Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2018, 20:36   #267
Czarna
 
Czarna's Avatar
 
Reputacja: 1 Czarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputacjęCzarna ma wspaniałą reputację
Praca w warunkach wysoce stresujących, pod podwyższonym poziomie nerwów nigdy nie była mocną stroną Brown 0, nazywanej niegdyś Vinogradovą. Wystarczyło parę sekund, dwa rozbiegane spojrzenia i wysłuchanie krótkiego raportu sytuacyjnego sierżant, a potem rozkazów i już pociły się jej ręce. Wzrok wbił się w podłogę, gdy szybko przeszła pod wolna konsoletę, siadając na prawo od Sary. Dokładnie w podobnej sytuacji ostatnio dała ciała, zakopując nadzieję na cokolwiek związanego z pozytywną przyszłością.
- Będę niezmiernie wdzięczna za pomoc - zwróciła się do blondynki, chociaż nie patrzyła na nią, a na ekrany, wypluwające coraz to nowe porcje danych. Nie mieli czasu, brakowało ludzi i jeżeli dobrze liczyła za trochę ponad pięć minut kapsuły wejdą w zasięg działek Guardiana.
- W normalnych okolicznościach zapewne… dostałabym mandat, albo upomnienie co najmniej - mamrotała pod nosem próbując rozładować siedzące w ciele napięcie. Mówienie pomagało. Wentyl bezpieczeństwa podczas przegryzania się przez morze linijek kodu - Pytałam o to Karla i kapitana Hassela, ale… nie jest to chyba traktowane jako wykroczenie. Włamywanie do planetarnego systemu bezpieczeństwa i przejmowanie nad nim kontroli… przy stanie wyjątkowym - wzruszyła szybko ramionami, pochylając plecy tak, że twarz prawie zawisła jej na holoekranie.
Czasu nie miała za dużo, ale była Sara. Poza tym wybrała sprawdzoną metode przynajmniej podstawowego rozpoznania żeby wyeliminować ilość błędnych prób - nie znała tego systemu, nie wiedziała czy przy pierwszym nieudanym ataku nie zamknie się, odcinając dopiero co wykopywany tunel do swojego wnętrza.
- Aurora 2… daaa. - prychnęła rozpoznając w końcu z czym konkretnie ma do czynienia. Mierzyła się z jednym z najnowocześniejszych wojskowych firewalli, bo przecież nie mogło być za prosto. Ale jakimś cudem udało się - może pomogła blond architekt i jej aktywne wsparcie. Może zdemaskowanie wroga. A może po prostu miały farta obie. Razem przebiły furtkę w systemie, szukając, a potem znajdując część odpowiedzialną za ochronę powietrzną.
Znaleźć, namierzyć, zlikwidować - powiedzenie tłukło się Vinogradovej po głowie, mimo że nie umiała sobie przypomnieć gdzie ostatnio je słyszała.
Przy furtce do centrali baterii przeciwlotniczych informatyczka i architekt musiały się pożegnać. Została ta pierwsza, ze wzrokiem wbitym w ekran jakby wiercenie holograficznych cyfr mogło jej w czymś pomóc.
- Jestem w centrali - wychrypiała wreszcie, a ulga w jej głosie była bardziej niż namacalna. Teraz tylko… pozostała część pracy - Postaram się przejąć kontrolę nad całą siecią. Wtedy żadne nie strzeli w kapsuły - zdała krótki raport, nie obracając się tylko dalej tłukąc bezlitośnie w klawisze panelu.

Teraz gdy półprzezroczyste ekrany rozświetliły się zawartością centrali kierowania ogniem tak jakby to właśnie stąd kierowano tym ogniem. Informatyczka miała okazję zobaczyć jak to wszystko wygląda. Całe mnóstwo pomniejszych ekranów, wykresów i danych. Wyglądało to groźnie. Tak z wojskowo - robocią hierarchią celów do zniszczenia, procentowych szans, odległości, prędkości mnóstwa podobnym danych. - Już ich namierzył. - odezwała się pierwszy raz srg. Johnson gdy też teraz mogła ogarnąć wzrokiem sytuację. Tutaj przydawała się jej wojskowa wiedza i doświadczenie.

Na wielu ekranach było widać wiele kapsuł. Z różnych ujęć. Głównie odebrane jako echo radarowe i obraz zważony i zmierzony a następnie porównany z danymi zawartymi w pamięci Guardiana. Wychodziło mu, z 87.2% podobieństwem, że to kapsuły desantowo - transportowe. Co zapowiadało zrzut wrogich sił które należało zniszczyć zanim osiądą na ziemi. Zwłaszcza teraz gdy były najłatwiejszym celem a nie gdy rozproszą się na powierzchni i każdy cel z kapsuły trzeba będzie niszczyć indywidualnie. Kapsuły spadały z ogromną prędkością, rzędu kilkunastu Machów. Pożerały więc kolejne kilometry błyskawicznie nieubłaganie skracając dystans co skutecznego zasięgu ognia.

- Ma gotową pełną salwę. Sześć ciężkich rakiet. I tuzin lekkich na to co się przez nie przebije. I działka na samym dole. - sierżant bezbłędnie odczytała właściwe dane pokazując je na ekranie. Jeśli to rzeczywiście chodziło o te rakiety i inne zasoby to cyfry zgadzały się z tym co mówiła.
- Zrestartuj go albo odłącz mu radar. Bez radaru zostanie mu tylko optyka. Zyskamy czas. - rzuciła szybko. Informatyczka do tego czasu zdołała się zorientować na czym stoi. Mogła spróbować przejąć zarządzanie nad programem zawiadującym centralką i kazać właśnie mu się wyłączyć, zrestartować czy zalać zbędnym spamem. Bardziej ryzykowne i czasochłonne ale dające większą pewność na globalne działanie całej centralki. Radar jako podsystem był łatwiejszy do zaatakowania ale jedynie zmniejszał szanse na skuteczny atak i odwlekał go na kilka cennych chwil.

Rosjanka z trudem przełknęła ślinę, kręcąc przecząco głową na boki.
- Bez radaru i tam może im zrobić krzywdę - chrypnęła z zacięciem, odrywając się od monitora aby spojrzeć na sierżant przez ramię. Trwało to ze trzy sekundy, nim wróciła do poprzedniej pozycji, biorąc się za walkę z SI - Spróbuję go wyłączyć. Centralę kierowania ogniem. Na stałe się nie da, to system wojskowy ma odpowiednie procedury na wypadek awarii, ale zanim się podniesie kapsuły powinny już być na powierzchni.

Gdy informatyczka szaleńczo klikała po holoklawiaturze czuła jak między palcami i klawiszami przeciekają kolejne sekundy tak samo jak tam nad nimi kolejne kilometry. Z takimi prędkościami po klika na sekundę. A z każdą sekundą były bliżej zasięgu broni przeciwlotniczej skonstruowanej by niszczyć takie cele. Próbowała w szaleńczym tempie wymusić chociaż chwilowe zawieszenie systemu. Dane przepływały z jej naręcznego komputerka próbując przezwyciężyć systemu obronne centralki kierowania ogniem. Sekundy upływały, tak samo jak przepływały kolejne bity danych, a elektroniczne oczy cały czas miały dziesiątkę celów na celowniku i elektroniczny palec na spuście. Spadające pojazdy weszły już w najdalszy zasięg ognia ale procenty wciąż były widoczne zbyt małe by komputer zdecydował się na odpalenie broni. 12.4%... 23.9%... 37.3%... A Brown 0 wciąż próbowała przemóc ten system by się jak nie wyłączył to chociaż zawiesił. I coś w końcu zaczęło burczeć, piszczeć i ekrany rozbłysły się komunikatem o błędzie wymagającym restartu systemu. Po czym z automatyczną obojętnością i bez względu na gorączkę sytuacji, zbliżanie się celów które system zakwalifikował jako wrogie system zaczął się restartować.

Brown 0 wiedziała, że nie pójdzie tak łatwo. Komputer miał wgrane zabezpieczenia których nie miała czasu ani zhakować ani obejść. Zrestartuje się i to raczej szybciej niż później. Nie była pewna czy kapsuły już będą na ziemi czy jeszcze nie.

- Już ich widać. - powiedziała nagle Sara. Gdy spojrzało się za okna wieży terminala rzeczywiście było widać sunące na zielonkawym nieboskłonie smugi opadających pojazdów. Jeszcze bez detali ale już było je widać. W tym czasie Brown 0 próbowała znowu obejść kolejną przeszkodę. Sukces jaki przed chwilą osiągnęła tym razem obrócił się przeciw niej. Bez centralki która zawiadywała całą baterią przeciwlotniczą nie było odgórnego kanału łączności do sterowania baterią jako całością. Można było jeszcze próbować indywidualnie ale Vinogradova zdawała sobie sprawę, że nie starczy jej czasu na wszystkie stanowiska przeciwlotnicze. Zdołałaby zlikwidować jedno, może dwa ale nie pół tuzina!

Ale znalazła sposób. Stanowiska broni były zasilane energią z miejscowej siłowni sektorowej. Co prawda na pewno powinny przynajmniej mieć zasilanie awaryjne właśnie na takie sytuacje więc zwykłe odcięcie energii nic pewnie by nie zmieniło. Ale można było zrobić na odwrót, przepiąć i zalać przewody nadmiarem energii!

Znowu przydała jej się pani architekt. Okazało się, że posiada odpowiednie kody dostępu jako miejski architekt dzięki czemu informatyczka dała radę po prostu wejść do podsystemów elektrowni nie tracąc czasu na hakowanie systemu. Jeszcze chwila! Ale za oknem też te smugi robiły się coraz większe. Wyraźnie było już widać ich kroplowaty kształt przez co upodabniały się do jakiś spadających komet czy meteorów. Maya pracowała w szaleńczym tempie działając pod silną presją i próbując nakłonić automaty z siłowni by do sześciu stanowisk broni przeciwlotniczej przekazały skokowy wzrost przesyłu energii który powinien zalać nadmiarem mocy i wypalić je do cna. Chociaż zawsze istniało ryzyko, że jednak bezpieczniki zamontowane na tych stanowiskach spełnią swoja rolę.

I stało się! Gdy czarnowłosa informatyczka kliknęła “wykonaj” gdzieś tam, kilometry od niej i od lotniska przez podziemne przewody przetoczyła się fala skumulowanej energii. Z prędkością światła popłynęła i wdarła się w trzewia stanowisk obrony. Efekty widać było na ekranach. Dwie wieżyczki wypaliło do cna nie dając im szans na jakąkolwiek obronę. Z przepiętych mechanizmów znikł wszelki obraz z kamer i czujników zostawiając po sobie tylko czerń ekranów. Trzeci zaczął słać czerwone komunikaty o poważnych awariach i szacujących sprawność na poniżej 30% normy. Jego możliwości zostały więc bardzo ograniczone. Z pozostałych trzech jeden jednak wyszedł bez szwanku a dwa zgłaszały jedynie żółty alarm oznaczający lekkie uszkodzenia.

Tą chwilę wybrał sobie komputer sterujący by wrócić z restartowej przerwy i zgłosić usunięcie problemu. Z obojętnością automatów rozeznał się w zmienionej sytuacji i polecił kontynuować procedurę zniszczenia wrogiego desantu. Z czterech ocalałych stanowisk broni zdążyły zareagować dwa. Działka bez ludzkiej chwili zwłoki otworzyły ogień w stronę opadających kapsuł. Zaczynały obramowywać cel a namierniki rakiet złapały ponownie namiar. Zdążyły wystrzelić dwie rakiety które pomknęły w kierunku celów zanim system ogłosił utratę kontaktu z celem. Prawie w tym samym momencie działka przerwały ogień. Zaś kapsuł już nie było widać bo zeszły zbyt nisko albo właśnie lądowały na powierzchni.

Nie wyrobiła się, spieprzyła sprawę. Nie zdążyła - system zadziałał mimo rozpaczliwych prób ręcznej perswazji. Brown 0 z paniką w oczach odpaliła HUD, szukając informacji o nowej fali skazańców. Do tej pory mieli siebie oznaczonych i opisanych, z portretami i życiowymi parametrami. Nieważne Brown, Black czy Green - wiedzieli co się dzieje u pozostałych w każdej chwili, bez względu na odległość.
- Spóźniłam się - wydusiła trzęsącym się głosem, nie umiejąc oderwać wzroku od wyświetlanych danych. Czekała, wbijając paznokcie w skórę wnętrza dłoni. Aż zaczną gasnąć portrety ludzi których jeszcze nie miała szansy spotkać. Przez nią, bo mogła… bardziej się starać.

- Daj spokój. Zrobiłaś dla nich co się dało. Wszyscy zrobiliśmy. Ale bez ciebie byśmy nawet nie mogli spróbować. Te ciężkie rakiety by ich zmasakrowały a te lżejsze i działka dobiły. Nie wiem czy by chociaż jedna kapsuła wylądowała cało. A tak, zobacz, są tutaj prawie wszystkie. - blondynka w mundurze i pancerzu Armii machnęła reką na znak by informatyczka w Obroży nie gadała głupstw. Sara też delikatnie uśmiechnęła się całkiem sympatycznie. Obraz z kapsuł zaś był niejasny. Przede wszystkim dlatego, że skoki wykresów funkcji życiowych pod zdjęciami skazańców skakały jak szalone cały czas podczas zrzutu z orbity. Więc ciężko było rozróżnić co wynika z jakiegoś stresu a co z ewentualnych obrażeń od wypadku czy ostrzału. I zaraz potem nastąpił sam element przyziemienia i ostatniej fazy lądowania. Jedna kapsuła musiała być uszkodzona czy miec jakąś awarię bo nawet nie próbowała hamować. Wbiła się z prędkością wielokrotnie przekraczającą prędkość dźwięku zabijając całą obsadę z Grey 900. Całej dziesiątce zgodnie wiec zaświecił się kod KIA na wizerunkach a linie życiowe wyprostowały. Po tej pierwszym, makabrycznym lądowaniu na powierzchni lądowały kolejne kapsuły. Rzeczywiście rzadko która osiadła chociaż względnie blisko swojej planowej LZ więc okolice lotniska wyznaczyły dość chaotyczny okrąg.


- Tu RM1… Wracamy… Potrzebujemy wsparcia… Dajcie wszystko co macie… - ciężko wychrypiał rwącym się głosem porucznik Raptorów. Wszystkie głowy przy konsolecie jak na komendę odwróciły się w stronę ekranu który pokazywał nowe połączenie. Na zdawałoby się wieki temu uruchomionych kamerach przez Brown 0 widać było sześciokołową ciężarówkę wyglądającą jakby przedarła się na przełaj przez jakieś złomowisko. Ścigana przez kolejne szybkie xenos, z pogruchotanym przodem, zablokowanym jednym kołem wzbijającym snopy iskier na asfalcie, grupką ludzi na pace rozpaczliwie próbujących ogniem z karabinów i granatów nie dopuścić bestii do wozu. Jakoś im się udawało choć jasne było, że na czekającym ich zakręcie będą musieli zwolnić.

- Tu Gniazdo, zrozumiałam. Zaraz coś wam wymyślimy. - srg. Johnson odpowiedziała od razu. Przełączyła na inny kanał i wydała kolejny rozkaz. - Hawkeye, daj osłonę RM1. Free weapon. Zrób co dasz radę. - powiedziała szybkim i zdecydowanym głosem. Potem spojrzała na swój sztab przy konsoletach. - Co jeszcze mamy? - zapytała z poważną miną i głosem.

Coś wymyślić… gdyby to było jeszcze takie łatwe i oczywiste. Aby to zrobić wypadało się skupić, co przychodziło wyjątkowo trudno z ledwo mówiącym Raptorem na linii. Skoro on brzmiał na rannego, a wokoło nie rozległ się ścinający krew w żyłach dźwięk oznaczający śmierć Parcha, znaczy pozostałe Blacki miały co robić i im przede wszystkim Brown 0 nie mogła przeszkadzać.
- Jest bardzo źle? Macie jeszcze… trzymajcie się. Proszę… wytrzymajcie. Dacie radę. Trzymaj się Karl - informatyczka wypaliła przez radio łamiąc przy tym szereg procedur, ale miała to gdzieś. W międzyczasie przeskakiwała wzrokiem po tym, co dysponowali na lotnisku.
- Nawet jeżeli wyślemy kogoś autem stąd, minie sporo czasu zanim dojadą z odsieczą. Poza tym cel przemieszcza się - nadawała zdenerwowanym głosem do tych na wieży - Hawki dostały rozkaz ewakuacji przez zrzutem kapsuł. RM1 pozostaje poza zasięgiem systemu obrony lotniska… poza… - na krótką chwilę znieruchomiała, mętnym wzrokiem patrząc prosto w panel, aż równie nagle drgnęła, przełączając widok na siatkę topograficzną z zaznaczonymi platformami bojowymi.
- Johan mówił… gdy omawialiśmy kwestię zapasów amunicji… - mruczała, przeskakując od jednostki do jednostki póki nie znalazła właściwej, co przywitała głośnym:
- Jest! PX-A4-15! - nie tracąc cennych sekund podpięła się pod wskazaną wieżyczkę, przejmując zdalne sterowanie.
- Nie każda platforma bojowa jest wyposażona w ciężkie karabiny. Są też… granatniki. Da się strzelać ponad drzewami… tylko - przełknęła ślinę, entuzjazm jej trochę opadł - Jest szansa trafienia RM1. Jednostka już znajduje się w zasięgu A4-15. Ktoś z państwa zna się na tym? Ja… to już poza moim… jeśli przypadkiem trafię Obroża mnie zabije.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Everyone will come to my funeral,
To make sure that I stay dead.
Czarna jest offline