Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2018, 23:52   #191
Perun
 
Perun's Avatar
 
Reputacja: 1 Perun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputację
Medlab: Drake i Nivi

Ile siły musiało mieć coś, co było w stanie przebić wzmacnianie szkło szyby hełmu kosmicznego skafandra? Drake chyba miał szczęście, że skończyło się na popalonych łapach, zamiast maseczce z obcego bydlaka prosto na gębie.
- Zachowajcie spokój - mruknął flegmatycznie, unosząc ręce w geście często stosowanym w poprzedniej robocie. Brakowało tylko dorzucić “masz prawo zachować milczenie, wszystko co powiesz zostanie użyte przeciwko tobie”.

“Wszystko jest pod kontrolą, proszę się rozejść i pozwolić działać odpowiednim służbom”.

Tylko, kurwa, te odpowiednie służby właśnie stało w medlabie - cała pieprzona dwójka. Lekarz i biolog. Jedna aby uratować pacjenta. Druga aby wziąć na warsztat ich wroga, bo dzika kreatura wbrew marzeniom Nivi niestety nie chciała się zaprzyjaźnić.
- Chcesz go uśpić? - kanonier pokręcił głową, słuchając pani biolog i obserwując jej poczynania. Linda próbowała uspokoić Julię i sprawdzić czy z nią lepiej niż z pokładową informatyczką. Na pierwszy rzut okaz wyglądało że tak, ale pozory myliły.

Odpowiedziało mu szybkie kiwnięcie, do kompletu z pomrukiem potwierdzenia. Larsen zatrzymała się na chwilę, przekręcając kark aby móc spojrzeć na rozmówcę.
- Tak, chcę go poddać narkozie - rozwiała resztki ewentualnych niedomówień - Polega na okresowym zahamowaniu czynności ośrodkowego układu nerwowego przy jednoczesnym utrzymaniu funkcji ośrodków podtrzymujących życie. Nie wiadomo jak nasz obcy zareagowałby w chwili śmierci, czy nie wstrzyknął czegoś trującego Veronice od organizmu. Lepiej stosować prewencję, niż później borykać się ze skutkami lekkomyślności. Poza tym relaxatio i areflexia również przemawiają za tym rozwiązaniem.

- A po ludzku?
- Drake uśmiechnął się pod nosem. Rzucił lekarce szybkie spojrzenie, ale zajęta pracą pewnie nawet tego nie zarejestrowała, więc i przełożenie z naukowego na ludzkie odpadało. - Co z planem b? Jakby plan z uśpieniem nie wypalił?

- Zwiotczenie mięśni szkieletowych i zniesienie odruchów.
- wielbicielka insektów wszelakich rozwiała i to niedopowiedzenie, wciąż grzebiac po szafkach. Aż wreszcie mruknęła coś, co brzmiało jak przekleństwo.
- Plan b to staza. Choć nie do końca. - przyznała niechętnie, wykazując na butlę ciekłego azotu w kacie laboratorium. - Hibernacja. Natychmiastowa. Niskie temperatury działają na to jak i na nas.

- Chcesz to zamrozić?
- kanonier uniósł obie brwi w zdziwieniu - Vera może oberwać. Spróbujmy najpierw planu "a"… potrzebujemy czynników zasadowych - też zaczął się rozglądać po sali medycznej - Mają twarde, mocne ogony i są silne. I szybkie… bardzo szybkie - zmarkotniał, przemieszczając się tam gdzie biolog. - Nawet jak skurwysyna zabijesz… tak jak mówisz: jego krew to kwas. Popalił mi ręce, Linda dopiero co połatała mnie na okrętkę. - przyznał zły i rozgoryczony, prychając przy tym dość ironicznym śmieszkiem - Jestem kurwa częściowym inwalidą, ale nie martw się. Jeszcze dam radę trzymać broń… ale nawlekać igły mi… raczej kurwa nie wyjdzie - puścił rudej oko chcąc skończyć czymś mniej dobijającym.

Ruda głowa odwróciła się jednym, gwałtownym zrywem, a wraz z nią całe ciało biolog. Potwierdziło się nad wyraz dobitnie, że w kontenerze nie znajdowała się jedna istota, a kilka. Wciąż istniała spora szansa znaleźć coś, co nadawać sie będzie do badań - ot choćby osobnik z informatyczki.
- Leo... - chrypnęła gorzko, zjeżdżając wzrokiem na zakryte rękawicami dłonie kanoniera. Chciała dodać coś jeszcze, że jest jej niewysłowienie przykro. Spytać o aktualne samopoczucie, lecz nie umiała dobrać odpowiednich dźwięków. Krtań biolog ścisnęła niewidzialna łapa, oczy zrobiły się szkliste. Wychodziła na wyjątkowo cyniczną jaszczurkę, skoro w hierarchii wartości wyżej stawiała pracę niż…

Rozmyślania przerwało szarpnięcie za ramię i nacisk na brodę, zmuszający do podniesienia głowy razem ze wzrokiem. Tam gdzie wzrok Drake’a.
- Będę żył, nie przejmuj się. Nic się nie stało, nie twoja wina - wyjaśnił cicho i na tyle łagodnie, na ile dał radę - Zrobimy jak mówisz. Spróbujemy z usypianiem i wtedy zdejmiemy to… coś. Jak nie to mrozimy. Chodź - pociągnął ją za rękę do szafki obok - Poradzimy sobie we trójkę. Tylko mi tu nie odpływaj.
 
__________________
Jak zaczęła się piosenka, tak i będzie na końcu,
Upał na ulicy i plamy na Słońcu.

Hej, hej…
Perun jest offline