*Light Side* Frei Zuun Miriady istnień błyszczące we wszechogarniającym spokoju i harmonii wszechświata - po to warto żyć, tego należy bronić - Harmonii Mocy w każdym przejawie istnienia. Nie ważne na jakiej ścieżce to istnienie aktualnie się znajduje.
Wtem zagłębiony w Mocy młody Jedi poczuł strach - jak ma temu podołać, jak ocalić cały wszechświat, jego braci i siostry. Poczuł jak nagle cała galaktyka zwala się na jego barki. Gdzieś we wnętrzu Kel Dor zakwilił z przerażenia - jak on jeden da sobie sam rade z tym wszystkim ?
Zadrżał.
Poczuł jak Moc znów go obejmuje, otula i uspokaja - nie zbawi wszystkich istot ważne jest każde pojedyncze istnienie o los każdego bytu należy się troszczyć. Moc mówiła słowami mistrza Kudorra ewoluując w ciche buczenie i damski głos "Zbiórka w hangarze. Natychmiast, jeżeli nie macie nic przeciw.".
Czas wrócił na swoje miejsce, a rzeczywistość przywitała go metaliczna szarością odrapanych ścian. Frei szybko włączył komunikator i rzucił słabym głosem
-Idę- dla Kel Dora każde słów, które zamienił tego dnia z towarzyszami było krzykiem. Jego gardło wykształcone w zupełnie innej atmosferze emitowało słabsze dźwięki niż silne struny głosowe ludzi. Teraz Frei obawiał sie ze jak tak dalej pójdzie straci głos.
Jedi narzucił szybko na siebie płaszcz i udał sie pośpiesznie do hangaru, przestając zbędnie zawracać sobie głowę swoimi ułomnościami. Ręce ukrył w rękawach długiego płaszcza i podszedłszy do towarzyszy spojrzał po zgromadzonych po czym zapytał nieco głośniejszym szeptem - Co się stało ?
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure. |