| Zoe obserwowała ruchy Grey 35 kątem oka, główną uwagę jednak skupiając na swoim rozmówcy.
- Nie zostawiam swoich, jeśli o to Ci chodzi - mruknęła w odpowiedzi, zabierając wybrany przez siebie karabin, celownik i tłumik.
- Nawet jeśli, któreś z was zrobi coś głupiego. Niestety siedzimy w tym razem - grymas, który pojawił się na twarzy dziewczyny dokładnie oddawał co czuła z zaistniałą sytuacją. Złość.
- Co nie znaczy, że polecę za wami i nastawię własnego karku, więc miej to na uwadzę... cowboyu- dodała schylając się, bo na najniższej półce dostrzegła, coś co może im się przydać później. - O nic innego nie mógłbym cię prosić, Zoe Nyoka - odparł uprzejmie Grey 39, odchylając się lekko w tył i zawieszając spojrzenie na dolnych partiach sylwetki towarzyszki w obroży. - Dobrze się tym posługujesz? - zapytał mimochodem.
-Tym…? To znaczy czym? - schowała nietkniętą rolkę ducktapa do kieszeni unosząc pytające spojrzenie na Jamesa.
Rewolwerowiec odchrząknął, lekko zakłopotany i kiwnął głową w stronę żelastwa na regałach. - Karabinami, rzecz jasna - sprostował, uśmiechając się niezręcznie. - Zastanawiałem się, gdzie można nabyć takie umiejętności.
-W wojskach specjalnych - odpowiedziała bez zastanowienia. Wzrokiem szukała ostatniej broni, którą chciała jeszcze mieć, coś na krótsze dystanse.
James zagwizdał z podziwu i poprawił kapelusz na głowie. - No, no. Muszę przyznać, że od razu mi ulżyło. Dobrze jest pracować z profesjonalistami - nieukrywaną pochwałę poparł kolejnym uśmiechem. Kowboj sam powiódł spojrzeniem po regałach ze sprzętem i zrobił minę, jakby o czymś sobie przypomniał. - Dziękuję - rzucił Stafford bez kontekstu i oddalił się kawałek, by zacząć buszować w jednym pojemniku.
Sprzęt powoli przenosił się z wystawy do personalnego wyposażenia Parchów. Poznikało trochę giwer i pancerzy. W niektórych miejscach zostały puste półki i blaty. Ich wartość doceniła jedna z osób, która ciągnęła za sobą cały stojak szpeju. Z multitoolem w dłoniach przechodziła po każdej wolnej przestrzeni zabierając ze sobą bardziej powyginane elementy. Krótkie syki, odblaski światła. HUD informujący o roli tejże osoby wskazywał, że proceder nie był przypadkowy. Stał za tym jakiś konkretny powód.
Wyraźnie poirytowany James trzasnął jakimś przedmiotem w pojemniku i westchnął. Zauważając Grey 32, zmarszczył brwi, po czym rozchmurzył się. - O, chyba trafiłem na odpowiedniego gościa do tej roboty - zagaił pogodnie, zacierając ręce. - James Stafford - kiwnął głową i wlepił spojrzenie na dzierżonego przez Valery multitoola. - Będziesz tak dobry, kolego i powiesz mi, gdzie mogę takie cacko znaleźć? Zacząłem od broni a zapomniałem spakować najważniejszego - zapytał rozbawiony.
Humor nie dopisywał Grey 32. James został obejrzany od stóp do głowy, choć w nieco inaczej. Nie była oceniana jego osoba, a jedynie sprzęt, który miał ze sobą. Na końcu wzrok poszybował do góry, co wskazywało na spojrzenie podsumowania personaliów nad jego głową. Zamiast odpowiedzi została sporządzona szybka notatka i multitool ponownie poszedł w ruch. Rewolwerowiec najwidoczniej nie był godny zainteresowania.
Grey 33 pochowała sprzęt, który sobie wybrała, tak by miała do wszystkiego łatwy dostęp. Stała nieopodal cowboya i kobiety, która najwyraźniej wolała swoje metalowe zabaweczki od żywych ludzi. Nic nie zapowiadało tego, czego świadkiem była Zoey. Była wojskowa przechyliła głowę, a nierówno obcięte włosy opadły na jej prawy policzek. Kiedyś pewnie parsknęłaby śmiechem, dzisiaj jedynie mruknęła coś pod nosem i ruszyła do wyjścia ze zbrojowni, po drodze tylko odezwała się do Jamesa.
- Mam nadzieję, że masz lepsze oko do celowania niż oceniania płci James - nie dbała nawet o to by powiedzieć to jakkolwiek cicho, Grey 32 na pewno usłyszała słowa Zoey.
Stafford, stojąc z rozłożonymi rękoma po tym, jak zbyła go Grey 32, uniósł dodatkowo brew na komentarz Zoey. Ciche “kurwa” wymsknęło mu się z ust, po czym uniósł kapelusz, by podrapać się po głowie. - Pani wybaczy! - zawołał za Valery, ale ostatecznie machnął tylko ręką. Sprawdzając czas pozostały do przezbrojenia, Grey 39 zaklął ponownie i przyspieszył ruchy, by zapakować zestaw narzędzi oraz medykamenty. Kiedy uwinął się ze wszystkim, truchtem wybiegł ze zbrojowni, przytrzymując nakrycie głowy dłonią.
Valery była jedną z ostatnich osób, które opuszczały zbrojownię. W międzyczasie rozebrała parę konstrukcji i zabrała stalowe linki z mechanizmów dowiązujących bronie do osprzętowania. Jej wyprawka należała do jednych z większych. Była obładowana a wchodząc do kapsuły wyglądała jak mały goliat. Mały oczywiście w stosunku do możliwych opcji wspomaganego pancerza. W kategorii ochrony bez wspomagania była wariantem najcięższym. Jeśli kapsuła ulegnie zniszczeniu, lub zagłębieniu w ziemi po lądowaniu... Winna już się znalazła. |