Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2018, 22:45   #890
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Klatkę schodową oświetlał zmyślny system luster, przekazujący światło z górnej kondygnacji. Po wejściu na górę, stawało się na biegnącej wokół piętra galeryjki, otoczonej solidną, stalową barierką ozdobioną wizerunkami tarcz i młotów. Po przeciwnej stronie od miejsca, w którym schody z góry wspinały się na galerię, znajdowały się drugie, nieco węższe schody wiodące do umieszczonych pod dachem, zamocowanych na drewnianych stelażach luster. Wokół galeryjki znajdowały się trzy, rozmieszczone w równych odstępach drzwi. Do najbliższych można było dotrzeć pokonując zaledwie trzy kroki od schodów i te wybrali Axel i Bernhardt, którzy pozostawili na dole krzątającą się, przerzucającą swój dobytek Dorotkę Knedlikovą.

Okazało się jednak, że były one zamknięte. Ślady jakie widoczne były na framudze i płycie drzwiowej świadczyły o tym, że gobliny podejmowały usilne próby ich sforsowania za pomocą ognia i miecza, które okazały się nieskuteczne. Nie pozostawało nic innego jak spróbować z następnym przejściem.

Do tego pomieszczenia dało się wejść bez problemu. Można było z łatwością stwierdzić, że przed wyjazdym Frau Herzen było ono jej salonem. Obecnie jednak wszystkie meble były porozwalane, dywan obsrany, ściany pomazane nie wiadomo czym w esy floresy, kandelabr zerwano, a na jedynym całym meblu czyli stole walały się pociachane fragmenty ostatniego posiłku goblinów, który sądząc po kształcie pozostałości należał do gatunku ludzkiego.

Z sąsiedniej komnaty, do której można było przejść z salonu dochodziło chrapanie i odgłosy rozmowy w jakimś gulgoczącym, charczącym języku, z pewnością goblińskim. Drzwi były uchylone, co pozwalało na zajrzenie do wnętrza.

Na stercie dywanów, narzut i ubrań spało trzech goblinów, a na środku podłogi siedziało kolejnych dwóch, grając w jakąś dziwaczną grę z wykorzystaniem palców, kamieni i zdechłej żaby. Ich broń leżała ciśnięta pod ścianę.


Krasnoludy rozochocone zapachem gobliniej krwi, niecierpliwie czekały na czyniącego zaklęcia Wolfganga. Dwa proste czary udału mu się znakomicie i już po chwili przekształcone przez magię zmysły zaczęły inaczej odbierać rzeczywistość. Drugie Proroctwo, mimo długiego skupienia i zużycia kawałka szkła, który kanałował Eter nie wypaliło, co mag zwalił na fakt, że nigdy dotąd tego zaklęcia nie używał.

W końcu weszli w ciemne, cuchnące grzybem i wilgocią korytarze. Tory kolejki były pordzewiałe, stemple przegniłe, a z sufitu co chwila spadały kawałki skały. Krasnoludy jednak nie zauważały stanu kopalni i z niemal z czułością przesuwały oczami po starych, zapuszczonych tunelach. Na pierwszym skrzyżowaniu skręcili w lewo i nadal idąc za torami zbliżyli się, sądząc po nasilającym się smrodzie do leża goblinów i wilków.

I tak też było. Przed nimi znajdowała się niezbyt pokaźna grota, wydrążona kilofami krasnoludów, w której zielonoskórzy i ich wilki mieli legowisko. Panowały tu niemal całkowite ciemności, z których dobiegały odgłosy śpiących goblinów. Co chwilę jakiś z nich chrapał, pierdział lub przewalał się z boku na bok, mrucząc przez sen. Akompaniowały im wilki, prychając lub warcząc.

- Światła nam trza - syknął przez zęby Drekk do maga, który w ciemnościach rachował wrogów. Było tu sześć wilków i cztery gobliny. Wszyscy spali.
 
xeper jest offline