Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2018, 22:42   #88
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Kim ja jestem? - zdumiał się hrabia słysząc słowa Rena - Ja proszę ciebie jestem reżyserem spektakli teatralnych pełnych akcji. Sprawiam, że życie w królestwie nie wieje nudą, a młodzi, piękni i przedsiębiorczy mogą zarobić kupę złota.

Widzę moi drodzy po waszych twarzach, że nie do końca wierzycie w słowa hrabiego. Ale cóż miał on rzec w takiej sytuacji? Wytknąć elfowi brak kulturalnego obycia? Toż to by go okrzyknęli z miejsca rasistą. A jakby ów elf wyrażał odmienne fascynacje względem płci to już by hrabia życia nie miał. Nasz Vince może o tym zaświadczyć. Droga zatwardziałego rasisty nie jest usłana różami. A jeśli nawet by była usłana różami, to okazałoby się,iż trzeba po nich boso popierdalać. Ale zwilżmy gardła i wracajmy do opowieści.

Wszyscy przystali na ofertę hrabiego. I już zbierali się do drogi, bo noc nadciągała, a w wąwozie wśród trupów nawet jak twardsi nocować nie chcą, tylko jeden się wyrwał:
- Poza numerkiem magazynu, jest jeszcze jakieś nazwisko, czy opis wyglądu panie Hrabio? - zapytał na odchodne.
Hrabia popatrzył na niego z uwagą i odrzekł:
- Z całą pewnością jest i nazwisko i opis wyglądu. I także je z chęcią poznam. Panie Captiva. Tu się rozstajemy, tuszę że w niedalekiej przyszłości los połączy nasze ścieżki, a nasi dzielni przyjaciele wzbogacą się dzięki tej drobnej przysłudze.
Wsiadł na konia i odjechał ścieżką. Na rozwidleniu skręcił na zachód. Captiva nie wiedział co go tam ciągnie, ale to nie miało większego znaczenia. Jego pracodawca, często znikał znienacka, by potem nagle się pojawić.

Nie było co mitrężyć czasu. Po szybkim zapoznaniu ruszyli ścieżką i skręcili na wschód.
- Pół godziny jazdy jest dobre miejsce na postój. Nie ma co nocą się tłuc. Bramy miasta i tak będą zamknięte.- Powiedział Captiva do reszty.

Noc upłynęła szybko, choć mogła się niektórym dłużyć. Podwójne warty wspomagane były czujnym snem z otwartymi oczami pozostałych. Można by pomyśleć, że tylko nasz drogi Lorenzo się wyspał. Lecz mylna to myśl. Wiedząc, uważne spojrzenia towarzyszy i pieczołowitość oraz wysiłek z jaką zdejmowali sakwy z utrudzonych konie dały mu do myślenia. Dla swojego dobrego samopoczucia, nie próbował na razie zgłębiać tematu bagażu.

Po szybkim śniadaniu znowu znaleźli się w siodłach. Korzystając z porannego chłodu pogonili nieco konie i gdy słoneczko zaczęło dogrzewać widzieli już w dali mury miejskie. Wokół murów miejskich niczym wysypka rozlana była mozaika domów i zagród bez większego ładu i składu. Nikt się tym bałaganem nie przejmował, bo średnio co parę lat wszystko płonęło go gołej ziemi z takich czy innych powodów. Znaleźć tu można było rozmaite sklepy, karczmy czy zamtuzy. Straż zaglądała tu tylko po łapówkę i starała się nie mieszać w nic. Ale jeśli ktoś szukał czegoś z klasą i na wyższym poziomie, musiał iść do miasta za mury.


Kto był w tym mieście i je zna to je zna. Kto ma odpowiednie atuty to ma Wjazd do miasta zazwyczaj nie nastręcza trudności, ot strażnicy losowo sprawdzają ładunek.

 
Mike jest offline