Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2018, 11:25   #34
Jaśmin
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
- Coś za jeden? - zapytał po chińsku ktoś skryty w półmroku. - Co się tam dzieje?
Krzeszewski, zamiast od razu odpowiedzieć, obrzucił wpierw siedzących na ławeczce mężczyzn znaczącym spojrzeniem. Niechętnie zrobili mu miejsce.
- A chuj wie! - wyraźnie i po chińsku mruknął dziennikarz - Szedłem ulicą, wracałem z klubu i nagle ktoś mnie wciąga w zaułek. Jestem normalnym facetem i zaraz mi się wydało, że to zboczeniec jakiś więc dałem w mordę. A to policja! Nikt ich, kurwa, nie nauczył, że trzeba mówić "Stać! Policja!" Ech... - Rafa westchnął ciężko.
- A ciebie - Rafał znów zwrócił się do Szepczącego w Ciemności - za co zgarnęli?
W półmroku niewiele mógł dostrzec. Ale był prawie pewny, że wewnątrz siedzą sami Chińczycy.
- I trzymaj się tej wersji - mruknął ten sam głos co przednio. - My też wracaliśmy z klubu.
Zmysł poszukiwania sensacji dziennikarza zaczął znacząco popiskiwać.
- Z Tego klubu? Tysiąc dolarów za wstęp?
- A co? Jak jestem chińczykiem to mnie nie stać? Myślisz, że tylko amerykanów stać, czy brytoli? - naskoczył na niego Chińczyk.
- Nie ekscytuj się bo ci ciśnienie skoczy - żachnął się Rafa - Ja nie z tych co to uważają, że każdy Chińczyk ma małą fujarkę i prowadzi pralnię. Szanujmy się - po chwili starań przełożył skute za plecami ręce do przodu i znów zagadał - Papierosa chcesz? - sięgnął za pazuchę ze szczerą nadzieją, że gliniarze nie zrewidowali go dokładnie. Jak było powiedziane Krzeszewski nie palił od kilku lat, ale zawsze nosił paczkę, żeby częstować rozmówców.
- A jakie masz? - spytał Chińczyk.
- Zhongnanhai - Rafał wyciągnął tradycyjne papierosy chińskiej klasy średniej - Chcesz czy nie?
- Eee, myślałem, że jakieś zagraniczne masz - Chińczyk najprawdopodobniej skrzywił się niechętnie.
- Nie palimy plebejskich papsów? - uśmiechnął się Rafa - Twoja strata - zapalił, zaciągnął się - Cholera, smakuje jak więzienna krajanka - wypuścił chmurę dymu - Wiecie dokąd nas wiozą?
- Przesłuchanie, dołek, paragraf się znajdzie.
Dziennikarz skinął melancholijnie głową.
- Amen - podsumował.
I nastało milczenie.
Nagle gdzieś z oddali usłyszeli huk eksplozji. Jakieś pokrzykiwania, sporadyczne strzały.
Coś się działo.
Mężczyźni w furgonetce spojrzeli po sobie.
- To albo wojna - podsumował Krzeszewski - albo porachunki Triad. Co na jedno wychodzi...
- Gliny, ostatnio zawzięły się strasznie - ktoś roześmiał się chrapliwie.
- Myślisz, że gliny? Na kogo mieliby się zawziąć? - dziennikarz poprawił się na niewygodnej ławce.
- Nie wiem - mruknął tamten - Ja tam prosty obywatel jestem.
- Ta, jasne. Niewinni to są w pracy - parsknął dziennikarz.
- Spierdalaj - zripostował błyskotliwie Chińczyk.
- Jak chcesz, szacowny starszy bracie - zripostował Rafa i, niczym Rahl Posępny, pogrążył się w zadumie. Skończyła się rwana rozmowa.
Obojętny już na hałasy dochodzące z zewnątrz dziennikarz ponuro kontemplował swoją niepewną przyszłość. Przez chwilę zastanawiał się co będzie z obiecanym artykułem...
...- "Kurde, Wojtek jaja mi urwie..."
...by powrócić do swej obecnej sytuacji.
"Oby się dorwać do telefonu".
Furgonetka jechała szybko podskakując na wybojach, gliniarze w szoferce gadali leniwie.
"Oby do telefonu".
 
Jaśmin jest offline