Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2018, 22:47   #270
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Po roku odsiadki z wyroku o długości większej niż dotychczasowe życie, priorytety człowieka ulegają zmianie. Poważnej zmianie. Zamknięcie w miejscu, gdzie właściwie nie ma żadnego zajęcia jest torturą dla osoby, która jest pracoholikiem.

Pięciocyfrowa liczba dni odsiadki była czymś astralnie nierealnym.

360 dni doprowadziło prawie do szaleństwa.
5 cykli dni doprowadziło do przeniesienia ze standardowego więzienia do jednostki Parchów.

Po takim czasie już następne pojedyncze dni były prawie niewykonalne. Wystarczyłoby jeszcze trochę by we łbie poprzestawiało się na stałe. Nie można było do tego dopuścić. Głowa nie mogła sfiksować. Decyzja była słuszna. Wegetatywna egzystencja przez tak długi czas była właściwie śmiercią. Człowiek był martwy, bo jak inaczej mógł się nazwać, gdy po odebraniu swojej codzienności nie miał niczego przez co czuł się żywy? Nie było już żadnego wyjścia i wyboru. Ale można było to zakończyć. Bez tracenia głowy. Z godnością. Nie łamiąc się. Trzymając gardę i będąc silnym.

Siła była ważna. Pozwalała rządzić otoczeniem.
Siła była ważna. Pozwalała rządzić samym sobą.
Siła była ważna. Pozwalała na niezależność.
Siłą należało emanować.

W taki sposób można było mieć względny spokój. Co prawda jeśli coś już się działo to na ostro, choć na miękką cipe nie trafiło. Przydzielona do Grey 300 jako numer 32 prezentowała się... Właściwie to nie prezentowała się w ogóle. Pysk gangusa i mina socjopatki była już wystarczającym dowodem na to, że takie osoby jak Grey 32 mocno zapracowały sobie na swój wyrok. Właśnie dla takich osób należały się Obroże, które były wybawieniem dla normalnych ludzi. Dzięki kawałkowi metalu i elektroniki mogli poczuć się o jedną zwyrodnialczynię bezpieczniej.

Ile osób musiała zaszlachtować by tu trafić? Była tutaj, by ponownie zasmakować swojej psychozy? Jakiej broni używała do swoich zbrodni? Papnej? Białej? Może zakatowała ich gołymi rękoma? W końcu była wysoka i podpakowana, by mieć parę w łapach. Obgolony łeb też musiał do czegoś służyć. Ofiary nie miały za co złapać, gdy ich szyje były zaciskane? Było łatwiej zmywać krew? Może jedno i drugie? Na pewno oba, albo jeszcze coś więcej. Jej wewnętrzne demony mówiły to wylewając się z jej twarzy. Były obecne tam cały czas. Obojętnie, co robiła, ciągle wyglądała jakby w każdej chwili mogła kontynuować pracę nad swoim dorobkiem, jakże szczęśliwie przerwanym przez porządek prawa.

Najgorsze w tym wszystkim było to, że suka trzymała się z boku. Nie wojowała przed wszystkimi. Nie kontaktowała się z nikim. Miała wokół siebie zarezerwowaną prywatną przestrzeń, do której nie lubiła wpuszczać kogokolwiek. Tak mocno musiała siebie nie kontrolować, by być zmuszoną do wydzielenia bezpiecznego pasa. Każdy chciał uniknąć wysadzenia w powietrze własnej głowy i musiał sobie jakoś radzić...
 
Proxy jest offline