Ile siły musiało mieć coś, co było w stanie przebić wzmacnianie szkło szyby hełmu kosmicznego skafandra? Drake chyba miał szczęście, że skończyło się na popalonych łapach, zamiast maseczce z obcego bydlaka prosto na gębie.
- Zachowajcie spokój - mruknął flegmatycznie, unosząc ręce w geście często stosowanym w poprzedniej robocie. Brakowało tylko dorzucić “masz prawo zachować milczenie, wszystko co powiesz zostanie użyte przeciwko tobie”.
“Wszystko jest pod kontrolą, proszę się rozejść i pozwolić działać odpowiednim służbom”.
Tylko, kurwa, te odpowiednie służby właśnie stało w medlabie - cała pieprzona dwójka. Lekarz i biolog. Jedna aby uratować pacjenta. Druga aby wziąć na warsztat ich wroga, bo dzika kreatura wbrew marzeniom Nivi niestety nie chciała się zaprzyjaźnić.
- Chcesz go uśpić? - kanonier pokręcił głową, słuchając pani biolog i obserwując jej poczynania. Linda próbowała uspokoić Julię i sprawdzić czy z nią lepiej niż z pokładową informatyczką. Na pierwszy rzut okaz wyglądało że tak, ale pozory myliły.
Odpowiedziało mu szybkie kiwnięcie, do kompletu z pomrukiem potwierdzenia. Larsen zatrzymała się na chwilę, przekręcając kark aby móc spojrzeć na rozmówcę.
- Tak, chcę go poddać narkozie - rozwiała resztki ewentualnych niedomówień - Polega na okresowym zahamowaniu czynności ośrodkowego układu nerwowego przy jednoczesnym utrzymaniu funkcji ośrodków podtrzymujących życie. Nie wiadomo jak nasz obcy zareagowałby w chwili śmierci, czy nie wstrzyknął czegoś trującego Veronice od organizmu. Lepiej stosować prewencję, niż później borykać się ze skutkami lekkomyślności. Poza tym relaxatio i areflexia również przemawiają za tym rozwiązaniem.
- A po ludzku? - Drake uśmiechnął się pod nosem. Rzucił lekarce szybkie spojrzenie, ale zajęta pracą pewnie nawet tego nie zarejestrowała, więc i przełożenie z naukowego na ludzkie odpadało. - Co z planem b? Jakby plan z uśpieniem nie wypalił?
- Zwiotczenie mięśni szkieletowych i zniesienie odruchów. - wielbicielka insektów wszelakich rozwiała i to niedopowiedzenie, wciąż grzebiac po szafkach. Aż wreszcie mruknęła coś, co brzmiało jak przekleństwo.
- Plan b to staza. Choć nie do końca. - przyznała niechętnie, wykazując na butlę ciekłego azotu w kacie laboratorium. - Hibernacja. Natychmiastowa. Niskie temperatury działają na to jak i na nas.
- Chcesz to zamrozić? - kanonier uniósł obie brwi w zdziwieniu - Vera może oberwać. Spróbujmy najpierw planu "a"… potrzebujemy czynników zasadowych - też zaczął się rozglądać po sali medycznej - Mają twarde, mocne ogony i są silne. I szybkie… bardzo szybkie - zmarkotniał, przemieszczając się tam gdzie biolog. - Nawet jak skurwysyna zabijesz… tak jak mówisz: jego krew to kwas. Popalił mi ręce, Linda dopiero co połatała mnie na okrętkę. - przyznał zły i rozgoryczony, prychając przy tym dość ironicznym śmieszkiem - Jestem kurwa częściowym inwalidą, ale nie martw się. Jeszcze dam radę trzymać broń… ale nawlekać igły mi… raczej kurwa nie wyjdzie - puścił rudej oko chcąc skończyć czymś mniej dobijającym.
Ruda głowa odwróciła się jednym, gwałtownym zrywem, a wraz z nią całe ciało biolog. Potwierdziło się nad wyraz dobitnie, że w kontenerze nie znajdowała się jedna istota, a kilka. Wciąż istniała spora szansa znaleźć coś, co nadawać sie będzie do badań - ot choćby osobnik z informatyczki.
- Leo... - chrypnęła gorzko, zjeżdżając wzrokiem na zakryte rękawicami dłonie kanoniera. Chciała dodać coś jeszcze, że jest jej niewysłowienie przykro. Spytać o aktualne samopoczucie, lecz nie umiała dobrać odpowiednich dźwięków. Krtań biolog ścisnęła niewidzialna łapa, oczy zrobiły się szkliste. Wychodziła na wyjątkowo cyniczną jaszczurkę, skoro w hierarchii wartości wyżej stawiała pracę niż…
Rozmyślania przerwało szarpnięcie za ramię i nacisk na brodę, zmuszający do podniesienia głowy razem ze wzrokiem. Tam gdzie wzrok Drake’a.
- Będę żył, nie przejmuj się. Nic się nie stało, nie twoja wina - wyjaśnił cicho i na tyle łagodnie, na ile dał radę - Zrobimy jak mówisz. Spróbujemy z usypianiem i wtedy zdejmiemy to… coś. Jak nie to mrozimy. Chodź - pociągnął ją za rękę do szafki obok - Poradzimy sobie we trójkę. Tylko mi tu nie odpływaj.