Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-03-2018, 19:08   #551
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Młodzieniec uśmiechnął się lekko pod nosem i bez trudu odczytał znaki Venory. Czym prędzej zbliżył się do czarnowłosej i zaczął delikatnie pocierać jej barki oraz szyję łącząc zimny natrysk z masażem.
-Xor wspomniał, że ci rycerze w błękicie, którzy przyszli w poselstwie od smoka nim tutaj przybył, mieli amulety w kształcie serca.- mówił, gładząc łopatki i ramiona Venory. -Myślisz, że ma to coś wspólnego z tym rytuałem, przez który przeszedł smok w południowych górach? Dokładnie pamiętam jak cię pierwszy raz zobaczyłem. Tłumaczyłaś się przed Alusair, dlaczego przybyłaś spóźniona. Mówiłaś o smoku z wyciętym sercem.- rzekł, a Venora czuła jego oddech na szyi.
W takich warunkach było niezwykle trudno mieć myśli skupione na temacie rozmowy. Panna Oakenfold przymknęła oczy i chwilę ze sobą walczyła, by nie odwrócić się przodem do maga i... Dać się ponieść emocjom.
- To co mówisz... - Odetchnęła wciąż na szczęście trzymając swoje żądze na wodzy. - Mogłoby być prawdą. Wtedy takiego wojownika nie zabijesz w walce dopóki nie zniszczysz tego serca... Tylko czy te medaliony to serca? Czy tylko symbole, a prawdziwe serca mają skryte tak, by mogli być niepokonani - pokręciła głową wyraźnie zmartwiona taką możliwością.

-Zanim rzucimy się z mieczem i magią na smoka, najpierw się przekonamy…- syknął, powoli gładząc ją dłońmi po brzuchu. Arlo niespodziewanie wyciągnął dłonie przed siebie i wypowiedział kilka niezrozumiałych dla Venory słów. Sekundę później rycerka oślepła. Wszędzie zapanowała głęboka ciemność.
-Nie widać nas, ale słychać.- ostrzegł ukochaną. Prosta sztuczka sprawiła, że miejsce gdzie ze skał płynęła woda skryło się w magicznej ciemności. Nim mu cokolwiek odpowiedziała poczuła jak jego dłonie powoli wędrują w górę by w końcu zatrzymać się na jej piersiach.
Venora wpierw położyła ręce na jego dłoniach by powstrzymać go, gdy sama nieufnie rozglądała się w koło, starając się przeniknąć spojrzeniem przez ciemność. Teraz chyba miała największy test zaufania do czarodzieja i jego "sztuczek". Niestety to zapewnienie o intymności sprawiło, że prędko straciła nad sobą kontrolę. Odwróciła się do niego i rzuciła mu na szyję, obejmując go. Jako, że była mokra to natychmiast jego szata przemokła, gdy się do niego przytuliła.
- Jesteśmy na obcym planie... W zamku istot, które nawet nie do końca nas tu akceptują... - mruknęła mu do ucha. - Ale wiesz, że ja naprawdę nie mam siły nawet stać? - szepnęła do niego z rozbawieniem.

-Powiedz słowo, a zostawię cię w spokoju…- odparł jej półszeptem. Czuła na policzku jego ciepły oddech, a pod strumieniem lodowatej wody jego szczupłe ciało było jedynym źródłem ciepła dla niej.
- Nie chcę byś kiedykolwiek już mnie zostawił - odparła mu Venora nader poważnym tonem i całą szczerością. Zaraz też mocniej go przytuliła.
-Nigdy!- odrzekł i odpowiedział równie czułym gestem. Chwilę tak stał nieruchomo, ale w końcu zabrał się za obmywanie ciała swej ukochanej. Venora nie widziała kompletnie nic wokół i jedyne na czym mogła polegać to zmysł słuchu i dotyk. Szybko wywnioskowała, że Arlo przed nią uklęknął i energicznie pociera dłońmi po udach by chociaż trochę je rozgrzać.
Bez wzroku zdawała się czuć bardziej jego dotyk, a to tym bardziej ją podniecało. Wyciągnęła przed siebie ręce i gdy w końcu natrafiła dłońmi na jego twarz, delikatnie zaczęła gładzić jego policzek.
- Mamy przed sobą trudną walkę, a ja potrafię teraz myśleć tylko o tobie i tym co chcę byś ze mną robił - powiedziała cichym szeptem.
Arlo przybliżył się i pocałował ją w brzuch, a nie czując żadnego protestu zmienił delikatne pocałunki na erotyczny masaż językiem, coraz śmielej dotykając Venorę po pośladkach i udach.

Przyjemne ciarki przechodziły przez jej ciało, gdy mag ją pieścił. Doskonale wiedział jak ją dotykać by było jej dobrze i żeby chciała więcej. Venora czuła jak robi jej się miękko w nogach od tego. Oparła się rękami na barkach Arla i przyklęknęła przy nim, wtulając mocniej w maga. Ciepło jego ciała sprawiało, że chciała powtórzyć to co robili w jej komnacie w twierdzy. Pocałowała go delikatnie w usta, ale już kolejny pocałunek był pełen pożądania, nad którym kontrolę miała wyłącznie przez zmęczenie wymagająca walką.
- Połóż się... - poprosiła go na tyle cicho, żeby plusk wody był w stanie zagłuszyć jej słowa. Arlo wydawał się cieszyć, że to jego kochanka przejmuje w końcu inicjatywę. Bez słowa sprzeciwu położył się na mokrym podłożu, kompletnie ulegając Venorze.
Panna Oakenfold usiadła na nim okrakiem i od razu między nogami poczuła, że męskość czarodzieja jest już twarda. Czarnowłosa przesunęła dłońmi od jego barków w dół do pasa i wsunęła ręce pod jego szaty. Powoli, przezwyciężając zmęczenie własnych rąk, rozpięła jego spodnie i nieco unosząc się samej, zsunęła z niego przemoczone ubranie. Wzięła w dłoń jego męskość chwilę delikatnie ją gładząc, aż w końcu samej nie mogąc już wytrzymać, usiadła na nim sprawiając, że jego członek od razu wszedł w nią do samego końca.

Venora natychmiast zakryła usta dłonią by powstrzymać się od jęknięcia i znieruchomiała na kilka chwil delektując się tą wspaniałą bliskością, gdy jej łono szczelnie obejmowało męskość Arla. Później wsunęła pod jego koszulę tą dłoń, którą go pieściła i zaczęła gładzić go po torsie. Pochyliła się i pocałowała go namiętnie. W tym momencie jej biodra powoli uniosły się, a następnie szybko opadły na niego. Paladynka powtarzała ten ruch z coraz większą pewnością i czuła jak przez jej ciało przechodzi znów to przyjemne odczucie, jakie zawsze pojawiało się, gdy się kochali. Drugą ręką czarnowłosa objęła go za szyję nie przestając go całować. Jego ciało było tak przyjemnie ciepłe, a każdy kolejny ruch jej bioder dawał jeszcze więcej przyjemności i tylko w myślach rycerka powtarzała sobie, że musi być cicho.
Venora nie widziała swojego kochanka, ale jego ciężkie wzdychanie jasno dało jej do zrozumienia, że czuje równie wielką przyjemność co ona. Czarnowłosa czuła jak jego dłonie łapczywie ją dotykają i ściskając powodując ten przyjemny ból. Arlo złapał ją w końcu za uda zatrzymując, a kiedy Venora spełniła jego żądanie, zaczął ją delikatnie popychać. Venora posłusznie wykonała jego instrukcję i po chwili siedziała już w takiej samej pozycji, tyle że tyłem do niego.
Wygięła się w tył, bo z początku było jej niewygodnie w tej pozycji, a nawet odczuwała ból i to nie ten, który był przyjemny. Nie ruszała się, ale czułe głaskanie dłoni kochanka, które czuła na swojej talii i biodrach zachęcało do działania. Powoli panna Oakenfold uniosła się i ostrożnie opadła. Odrobinę skrzywiła się na twarzy z bólu, ale gdy odrobinę poprawiła ułożenie swoich bioder i znów powtórzyła ruch, w końcu zaczęło robić się przyjemnie.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 29-03-2018, 20:43   #552
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Venora zaczęła coraz szybciej poruszać swoimi biodrami i z każdym kolejnym posunięciem robiło się jeszcze lepiej. Ponownie przygryzła własną rękę by stłumić jęk, kiedy niespodziewanie jej ciało przeszył obezwładniający dreszcz i poczuła się jakby odpływała. Venora ciężko dysząc opadła powoli na plecy, kładąc się na czarodzieju.
Młody mężczyzna jeszcze chwilę poruszał się energicznie, ale w końcu ścisnął uda swej kochanki z całej siły ciężko dysząc. Arlo zastygł w bezruchu, jeszcze kilka chwili drżąc od rozpierającej go przyjemności.
-I jutro mogę umrzeć…- zażartował półszeptem, lecz nie przestawał dotykać swej kochanki, ciągle pieszcząc jej piersi.
Paladynka z trudem odwróciła się i opadła na nim, kładąc się piersiami na jego torsie.
-Nawet tak nie mów... - mruknęła i objęła go rękami, wtulając twarz w jego szyję. Westchnęła przeciągle. Teraz chłód wody, która na nich spadała, był przyjemny i chłodził ich ciała, rozgrzane od miłosnych uniesień. Panna Oakenfold czuła się lekko i była całkiem odprężona, a nawet było jej całkiem wygodnie, leżąc na swoim kochanku. Dłuższą chwilę tak leżeli spleceni w miłosnym uścisku aż w końcu ciszę przerwało burczenie w brzuchu maga.
-Wracajmy, zanim zaczną się martwić.- szepnął Venorze na ucho.
- Racja... - odparła niechętnie. Przeciągnęła się i zaczęła ostrożnie podnosić się, ale jedną dłoni cały czas trzymała na Arlu by mieć jakąś orientację w otaczającej ich ciemności. - Mógłbyś się nauczyć tego glifu wyciszenia od swojego mistrza - powiedziała mu jeszcze na ucho z rozbawieniem.

-Wtedy będę brał cię przy każdej możliwej okazji.- odparł z rozbawieniem. Razem się z tego roześmiali. Venora usłyszała zaraz szelest jego szaty i wiązanego rzemienia spodni. To ją zmotywowało by i samej się w końcu ubrać. Wymacała po chwili pakunek ze swoimi czystymi ubraniami i ubrała się. Kiedy już była gotowa Arlo pstryknął palcami a ciemność zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Para kochanków wróciła do komnaty, mijając obok golema.
-Xor może odwrócić?- spytał konstrukt.
-Tak!- odrzekł Arlo. Pozostali najwyraźniej byli zbyt zmęczeni by skomentować albo może nawet i zauważyć długą nieobecność Arla i Venory.
-Uspokoiły jej się oddechy. Odtrutka zaczyna powoli działać.- zaraportowała Segrid, żując kawałek suszonego mięsa.
-Kładźcie się spać spokojnie. Zabezpiecze wejścia do komnaty strażniczymi zaklęciami. Jeśli coś się do nas zbliży usłyszycie głośny pisk, który na pewno was wybudzi ze snu.- wyjaśnił czarodziej.
Venora przyklękła obok Agness i położyła dłoń na czole kobiety. W pierwszej chwili zmartwiła się ogromnie, bo wydawało jej się, że wojowniczka jest okropnie rozpalona gorączką. Uspokoiła się dopiero gdy zdała sobie sprawę, że po prostu jej dłonie były lodowate po kąpieli i wylegiwaniu się na Arlu w zimnej kałuży.

- Twarda z niej sztuka - powiedziała panna Oakenfold i lekko uśmiechnęła się do śpiącej Agness. Dziwna była ta ich przyjaźń, ale na pewno po tylu przejściach była prawdziwa. Paladynka pogłaskała ją po głowie i poprawiła jej koc, którym była przykryta.
Panna Oakenfold wstała i podeszła do swoich rzeczy. Z magicznej torby wypakowała swój śpiwór i szybko rozłożyła, bo ze zmęczenia aż jej się w głowie zaczęło kręcić. Sama nie rozumiała skąd miała jeszcze siły na igraszki z Arlem. Usiadła na posłaniu w klęczki i spojrzała po kompanach.
- Wiem, że jesteście wykończeni, ale musimy jeszcze omówić walkę ze smokiem - powiedziała panna Oakenfold. -Musimy założyć, że Agness nie będzie w stanie nam pomóc i Arlo mówił mi, że może magicznie ochronić ją by nie stała się jej krzywda, kiedy my ruszymy do sali tronowej - wspomniała i zaczęła wyciągać fiolki ze swojej magicznej torby by sprawdzić co jej jeszcze zostało. - Tarcza wiary, niewidzialność, pomniejszenie, korowa skóra - nazwała każdą parę buteleczek. - Czy ktokolwiek z was ma jakąkolwiek wiedzę o szafirowych smokach? - zapytała z nadzieją w głosie.
-Nawet nie wiedziałem, że takie istnieją.- fuknął Farafir.

-To bardzo rzadko spotykane istoty. Ponoć są jeszcze bardziej dumne niż ich częściej spotykani kuzyni. Nie wiadomo czy to dusza smoka w kryształowym ciele, czy raczej żywe ciało porośnięte szafirowym pancerzem.- skomentował czarodziej.
-Niebawem się przekonamy.- odparł Dundein.
-Powinniśmy najpierw sprawdzić, czy nie ma w zamku miejsca, gdzie mogłoby się znajdować serce gada, jeśli nasze podejrzenia mają słuszność.- rzekł Arlo.
Venora skupiła swoje ledwo przytomne spojrzenia na czarodzieju. Miał on zupełną rację. Walka z gadem była zupełnie bezskuteczna jeśli jego serce zostało wyjęte mu z ciała.
- No tak. Teraz to ma sens czemu tubylcy sobie z nim nie poradzili i ich stąd wypędził - rycerka aż westchnęła po tym odkryciu. - Gdy mój bóg walczył z białym smokiem, ja swoimi zmysłami odnalazłam serce gada i zgładziłam go w momencie gdy zniszczyłam je. Z pomocą Xora będziemy mogli przeczesać ten... zamek i ja wyczuję gdzie skrył je.
-Czyli czeka nas wiele godzin poszukiwań…- Farafir nie krył niezadowolenie z tego faktu.
-Widzieliście to zamczysko z dołu. Jest tu kilka wieżyc, więc za pewnie są tu tysiące cel, korytarzy i cholera wie czego jeszcze.- zasępiła się krasnoludka.

- Wiem. Ale walka ze smokiem nie ma żadnego sensu jeśli nie znajdziemy jego serca. Pójście do niego od razu byłoby niczym innym jak samobójstwem z naszej strony - odpowiedziała im Venora. - Mamy nad nimi przewagę, bo o tym wiemy. A jeśli nam los będzie sprzyjał i ego członków Kultu Smoka będzie duże, to może uznają, że zwyczajnie szabrujemy zamek. Bo przecież skąd możemy wiedzieć o ich tajnym rytuale?
-Widzę, optymizm nie opuszcza cię ani przez chwilę…- rzekł Dundein.
-Ej wielkoludzie! Gdzie znajduje się najbardziej bezpieczne miejsce w zamku?!- Arlo krzyknął do Xora. Golem odwrócił się w stronę grupki i podrapał się po głowie.
-Sala tronowa. Tam wszystkie golemy strażnicze. Tam Onyx Wielki. Teraz tam smok! Xor nie wie, kto strzeże smoka.- konstrukt spojrzał na Arla.
-A inne miejsce?-
-Serce zamku. To niewielka sala. Tam żyła fioletowej rudy. Ruda zasila zamek. Ruda jak serce. Xor widział kilka razy. Ruda pulsuje energią.- wyjaśnił.
-Pokażesz drogę do serca zamku?- spytała Segrid.
Golem skinął energicznie głową.
- Więc tam udamy się w pierwszej kolejności - podsumowała panna Oakenfold. - Jeśli znajdziemy serce nie będzie żadnej walki ze smokiem. Ale musimy przygotować się tak, jakby i tak miała się ona wydarzyć - paladynka spojrzała na maga. - Arlo, jesteś w stanie przygotować czary dystansowe, które korzystają z różnego rodzaju energii żywiołów? Nie wiemy na co może być smok odporny więc lepiej jeśli będziemy mieli coś na każdą okazję - powiedziała do czarodzieja i poklepała miejsce na swoim posłaniu, by spoczął on obok niej.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 30-03-2018, 20:24   #553
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Odpocznijmy. Pomówimy o tym kiedy odpoczniemy, a nasze umysły będą czyste.- zaproponowała Segrid.
Venora nie wyglądała jakby jej to odpowiadało i spojrzała wyczekująco na maga. Jej upór stopniał gdy Arlo popatrzył na nią zmęczonym i sennym wzrokiem, w którym kryła się niema prośba by posłuchać sugestii krasnoludki.
- No dobrze... - odpowiedziała panna Oakenfold kapitulując. Skierowała jeszcze wzrok na swoją zbroję i uznała, że pierwsze co zrobi po przebudzeniu to zajmie się jej czyszczeniem. Paladynka ostatkiem sił wsunęła się do swojego śpiwora.
Arlo położył się obok ukochanej delikatnie głaszcząc ją po głowie. Venora zamknęła oczy i od razu usnęła.
Zbudziły ją kroki Xora. Golem przemieszczał się z wejścia do komnaty, do jej drugiego krańca. Pozostali wokół twardo spali, a chrapanie Dundeina niosło się echem po wielkiej przestrzeni.
-Venora śpi. Venora odpoczywa…- zwrócił się do niej, kiedy tylko zauważył, że rycerka śledzi go wzrokiem. Panna Oakenfold chwilę jeszcze mu się przyglądała zaspana, wahając się czy już wstawać, czy może jednak spać dalej. Ruszyła się trochę i poczuła jak mag przez sen mocniej ją do siebie przytulił. To był wystarczający powód by pozostać w posłaniu. Znów zamknęła oczy i próbowała zasnąć.

Już po chwili stwierdziła, że nie jest w stanie wrócić o snu. Nie chcąc jednak zbudzić Arla zaczęła powoli zaczęła się uwalniać z jego uścisku. Zajęło jej to trochę czasu i nie lada gimnastykowania by wysunąć się ze śpiwora. Udało jej się i cicho zaczęła się ubierać. Po zawiązaniu butów podeszła do sterty, którą tworzyła jej zbroja i zabrała się za swoje obowiązki. Musiała doprowadzić do ideału swoją zbroję. Wzięła jeszcze wciąż mokre szmaty jakimi stało się jej ubranie z poprzedniego dnia i użyła ich do zmywania brudu z płyt pancerza. Czyszcząc zbroję starała się nie myśleć o zbliżającej walce. W myślach więc modliła się po swojemu do Helma, jak zawsze wpierw bardzo dziękując mu za to, że był przy niej.
- Miej nas wszystkich w opiece- wypowiedziała półszeptem, na koniec modlitwy i kontynuowała szorowanie pancerza.
-Co będzie robić?- spytał Xor.
Paladynka uniosła spojrzenie znad pucowanego napierśnika, który położyła sobie na kolanach. Zawsze skupiała się na czyszczeniu pancerza czy miecza tak bardzo, że była jakby w półtransie, odcinając się od otoczenia, dlatego chwilę patrzyła na golema z pytającym spojrzeniem.

- Teraz czyszczę swoją zbroję. Później zajmę się mieczem... - powiedziała w zamyśleniu i spojrzała na leżący obok Szpon Zimy, od którego nawet ona czuła nieprzerwanie bijącą aurę zimna. Ten miecz choć bywał uciążliwy to jednak prawie wogóle nie wymagał konserwacji, bo brud zwykle odpadał od niego, wykruszając się z lodowego ostrza. - Jak się obudzą pozostali to będziemy główkować nad tym jak przygotować się na różne okoliczności. - dodała.
-Xor widział smoka. Xor widział jak Onyx Wielki walczy. Smok z łatwością pokonał Onyxa Wielkiego. Venora zginie, jeśli spróbuje walki. Nawet Xor nie pomoże…- golem pokręcił głową.
Panna Oakenfold już miała zaprzeczyć, ale ugryzła się w język. Zganiła się w myślach, bo choć już zabijała różnych “niepokonanych” to musiała liczyć się z tym, że każdy jej kolejny wróg mógł być silniejszy od wszystkich poprzednich. W to jednak trudno było jej uwierzyć po ostatniej walce z białym smokiem.
- Opowiesz jak walczyli? - zapytała golema z nadzieją, że to przyniesie jej przydatne informacje o szafirowym smoku.
-To wielka bitwa…- zasępił się Xor. -Smok spadł z nieba. Zielona Korona rozwalił najniższą wieżę i znalazł się w środku. Zamek chodzi i cierpi. Cierpiał, kiedy smok rozwalił wieżę. Onyx Wielki i golemy strażniki od razu rzuciły się do walki. Xor gdzie indziej, Xor nie widział, ale czuł jak dudni pod nogami.- tłumaczył stwór kręcąc głową. Na to stwierdzenie paladynka westchnęła bezgłośnie tracąc nadzieję, na dowiedzenie się czegokolwiek od niego.

-Xor słyszał i czuł. Onyx i golemy znają zamek. Znają tunele i komnaty. Ale smok wielki i nie głupi. Onyx wszedł pod ziemię żeby zaatakować, ale smok słyszał. Smok wiedział i czekał. Kiedy Onyx wyłonił się, Zielona Korona uderzył ogonem, a potem złapał w objęcia swoich szponów i wyniósł przez dziurę po zburzonej wieży. Smok poleciał wysoko. Smok wypuścił ze szponów Onyx Wielki. To już Xor widział…- opowiadał przeżywając głęboko na nowo tamte wydarzenia.
-Xor myślał, że Onyx Wielki król golemów. Że nic, przenigdy nie pokona. Smok pokonał łatwo i szybko. Onyx Wielki cierpi. Czy to właśnie wstyd?- spytał niespodziewanie konstrukt.
- Nie Xor, to nie wstyd, a bezsilność - odpowiedziała mu panna Oakenfold, że współczuciem w głosie. Samo wyobrażanie sobie tej walki było nieprzyjemne a gdy postawiła się na miejscu Onyxa to zdała sobie sprawę, że gdyby ją tak smok potraktował to zostałaby z niej jedynie mokra plama. Wzdrygnęła się na tą myśl i zaraz zaczęła główkować jak można by się ustrzec przed takim losem.
-Xor wie jak wejść do dwóch wież. Xor lubi patrzeć na zamek z najwyższej, ale tam daleka droga. Niedaleko drzwi do najniższa wieża. Xor może zaprowadzić i pokazać. Xor pokaże!- stwór podekscytował się na myśl o oprowadzaniu po swoim domu.

Tymczasem Venora usilnie starała się wyciągnąć coś konkretnego z opowieści przewodnika. Zastanawiało ją czy owe dudnienie, o którym wspomniał było efektem działań tubylców czy smoka.
- Oprowadzisz mnie później po zamku, jak znajdziemy skarb smoka - powiedziała rycerka. - A czy wiesz jak zniszczył tą wieżę? Zioną ogniem? Może kwasem? - pytała dalej.
-Xor powiedział przecież. Smok spadł z nieba. Wieża runęła pod jego łapami.- odparł golem. -Xor pokaże zamek. Xor poprowadzi.- dodał szybko.
~ No tak, jak jest tak duży jak opowiadał to faktycznie samym impetem mógł to zniszczyć ~ pokiwała głową paladynka.
- Tak Xor, oprowadzisz nas, gdy wszyscy już się obudzą i przygotują do drogi - skinęła mu głową Venora. - Czy w zamku został może jeszcze ktoś kto mógłby nas wesprzeć w walce ze smokiem? - dopytała.
-Xor nie wie, Xor przyszedł tu z wami. Xora tu nie było jakiś czas.- golem wzruszył ramionami. -Smok przegnał Onyxa Wielkiego i służące mu istoty. Smok wielki i groźny. Jeśli golemy uciekły to przetrwały.- powiedział.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 01-04-2018, 18:53   #554
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Tak, prawda. Wolałam się jednak upewnić, bo nie wiem jak wasz lud komunikuje się ze sobą - wyjaśniła Venora. - Widzisz, u nas nie ma chodzących zamków. Nasze budowle nie są żywymi istotami, a poukładanymi w zaplanowany wcześniej sposób kawałkami kamieni, cegieł i zaprawy. Mówiłeś, że zamek cierpi? To znaczy, że czujesz co on czuje, czy zamek ci to powiedział w jakiś sposób? - zainteresowała się.
-Xor poczuł, ale nie potrafi opisać. Xor nie wie jak wytłumaczyć.- odparł zerkając na Venorę.
-Co to za pogaduszki?- rozmowę przerwała im Segrid, która jak zwykle jako pierwsza zbudziła się do modłów.
-Nic się tu nie kręciło?- spytała krasnoludka.
Spoglądając na nią panna Oakenfold pokręciła głową.
- Nie, wszystko w porządku - odpowiedziała paladynka i wróciła wzrok na golema. - Teraz też czujesz, że zamek czuje ból? Nadal jest umiejscowiony w sali tronowej?
-Venora zadaje Xorowi za trudne pytania. Za dużo. Xor zmęczony pytaniami…- pogładził się po głowie.
- Przepraszam, nie chciałam ciebie męczyć - odpowiedziała, nie naciskając już na niego. - Po prostu staram się dowiedzieć jak najwięcej, żeby jak najlepiej przygotować do walki - wytłumaczyła się. Bardzo żałowała, że nie była w stanie dogadać się z Onyxem, bo wtedy byłoby im wszystkim znacznie łatwiej, ale też nie mogła ciągle płakać nad rozlanym mlekiem. Rycerka spuściła wzrok na napierśnik, który cały czas trzymała na kolanach i wróciła do czyszczenia go.

~***~

Niedługo po tym jak Venora doprowadziła swój pancerz do przyzwoitej i żołnierskiej czystości, do modlącej się Segrid dołączył Dundein. Moradinita powitał rycerkę skinieniem głowy i pierwszą rzeczą, którą zrobił było sprawdzenie jak czuje się Agness. Wojowniczka spała twardo, więc kapłan nie budził jej. Dundein zwinął swój śpiwór, uklęknął na nim i pogrążył się w kontemplacji.
Jakiś czas później ze snu wybudził się Arlo. Młodzieniec przywitał Venorę ciepłym uśmiechem, pocierając dłońmi twarz. Po chwili grzebania w plecaku, wyjął porcję suszonego mięsa i kilka sucharów, po czym zapijając winem zjadł.
-Nie było zbyt wygodnie, jak to na podłodze…- skomentował zerkając przez ramię na swoje posłanie.
-Jak się czujesz?- spytał Venorę, wyciągając w między czasie swoją księgę zaklęć z plecaka.
W międzyczasie paladynka ostrożnie, tak by nie narobić hałasu, złożyła wszystkie elementy swojego pancerza przy posłaniu i na koniec usiadła przy czarodzieju, obejmując go.
- Bardzo dobrze się czuję - odpowiedziała mu z promiennym uśmiechem, a jej spojrzenie wyraźnie mówiło, że on ma w tym ogromny udział. Chwila odprężenia jaką zaznała dzięki niemu sprawiła, że nie tylko mięśnie prawie jej nie bolały, ale przede wszystkim była wypoczęta emocjonalnie. Nie zdawała sobie sprawy, że takie igraszki mogą tak łatwo zwalczyć stres.

- Nie przeszkadzaj sobie. Będę tylko się przyglądać jak czytasz - obiecała Venora, kładąc mu głowę na ramieniu, ale już po chwili zdecydowała, że rozmasuje mu plecy, bo skoro marudził na spanie na twardej podłodze to na pewno nie bez powodu.
Arlo rozluźnił się od razu, kiedy tylko poczuł na ramionach delikatne dłonie swej ukochanej. Młodzieniec jednak w pełni skupił się na czytaniu zaklęć zapisanych dziwacznym pismem na pożółkłych już stronicach swej księgi.
Podczas trwania tego codziennego rytuału w wykonaniu maga do reszty dołączył Farafir. Łucznik obudził się i od razu udał się do jaskini, z której tu przybyli w poszukiwaniu prywatności. Zanim Arlo skończył powtarzać frazy czarów Segrid i Dundein zdążyli zakończyć swoje modły i przygotować się do drogi, a potem krasnolud pomógł jeszcze założyć pancerz Venorze. Agness nadal spała, choć nikt wokół niej nie specjalnie starał się być cicho.
-Jestem gotów do drogi.- rzekł w końcu Arlo, zamykając księgę. Czarodziej schował swój skarb do plecaka i po kilku chwilach przygotowań spojrzał na Xora.
-Gdzie powinniśmy się udać najpierw?- spytał golema.
-Chcą zobaczyć serce zamku. Xor zaprowadzi. Lepiej ruszać czym prędzej. To wiele kroków. Xor chodzi szybko. Wy małe nogi i małe kroki.- odparł konstrukt.
- Arlo, jesteś pewien, że twój czar ochroni Agness? - zapytała paladynka, przyglądając się ze zmartwieniem śpiącej towarzyszce. Bała się zostawić ją samą w tym miejscu.

-Cóż. Jestem pewien, że ją uchroni, ale zarazem nie pozwoli jej wyjść z tej sfery tak długo aż nie rozproszę mocy czaru.- wyjaśnił Arlo.
-Czyli jeśli umrzesz, to ona padnie z głodu w tym kloszu?- rzuciła niespodziewanie Segrid, na co Venora zgromiła ją swym spojrzeniem.
-Nie. Zaklęcie ma ograniczony czas działania.- zapewnił mag.
- Działaj więc - powiedziała panna Oakenfold do Arla, nie wnikając bardziej w działanie tego czaru, którego zamierzał użyć. Nadal nie była przekonana, że robią dobrze zostawiając wojowniczkę, ale nie mogli jej przecież ze sobą nieść, bo nie mieli nawet jednego konia. - Zbierajmy się. Xor ma rację, nie możemy dłużej zwlekać
Czarodziej w purpurze wypowiedział frazy zaklęcia, które zmaterializowało wokół śpiącej Agness energetyczną powłokę o kształcie kuli. Kompani ruszyli w końcu w drogę, prowadzeni przez Xora. Golem opuścił komnatę i grupa wkroczyła do posępnego korytarza, w którym znajdowało się sporo gruzu z zawalonego stropu.


-Zielona Korona zrujnował zamek. Teraz Venora wie, czemu zamek cierpi.- powiedział przez ramię do maszerujących za nim towarzyszy. Po kilku chwilach grupa dotarła do niewielkiego pomieszczenia. Po lewej stronie znajdowały się uchylone, kamienne wrota prowadzące do kolejnego korytarza. Xor zaparł się i uchylił wrota na tyle by bez problemu przez nie przejść. Venora miała przed sobą szeroki korytarz długi na około sto kroków.
-Na co golemom zamek? Przecież nie muszą spać, jeść ani nic jak my…- Dundein nie mógł zrozumieć marnotrastwa zamczyska dla konstruktów.
Po trzydziestu metrach grupka minęła dwa zamknięte wrota po prawej i lewej, dokładnie naprzeciwko siebie. Xor minął je, a po kolejnych trzydziestu metrach dotarli do kolejnych wrót. Golem pchnął te po prawej i ukazał Venorze skrzyżowanie korytarzy. Dwa wąskie po prawej i lewej, a kilkanaście kroków dalej znajdowały się wyższe i szersze, jak te którym dotarli do tego miejsca. Kompani minęli skrzyżowanie i udali się na prosto. Tutaj znajdowały się schody prowadzące w dół, a na dole korytarz skręcał pod skosem w lewo.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 01-04-2018, 20:05   #555
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Na końcu korytarz przeobraził się w komnatę o kształcie trójkąta. Po prawej stronie znajdowały się dwie pary wrót do kolejnych komnat. Xor otworzył te dalsze i kompani ujrzeli długie schody prowadzące w dół.
-Dokąd one prowadzą?- spytał Farafir.
-Do serca zamku.- odparł Xor.
-Do serca zamku?- powtórzył łucznik.
-Podejrzewamy, że tam może znajdować się smocze serce. Aby zabić smoka musimy przebić serce.- wyjaśnił Arlo.
-Chyba roztrzaskać.- skomentowała Segrid, na co mag tylko przytaknął głową.
- Po prostu zniszczyć - ucięła te dywagacje Venora. - Gdy pierwszym razem natrafiłam na takie serce było ono umieszczone w ogromnej lodowej bryle, którą musiałam rozłupać zanim byłam w stanie je sięgnąć - wyjaśniła. - Ale to nie wszystko. Smok w miejsce serca ma włożone ostrze, którym dokonują rytuału usunięcia serca - mówiąc to wymownie uniosła nieco swój miecz.

- W nim jest esencja życia. Cokolwiek to znaczy, jeśli uda nam się znaleźć serce, później będzie trzeba wydobyć taką broń. O ile oczywiście smok przeszedł ten rytuał... Niestety to wszystko są jedynie nasze domysły - westchnęła i już miała ruszyć przodem, ale coś jeszcze jej się przypomniało. - Jednak jeśli przeszedł rytuał to jest też w stanie przybierać humanoidalną postać. Krew na Śniegu, bo tak nazywał się tamten biały smok, to właśnie potrafił
-Każdy smok potrafi przybrać kształt człowieka- skomentował Arlo.
-Może zmienić się w samą Tiamat! A i tak będzie gryzł glebę!- dodał Dundein podekscytowanym tonem. Kompani w końcu zeszli ze schodów. Korytarz ciągnął się około trzydzieści metrów i zakręcał w lewo.
-Tam serce zamku. Już blisko. Już tuż tuż…- odezwał się Xor.
Venora stanęła jak wryta, kiedy zza ściany, zza zakrętu wyłoniła się powolna i dziwaczna istota. Stwór przypominał ogromną dżdżownicę o białym, pulsującym cielsku, pokrytym grubymi płytkami kostnymi od góry. Istota miała twarz przypominającą ludzką, jakby wydrążoną w kamieniu. Fragmentowane ciało stwora wiło się powoli i ospale, a Venora od razu wyczuła negatywną energię, która emanowała z ciała stwora.

A to co za paskuda?- rzuciłą Segrid, od razu łapiąc za swój buzdygan.
-Xor nie zna. Xor widzi pierwszy raz.- warknął konstrukt.
- Na pewno jest złe - oznajmiła paladynka przyjmując bojową postawę, a jej spojrzenie nie odrywało się od tego czegoś. - Pójdę przodem i zaatakuję to, a wy na razie zostańcie z tyłu - dodała i jak powiedziała tak zrobiła. Jedynie uprzednio uwolniła magiczną energię swojej tarczy.
Stwór uważnie obserwował zbliżającą się w jego kierunku Venorę. Kiedy rycerka uniosła miecz by uderzyć ten naprężył się i skoczył na nią. Kamienna paszcza niespodziewanie rozwarła się, kiedy potwór był już blisko, lecz Venora sparowała natarcie swoją tarczą.
Od razu wyprowadziła kontrę, gdy zamaszyście poprowadziła swoje ostrze od dołu, celując w podbrzusze stwora. Miecz bezbłędnie sięgnął oponenta rysując jego skórę. Paladynka nie poprzestała na tym i jeszcze dwa mocne ciosy spadły na istotę, ale czarnowłosej ciężko było ocenić jak bardzo je zraniła. Przez myśl przeszło jej, że może stwór mógłby być jakoś odporny na obrażenia.


- Nie zbliżajcie się. Zajmę się tym - nakazała swoim kompanom. Potwór przyjął trzy potężne ciosy Szponu Zimy i od razu padł na ziemię wijąc się energicznie jakby w pośmiertnych konwulsjach. Służka Helma uniosła ostrze miecza, gotując się do kolejnego ataku, gdy stwór nagle zanurzył się w kamiennej posadzce. To był dla rycerki niecodzienny widok. Istota zniknęła pod ziemią, lecz nie zostawiła po tym żadnego śladu, jakby przeszła pomiędzy wymiarami.
-Aaa!- usłyszała krzyk Arla i odwróciła się w tamtym kierunku. Mężczyzna klęczał na ziemi zasłaniając się ręką przed wtaczającym się na niego robalem. Oblicze maga pobladło i zmarniało, a Venora już wiedziała, że stwór nie gryzł jak zwykła bestia a wysączał siły witalne ofiar. Pozostali członkowie od razu zareagowali. Segrid i Dundein doskoczyli do stwora okładając go raz za razem.
Panna Oakenfold przerażona tym widokiem czym prędzej popędziła czarodziejowi na ratunek. Przepychając się między swoimi kompanami z całych sił zamachnęła się na tą zdradliwą istotę, by odciąć jej łeb, którym wgryzała się w blondyna.

Grad ciosów, który spadł na potwora w końcu po kilku chwilach skończył żywot szkaradnej kreatury. Potwór przyjął ostatni cios młota Dundeina i zesztywniał na kamiennej posadzce, a jego ciało zamieniło się w tysiące wijących się robaków.
-Jak się czujesz czarodzieju?!- Segrid podała dłoń Arlowi pomagając mu wstać. Na jego ciele nie było widać śladów walki, ani zadrapań. Mag słaniał się na nogach, twarz miał bladą, a policzki zapadłe.
-Niezbyt dobrze… Cały drżę. Ta istota pozbawiła mnie sił…- odparł mężczyzna.
Venora zaraz stanęła przy nim, by mógł się na niej oprzeć. Zmartwiona była jego stanem bardziej niż gdyby sama oberwała.
- Dundeinie, on wygląda zupełnie jak ja, gdy mnie dopadły wampiry... Wtedy miałeś sposób, żeby postawić mnie na nogi - powiedziała, wpatrując się z nadzieją w kapłana.
-Mogę się pomodlić o błogo…- krasnoludowi przerwał Xor, nerwowo się kręcąc w miejscu.
-Ta droga zła. Nie można tam pójść. Xor nie poprowadzi dalej. Te istoty złe. Te istoty żarłoczne!- rzekł wskazując palcem rozchodzące się po posadzce glizdy i robale.
- Musimy się wycofać. Znasz inną drogę? - syknęła paladynka do przewodnika.

-Wyjść, szybko! Wycofać, wycofać! Xor chce wracać!- mówił zdenerwowanym tonem. Xor nie czekając na reakcję Venory i pozostałych, objął delikatnie osłabionego Arla i z łatwością go uniósł, po czym błyskawicznie wniósł po schodach na górę, skąd przyszli. Na szczycie schodów golem postawił czarodzieja, a ten od razu usiadł na ziemi. Pozostali dołączyli do maga i konstrukta niedługo później.
-Zróbcie mi miejsce. Muszę się pomodlić.- rzekł Dundein ciężko sapiąc po wspinaczce po schodach.
Podczas, gdy Moradinita prosił Wszechojca o błogosławieństwo dla Arla, pozostali musieli zastanowić się co dalej począć.
-Xor tam nie zejdzie. Xor nie pójdzie tamtą drogą. Nie wie skąd te potwory tutaj! One złe, a Xor się boi. One wędrują przez kamień. One skrzywdzą Xora!- konstrukt mówił szybko nie ukrywając swoich lęków.
Venora nerwowo chodziła w tą i spowrotem, co chwilę spoglądając ze zmartwieniem na poczynania krasnoluda. Mag był z nich wszystkich najbardziej narażony na ataki z braku pancerza, nic więc dziwnego, że ze wszystkich to właśnie jego robal obrał sobie za cel.
- Jest inne przejście? Inna droga? - zapytała golema.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 03-04-2018, 09:04   #556
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Da się do serca dotrzeć przez komnatę drzwi. Komnata na szczycie średniej wieży. Tam wiele drzwi. Ale Xor nie zaprowadzi. Xor nie może.- odparł golem.
- Czemu? Wolisz żebyśmy szli tędy? - powiedziała zimnym tonem panna Oakenfold. - Xor, jeśli nie znajdziemy tego serca to nikt nigdy nie odzyska dla was tego zamku - dodała pouczającym tonem.
-Xor nie zaprowadzi. Onyx Wielki zabronił Xorowi. Xor nie może, bo Król golemów zakazał. Komnata zamknięta! Tam wiele drzwi. Tam niebezpiecznie.- wyjaśnił konstrukt.
Venora zakryła dłonią twarz i potrzebowała krótkiej chwili by się nie zezłościć.
- Co jest tam takiego niebezpiecznego?- dopytała.
-Tam wiele drzwi. Drzwi prowadzą do różnych miejsc. Xor nie może tam wchodzić. Xor nie może was wpuścić. Onyx Wielki zabronił.- kontynuował niezmiennie.
- Xor. Onyxa Wielkiego tu nie ma. I nie będzie jeśli nie pozbędziemy się smoka - paladynka mówiła powoli i z powagą. - Onyx Wielki nawet nie wie, że tu jesteśmy, więc nie dowie się, że tam weszłeś i że nas wpuściłeś. Ale jak pokonamy smoka to Xor będzie dla Onyxa Wielkiego największym bohaterem. Nie ważne wtedy będzie co działo się w międzyczasie - starała się go przekonać.

-Xor nie wie. Xor czuje, że zrobi źle. Drzwi niebezpieczne. Xor może sprowadzić nieszczęścia, jeśli otworzy nieodpowiednie drzwi.- golem spojrzał na Dundeina, który właśnie dokończył słowa modlitwy, a objawiona łaska spłynęła na Arla, który od razu nabrał kolorów i odzyskał fason.
Rycerce spadł kamień z serca widząc, że jej ukochany wrócił do formy. Chyba po raz pierwszy tak naprawdę poczuła jak to jest zamartwiać się o życie kogoś kogo darzy się silnym uczuciem. Nieco spokojniejsza, w zamyśleniu postukała końcem ostrza swojego miecza o posadzkę. Obawy przewodnika były zrozumiałe i gdyby tak na przykład otworzyli portal do piekieł to mogłoby zrobić się zupełnie nieprzyjemnie.
- W takim razie powiedz mi jak przejść tędy. Jestem dość opancerzona, żeby mnie te robale nie ruszyły. Sama pójdę szukać tego serca - stwierdziła Venora. - Może nawet jeśli ich nie będę atakować to zwyczajnie modlitwa ochrony przed złem uniemożliwi im rzucenie się na mnie. Wiele razy przyzywane przez moich wrogów istoty nie były w stanie mnie sięgnąć, a ja wtedy mogłam skupić na walce z demonem - dodała mówiąc to całkiem poważnym tonem.

-Zobacz zobacz, bohaterka od siedmiu boleści…- skomentowała Segrid. -Najpierw nas ciągasz po górach, potem każesz wspinać się po niemal pionowej nodze chodzącego zamku, następnie trzeba było godzinami maszerować przez jaskinie żebyś teraz stwierdziła, że sama idziesz zniszczyć serce?- krasnoludka była rozgoryczona i mocno zdenerwowana.
-Nie myśl, że będziemy tu siedzieć i czekać na ciebie. Po za tym układ był prosty. Wynosimy tyle szafirów ile zdołamy unieść. Ty sama raczej zbyt wiele nie udźwigniesz.- krasnoludka pogroziła palcem Venorze i oparła dłonie na biodrach.
-Segrid ma rację.- wtrącił się Dundein, który zazwyczaj trzymał stronę panny Oakenfold. -Przyszliśmy tu razem i razem będziemy penetrować te korytarze.- dodał.
-Więc jeśli chcesz ruszyć gdziekolwiek bez Xora…- odezwał się w końcu Arlo. -To idziemy tam z tobą-
-Xor jak dotrzeć do serca zamku?- mag zwrócił się do konstrukta, który na szczęście nieco ochłonął.
-To ten chodnik. Tylko ten, tylko tam. Jedna droga. Xor by pokazał, ale boi. Tu za zakrętem w lewo i prosto aż do ogromne kamienne drzwi. Drzwi ciężkie jak diabli. Xor ledwie otwiera. Tam uważają. Nie mogą dotknąć serca. Serce bardzo delikatne, jeśli coś zaburzy jego pracę zamek umrze.- wyjaśnił golem.

Paladynka wpatrzona w korytarz którym dopiero co uciekali, wydawała się ignorować to co mówili jej towarzysze. Jednak uważnie słuchała zarówno ich jak i Xora. I nie była zadowolona, że nie chcą się z nią zgodzić. W końcu Venora spojrzała po krasnoludach, magu i łuczniku.
- No dobrze... - mruknęła panna Oakenfold niechętnie i wyłącznie dla dopełnienia formalności, bo wiedziała że oni i tak by jej nie puścili samej. - Dundeinie, Segrid, czy możecie roztoczyć nad wami wszystkimi ochronę przed złem? - zapytała.
-Na prawdę chcesz tędy przejść? Nawet jeśli uda nam się pokonać te paskudy to kto otworzy nam wrota? Sama słyszałaś, nawet Xor ma problemy z ich otwarciem.- wtrącił się Farafir.
- Nie bardzo mamy wybór. Sala z drzwiami może kryć większe niebezpieczeństwa. Arlo może czarami sprawić, że któreś z nas będzie miało zwiększoną siłę. To powinno wystarczyć by ruszyć wrota - odpowiedziała paladynka i spojrzała na blondyna by potwierdził to co powiedziała.
-Zgadza się. Ale najpierw musimy dotrzeć pod te wrota. Ruszajmy.- odparł mag, skinął głową w kierunku Xora i ruszył przodem.

Kompani dotarli do miejsca, gdzie pierwszy raz ujrzeli kamienną glizdę. Venora wyjrzała zza rogu i w głębi korytarza po około pięćdziesięciu metrach dostrzegła masywne, kamienne wrota. Pozornie droga była czysta, bo jej wzrok nie dostrzegł tutaj żadnego z potworów, które niby miały pilnować korytarza.
-Idziemy?- syknęła Segrid lekko potrząsając swoim buzdyganem, jakby nosiło ją do walki.
Towarzysze powoli ruszyli na ostatniej, prostej a Venora poczuła kotłujące się wszędzie wokół zło. Rycerka już wiedziała, że te tajemnicze stworzenia potrafiły przemieszczać się poprzez kamień więc wiedziała, że kryły się wszędzie wokół a droga, którą sobie obrali przypominała prostą pułapkę.
- Jest ich tu pełno - syknęła paladynka rozglądając się po ścianach. - Najwyższy czas pomodlić się ochronę przed tym cholerstwem - nakazała, spoglądając na kapłanów. - Wpierw spróbujemy ruszyć wrota, ale Arlo bądź gotowy użyć czaru zwiększenia siły - dodała.


Arlo skinął jej głową na znak, że rozumie polecenie. Venora ruszyła przodem trzymając w gotowości Szpon Zimy. Po przebyciu zaledwie kilkunastu kroków z posadzki wyłonił się robal o ludzkiej twarzy. Stwór zawinął się w kłębek i cierpliwie leżał tak, oczekując aż kobieta podejdzie bliżej.
-Na co ten skurwiel czeka? Czemu nie atakuje?- spytał Farafir, trzymał w rękach łuk i strzałę, tylko czekając na odpowiednią okazję do oddania strzału.
~ Obym się nie myliła... ~ Rycerka pokładała wielkie nadzieje w tym, że magiczna ochrona tarczy zadziała przeciw tej dziwacznej istocie. Nie atakując zbliżyła się do niej z zamiarem obejścia jej i udania się ku wrotom.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 03-04-2018, 12:18   #557
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Stwór przechylił lekko w bok swoją jakby wyrzeźbioną twarz, a sekundę później ze ścian, posadzki i sufitu zaczęły wyłaniać się kolejne potwory. Na początku kilka, ale chwilę później Venora miała wokół siebie dziesiątki tych paskudnych bestii. Stwory wiły się, turlały i energicznie wywijały ciałami niczym robaki nabijane na haczyk w roli przynęty.
-To nie wygląda dobrze! Wygląda fatalnie!- krzyknął Farafir.
-Co robimy?! Nie mamy z nimi żadnych szans!- krzyknął Dundein, wciąż unosząc swój młot w gotowości do boju.
- Nie. Ochrona działa - odparła rycerka w kierunku swoich kompanów, uważnie przyglądając się zachowaniu istot. - Nie mogą się na mnie rzucić, dlatego prowokują. Póki ich nie zaatakuję to muszą trzymać się na dystans - po powiedzeniu tego Venora z duszą na ramieniu ruszyła dalej, nadal nie robiąc pożytku ze swojego miecza.
Potwory wiły się i nie odrywały swojego pustego wzroku od idących korytarzem towarzyszy. Niektóre zachowywały się bardzo irracjonalnie jak choćby stwór, który zatopił się w posadzce a sekundę później wyłonił się ze sklepienia korytarza.
-Dlaczego nas nie atakują?!- syknął Farafir, nie opuszczając swojego łuku ani na chwilę.

-To plan ziemi. To nie jest ich naturalne środowisko, więc są przybyszami. Moje błogosławieństwo chroni nas przed atakami przybyszów.- odparł krasnolud z szelmowskim uśmiechem. Pomysł Venory był bardzo sprytny, a walka z tymi istotami z pewnością nadwyrężyłaby kondycję drużyny. W końcu udało im się dotrzeć do ogromnych, dwuczęściowych wrót z kamienia. Wrota miały około czterech metrów wysokości, a jedna połówka około dwóch szerokości. Na ich powierzchni znajdowały się przedziwne symbole i płaskorzeźby, przedstawiające między innymi chodzący zamek i Onyxa Wielkiego, oraz zastępy służących mu golemów i konstruktów.
-”Niechaj kamienne ciało będzie ci błogosławieństwem, kiedy przejdziesz dalej…”- przeczytał Arlo jeden z napisów znajdujących się na wrotach.
-Co to znaczy?- syknęła Segrid.
-Nie wiem, to kompletnie bez sensu.- wzruszył ramionami czarodziej.
- Mam nadzieję że nic złego to nie oznacza - skomentowała Venora i szybko sięgnęła do torby po diadem. Założyła wątpliwej urody mosiężną ozdobę na głowę i wypatrzyła się w napisy by samej przeczytać te napisy.
- Dundeinie, chyba ty jesteś z nas najsilniejszy. Arlo więc tobie magicznie zwiększy siłę - powiedziała zaraz.

-Niech tak będzie.- zgodził się krasnolud. Arlo sięgnął po komponenty do kieszonki w wewnętrznej stronie szat. Dundein podszedł bliżej i dotknął rzeźbionej powierzchni wrót. Nim czarodziej wypowiedział pierwsze słowa wyzwalacz zaklęcia w korytarzu rozległ się potężny huk i rozbłysk. Krasnoludzki kapłan runął ciężko na ziemię dobre, trzy metry dalej. Po jego zesztywniałym ciele skrzyły jeszcze elektryczne wyładowania.
-To pułapka?!- krzyknął Farafir.
-Szybko! Trzeba go uleczyć!- Arlo spojrzał na Segrid i Venorę.
- Na bogów! Nie miałeś tego jeszcze dotykać! - krzyknęła Venora, która nawet nie zdążyła rozejrzeć się po napisach na wrotach. Czym prędzej doskoczyła do krasnoluda i położyła dłonie na jego piersi, żeby uleczyć go swą objawioną mocą.
Złocista moc, która rozpromieniała dłonie Venory spłynęła na pierś sparaliżowanego krasnoluda. Jego dłoń była poparzona, lecz błogosławieństwo paladyńskiego leczenia ukoiło ból brodacza i sprawiło, że odzyskał przytomność. Dundein mętnym wzrokiem rozejrzał się wokół i po chwili wbił spojrzenie w pochylającą się nad nim rycerkę.
-Na bogów, co za siła…- jęknął Moradinita.

-Miał szczęście, że przeżył.- skomentował Arlo. -Huknęło jakby sam Talos raził tym piorunem…- mag spojrzał przez ramię na drzwi. Venora powoli zaczynała rozumieć, o czym mówił napis wyryty na powierzchni wrót.
- Cholera by to. Nie, nie ruszymy ich. Potrzebujemy kogoś kto jest odporny na elektryczność jak Xor - powiedziała paladynka kręcąc głową. Pomogła wstać krasnoludowi. - Niby możemy sprawdzić czy moja wrodzona odporność będzie wystarczająca... - dodała na koniec niepewnie, bo po spotkaniu z kapłanem Talosa, który prawie ja zabił piorunem, nadal miała awersję do tego rodzaju energii.
-Marnotrastwo leczniczej magii. Wynośny się stąd!- odparła zadziornie krasnoludka Segrid.
- Tak, wynośmy się stąd - zgodziła się z nią Venora. Rycerka była zła, że tu tylko tracą czas i niepotrzebnie narażają życie.
Segrid wzięła Dundeina pod ramię i grupa szybko wycofała się z korytarza, otoczona wijącymi się stworami. Kiedy znaleźli się już na schodach prowadzących na wyższe kondygnacje twierdzy potwory zniknęły w ścianach i pod podłogą. Na górze czekał na nich Xor.

-Mogłeś powiedzieć, że czeka nas tam burzowe spotkanie…- Dundein burknął do golema, lecz ten tylko patrzył się pustym wzrokiem na krasnoluda, jakby nie wiedział o co chodzi.
- Nie wiń go, on pewnie nawet nie wiedział o tym, że dotknięcie drzwi razi piorunami, bo jest na nie odporny - powiedziała Venora chcąc ugłaskać brodacza. - To co robimy dalej? - popatrzyła po kompanach. - Tędy nie przejdziemy, więc chyba zostaje nam sala drzwi...
-Xorze, musisz wskazać nam drogę do wieży.- Arlo zwrócił się z powagą do golema. Xor wzdrygnął się lekko i pogładził masywną łapą po łbie. Widać było po nim jak walczy z samym sobą. Kalkulował czy odbicie zamku będzie adekwatną pokutą za złamanie zakazu Onyxa Wielkiego.
-Xor zaprowadzi.- oznajmił w końcu. -Idą za mną.- dodał i nie czekając na nic więcej ruszył przed siebie. Kompania Venory udała się za golemem, ufając jego znajomości zamku. Po przebyciu skośnego korytarza dotarli do skrzyżowania dróg. Golem skręcił w lewo i pokierował ich około pięćdziesiąt metrów do kolejnego zakrętu. Droga łagodnie skręcała w lewo i znów mieli przed sobą stu metrowy korytarz, oraz kilka par kamiennych drzwi po drodze.

Golem zatrzymał się na końcu korytarza, przed kamiennymi drzwiami, które otworzył mocarnym pchnięciem. Kompani ujrzeli zrujnowaną komnatę, przysypaną częściowo gruzem. Na jej krańcu znajdowały się schody prowadzące w dół. Xor szedł na czele, pokonując dziesiątki stopni z niezwykłą łatwością.
W międzyczasie Dundein zażył jednej z mikstur leczniczych, dzięki czemu już nie potrzebował wsparcia Segrid w szybkim marszu. Schody ciągły się niemiłosiernie, aż w końcu wbiegły do wielkiej jaskini.
-To pewnie żołądek zamku…- sarknęła Segrid. Towarzysze musieli nieco bardziej się skupić, gdyż tutaj podłoże było śliskie i nierówne. Jama była tak wielka, że światło pochodni nie potrafiło dosięgnąć jej sklepienia. W końcu w oddali ujrzeli świetlistą aurę, błękitnej energii portalu. Między wymiarowa brama znajdowała się na wzniesieniu, na które prowadziło kilkanaście stopni. Portal był otoczony kamienną framugą, na której znajdowały się liczne symbole. Kiedy zbliżyli się do wrót na odległość kilku metrów, nagle zapłonęły pochodnie umieszczone w żeliwnych uchwytach na ścianach jaskini.
-Dajcie mi chwilę. Zbadam ten portal.- rzekł Arlo, udając się samotnie na szczyt schodów by przyjrzeć się przejściu.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 03-04-2018, 23:42   #558
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Bądź ostrożny Arlo - powiedziała do niego Venora, zmartwiona wydarzeniami, które dziś już działy się z ich udziałem. Rycerka spojrzała na krasnoluda.
- Uleczyć cię z pozostałych ran? Chyba mam też jeszcze mikstury - zaproponowała, ale jej uwaga cały czas była skierowana na czarodzieja.
-Daj spokój.- brodacz machnął ręką, rozsiadając się wygodnie na sporym kamieniu. -Przeżyję. Jak wy ludzie to mówicie “do wesela się zagoi”.- zażartował.
-I co dalej? Odpoczynek?- Segrid usiadła nieopodal Dundeina, grzebiąc w swoim plecaku.
Panna Oakenfold wzruszyła ramionami.
-Na razie tak. Przynajmniej dopóki Arlo nie skończy badać portalu - odpowiedziała. Sama nie była w stanie usiedzieć w miejscu, bo cały czas nosiło ją od zdenerwowania tym co wydarzyło się przy wejściu do sali serca zamku. Widocznie wspomnienia bliskiej śmierci za sprawą uderzenia piorunu były dla paladynki zbyt emocjonujące.
Venora uniosła spojrzenie na maga i miała ochotę zapytać co sądzi o portalu, ale uznała, że jak czegoś się dowie to na pewno z nimi podzieli.
- Ale jeśli będzie trzeba dłuższego odpoczynku to musimy wrócić do Agness - stwierdziła.

~***~

Arlo w końcu wrócił do kompanów. Mężczyzna miał skwaszoną minę.
-To jakiś skomplikowany mechanizm. Pierwszy raz coś takiego spotkałem, choć podróżowałem przez wiele portali.- rzucił posępnym tonem.
-Dasz radę go otworzyć?- spytał Dundein.
-Myślę, że tak, ale nie wiem ile godzin przyjdzie mi go badać. To może potrwać dzień, może dwa, a może i więcej.- wzruszył bezradnie ramionami.
-Xor wiesz jak otworzyć te wymiarowe drzwi?- Segrid zwróciła się do golema.
-Xor sługa. Drzwi to część zamku. Zamek nie słucha sług. Zamek słucha króla. Król Onyx Wielki. Onyxa nie ma, zamek nie słucha.- wytłumaczył.
-Czyli nie wiesz…- skomentowała krasnoludka.
-No dobra. Jaki mamy plan?- Farafir spojrzał na Venorę.
Panna Oakenfold spuściła głowę i pokręciła nią bezsilnie. Ten plan zdawał się na każdym kroku przypominać jej jak bardzo poległa w rozmowie z prawowitym władcą tego miejsca.
- Mamy wyjątkowo przerąbane bez Onyxa Wielkiego - skomentowała z niezadowoleniem. Dłuższą chwilę zastanawiała się co począć. Czas w tym miejscu inaczej płynął więc nawet kilka dni w tym miejscu niewiele wpływało na czas na ich planie. Ale czy mieli wystarczająco dużo zapasów na taki czas? Mogli jeszcze wrócić do serca.

- Xor, a jeśli sprawimy że tamte robaki nie będą mogły ciebie tknąć, to pójdziesz z nami otworzyć drzwi do komnaty z sercem zamku? - zapytała golema. - Nas one nie były w stanie ruszyć, sprawdziliśmy to - zapewniła go.
-Xor nie pójdzie! Xor boi! Xor nie chce sprawdzać!- rzekł stanowczo, splatając ręce na piersi jak uparte dziecko.
-Zostań tu z Farafirem i pilnujcie Arla.- odezwała się Segrid. -Ja z Dundeinem przemkniemy się szybko po Agness i sprowadzimy ją tutaj. Może w tym czasie Arlo otworzy portal.- spojrzała pytająco na Venorę.
Paladynka zmrużyła karcąco oczu patrząc na zachowanie Xora. Był naprawdę niczym małe dziecko i trzeba było cierpliwość, żeby go przekonać do zrobienia tego co było konieczne. Tyle dobrego, że przynajmniej na koniec dawał się namówić czego dowodem była ich obecność w tej sali. Venora nie miała też zadowolonej miny na pomysł krasnoludki o rozdzielaniu się. Miała już zamiar zaproponować, że z nimi pójdzie, ale tu była bardzo potrzebna na wypadek gdyby coś paskudnego wylazło przez portal.
- Dobrze, tylko bądźcie ostrożni - westchnęła w końcu panna Oakenfold. - Weźcie Xora ze sobą - zaproponowała.
-Z nim przemknięcie się niepostrzeżenie nie wchodzi w grę…- skomentował Moradinita.

Venora przewróciła oczami i już miała się uprzeć, ale Dudnein miał rację, a i Segrid przecież była świetna w orientowaniu się w terenie.
- Nie zgubcie się. I gdy napotkacie potwory to przede wszystkim chrońcie się przed nimi błogosławieństwem ochrony przed złem - pouczyła ich.
Krasnoludka wejrzała z głupawym uśmiechem na Dundeina. Kapłan przewrócił oczami i pokręcił głową.
-Ciągle zapomina, że jesteśmy kilka razy starsi od niej…- burknął pod nosem. Paladynka tylko westchnęła powstrzymując się od przypomnienia brodaczowi kto chwilę temu bez refleksji dotknął wrót które prawie go zabiły.
Krasnoludy ruszyły w głąb jaskini, znikając w ciemnościach. Arlo skinął głową Venorze i wrócił pod portal, robiąc jakieś zapiski na kartce papieru. W tym momencie paladynka poczuła się bezużyteczna. Czekanie nigdy nie było jej mocną stroną. Podeszła do stopni prowadzących do portalu i usiadła na nich, kładąc Szpon Zimy obok siebie, tak by był pod ręką, gotowy do użycia w każdej chwili. Pozostawało jej skupić się na wyczuwaniu negatywnej energii by nic ich nie zaskoczyło.

-A co kryje się tam głębiej?- Farafir wpatrywał się w pogrążone w mroku partie jamy, za portalem. Xor odwrócił się i powiódł wzrokiem za spojrzeniem łucznika.
-Tam lochy.- odparł krótko.
-Lochy? Trzymaliście tutaj więźniów?- zdziwił się Farafir.
-Onyx Wielki to surowy sędzia, ale nigdy nie więził nikogo. Onyx Wielki jak ojciec. Ojciec golemów.- odparł Xor.
Rycerka uniosła spojrzenie na nich, a następnie skierowała wzrok we wspomnianym kierunku.
- Więc te lochy nie były używane i są puste? - podsumowała Venora słowa golema. - Ze zwiedzaniem ich lepiej poczekać na powrót pozostałych - stwierdziła.
-Xor nigdy nie widział, żeby ktoś tu był w tych lochach. A Xor był tu wcześniej niż król golemów Onyx Wielki.- odparł konstrukt.
-W takim razie siedźmy i czekajmy, nie wiem po co. Ej Xor, a myślisz, że jest tam w miarę bezpiecznie?- spytał łucznik.
Golem pogładził się po głowie.
-Xor nigdy nikogo nie widział w tych lochach.- powtórzył się, nie będąc tego nawet świadomym.
- Czekamy tu na wypadek gdyby coś miało za nami przyleźć, albo zechciało wyleźć przez wrota - odpowiedziała cierpliwie rycerka Farafirowi i spojrzała na przewodnika. - A poprzednik Onyxa Wielkiego używał lochów? - zapytała głównie dla zabicia czasu rozmową.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 04-04-2018, 12:04   #559
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Nie było poprzednika. Był tylko Xor, ale Xor nie jest panem. Onyx Wielki jest panem.- rzekł golem.
-Lochy zawsze puste.- dodał ze spokojem.
- To w sumie dobrze. Lepiej lochy mieć i nie użyć niż nie mieć, a potrzebować - skomentowała Venora i odwróciła się ku magowi. - Arlo, może przyda ci się teraz mój diadem rozumienia języków? Dzięki niemu rozumie się dosłownie każdy dialekt czy to pisany czy słuchany - zaproponowała.
-Ja rozumiem ten dialekt. Tylko nie potrafię połączyć tego w całość.- odparł mag.
-To co? Xor zostanie z Arlem, a my sprawdzimy loch?- nalegał Farafir, najwyraźniej zaintrygowany tym miejscem.
Rycerka spojrzała na łucznika i pokręciła głową.
- Nie. Zostaniemy tu. Jeszcze nigdy chodzenie po ciemnych jaskiniach nie skończyło się dla mnie dobrze - odpowiedziała mu bez wahania przytaczając powód i na powrót skierowała swój wzrok na maga. - Może przeczytasz nam i może przypadkiem akurat wspólnie jakoś to rozwiążemy?

Arlo odwrócił się i spojrzał na Venorę poirytowanym i gniewnym wzrokiem.
-A może dasz mi pracować w skupieniu, to szybciej uda mi się to rozwiązać?- odparł jej zupełnie poważnie. -To nie są zagadki Xora, żeby nad nimi wspólnie główkować.- dodał i odwrócił się w kierunku runiczncyh symboli na framudze portalu.
-No widzisz?- Farafir syknął do rycercki z lekkim uśmieszkiem pod nosem.
- Oh... Przepraszam - żachnęła się paladynka, zdając sobie sprawę, że faktycznie może mu przeszkadzać. Spuściła zakłopotane przez to spojrzenie. Sama chyba też by się zirytowała gdyby czarodziej wtrącał się i próbował jej podpowiadać jak ma trzymać miecz. Ze skwaszoną miną Venora popatrzyła na łucznika, który zdawał się być rozbawiony tym. Przewróciła oczami, ale jego propozycja była kusząca, tym bardziej, że jak przejdą się po lochach to na pewno nie będzie przeszkadzać Arlowi.
- No dobra, ale najpierw powiedz mi co najgorszego napotkałeś chodząc po podziemiach? - zapytała Farafira.
-Jestem żołnierzem a nie awanturnikiem jak ty.- odparł, w międzyczasie doglądając swego refleksyjnego łuku.

-Służę i ćwiczę w regularnej służbie. Obowiązki żołnierza królewskiego znasz. Krucjata regentki to moja pierwsza wielka bitwa.- wzruszył ramionami. -Ale strzelania z łuku uczył mnie ojciec od najmłodszych lat. Dlatego potrafię więcej niż przeciętny łucznik z batalionu.- wyjaśnił.
-Ja w co drugiej jaskini spotykam demony więc nie dziw się, że wolę być ostrożna - powiedziała rycerka z powagą. - Raz nawet walczyłam z beholderem. To dopiero jest wredny przeciwnik - dodała i powoli podniosła się ze schodów, na których siedziała. Wzięła miecz i spojrzała na golema. - Xor, pilnuj proszę, żeby nie stała się krzywda Arlowi - powiedziała i powoli ruszyła w kierunku lochów.
Golem odprowadził wzrokiem dwójkę towarzyszy, a Farafir korzystając z chwili wyłączności Venory dalej ciągnął ją za język.
-A ile smoków w swoim życiu spotkałaś?- spytał.
- A smoczydła to liczą się jako pół smoka? - zapytała go z rozbawieniem, spoglądając kątem oka. Chwilę zastanowiła się nad tym pytaniem aż zdecydowała się je po prostu wymienić na głos. - Był jeden biały, jeden wodny, jeden czerwony... Trzy czarne, ale dwa z nich były młode, mniejsze od konia. No i trzy smoczydła, każde o innym kolorze łusek - westchnęła na koniec.

-To trochę ich było.- skomentował łucznik. -Ja nigdy smoka nie widziałem.- wzruszył ramionami.
- Smok to nie jest jedna z tych istot, które chce się spotkać na swojej drodze- odparła mu
Venora i ostatni raz spojrzała przez ramię na pracującego obok portalu maga, po czym minęła masywne skały i niedługo później znalazła się w lochach. Była to ogromna jaskinia, po której echem niósł się każdy ich krok, szczególnie panny Oakenfold za sprawą jej ciężkiego pancerza. Po prawej stronie znajdowały się cele w wydrążonych w ścianie otworach. Gruba, żelazna krata oddzielająca lochy od wnętrza cel dawała wrażenie jakoby nie dało jej się złamać ani wyrwać gołymi rękami. Krajobraz nie zmieniał się zbytnio, z każdym pokonanym krokiem.
-Myślisz, że zwyciężymy z orkami tam po drugiej stronie gór?- zagaił w końcu półszeptem, by jego głos nie rozniósł się po całej jaskini.
Rycerka nie przestając rozglądać się po otoczeniu zastanowiła się nad tym pytaniem.
- Nigdy nie można być pewnym zwycięstwa. Mój mentor mawiał, że zawsze trzeba szykować się na najgorsze i tylko mieć nadzieję, że ostatecznie tak źle nie będzie - odpowiedziała panna Oakenfold.

- Też jeszcze nigdy w tak wielkim przedsięwzięciu nie brałam udziału, ale miałam okazję już samej dowodzić w walce przeciw hordzie goblinów. Ale nadal mogę sobie tylko wyobrażać jak wiele przygotowań i odpowiedzialności mają na głowie nasi dowódcy, no i nasza królowa regentka
Farafir uśmiechnął się blado. -Co może nas spotkać złego skoro jest z nami pogromczyni smoków!- stwierdził, klepiąc rycerkę po ramieniu. Farafir nagle stanął w miejscu, patrząc gdzieś w dal, przed siebie. Łucznik błyskawicznie sięgnął po łuk i strzałę.
-Coś usłyszałem!- syknął półszeptem.
Venora natychmiast stanęła w pozycji gotowości do odparcia ataku i skupiła swoje zmysły wyczuwania zła we wskazanym przez łucznika kierunku, starając się również wzrokiem wychwycić co to mogło być. W myślach od razu pożałowała, że zgodziła się na obchód po tym miejscu.
-Wycofujemy się?- spytał Farafir, lecz nie wyglądał na takiego, który chciałby uciekać. Po chwili z mroku wyłoniła się pokraczna sylwetka gada wielkości bojowego rumaka. Stwór przypominał smoka, lecz nie wiedzieć czemu jego ciało składało się z odmiennych części. Głowa należała do czarnego smoka, skrzydła miały czerwoną łuskę, jedna z łap była biała, trzy niebieskie, a tułów miał odcień szaro brązowy.

-Co to na bogów?!- warknął łucznik, naciągając cięciwę ze strzałą.
- Dziwne - mruknęła paladynka nie ruszając się z miejsca. - Powinien, ale nie ma złej aury, z pyska nie dmucha parą... Zupełnie jakby... - panna Oakenfold sama nie dowierzała temu co przyszło jej na myśl. - Był konstruktem jakiegoś rodzaju - na razie nie atakowała, chcąc sprawdzić jakie zamiary ma to dziwne coś. - Stój za mną - nakazała łucznikowi. Stwór maszerował w ich kierunku, kołysząc swym ciałem. Raz po raz kłapał paszczą, nieustannie skracając dystans do Venory.
-Nie wygląda przyjaźnie…- fuknął Farafir, nie opuszczając ani na chwilę łuku.
- Zajmę go, a ty zwiększ dystans i dopiero do niego strzelaj - rozkazała paladynka i od razu po tych słowach ruszyła z rozpędem na smocze-coś. Smoczy konstrukt widząc zamiary Venory od razu przyspieszył kroku, poruszając się zgrabnie i zwinnie. Jego ciężkie kroki dudniły. Stwór rozdziabił paszczę i rzucił się na paladynkę. Zębate szczęki zacisnęły się na przedramieniu Venory. Gdyby nie zbroja zapewne, stwór pewnie zmiażdżyłby ramię lub odgryzł je. Mimo to, Venora poczuła potworny ból.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 04-04-2018, 23:29   #560
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Panna Oakenfold zacisnęła zęby i wyprowadziła kontratak. Do końca nie wiedziała jak się zabrać za tą kreaturę, więc wpierw dźgnęła przeciwnika w szyję. Chyba udało jej się dość dobrze wbić ostrze między łuski, ale konstrukt nie wyglądał jakby bardzo go to zabolało. Szarpnął się tylko w bok i kolejne ciosy paladynki ześlizgnęły się po łuskach, zostawiając na nich oszronione ślady. Rycerka ponowiła starania, znów próbując trafić ostrym końcem Szponu Zimy w jego szyję.
Dziwne smoczysko zaryczało przeraźliwie i rzuciło się w pełnej krasie na rycerkę. Jego paszcza wgryzła się w udo Venory. Rycerka poczuła potworne szarpnięcie, ale to był dopiero początek. W kilka sekund bestia zasypała ją gradem ciosów. Śmiertelnie niebezpieczne pazury, wielkie i potężne skrzydła oraz umięśniony ogon poobijały rycerkę tak, jak dawno nikt inny. Venora już teraz wiedziała, że musi wejść na wyżyny swoich umiejętności szermierczych by pokonać potwora.
Rycerka zachowała skupienie i skutecznie udało jej się sięgnąć do szyi stwora. Dwa ciosy raniły go ale po braku reakcji na ból Venora znów nie mogła ocenić czy oberwał on równie mocno co ona od niego. Czarnowłosa postanowiła nie cackać się z nim. Zrobiła zwód w tył i osłoniła się tarczą.

- Helmie, ześlij na mój oręż potęgę raniącą dotkliwie konstrukty - wypowiedziała słowa modlitwy, po której cały jej miecz na chwilę rozbłysnął pomarańczowym blaskiem i przygasł. Wtedy Venora ruszyła ponownie na paskudnego przeciwnika.
Smoczy golem zdawał się być równie groźny co prawdziwy smok, a może nawet jeszcze bardziej, gdyż w ogóle się nie męczył. Stwór na szczęście zdawał się nie dysponować bronią oddechową, lecz to nie umniejszało jego umiejętnościom bojowym. Kolejny raz powtórzył atak gryząc, bijąc ogonem, oraz skrzydłami i pazurami. Venora już powoli zaczynała rozumieć jego taktykę i tym razem udało jej się uskoczyć przed zamaszystym ciosem ogona. Pazury stwora sparowała na tarczę ale i tak oberwała dość mocno.
- Mówiłam, że to się tak skończy! - warknęła paladynka, kierując te słowa do Farafira. Ręka którą trzymała tarczę bardzo mocno już ją bolała w barku, o ile nie miała jej już wytrąconej. Mimo bólu Venora działała dalej. Dźgnęła mieczem w jego pachwinę, którą odsłonił po ostatnim ataku na nią i ostrze całkiem mocno wgryzło się w jego ciało. Niestety nawet nie towarzyszył temu ryk, który zawsze jakoś dopinguje w walce z potworami.

Rycerka wyszarpnęła broń i zamachnęłą się na łeb przeciwnika, ale ostrze tylko zaszurało po jego wygiętych w przód rogach. Wtedy Venora zaatakowała od dołu i celnie uderzyła w gardziel konstrukta, zostawiając wyraźne ślady na jego ciele. Po tej serii paladynka tchnęła w swoją broń boską energię, a ostrze rozświetliło się lekkim blaskiem, który nieco rozegnał mrok tego miejsca.
Smoczy golem stanął na tylnych łapach i natarł kolejny raz. Promieniujący ból otępiał zmysły Venory. Rycerka po raz kolejny przyjęła serię druzgocąco silnych uderzeń. Panna Oakenfold miała świadomość, że bitwa toczy się nie po jej myśli. Farafir wspierał ją z tyłu, ostrzeliwując potwora, lecz nie robiło to na nim żadnego wrażenia.
Bolało ją jak cholera i tylko miała nadzieję, że po skroni spływa jej pot, a nie krew. Wyczekała odpowiedniego momentu i celowała, uderzając mieczem w już napoczęte jej ostrzem partie ciała przeciwnika. Głębokie wkłucie sprawiło, że zmrożone brzegi rozcięcia zaczęły kruszyć się. Venora wyszarpnęła broń i ponownie uderzyła, ale tak niefortunnie wycelowała, że ostrze ześlizgując się po nierównej smoczej skórze o włos, a wypadłoby jej z ręki. Zimny dreszcz przeszedł paladynce przez plecy, ale na szczęście udało jej się utrzymać rękojeść w dłoni.

Rycerka nie traciła jednak zimnej krwi i mimo tego potknięcia, jeszcze raz próbowała uderzyć w przeciwnika. Jej cios był silny i wyraźnie rozłupał ciało na piersi smoczego konstrukta.
Smoczy konstrukt odsunął głowę w tył zginając przy tym długą szyję. Venora przez chwilę myślała, że bestia zaczyna wahać się czy aby wygra tę potyczkę. To były jednak złudne nadzieje. Bestia natarła po raz kolejny, gryząc mocno w prawą nogę. Stwór szarpnął Venorą, lecz na szczęście udało jej się wyrwać z uścisku, ale to nie był koniec. Kolejne ciosy spadły na rycerkę błyskawicznie. Najpierw szponiaste łapy ugodziły ją w bok i bark, a następnie silne skrzydła bodły ją w Bastion Rycerza i choć tarcza ochroniła rycerkę, to mimo wszystko poczuła silny ból w ręce, która ją trzymała.
~ Długo tak nie wytrwam... ~ przeszło przez myśl obolałej Venorze. Niestety krew już zaczęła czuć w ustach co jasno dawało do zrozumienia jej, że jest źle. Jednak nie zdecydowała się jeszcze na uleczenie się, choć było to niezwykle ryzykowne.

Paladynka natchniona boską mocą kontynuowała wymianę ciosów z dziwacznym smoczym konstruktem. Ruchy panny Oakenfold były pewne, choć wyraźnie było w nich znać zmęczenie tą walką. Rycerka zrobiła zamach od góry, prowadząc cięcie pod skosem, bardziej z powodu bolących ramion niż wyższej taktyki. Trafiła w ranę, którą od początku walki niezmordowanie dźgała i cięła, a ostrze jej lodowego miecza wgryzło się głęboko, aż miała problem by je wyszarpać. Klinga zawirowała wokół głowy stwora, ale ten skutecznie odbił ją swym rogiem. Venora nie dawała za wygraną i wykonując młynek mieczem, by nadać siły swojemu atakowi, spuściła znów od góry cios w przeciwnika. Ostrze szczęknęło na kręgosłupie konstrukta i przecięło go, oddzielając łeb od reszty ciała. Panna Oakenfold uskoczyła w tył, uważnie i w napięciu przyglądając się czy jej wróg padł już całkiem czy jeszcze powstanie.
-Wycelowałem w niego chyba z połowę kołczanu!- krzyknął Farafir, podbiegając do towarzyszki i martwego stwora. -Ale go sprałaś!- klepnął rycerkę w plecy. -Jak się trzymasz?- spytał, lecz wciąż przyglądał się pokonanej bestii.

- Ajj... - Venora syknęła, gdy łucznik ją szturchnął w przypływie euforii po zabiciu przeciwnika. Ona nie podzielała jego entuzjazmu. Podparła się na mieczu niczym laską i zaczęła łapać oddech po walce. Bolało jak diabli.
- Mówiłam, żeby nie iść, bo znajdziemy jakieś cholerstwo... - syknęła i położyła rękę na swojej piersi. Jasne światło pojawiło się pod jej dłonią, a na twarzy pojawiła się ulga jaką odczuła kiedy lecznicza moc ulżyła jej w bólu. - Wracajmy - dodała.
-Widzisz to?- spytał i wskazał palcem lekką poświatę o różowym kolorze wydobywającą się w głębi jaskini, z jednej z cel.
- Niech to szlag... - paladynka była zdenerwowana tym spostrzeżeniem. Obawiała się, że tam czekały na nich jeszcze większe problemy. Ale nie mogli przecież zostawić tego bez sprawdzenia, bo planowali niewiele dalej stąd odpoczywać i bogowie tylko wiedzieli ile jeszcze dni spędzić. Musieli sprawdzić co to było.
- Chodźmy tam... - powiedziała i powoli ruszyła w tamto miejsce.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172