Detlef naprawdę ucieszył się ze spotkania ze starym druhem, choć takie określenie mogło wydać się komuś nie na miejscu w odniesieniu do kowala run. Thorvaldsson, który był dość bezpośrednim krasnoludem i do tego wiele przeżył z Galebem w tunelach pod Azul i nie tylko, gdzie niejednokrotnie będąc bliskimi śmierci dzięki żelaznym charakterom wciąż parli do przodu i wykonywali swą misję konwenanse miał po prostu w dupie. Teraz japa mu się cieszyła jak na widok kufelka spienionego Bugmanna i nie zamierzał tego ukrywać. No i dobrze mieć wśród tylu szalonych umgi jednego przyzwoitego dawi po swojej stronie. Choćby brody nie miał - w końcu Detlef dobrze wiedział, w jakich okolicznościach ją stracił...
Zalakowaną kopertę obejrzał i wzruszył ramionami. Thorvaldsson należał do tych osób, które z tych wszystkich pieprzonych robaczków na pergaminie potrafił rozpoznać jedynie swoje imię i nazwisko, zarówno w staroświatowym jak i khazalidzie, oraz oznaczenia dróg w krasnoludzkich kopalniach.
- Dowódcą jestem od świtu - mruknął. - Próbuję posprzątać ten bałagan, bo sierżant von Grunenberg zdążył już zniechęcić do siebie miejscowych khazadów i pewnie połowę ludzkiej części miasta. I to w ciągu kilku dni. Że też człeczyny nie potrafią wytyczyć i zrealizować swojego pomysłu od początku do końca bez kompletnej zmiany zdania co chwilę... - pożalił się.
- Niby jest do sierżanta, więc pewnie się wkurzy jeśli dostanie już wcześniej otwarty. - Zastanawiał się. - Z drugiej strony jeśli tam jest coś istotnego, to ten narwaniec gotów zrobić coś bez pomyślunku i nowych kłopotów narobić... - dumał.
- Przeczytaj, jeśliś łaskaw. I tak sierżant ma ochotę mnie powiesić za wyrażenie zgody na objęcie dowodzenia obroną miasta - dam mu kolejny pretekst, gdyby nie mógł się zdecydować... - wyszczerzył się.
- Tutaj chyba spokój będzie. Walter dobrze się sprawił. Chodźmy na mury - może tam komuś przywalić będzie można i rozerwać trochę. - Powiedział. - Poznasz kilku z tych, którzy próbują uratować to niewdzięczne miasto. Później trzeba będzie cię przedstawić Starszemu Baruddinowi, komendantowi, sierżantowi, pozostałym z Ostatnich, kapralom i innym funkcyjnym. Do miasta przeniknęli agenci wroga, więc każdy patrzy podejrzliwie na obcych. - Wyjaśnił.