Zingger umiał policzyć do pięciu. Do pięciu goblinów. Z czego tylko dwóch grało w jakąś ichnią karciankę. Reszta spała snem sprawiedliwego skurwysyna. Innymi słowy los im sprzyjał.
- To jak Axel. Bij, zabij? Damy radę. Ranald to wszystko przewidział - zachęcał kompana.
Miecz w dłoniach świerzbił. Pokurcze były małe. Zielone. Mogli znienacka zaatakować i mocno poharatać dzikusów. W razie klęski wycofać się i zabarykadować zielonych w komnacie. A następnie stojąc w wejściu ubijać jednego po drugim. |