Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2018, 18:07   #549
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Najgorsze ciągle było przed nimi. Kamienny golem wciąż walczył z Xorem najwyraźniej nie mogąc przechylić szalę zwycięstwa na żadną ze stron.
- Wesprę go w walce - powiedziała paladynka i spoglądając na swoich kompanów przetarła twarz z własnego potu i z krwi gadów, w której jej cała zbroja była skąpana. - A wy w pierwszej kolejności zajmijcie się swoimi ranami, później dopiero pomożecie przy golemie - nakazała i poprawiła chwyt na tarczy oraz mieczu. Dzięki magicznemu wsparciu od Arla paladynka wciąż miała w sobie siły działać dalej, a zwycięstwo z gadami tylko mocniej ją nakręciło do dalszej walki i bez obaw szykowała się do starcia z golemem.
- Xor, idę do ciebie! - powiedziała Venora, by ich przewodnik przypadkiem nie zamachnął się na nią, gdy pojawi się przy nim.
Widząc, że ich przewodnik ma nie lada problem z wrogim golemem panna Oakenfold zanim dołączyła do ich walki, krótką chwilę poświęciła na modlitwę do swego boga. Słowa wypowiadała w języku niebian, a gdy wypowiedziała ostatnie, jej ciało spowiła świetlista aura, a spojrzenie stało się jeszcze bardziej przenikliwe i było w nim coś zimnego i nieokiełznanego. Rycerka jak natchniona zaatakowała wrogiego konstrukta. Dwa szybkie ciosy mocno pokiereszowały ziemnego golema.

Konstukt natychmiast skierował na nią swoją uwagę, wyraźnie uznając ją za większe zagrożenie niż Xor. Zamachnął się od góry kamiennym młotem. Paladynka próbowała osłonić się przed tym tarczą, ale siła uderzenia była tak wielka, że Venora poczuła ból w całych ramionach i barkach. Natychmiast zrobiła zwód i wyprowadziła pchnięcie mieczem. Pierwszy atak sięgnął celu, ale przed kolejnym cięciem, golem osłonił się potężną pięścią. Lecz paladynka była zaciekła niczym wojownik w bitewnym transie. Poprowadziła cios od dołu w już uszkodzone lodowym ostrzem części w okolicy bioder golema. Trafiła bezbłędnie, odłupując porządny kawałek ciała przeciwnika. Konstrukt kontratakował, a jego chaotyczne ruchy wyglądały jak zdał sobie sprawę, że czeka go zguba z rąk tej wątłej istoty.
Paladynka z zadziwiającą łatwością unikała jego gradu ciosów, uchylając się przed nimi lub odbijając je tarczą w bok. W końcu wychwyciła odpowiedni moment by przejść do ofensywy.
- Zniszczę cię! - krzyknęła Venora w bojowej euforii i z całych sił pchnęła mieczem w golema, celując ponownie w ranione przez nią miejsce. Konstrukt uskoczył w tył przed kolejnym jej atakiem, ale rycerka napierała nadal na niego, aż w końcu sięgnęła go jeszcze raz ostrzem Szponu Zimy. Z całą siłą wbiła miecz głęboko w ciało golema, aż ten w końcu padł i rozsypał się w proch.

-Xor dziękuje. Ten golem silny. Przywołany przez silny twórca. Ruszać dalej. Ruszać.- stwór przemówił do Venory, po czym sięgnął wielkim łapskiem jeden z ocalałych kawałków skały, która pozostała po pokonanym konstrukcie. Xor włożył go do ust i przeżuł.
-Tu komnaty. Tu Venora bezpieczna. Tu mogą spać.- wyjaśnił wskazując pierwszą komnatę, w której przed chwilą gnieździła się horda wywernów.
Nie czekając na reakcję pozostałych rycerka bez słowa skierowała się do wspomnianego pomieszczenia. Wciąż była w wielce bojowym nastawieniu z napiętymi wszystkimi mięśniami i czując jak adrenalina sprawia, że każdy jej krok był lżejszy.
To była wysoka i obszerna komnata z gładkiego granitu. Strop nad ich głowami wspierały potężne kolumny grube na ponad metr szerokości. Pod ścianami na prawo i lewo znajdowały się kamienne piedestały, którymi od razu zainteresował się Xor.
-Tu golemy - strażniki. Golemów nie ma. Uciekły z zamku?- spytał spoglądając przez ramię na rycerkę.
Venora wkroczyła do sali zamaszystym krokiem. Czujnie rozejrzała się wkoło, jakby oczekiwała ataku z każdej możliwej strony.
- Opuścili pewnie to miejsce wraz z twoim królem, a może zostały zabite przez najeźdźców - odparła mu panna Oakenfold zimnym tonem.
-Albo wciągnięte w szeregi wroga…- syknęła Segrid.

-Nie ma tu drewna, ognia nie rozpalimy ale odpoczniemy w spokoju…- Farafir najwyraźniej marzył o odpoczynku.
Paladynka wciąż była mocno walecznie nastawiona i nerwowo kręciła się, nie mogąc ustać w miejscu. Dlatego postanowiła zrobić obchód po komnacie, by upewnić się, że nikogo poza nimi tu nie ma. Wciąż rozpierała ją energia, którą zapewniało jej ciągle jeszcze działające na nią błogosławieństwo, choć zaczynała czuć jak powoli zaczyna z niej ustępować, sprawiając że zmęczenie powoli obejmowało jej ciało.
-Venoro…- usłyszała głos Arla za plecami. -Zabiłaś większość tych gadów, a potem dokonczyłaś żywota golema. Pozwól sobie odpocząć.- usłyszała głos swojego kochanka za plecami. Arlo podszedł blisko i położył dłoń na policzku panny Oakenfold. -Rzucę kilka zaklęć ochronnych i będziemy mogli bezpiecznie odpocząć.- zapewnił ją mag.
Paladynka wbiła to wciąż zimne, waleczne spojrzenie w twarz czarodzieja i chwilę mu się przyglądała. Już otworzyła usta by zaprzeczyć, że przecież czuła się świetnie mimo stoczonej walki, ale wtedy moc, która ją napędzała znikła i uderzyło w nią zmęczenie. Opuściła ręce i ciężko westchnęła, czując jak przeciążone mięśnie coraz bardziej ją bolą.
-[i] Tak, masz rację... -[i] odparła czarodziejowi, krzywiąc się na twarzy ze zmęczenia. W końcu jej spojrzenie złagodniało. Uśmiechnęła się blado do Arla i położyła dłoń na jego ręce, którą gładził ją po policzku. Uważnie obejrzała maga i nie znajdując na nim ran odetchnęła z ulgą. Miała ochotę go przytulić, ale cała aż kleiła się od krwi wyvern i pyłu golema. - Chyba muszę się położyć... - mruknęła i zaczęła rozglądać się za odpowiednim miejscem, choć w sumie miała ochotę paść tam gdzie stała.
- Jesteście cali? - zapytała pozostałych.

Najbardziej ze wszystkich oberwali Dundein i Agness. Choć ten pierwszy zajął się leczeniem wszystkich, na exkultystce trzeba było skupić najwięcej uwagi. Wojowniczka z tatuażem na twarzy miała głęboko rozorane bruzdy na ramionach, plecach i udzie, a opuchlizna po użądleniu wyglądała strasznie. Ciało wokół rany siniało i puchło, a jad odbierał jej oddech w piersi.
-Zróbcie miejsce.- Segrid przyklękła na jedno kolano nad osłabioną Agness, doglądając zatrutej rany po użądleniu. Krasnoludka sięgnęła po jeden ze swoich eliksirów i wbrew temu co zapowiadała w ustaleniach - jeszcze przed wyruszeniem z Venorą - podzieliła się swoim naparem. Ciemnofioletowa ciecz o gęstej konsystencji spłynęła powoli do ust Agness.
-Musi odpocząć. Dalej jej nie zabierzemy.- syknęła, zerkając przez ramię na pannę Oakenfold.
-W czasie odpoczynku przestudiuję moją księgę zaklęć. Chyba uda mi się coś na to poradzić.- odezwał się Arlo.
-Co masz na myśli?- spytał Dundein.
-Schronię ją w magicznej sferze, która uchroni ją przed jakimikolwiek istotami wokół.- oznajmił nie odrywając wzroku od półprzytomnej kobiety. -Wystarczy by odpoczywała do naszego powrotu, a kiedy już załatwimy sprawę smoka zabierzemy ją ze sobą wracając.- wyjaśnił mag.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline