja przewróciła oczami, ale wyraźnie pochlebiało jej to. Miała ochotę nie spieszyć się, ale nie byli tu przecież sami. Przyspieszyła więc swoje ruchy i szybko rozwiązała koszulę, rzucając ją sobie pod nogi. Później zdjęła resztę ubrania i zupełnie naga zaczęła obmywać się z brudu. Odwróciła spojrzenie od maga bo to jak na nią patrzył sprawiało, że robiło jej się gorąco.
- Musimy jeszcze omówić taktykę na walkę ze smokiem - powiedziała Venora do Arla, starając się brzmieć poważnie. Niestety odrętwiałe mięśnie nie ułatwiały jej samodzielnego umycia się, więc już po chwili czarnowłosa spojrzała na Arla by użyczył on swoich dłoni, przy myciu jej pleców.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172