Kącik zapoznawczy Fenna
Fenn usiadł na przeciwko parki którą stanowili Night i Isabell. I jak to na Suzha pełnego gracji i taktu przystało walnął prosto z mostu.
-
Więc to Ty jesteś tą całą złodziejką? - zadał pytanie do Isabell przy okazji biorąc gryza mięska.
Zaskoczona Isabell zamrugała oczętami, a na twarzy Nighta pojawił się przyczajony uśmiech.
-
Złodziejka? - Powiedziała w końcu zdziwiona Macolitka.
-
No tak. - Suzh jakby nigdy nic odpowiedział -
Skradłaś Nighta, Jego serce, duszę. Do tej pory nawet nie wiedziałem że takie rzeczy miał. A uwierz mi nie jedna próbowała.
-
No cóż... - Isabell przygryzła usteczka, chwilkę myśląc -
Może nie były… wyjątkowe? - Wypaliła, i oboje z Nightem się zaśmiali, a Fenn niestety, ale nie miał pojęcia, co mogło być w tej wypowiedzi aż tak zabawnego.
-
Może. - ten tylko wzruszył ramieniem -
No, to jak to zrobiłaś? Jaki jest twój sekret? - spojrzał się na nią przenikliwie jakby czegoś szukał, jakby patrzył w głąb niej, a po chwili się uśmiechnął, co z jego aparycją wyglądało dość wrednie.
-
Jestem niemal tak szalona jak on? - Dziewczyna pogładziła kochanka dłonią po policzku, wśród uśmiechu.
-
To nie wróży wam długiej świetlanej przyszłości. - vyr Keetar zaśmiał się przez chwilę -
Tak w ogóle to jestem Fenn’Suzh vyr Keetar, dla przyjaciół Fenn. - wyciągnął ręką do dziewczyny.
-
To jak się poznaliście? Jakoś mu to umknęło w nawale szaleństwa.
-
Isabell Krunt Mansoon, córka senator Laury Krunt Mansoon z domu Huq’noo - Przedstawiła się wielce oficjalnie Macolitka, ściskając dłoń Fenna -
Załoga Fenixa uratowała mnie z tajnej stacji Unii, na której przeprowadzano wyjątkowo obrzydliwe eksperymenty… najprawdziwsze Zombie, Mutanty, Cyborgi, Potwory, zabójczy wirus i te sprawy - Wymieniła jakby nic dziewczyna.
-
Zombie? - tu Fenn aż uniósł jedną brew -
Takie zjadające się, mamroczące “mózg” i powłóczące nogami zombie? O mutantach słyszałem, ale to promieniowanie wysokie, czy inne anomalie, cyborgi nic nadzwyczajnego, każdego ze wszczepami za takiego można wziąć, a potwory to nic innego jak wszystko czego nie znamy i co nas przeraża, ale zombie? - pokręcił głową -
No wiedziałem że są w Unii popieprzeni ludzie, ale aż tak? Co oni nigdy żadnych vidów nie oglądali? - nie chciał ale aż musiał się napić piwa.
-
Ominęła cię masa zabawy – Night uniósł przed siebie dłonie, jakby trzymał karabin, zmrużył oko. –
Celujesz w głowę i bach, mózg rozpada się na kawałki. Tylko w głowę, chyba, że chcesz zrobić kadłubek i patrzeć jak zdechlak sunie na rzęsach. To całkiem zabawne. Kontakt z krwią i zamieniasz się w jednego z nich. A jakie urozmaicenie przeciwników. Naukowiec-zombie, ochroniarz stacji-zombie, pracownik techniczny-zombie, no i jeszcze nic straconego, paru wyleciało w próżnie, było starcie w Zero-G, fajnie machali nóżkami, szukając podparcia. A może który już doleciał na jaką planetę i przeżywają tam właśnie zombie apokalipsę – pirat przyłożył palec do ust z ciekawością. –
…bardziej *nieprzeżywają* - zaśmiał się z własnego dowcipu.
-
A podobno ostatnio polubiłeś się nurzać we krwii przeciwników, i nic Ci nie jest? Czyżbyś był Wybrańcem? Ostatnią nadzieją galaktyki? - Fenn też zaczął się śmiać -
To teraz wiem czemu Was tak Unia nie lubi, jednak nie chodzi o niezapłacony mandat. Takie info może mocno nadszarpnąć reputację, a nawet doprowadzić do niepokojów i zamieszek, pogrążenie jednego generałą przy tym to pikuś. - wziął łyk piwa -
Meh. Jeśli nie planujecie w takim razie zamachu na szefów projektu, to lepiej nie wlatywać w przestrzeń Unii i zaszyć się na stałe na jakiejś przyjemnej planecie poza ich jurysdykcją.
-
Co więcej mamy dane z badań i awansowaliśmy wysoko na liście najbardziej poszukiwanych terrorystów – Night objął Isabell, całując w policzek. -
Gdybyśmy sprzedali je wrogom Unii, albo sami rozpoczęli produkcje i rozprzestrzenianie w różnych słodkich losowych miejscach. – przygryzł ją w ucho. –
Prawda skarbie, że by się pogniewali? Jeszcze lepsze, że mamy dane o antidotum, podejrzewam, że jedyne – przeszedł do pieszczenia ustami jej szyi. -
Kocham cię ISB-L, jesteś taka złowieszcza, taka niebezpieczna, mrr.
Fenn wyrazie skrzywił się na taki pomysł.
-
Wolałbym uniknąć masowego ludobójstwa, i na pewno wtedy ja wysiadam z tego pociągu. Jaki jest sens w zabijaniu niewinnych? Nie moja broszka. - ukrył twarz za butelką piwa.
-
Jeśli świat jest tak zły, że nieuchronnie dąży do samounicestwienia. Przepełnia go chciwość, żądza władzy i jest w stanie bez mrugnięcia podnieść rękę na tak cudną, pełną miłości istotę jak Iss, najlepsze co można zrobić to przyspieszyć ten proces – Night odpowiedział, tuląc się do pleców dziewczyny, opierając podbródek na jej ramieniu. –
Jesteśmy teraz razem i chce, aby tak zostało już zawsze, wyrok został zawieszony.
-
Nie jestem filzjololem ale grzechy jednego typa nie są grzechami drugiego. Jeśli ja pociągne za spust, ja kogoś zastrzelę to ja jestem temu winny a nie gość który pracował w fabryce broni. No ewentualnie jeszcze ten kto wydał rozkaz. - odparł Suzh odstawiając nawet jedzenie na dalszy plan.
-
Zrobiłem naprawdę wiele, by zmienić na lepsze miejsce, w którym żyłem. Wiesz dlaczego się nie dało? – Night uniósł kąciki ust. –
Chodzi o naturę organicznych, powszechna tendencja panująca w każdym zakątku galaktyki. Twoi dzisiejsi niewinni podejrzanie łatwo zamieniają się w katów, wystarczą sprzyjające okoliczności.
-
W takim razie prewencyjnie i Ciebie by trzeba było ściągnąć bo możesz się w kata zamienić, a nawet chcesz. - podsumował kumpla -
Ty też tak myślisz? Też byś chciała mieć krew niewinnych, nawet jeśli są jeszcze niewinni, na swych rękach? - spojrzał się na Is.
-
Za dużo filozofujecie, i to obaj - Dziewczyna lekko szturchnęła Nighta łokciem -
Oczywiście, że na postronne osoby, czy tam ogólnie “niewinne” należy uważać i tak dalej. W końcu inaczej czym byśmy się różnili od tych wcześniej wspomnianych potworów? - Uśmiechnęła się lekko do Fenna.
-
I tego się trzymajmy. - valarianin kiwnął głową.
Night uśmiechnął się odrobinę posępnie, przekrzywiając głowę w bok i patrząc na Fenn’a, jakby z niedowierzaniem. To nie wiedział? Przecież już dawno się nim stał. Łowcą, sędzią i katem, ogniem zwalczał ogień, dlatego dostał czapę i istnieje na kredyt, po tym jak Zły Duch namieszał w systemie rotując dane z innym więźniem. Tylko przez to wylądował na „przyjemnej” karnej skale Tytan IV. Ktoś oddał za niego życie, śmierć można oszukać, jednak ofiara musi zostać złożona.
-
Taak, tego się trzymajmy – powtórzył ironicznie.