Werberg niezbyt był zadowolony z pogody, ale musiał przyznać, że ta aura mogła tylko pomóc w ich zadaniu.
Do powozu wszedł jako ostatni. Zamknął za sobą drzwi i wcisnął się przy drzwiach. Był wielkim człowiekiem i dość dużo miejsca zajmował, ale nie miał ochoty przejmować się innymi. Jeśli nie będą narzekać to tylko oznacza, że są twardzi lub bojaźliwi.
Gdy wyszedł powozu obrzucił woźnice niemiłym spojrzeniem i rozejrzał się po okolicy. Pojazd, który ich dostarczył praktycznie od razu odjechał a Gerhard tylko odprowadził go wzrokiem poprawiając płaszcz i narzucając kaptur.
Weszli na posesję i udali się spokojnym krokiem do głównych drzwi. Frontalne wejście było by ciekawe jeśli mieliby haracz ściągnąć, ale jeśli miało to być włamanie trzeba się rozejrzeć i zbadać teren. Na szczęście niejaki Denis wyprzedził z propozycją wielkoluda a inny przytaknęli i się rozeszli by sprawdzić teren.
Gerhard odszedł kawałek od domostwa na deszcz i przyglądał się oknom. Szukał oznak zamieszkania w domostwie i chciał udawać wędrowca, który poprosi o rozmowę jeśli już ktoś go zauważy lub kogoś z ekipy.