Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-03-2018, 13:19   #501
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert sam dał przykład żołnierzom i zaczął strzelać ze swej kuszy. Na razie nie niepokoił się ale dziwił, że nikt do tej pory nie zadbał o kotły z wrzącym olejem, czy choćby z wrzątkiem. Wątpił by Waldek zdążył coś zorganizować, nie mniej czekał z niecierpliwością na kotły lub wieści od niego.
 
Komtur jest offline  
Stary 23-03-2018, 20:46   #502
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Thorvaldsson, tymczasowo pełniący funkcję dowódcy obrony Meissen nie ruszał się z barykady broniącej drogi z fortu po drugiej stronie rzeki do miasta. Most, na którego końcu stanęła był przy tym wysoce łatwopalny, co stanowiło dodatkowe zabezpieczenie, gdyby fort trzeba było poddać.

Zwycięskie okrzyki dochodzące z drewnianej konstrukcji obsadzonej przez dwie dziesiątki strzelców pod dowództwem Waltera pozwalały jednak sądzić, że poddanie fortu chwilowo zostało zawieszone. Oby na innych odcinkach szło równie dobrze.

Towarzysząca mu drużyna krasnoludów stała karnie w równym szeregu. Z marsowych min brodatych wojowników czuć było pewność i siłę - Detlef był pewien, że ci tutaj nie podadzą tyłów na widok przeważających sił wroga. Nie poddadzą się bez rozkazu i będą bronić swych domów i rodzin do końca.
- Dwie setki dawi z toporami i kolejna z kuszami i wykopałbym Wernicky'ego tam, skąd przylazł... - Thorvaldsson rozmarzył się.

Na tę jednak chwilę musiały mu wystarczyć dwie dziesiątki khazadów, to co zostało z Czwartej i pospolite ruszenie okolicznych mieszkańcow. Trochę było tego mało...

Obejrzał się w kierunku bramy i murów. Brak mundurów wroga na ich szczycie był krzepiący, jednak to mogło zmienić się w każdej chwili. Nie było informacji o taranach i próbie wyważenia bramy, więc pewnie południowcy będą polegali na ataku z drabin. Mimo ostrzału obrońców przy ich przewadze liczebnej mogło się to im udać, a gdy już wedrą się do miasta to zacznie być naprawdę gorąco. Ochotnicy musieliby mieć trzy- lub nawet czterokrotną przewagę liczebną, żeby powstrzymać wyszkolonych najemników. I to przy założeniu, że morale nie upadnie i oddziały nie rzucą się do ucieczki po krótkim kontakcie z wrogiem twarzą w twarz.

Co mogło pomóc utrzymać ten stan rzeczy, to jest wroga po właściwej - drugiej stronie murów? Ostrzał z kusz i łuków mógł nie być wystarczająco przekonujący... oliwy i innych łatwopalnych płynów, którymi można by oblać atakujących i następnie podpalić nie było - właściwie wszystko poszło na zamienienie mostu w śmiertelną pułapkę.
- Młody! - zdecydował się wreszcie i zwrócił do wyrostka tłumacząc mu coś po cichu. Po chwili chłopak pobiegł z rozkazem, a Thorvaldsson ponownie spojrzał w kierunku fortu.

Rozkaz "spocznij!" przekazany chwilę wcześniej drużynie dawi sprawił, że ci oddali się rozmowom na różne tematy, jednak na widok podchodzącej postaci dwóch z nich stanęło na drodze nieznajomego odgradzając go od Detlefa. Ten oznajmił, że ma wiadomość do dowódcy obrony.

Jakiś nieuchwytny szczegół sprawił, że Thorvaldsson spojrzał na przybysza marszcząc brwi w zadumie. Jak on się przedstawił? Galwin? Galeb? Do tego ten głos... już kiedyś go słyszał... to było daleko stąd i przynajmniej kilka lat wcześniej... Czy to możliwe?
- Szukasz dowódcy obrony, krasnoludzie? - Zapytał głośno mijając dwójkę wojowników Baruddina. - A więc go znalazłeś. Na mocy ustaleń komendanta garnizonu, rady miasta i Baruddina Kamienne Serce pełnię obowiązki dowódcy obrony w zastępstwie rannego sierżanta imperialnej armii, von Grunenberga. - Oznajmił.

- I choć nie podałem swojego imienia i nazwiska, to chyba dobrze wiesz kim jestem, prawda przybyszu? - zapytał poważnym tonem, jednak na gębę wypełzał coraz szerszy uśmiech.

- Kawał drogi od Azul, kowalu. Cóż przyniosło cię w to chwilowo mało przyjemne miejsce? Co to za sprawa, z jaką przychodzisz do dowódcy obrony? - Pytał, wyciągając dłoń w kierunku kowala run, by uścisnąć ją tak, jak wtedy, gdy żegnali się po wydostaniu z oblężonej twierdzy. Los rozłączył ich ścieżki na lata, jednak splótł je ponownie w jakimś celu. - Jeśli nie da się tego załatwić od razu, to być może będziesz musiał nieco poczekać - to miasto wkrótce będzie przypominać tunele pod Azul... pamiętasz, jak razem z gromowładnymi powstrzymaliśmy hordę thagorraki? Tu może być podobnie, ale przynajmniej mniej śmierdzi szczurem... - zarechotał.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...

Ostatnio edytowane przez Gob1in : 23-03-2018 o 20:58.
Gob1in jest offline  
Stary 23-03-2018, 21:42   #503
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Trudno opisać radość Galeba, kiedy usłyszał znajomy głos. Pomimo, że nigdy z Detlefem nie byli w jakiejś wielkiej zażyłości to darzył wojownika wielkim szacunkiem za jego bezpośredniość i fachowość. A spotkanie znajomej twarzy po takim czasie było jak uśmiech ze strony Bogów Przodków.

- Kapral Detlef! Niech mnie Przodkowie rozciągnął na kowadle i tłuką kowalskim młotem przez setkę lat!- zawołał porzucając powagę z jaką się zwrócił do pozostałych krasnoludów.

Kowal rzucił tarczę, uścisnął przedramię towarzysza z dawnych lat i przyciągnął się do niego. Drugą ręką mocno poklepał go po plecach.

- Zobaczyć twarz przyjaciela z którym przelało się tyle krwi i przeżyło tyle niebezpieczeństw... - oderwał się od kaprala i odetchnął - Thagorraki... pfu... przeklęte pomioty... nie przesadzaj. Walka z umgi to spacer z domu do tawerny w porównaniu ze szczuroczłekami. Ale... masz rację. Porozmawiamy potem. Teraz obowiązki.

Sięgnął pod materiał munduru i z kieszeni wydobył kopertę zalakowaną prostą pieczęcią.

- To wiadomość od Harkina Brocka. Miała trafić to dowódcy obrony miasta von Grunenberga, ale jeżeli jest on "niedysponowany" a ty dowodzisz obroną, w sumie nie specjalnie mnie to dziwi, to powinieneś dostać ją jako pierwszy - rzekł Galeb już dużo poważniej.

Podjął z ziemi tarczę i pociągnął Detlefa trochę na bok. Odezwał się cicho podając kompanowi list.

- Słuchaj... tam za murami jest totalny pierdolnik. Kawaleria Granicznych rozpełzła się po połowie prowincji, rabuje i plądruje co im się nawinie. Brock przeszedł na ich stronę, zerwał kontrakt z Elektorką i zabrał swoich ludzi zostawiając Imperialnych na pastwę losu. Ponoć Graniczni pokazali mu jakiś list tego babsztyla który przejęli. Ponoć Elektorka nie miała zamiaru płacić najemnikom, ani żadnemu z tych zorganizowanych na prędce regimentów mając nadzieję, że prawie wszyscy zdechną w walce. Brock odczytał ten rzekomy elektorski list swoim ludziom. - Galeb rozejrzał się po okolicznych domach jakby obawiał się, że ktoś może próbować podsłuchiwać - Nie wiem co się tu odpieprza, ale jak mówiłeś... Azul. Tylko że zamiast skavenów - ludzie. A zamiast Ciernia i elit Stalowego Szczytu - pieprzony elektorski dwór i ten cały Wernicky

Galeb odetchnął w końcu po wyrzuceniu tych wszystkich informacji z siebie. Detlef był jedyną osobą, której mógł być pewien w tym całym bagnie. Ba. Jedyną której mógł zaufać. Zamknął oczy skryte głęboko pod okularami hełmu i wziął głęboki oddech.

- Dobra. To nie jest w tej chwili takie ważne. - potrząsnął głową - Mów gdzie są umgi do zgładzenia albo żelazo do przekucia.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 23-03-2018 o 21:46.
Stalowy jest offline  
Stary 24-03-2018, 01:25   #504
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Port i przystań

Niemająca żadnej wiedzy na temat długości przeładowania balisty Leonora wykazała się skrajnym optymizmem, któremu krasnoludzcy inżynierowie spróbowali sprostać i wystrzelili długi pocisk niemal bez celowania. Trafiwszy w plecy uciekającego żołnierza odległego o "hohoho i jeszcze trochę" odwrócili się by zobaczyć minę akolitki, ale ta zdążyła już wrócić do Portu. W biegu zdejmowała krępujące ruchy elementy pancerza i o dziwo udało jej się to. Na miejscu zobaczyła Trotsky'ego uderzającego w kuszę jednego ze swoich ludzi ze słowami Żywego go chciała, durniu! i koziołkujący bełt wysoko nad wodą. Nie zatrzymując się rzuciła się do rzeki. Rozchlapując wodę dogoniła łódkę spychaną przez dwóch ludzi Trotsky'ego. Pływak zdążył już jednak w tym czasie przeciąć linę, a prąd rzeki porwał barkę. Początkowo powoli, ale każdy kto kiedykolwiek widział dryf wiedział, że już za chwilę barka osiągnie prędkość prądu i wyląduje na brzegu. Pytanie tylko którym. Leo musiała wybrać - próba ratowania barki lub próba łapania pływaka.


Barykada przed mostem i okolice

Galeb i Detlef okazali się starymi znajomymi, co z pewnością wpłynęło na przełamanie lodów i nieufności wobec posłańca od Brocka.
Szara, zalakowana koperta nie wyróżniała się niczym szczególnym, nie licząc napisu "Do rąk własnych Gustawa von Grunnenberga".
Ten chyba wyczuł pismo nosem, bo już po chwili pojawił się chłopiec z informacją od niego:
- Atak z rzeki się szykuje! Niezidentyfikowany obiekt zbliża się rzeką.-

Tymczasem nowo przybyły krasnolud, poza byciem istną kopalnią informacji o sytuacji za rzeką i ogólnej sytuacji w prowincji, palił się też do walki. Kolejny khazad w szeregach Imperialnej armii, do tego chętny do bitki dodatkowo podniósł, i tak już wysokie morale towarzyszących Detlefowi krasnoludów. Ich topory i kusze także łaknęły krwi. Były jednak na tyle zdyscyplinowane by czekać na rozkazy.


Fort i wschodni brzeg

Walter i jego ludzie słali pocisk za pociskiem w plecy uciekających, ale ci byli już zbyt daleko. Tak się przynajmniej wydawało. Mimo małej prędkości i mniejszej sile rażenia kilka trafiło wystarczająco mocno i celnie, by udekorować brzeg Soll kilkoma nowymi trupami. "Wschodnie" siły wroga straciły już czwartą część ludzi.


Wieża obserwacyjna

Posłaniec ucznia maga najwyraźniej dotarł, a i Kapłan Sigmara musiał przynajmniej chwilowo odłożyć na bok dzielące ich różnice, gdyż kiedy nad głową jednego z żołnierzy wroga pojawiły się błędne ogniki, już chwilę później posypały się w jego stronę bełty. Loftusowi splatanie magii wychodziło nadal, ale czary przestały. Ogniki utrzymał jedynie przez okres wystarczający do trafienia dwóch wydających mu się dowódcami wrogów.


Mury

Bert dziwił się, że nikt nie zadbał o kotły z wrzącym olejem. Nie był w tym osamotniony. Inni żołnierze także zastanawiali się, czemu kwatermistrz lub dowódca obrony o to nie zadbał tyle było czasu na to przecież.
Niziołek wystrzelił z kuszy, przebijając bełtem jednego z wrogów, podobnie starali się jego ludzie. Atakujących było jednak zbyt wielu. Po zostawieniu drabin przy fosie stworzyły się wręcz łańcuchy podające sobie i wrzucające w fosę wszystko co się dało, nawet trupy kolegów. Było tak gęsto, że niemal nie sposób było nie trafić. Gdy fosa została zasypana nieliczni pozostali przy życiu uchodźcy rzucili się do ucieczki, niepowstrzymywani przez żołnierzy wroga.

Nie dotarł do niego nikt od Waldemara. Dotarł za to zdyszany kurier od Gustawa twierdzącego, że Bert ma tu gdzieś jakieś halabardy, którymi ma przycinać drabiny na długość tej broni, wciągać je na górę, do uzyskania wrzątku ma użyć oddziałów pomocniczych, a wodę ma załatwić sobie z domów.

Podobnie sytuacja wyglądała na "południowym" murze, choć tam morale obrońców było wyższe dzięki niestrzelaniu do uchodźców. Jednocześnie, więcej było także wrogów, jako że obrońcy zmuszeni do dokładnego celowania strzelali wolniej. Za to trafili wskazanego przez Loftusa podoficera granicznych, potem drugiego, a kiedy reszta się połapała ich pęd do wydawania rozkazów wyraźnie osłabł, a razem z nim morale atakujących ten odcinek muru.


Diuk będąc na baszcie zauważył na bramie ogromny kocioł nad przygotowanym paleniskiem. Nikt jednak przy nim nie stał. Łucznicy szyli z łuków, a jego halabardnicy i krasnoludy stały na dole. Zszedł więc do nich i tym razem zauważył, ze każdy z krasnoludów, oprócz topora i tarczy ma również kuszę. Tam właśnie znalazł go posłaniec od Detlefa, który rozkazał mu z pomocą Weteranów Komendanta użyć oddziałów pomocniczych z muru do wyrywania bruku by pozyskać kamienie do zrzucania na wroga. Karl, który nieraz już miał brukowiec w ręku wiedział, że "ręczne" wyrywanie kamieni to trudna sprawa i bez narzędzi proces będzie powolny. Odziały pomocnicze miały też zorganizować kije i tyczki do odpychania drabin. Posłaniec czekał od odpowiedź.

W tym czasie ostrzał z bramy i baszty nie ustawał. I gdy wydawało się już, że nic nie uchroni fosy od zasypania, tuż przed końcem ostatni z najeźdźców podali tyły. Straty okazały się zbyt duże i ich morale się załamało. Spod murów do łuczników dobiegło zaledwie pięciu.

Wrogi ostrzał trwał. Strzały sypały się na mury raniąc i zabijając kolejnych obrońców. Straty wciąż były jednak śmiesznie niskie - zaledwie kilku zabitych i rannych. Przeciwnik stracił już za to połowę lekkiej piechoty, której użył do ataku.


Garnizon

Waldemar bezproblemowo wyciągnął strzałę i odesłał żołnierza na mury, trafiło do niego kolejnych dwóch rannych - chłopiec, sam z powierzchowną raną ramienia (strzała przeszła przez mięsień) przyprowadził łucznika, któremu wrogi pocisk strzaskał kość jarzmową i uszkodziła oczodół. Oko nie wypłynęło. Jeszcze. A potem przybiegł aż z bramy jeszcze jeden ranny łucznik, ten z kolei z raną szyi. Choć groźnie wyglądająca, nie wydawała się śmiertelna - w końcu gdyby poszła tętnica lub tchawica, już by nie żył.

Gustaw posłał po kilka słów do Berta i do Detlefa, pogadał z Waldemarem i rannym żołnierzem i zdał sobie sprawę z trudnej sytuacji na murach. Wrogów było zbyt wielu a strzelców zbyt mało by mogli zapobiec szturmowi na mury. Potrafił się domyślić, że już za chwilę zostanie zasypana fosa, dostawione zostaną drabiny i gdy na mury wdrapie się pierwszy wróg, łucznicy na murach staną się łatwym łupem dla przeciwników, a ranni spłyną szerokim strumieniem. Na szczęście od tego momentu dzieliła ich jeszcze minuta lub dwie.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 24-03-2018, 03:00   #505
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Karl odpowiedział posłańcowi po czym odezwał się do dowódcy weteranów.
- Przejmijcie wahte na murach panie krasnoludzie. Nasi łucznicy muszą odpocząć.- Jeśli będziecie czegoś potrzebować to mówcie bezpośrednio ze mną. Diuk zebrał ochotników.
- Połowa z was niech idzie po jakieś łopaty, kilofy jak macie i wyciągajcie bruk z ulic. Macie tu ode mnie pięć sztuk złota na taczki i kilofy. - Diuk dał kilka monet jednemu z ochotników.- Druga połowa niech przejdzie się po domach w okolicach bramy. Zbierzcie węgiel. Przynajmniej taczkę, drugą chrustu i badyli z ogródków i poznoście je do tego kotła na bramie. - Tym Karl dał pięć koron na taczki i siekierki.
Diuk zebrał halabardników. Dwóch przydzielił do kotła. Kazał rozpalić. Pięciu poszło do studni po wodę na wrzątek. Reszta czekała z nin w baszcie. Diuk kazał strzelcą z baszty wstrzymać ogień, Ci z murów już zmienieni przez krasnoludy czekali teraz pod murami. Karl wysłał drugiego posłańca do garnizonu.
 
__________________
Man-o'-War Część I
Baird jest offline  
Stary 25-03-2018, 19:22   #506
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Pozostawiony jako pan na lazarecie Waldemar zajął się wykonywaniem swego zawodu. Małego pomocnika zapytał tylko o miejsce, z którego przybył i przekazał go pomocnikom do opatrzenia zgodnie z wcześniejszymi instrukcjami. Być może babka Alfrida miała też w zanadrzu jakąś sztuczkę na ranę.
- Gdzie jest kurwa zastępca za tego odważnego młodzieńca! Ruchy, do chuja, macie tu być pod ręką - wydarł się cyrulik bezceremonialnie na służbę pomocniczą po czym pospieszył do ułożonego na stole pacjenta. Po badaniu oko uznał za stracone, podobnie jak wątpliwą urodę łucznika. Odezwał się dopiero, gdy skinął na Hermana.
- Bierz szmatę i na bieżąco czyścisz całą twarz. Będzie krwawo.
Nie trzeba było być magistrem akademii by wiedzieć, że czaszka nigdy nie pęka z jednej strony. Na szczęście ta złożona kość o skomplikowanym kształcie często łamie się niemal symetrycznie. Waldemar nie mógł zrobić wiele dla pacjenta, ale z najwyższą starannością wydobył pocisk i zatamował krwawienie. Ponieważ wiele mogło od tego zależeć użył pajęczego liścia w formie przygotowanej wcześniej pasty.

Z drugim pacjentem tylko pozornie było łatwiej. Waldek długo sprawdzał czy istnieje możliwość przebicia pocisku na drugą stronę bowiem jeśli miał zadziory jakikolwiek ruch wyprowadzający promień z szyi mógł okazać się śmiertelny. Po oględzinach dotychczasowych postrzałów doszedł jednak do wniosku, że przeciwnicy używają tradycyjnego bodkina jakby spodziewali się opancerzonych obrońców. W końcu podjął próbę wyjęcia pocisku tą drogą, którą ten dostał się do ciała.

- Przygotować posłania pod murem - krzyknął do niezaangażowanych w operację pomocników.
 
Avitto jest offline  
Stary 25-03-2018, 21:49   #507
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert znów się zdenerwował. Gustaw przez słowa posłańca bredził, bo niziołek nie miał kotłów i nie miał czasu by je zdobyć. Już prędzej udałoby się mu zorganizować wodę.
No nic, trzeba sobie jakoś poradzić z tym co jest. Przede wszystkim trzeba było jakoś osłonić halabardzistów przed strzałami, szczególnie gdy dojdzie do odpychania, przecinania lub wyciągania drabin. W zamyśle miał zamiar wykorzystać personel pomocniczy, by tarczami osłaniali piechotę gdy ci będą próbowali pozbyć się drabin. Żołdacy mieli tarcze, więc wydał odpowiednie rozkazy.

Strzelcom rozkazał na razie strzelać do niosących drabiny, musieli ich maksymalnie opóźnić. Gdy szturmującym uda się w końcu postawić drabiny, to ogień miał zostać przeniesiony na wrogich strzelców, by utrudnić im strzelanie do halabardzistów.

Dziewięciu z personelu pomocniczego, wysłał pod mury, by zdobyli kamienie i głazy do zrzucania na łby wroga. W razie gdyby nic nie było, mieli udać się do garnizonu, wziąć wóz i zdobyć te kamole byle szybko.

"Kurwa, mało tu nas " - powiedział sobie w duchu niziołek. Miał w zasadzie tylko jednego człowieka z halabardą na wrogą drabinę. - "Kurwa a mówiłem spalić fort i przerzucić ludzi Waltera na mury. Broniąc wszystkiego nie obronimy niczego."

Po zastanowieniu wysłał jeszcze posłańca do garnizonu, mieli przysłać mu pięciu ludzi z piechoty i jeszcze piętnastu ludzi z personelu pomocniczego z tarczami do osłony żołdaków.
 

Ostatnio edytowane przez Komtur : 25-03-2018 o 22:15.
Komtur jest offline  
Stary 25-03-2018, 22:36   #508
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef naprawdę ucieszył się ze spotkania ze starym druhem, choć takie określenie mogło wydać się komuś nie na miejscu w odniesieniu do kowala run. Thorvaldsson, który był dość bezpośrednim krasnoludem i do tego wiele przeżył z Galebem w tunelach pod Azul i nie tylko, gdzie niejednokrotnie będąc bliskimi śmierci dzięki żelaznym charakterom wciąż parli do przodu i wykonywali swą misję konwenanse miał po prostu w dupie. Teraz japa mu się cieszyła jak na widok kufelka spienionego Bugmanna i nie zamierzał tego ukrywać. No i dobrze mieć wśród tylu szalonych umgi jednego przyzwoitego dawi po swojej stronie. Choćby brody nie miał - w końcu Detlef dobrze wiedział, w jakich okolicznościach ją stracił...

Zalakowaną kopertę obejrzał i wzruszył ramionami. Thorvaldsson należał do tych osób, które z tych wszystkich pieprzonych robaczków na pergaminie potrafił rozpoznać jedynie swoje imię i nazwisko, zarówno w staroświatowym jak i khazalidzie, oraz oznaczenia dróg w krasnoludzkich kopalniach.
- Dowódcą jestem od świtu - mruknął. - Próbuję posprzątać ten bałagan, bo sierżant von Grunenberg zdążył już zniechęcić do siebie miejscowych khazadów i pewnie połowę ludzkiej części miasta. I to w ciągu kilku dni. Że też człeczyny nie potrafią wytyczyć i zrealizować swojego pomysłu od początku do końca bez kompletnej zmiany zdania co chwilę... - pożalił się.

- Niby jest do sierżanta, więc pewnie się wkurzy jeśli dostanie już wcześniej otwarty. - Zastanawiał się. - Z drugiej strony jeśli tam jest coś istotnego, to ten narwaniec gotów zrobić coś bez pomyślunku i nowych kłopotów narobić... - dumał.
- Przeczytaj, jeśliś łaskaw. I tak sierżant ma ochotę mnie powiesić za wyrażenie zgody na objęcie dowodzenia obroną miasta - dam mu kolejny pretekst, gdyby nie mógł się zdecydować... - wyszczerzył się.

- Tutaj chyba spokój będzie. Walter dobrze się sprawił. Chodźmy na mury - może tam komuś przywalić będzie można i rozerwać trochę. - Powiedział. - Poznasz kilku z tych, którzy próbują uratować to niewdzięczne miasto. Później trzeba będzie cię przedstawić Starszemu Baruddinowi, komendantowi, sierżantowi, pozostałym z Ostatnich, kapralom i innym funkcyjnym. Do miasta przeniknęli agenci wroga, więc każdy patrzy podejrzliwie na obcych. - Wyjaśnił.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 25-03-2018, 23:52   #509
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Przyjdzie człowiek i spieprzy, a potem krasnolud musi za niego naprawić. - mruknął Galeb przejmując od Detlefa kopertę i oglądając ją uważnie. - A co z tym atakiem od rzeki? W sumie z jakiego też to kierunku?

Potem podszedł do jednej z łodzi, wyjął pochwy przy pasie doskonale wykonany, acz prosty sztylet i spróbował pomimo wszystko otworzyć kopertę bez kruszenia pieczęci. Jak już mieli cwaniaczyć to czemu nie spróbować jeszcze zrobić człeka w konia? Kowal pamiętał doskonale ile problemów przynosiły kłótnie i brak konsekwencji w działaniu. Tak czy inaczej obojętnie czy pieczęć się skruszyła czy nie Galeb rozłożył kartkę papieru.

- Zdziwiłbym się jakby oblegający tego nie zrobili. - rzekł nie przerywając czynności - Walka na murach... miła perspektywa na resztę dnia. Tak swoją drogą... takim przedsięwzięciem jak obrona powinien dowodzić chyba jakiś oficer?

Przeleciał tekst listu wzrokiem, a potem cicho odczytał go Detlefowi.
 
Stalowy jest offline  
Stary 26-03-2018, 09:43   #510
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Baron gdy uświadomił sobie kiepską sytuację na murach nie miał już wątpliwości.
~ Czemu nie dają sygnału, że posiłki potrzebne?~ Zastanawiał się sierżant przez bardzo krótką chwilę.
- Idziecie ze mną na mury!- Wydał polecenie do ostatniej dziesiątki znajdującej się w garnizonie.
Następnie truchtem biegli już na pozycje obronny. Jedenastu chłopa powinno być solidnym wsparciem dla obrońców. Dodatkowo Gustaw zabrał ze sobą jedenastkę ochotników pomagających a jednemu z weteranów kazał komunikować się z tymi na wieży i dawać znać o rozwoju sytuacji i by dali znać co się dzieje na rzece.
 
Hakon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:34.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172