Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2018, 12:18   #557
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Stwór przechylił lekko w bok swoją jakby wyrzeźbioną twarz, a sekundę później ze ścian, posadzki i sufitu zaczęły wyłaniać się kolejne potwory. Na początku kilka, ale chwilę później Venora miała wokół siebie dziesiątki tych paskudnych bestii. Stwory wiły się, turlały i energicznie wywijały ciałami niczym robaki nabijane na haczyk w roli przynęty.
-To nie wygląda dobrze! Wygląda fatalnie!- krzyknął Farafir.
-Co robimy?! Nie mamy z nimi żadnych szans!- krzyknął Dundein, wciąż unosząc swój młot w gotowości do boju.
- Nie. Ochrona działa - odparła rycerka w kierunku swoich kompanów, uważnie przyglądając się zachowaniu istot. - Nie mogą się na mnie rzucić, dlatego prowokują. Póki ich nie zaatakuję to muszą trzymać się na dystans - po powiedzeniu tego Venora z duszą na ramieniu ruszyła dalej, nadal nie robiąc pożytku ze swojego miecza.
Potwory wiły się i nie odrywały swojego pustego wzroku od idących korytarzem towarzyszy. Niektóre zachowywały się bardzo irracjonalnie jak choćby stwór, który zatopił się w posadzce a sekundę później wyłonił się ze sklepienia korytarza.
-Dlaczego nas nie atakują?!- syknął Farafir, nie opuszczając swojego łuku ani na chwilę.

-To plan ziemi. To nie jest ich naturalne środowisko, więc są przybyszami. Moje błogosławieństwo chroni nas przed atakami przybyszów.- odparł krasnolud z szelmowskim uśmiechem. Pomysł Venory był bardzo sprytny, a walka z tymi istotami z pewnością nadwyrężyłaby kondycję drużyny. W końcu udało im się dotrzeć do ogromnych, dwuczęściowych wrót z kamienia. Wrota miały około czterech metrów wysokości, a jedna połówka około dwóch szerokości. Na ich powierzchni znajdowały się przedziwne symbole i płaskorzeźby, przedstawiające między innymi chodzący zamek i Onyxa Wielkiego, oraz zastępy służących mu golemów i konstruktów.
-”Niechaj kamienne ciało będzie ci błogosławieństwem, kiedy przejdziesz dalej…”- przeczytał Arlo jeden z napisów znajdujących się na wrotach.
-Co to znaczy?- syknęła Segrid.
-Nie wiem, to kompletnie bez sensu.- wzruszył ramionami czarodziej.
- Mam nadzieję że nic złego to nie oznacza - skomentowała Venora i szybko sięgnęła do torby po diadem. Założyła wątpliwej urody mosiężną ozdobę na głowę i wypatrzyła się w napisy by samej przeczytać te napisy.
- Dundeinie, chyba ty jesteś z nas najsilniejszy. Arlo więc tobie magicznie zwiększy siłę - powiedziała zaraz.

-Niech tak będzie.- zgodził się krasnolud. Arlo sięgnął po komponenty do kieszonki w wewnętrznej stronie szat. Dundein podszedł bliżej i dotknął rzeźbionej powierzchni wrót. Nim czarodziej wypowiedział pierwsze słowa wyzwalacz zaklęcia w korytarzu rozległ się potężny huk i rozbłysk. Krasnoludzki kapłan runął ciężko na ziemię dobre, trzy metry dalej. Po jego zesztywniałym ciele skrzyły jeszcze elektryczne wyładowania.
-To pułapka?!- krzyknął Farafir.
-Szybko! Trzeba go uleczyć!- Arlo spojrzał na Segrid i Venorę.
- Na bogów! Nie miałeś tego jeszcze dotykać! - krzyknęła Venora, która nawet nie zdążyła rozejrzeć się po napisach na wrotach. Czym prędzej doskoczyła do krasnoluda i położyła dłonie na jego piersi, żeby uleczyć go swą objawioną mocą.
Złocista moc, która rozpromieniała dłonie Venory spłynęła na pierś sparaliżowanego krasnoluda. Jego dłoń była poparzona, lecz błogosławieństwo paladyńskiego leczenia ukoiło ból brodacza i sprawiło, że odzyskał przytomność. Dundein mętnym wzrokiem rozejrzał się wokół i po chwili wbił spojrzenie w pochylającą się nad nim rycerkę.
-Na bogów, co za siła…- jęknął Moradinita.

-Miał szczęście, że przeżył.- skomentował Arlo. -Huknęło jakby sam Talos raził tym piorunem…- mag spojrzał przez ramię na drzwi. Venora powoli zaczynała rozumieć, o czym mówił napis wyryty na powierzchni wrót.
- Cholera by to. Nie, nie ruszymy ich. Potrzebujemy kogoś kto jest odporny na elektryczność jak Xor - powiedziała paladynka kręcąc głową. Pomogła wstać krasnoludowi. - Niby możemy sprawdzić czy moja wrodzona odporność będzie wystarczająca... - dodała na koniec niepewnie, bo po spotkaniu z kapłanem Talosa, który prawie ja zabił piorunem, nadal miała awersję do tego rodzaju energii.
-Marnotrastwo leczniczej magii. Wynośny się stąd!- odparła zadziornie krasnoludka Segrid.
- Tak, wynośmy się stąd - zgodziła się z nią Venora. Rycerka była zła, że tu tylko tracą czas i niepotrzebnie narażają życie.
Segrid wzięła Dundeina pod ramię i grupa szybko wycofała się z korytarza, otoczona wijącymi się stworami. Kiedy znaleźli się już na schodach prowadzących na wyższe kondygnacje twierdzy potwory zniknęły w ścianach i pod podłogą. Na górze czekał na nich Xor.

-Mogłeś powiedzieć, że czeka nas tam burzowe spotkanie…- Dundein burknął do golema, lecz ten tylko patrzył się pustym wzrokiem na krasnoluda, jakby nie wiedział o co chodzi.
- Nie wiń go, on pewnie nawet nie wiedział o tym, że dotknięcie drzwi razi piorunami, bo jest na nie odporny - powiedziała Venora chcąc ugłaskać brodacza. - To co robimy dalej? - popatrzyła po kompanach. - Tędy nie przejdziemy, więc chyba zostaje nam sala drzwi...
-Xorze, musisz wskazać nam drogę do wieży.- Arlo zwrócił się z powagą do golema. Xor wzdrygnął się lekko i pogładził masywną łapą po łbie. Widać było po nim jak walczy z samym sobą. Kalkulował czy odbicie zamku będzie adekwatną pokutą za złamanie zakazu Onyxa Wielkiego.
-Xor zaprowadzi.- oznajmił w końcu. -Idą za mną.- dodał i nie czekając na nic więcej ruszył przed siebie. Kompania Venory udała się za golemem, ufając jego znajomości zamku. Po przebyciu skośnego korytarza dotarli do skrzyżowania dróg. Golem skręcił w lewo i pokierował ich około pięćdziesiąt metrów do kolejnego zakrętu. Droga łagodnie skręcała w lewo i znów mieli przed sobą stu metrowy korytarz, oraz kilka par kamiennych drzwi po drodze.

Golem zatrzymał się na końcu korytarza, przed kamiennymi drzwiami, które otworzył mocarnym pchnięciem. Kompani ujrzeli zrujnowaną komnatę, przysypaną częściowo gruzem. Na jej krańcu znajdowały się schody prowadzące w dół. Xor szedł na czele, pokonując dziesiątki stopni z niezwykłą łatwością.
W międzyczasie Dundein zażył jednej z mikstur leczniczych, dzięki czemu już nie potrzebował wsparcia Segrid w szybkim marszu. Schody ciągły się niemiłosiernie, aż w końcu wbiegły do wielkiej jaskini.
-To pewnie żołądek zamku…- sarknęła Segrid. Towarzysze musieli nieco bardziej się skupić, gdyż tutaj podłoże było śliskie i nierówne. Jama była tak wielka, że światło pochodni nie potrafiło dosięgnąć jej sklepienia. W końcu w oddali ujrzeli świetlistą aurę, błękitnej energii portalu. Między wymiarowa brama znajdowała się na wzniesieniu, na które prowadziło kilkanaście stopni. Portal był otoczony kamienną framugą, na której znajdowały się liczne symbole. Kiedy zbliżyli się do wrót na odległość kilku metrów, nagle zapłonęły pochodnie umieszczone w żeliwnych uchwytach na ścianach jaskini.
-Dajcie mi chwilę. Zbadam ten portal.- rzekł Arlo, udając się samotnie na szczyt schodów by przyjrzeć się przejściu.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline