02-04-2018, 21:32
|
#19 |
| Wszystko szło dobrze, reszta zjawiła się za świątynią w przytulnej zapyziałej uliczce, podjechał anonimowy powóz z anonimowym woźnicą. "Wszystko idzie jak powinno" pomyślał Eckhardt wysiadając z powozu pod ogromną posiadłością. Pod butami chlupało błocko, w deszczu psy gończe tracą węch a strażnicy rzadko kiedy wychodzą na obchód.
- Pogoda dopisuje nam, małe pole widzenia a co bardziej leniwi siedzą przy ogniu - rzucił do towarzyszy gdy przechodzili przez bramę i kierowali się w stronę wejścia.
- Jak idziesz z lewej to ja obejdę z prawej, spotkamy się w połowie - odezwał się do towarzysza gdy ten zasygnalizował że dobrze będzie obejść budynek i sprawdzić czy nie istnieje inne wejście, główne drzwi wydawały się zbyt głupim pomysłem, lepiej włamać się tyłem lub otwierając niedomknięte okno, choć najprostszych rozwiązań zazwyczaj mało kto się spodziewa. |
| |