| Pluton szturmowy "Wierny" [Powstanie Warszawskie - i nie tylko] Preludium – 1 IX 1944 ranek, Starówka, Ledwie dwa dni minęły od ataku w kierunku Śródmieścia. To, co zostało z kompanii szturmowej batalionu „Wigry” odpoczywało w promieniach porannego słońca w jednej z redut na ulicy Dekerta. Barykada blokująca dostęp do ulicy tonęła w potokach światła. Pomyśleć, że kiedyś, staromiejskie chodniki kryły się w chłodnym, miłym cieniu rzucanym przez piękne kamieniczki, obecnie zamienione w sterty gruzu wznoszące się na wysokość pierwszego piętra. A teraz z każdą minutą na Starówkę spadała lawina stali. Nieprzerwanie. Sierżant „Jonasz” podniósł leniwie głowę i spojrzał w niebo: - Samoloty... Faktycznie, klucz stukasów zrobił zwrot i zapikował na miasto, gdzieś w okolicach Kanoniczek eksplodowały bomby. Ziemia aż tu się zatrzęsła. Nikt nie zareagował. Nie zareagował także, gdy pośród ruin Katedry, a także na Kanonii i Jezuickiej eksplodowała głucho seria z granatnika. „Wierny” nie przerwał pisania meldunku. Spokojnie kreślił równe litery na kartce papieru, rysując plan sytuacyjny sprzed nocy. Wpisywał mozolnie straty wroga i swoje: „Ryś”, „Wieża”, „Florian”, „Danuta”. To tylko z jednej nocy. Kolejna eksplozja, przecznice dalej, osypała drobny pył na kartkę. „Wierny” starł go jednym ruchem dłoni. Podpisał meldunek i zawołał łączniczkę: - Strzelec „Olga”, z meldunkiem do „Trzaski”! Młoda łączniczka uśmiechnęła się zawadiacko, zgoła nieregulaminowo klepnęła swojego dowódcę w ramię, przerzuciła chlebak na plecy i ruszyła w stronę sztabu zgrupowania, na Długiej, gdzie mieścił się także szpital. Tymczasem „Daniel” powrócił z patrolu i spokojnie usiadł pod schodkami do nieistniejącej kamienicy. Odwiązał szmaty maskujące z karabinu i zaczął go czyścić. „Chmura” zwlókł się ze szczytu barykady przeszedł obok „Czarnego” i klapnął obok snajpera. - Ilu? „Daniel” wciąż milcząc wyjął pudełkowy magazynek i załadował dwa naboje. Potem zdjął zamek i uważnie zaczął go oglądać. „Chmura” niecierpliwił się: - Hej, synku w kółko golony, trafiłeś z tej pukawki jakiegoś szkopa?! „Daniel” uśmiechnął się lekko i spojrzał na kaprala: - Na dachu katedry widziałem gniazdo jaskółek. Młode mają. Wiesz? - Co mnie jaskółki chędożone, mówże o szkopach! Idą, siedzą, kurwa, czy szykują się?! Przecież mnie tu szlag pański trafi niczym dorożkarza w deszczową noc! „Daniel” na powrót zamontował zamek w szkielecie karabinu, włożył magazynek i wstał: - Panie poruczniku, starszy strzelec „Daniel” odmeldowuje się na patrol. „Wierny” spojrzał na chłopaka i pokiwał głową: - Idź Adek, tylko uważaj na siebie. Potrzebny nam jesteś. „Chmura” parsknął: - Adolf. Piękne imię dla Polaka! – „Daniel” nie zareagował. Chwilę później zniknął za ruinami na Zakrzewskiego. Młodziutka „Basia”, sanitariuszka oddziału, skończyła opatrywanie „Brzozy”, który oberwał podczas przebicia i rzuciła ostre spojrzenie na „Chmurę”: - Pan kapral da mu spokój, po co się czepia pan kapral? „Chmura” zarżał jak koń. - Nudno jakoś „Basieńko”, szkopy się leniwią, więc próbuję się rozerwać. A teraz znów czuję, że odzywa się rana z katedry. Zmienisz opatrunki? „Basia” prychnęła jak kotka, ale podeszła do powstańca. W tej samej chwili „Jonasz” tknięty przeczuciem zerwał się na równe nogi i ryknął: - Pluton do schronu! Krowy!!! Ponure, przenikliwe wycie zagłuszyło jego krzyk, przez chwile narastało w ogłuszające crescendo, a potem urwało się i w Dekerta rąbnęły pociski. Świat zawirował, zakrztusił się pyłem, oślepiony gęstymi, czarnymi kłębami dymu. Chwilę potem zapanowała cisza.
***
Witam serdecznie. Swego czasu (w okolicach października 2006) planowaliśmy z Kutakiem sesję w realiach Powstania Warszawskiego. Tak się stało, że my się grzebaliśmy, a kto inny sesję o PW otworzył. Obecny projekt narodził się już tylko w mej głowie i miał być prowadzony swego czasu na żywo w mechanice WFRP, ale jakoś czasu nie było, toteż pozwalam go sobie przerobić na PBF.
I teraz kilka informacji: Kiedy: 1 IX 1944 - koniec obrony Starówki, niecałe dwa dni po koszmarze przebicia do Śródmieścia. Wkrótce padnie rozkaz ewakuacji Starego Miasta Kanałami. Powstańcy opuszczą morze ruin i udadzą się do Śródmieścia, gdzie domy całe, ludzie weseli. Nie wiedzą, co ich czeka. Kto: Żołnierze harcerskiego batalionu "Wigry" - nie mylić z harcerzami "Zośki" i "Parasola". "Wigry" było bliżej z endecją związane, ale tu się w politykę bawić nie będziemy. Wigry to po miesiącu walk oddział nieźle uzbrojony, wyszkolony i doświadczony, ale też nieźle pokiereszowany. Postacie są narzucone. Czterech chłopaków i dwie dziewczyny. Dodałem je w załączniku. Pozwalam na modyfikacje postaci, ale po uprzednim dogadaniu się ze mną. Pewne rzeczy muszą pozostać takie jak są, ponieważ dopasowane są do fabuły. O czym: o ludziach, ich uczuciach. Ale i walki moi mili nie zabraknie. I dawki mistycyzmu... Więcej nie rzeknę. TAJEMNICA. Jak: No właśnie, jak wybiorę graczy. Jeśli już wybrałeś postać, która przypadła Ci do gustu, napisz jej pamiętnik. To zdecyduje. Pod uwagę wezmę oczywiście styl, ale również znajomość realiów (bez obaw, nie chodzi o bycie ekspertem, ale też by nie wtopić, wystarczy na necie poczytać) oraz w jaki sposób pamiętnik oddaje uczucia postaci. To jest też sposób na modyfikację postaci. Specyfika: Postacie starałem się urozmaicić, dając im tzw. zadry (czyli traumatyczne przeżycie i to, czego boi się postać, bardzo ważny element) oraz specjalne zdolności (działające niekiedy zgoła magicznie). Mam nadzieję, że wszelkie ważne informacje podałem. W razie czego pytać. Odpowiem z pewnością. Termin rekrutacji upływa z końcem dnia 8 lipca 2007. Postacie (w razie problemu ze ściągnięciem wyślę na maila).
Ostatnio edytowane przez kitsune : 29-06-2007 o 21:51.
|