- Przyjdzie człowiek i spieprzy, a potem krasnolud musi za niego naprawić. - mruknął Galeb przejmując od Detlefa kopertę i oglądając ją uważnie. - A co z tym atakiem od rzeki? W sumie z jakiego też to kierunku?
Potem podszedł do jednej z łodzi, wyjął pochwy przy pasie doskonale wykonany, acz prosty sztylet i spróbował pomimo wszystko otworzyć kopertę bez kruszenia pieczęci. Jak już mieli cwaniaczyć to czemu nie spróbować jeszcze zrobić człeka w konia? Kowal pamiętał doskonale ile problemów przynosiły kłótnie i brak konsekwencji w działaniu. Tak czy inaczej obojętnie czy pieczęć się skruszyła czy nie Galeb rozłożył kartkę papieru.
- Zdziwiłbym się jakby oblegający tego nie zrobili. - rzekł nie przerywając czynności - Walka na murach... miła perspektywa na resztę dnia. Tak swoją drogą... takim przedsięwzięciem jak obrona powinien dowodzić chyba jakiś oficer?
Przeleciał tekst listu wzrokiem, a potem cicho odczytał go Detlefowi. |