Paladynka przyjrzała się roślinie, później bezceremonialnie obejrzała całe pomieszczenie w którym się znajdowali. W końcu po dłuższej chwili zwróciła się do Zorena z pytaniem.
- Jesteś pewien co do pochodzenia tego kwiatka? Historia o zakołkowanych wampirach może być tylko zabiegiem mającym dodać dramatyzmu opisowi. - Pozwoliła by to pytanie na chwilę zawisło w powietrzu po czym dodała. - Rozumiem, że potrafisz ją uleczyć, teraz kiedy już przyczyna została zidentyfikowana?
Starała się kontrolować, nie okazywać emocji nią targających, ale wiedziała doskonale jak wiele zdradza już przez swój zimny i beznamiętny ton głosu. W sali sądowej pozwalał ukryć emocje, ale nie tu. Zwłaszcza kiedy gra świateł sprawiała, że jej własny cień zdawał się wydłużać i przybierać kształty znienawidzonych potworów.
Mimo wszystko nie mogła sobie pozwolić na wahanie czy stratę czasu, jednak burmistrz wyraźnie powiedział, że nie potrzebują w Oakhrust pomocy zakonu i póki o nią nie poprosi miała związane ręce... przynajmniej częściowo.