Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2018, 15:24   #49
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
z Feniem <3

Elfka miała prosty plan i postanowiła się sprężyć. Jej wybujałe ego i niezwykła pewność siebie nie pozwoliły na jakiekolwiek wątpliwości. Złodziejka pognała co sił w nogach, aby mieć napastników na celowniku. Łatwiej było bowiem ustrzelić konkretnie osobnika, którego widziało się w pełni, a nie jakiegoś chowającego się za skałami tchórza.

Lilou w ferworze walki nie zwracała zbytnio uwagi na innych. W złodziejskim fachu zazwyczaj każdy dbał o siebie, nie można było się rozpraszać, bo wtedy plan by nie zadziałał. Z tego też powodu początkowo nie była świadoma poważnej rany Hansa.

Kobieta była wściekła. Przy pierwszym wystrzale może nawet przerażona, ale przy włamach nie raz ktoś oberwał a i tak przeżył. Dlatego elfka cały pokład emocji przekierowała na złość. Dzięki temu oraz skupieniu udało jej się ustrzelić dwóch uciekinierów.
- Niech ktoś biegnie po tego co padł! - warknęła spoglądając na Karla i Słowika. - Zdecydowanie przeżył, sukinkot… - szczeknęła wściekle i przeniosła wzrok na Hansa. Leżał na ziemi i nie wyglądał zbyt dobrze. W jednej chwili twarz Lilou zelżała, posmutniała wręcz. Podeszła do przyjaciela i uklęknęła obok. Zdjęła niemal już zsunięty szyszka z jego głowy i delikatnie opuszkami palców przesunęła po ranie na skroni. Patrzyła z przejęciem zagryzając dolną wargę. Jej błękitne oczy zdawały się błyszczeć, kiedy wpatrywała się w twarz Hansa.

Hans oddychał miarowo, choć nadal nieprzytomny w zakamarku świadomości czuł, że Lilou nad nim czuwa. Gdy elfka dotykała jego skroni otwarł oczy - żyjesz, to dobrze - powiedział i znów na chwilę zamknął oczy. Pulsowało mu w głowie, ból rozsadzał mu czaszkę. Dotknął jej dłoni, którą niemal natychmiast zatrzymała w miejscu - Udało się? - zapytał Lilou. Elfka uśmiechnęła się półgębkiem jak największy łotr na świecie.
- Jasne, że tak! - odparła z dobrze znaną wszystkim butą i pewnością - Wątpiłeś w to, że ich ustrzelę? - mrugnęła okiem a uśmieszek łobuziary nie schodził z jej elfiej twarzyczki.
- Nie wątpiłem, oko masz lepsze niż ja. - skrzywił się.

- Strachu mi napędziłeś! Weź następnym razem jakoś schyl ten pusty łeb! - Lilou od razu przeszła do ochrzaniania Hansa. W jej głosie była jednak wyraźna troska, w oczach ukryte łezki. Nie przestawała się na niego patrzeć. Trzymała jego dłoń, która ją chwyciła. Przestraszyła się ze ten tak szybko mógłby ją opuścić. Samotność była jej słabością i największym lękiem.

- Tak szybko mnie się nie pozbędziesz, diabli złego nie biorą, więc pomęczysz się jeszcze w moim towarzystwie. - zrobił chwilę przerwy by złapać oddech, zaś elfka uśmiechnęła się słabo na te słowa. ~ Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym się z tobą męczyć do końca twego ludzkiego życia - pomyślała, za czym szło krótkie westchnięcie.
- A w ogóle po co leciałaś tak do przodu, życie ci niemiłe? - skrzywił się, - Nie będę cię pilnował całe życie
- Żeby mnie pilnować musiałbyś najpierw mnie dogonić
- uśmiechnęła się szerzej i pomogła mu podnieść się do pozycji siedzącej. Hans nie miał się najlepiej, ale żył, a to było dla niej najważniejsze.
- Dziękuję, napiłbym się czegoś - stwierdził Hans siadając obok swojej przyjaciółki. Kobieta kiwnęła głową i podała mu manierkę.
- Dobrze, że coś ci jeszcze pozostało ze złodziejskiego refleksu - tym razem z ust Lilou poleciała pochwała. Kobieta wyraźnie zachowywała dystans i zimną krew, a przynajmniej starała się. - Trochę się kręci w głowie, co? - zagaiła troskliwie - Widzisz mnie podwójnie? - zaśmiała się krótko jakby taka możliwość mogła być dla niej lekkim żartem.

Hans zachowywał się jakby patrzył w nicość.
- Tu nie ma nic do śmiechu, ja naprawdę widzę podwójnie - odrzekł Hans uśmiechając się do Lilou, a ta ten uśmiech odwzajemniła. - Tobie nic nie jest, a czy ktoś jeszcze ucierpiał i czy wiemy z kim mamy do czynienia, długo byłem nieprzytomny? - zadał parę pytań, po czym próbował wstać. Ciężko mu się było jednak podnieść z miejsca. Rozejrzał się po najbliższej okolicy. Nie mógł długo być bez świadomości bo pamiętał strzał w stronę bandyty który leżał nieopodal.
Elfka w odpowiedzi pokiwała przecząco głową.

- Póki co nic nie wiem, zajęłam się tobą - wyznała z powagą odwracając wzrok w kierunku drugiej, odległej skarpy.
- Ale nikt nie uciekł. Tylko chwilę byłeś bez świadomości, a przynajmniej tak mi się wydaje. - kiedy Lilou zdała sobie sprawę jak bardzo jej ton głosu stał się cierpliwy i łagodny, wręcz przepełniony ciepłymi uczuciami, zaraz gwałtownie zmieniła nastawienie.
- Gdybyś lepiej tę blachę naciągnął na swój durny łeb, to byś wszystko wiedział i nie musiał mnie pytać! - zrugała go mrużąc wpatrzone w niego oczy.
- A gdybym jej nie miał zostałabyś sama. - uciął ostro. - Pomóż mi wstać, trzeba sprawdzić co z resztą, sprawdzić czy któryś z napastników przeżył, a jeśli tak to go przesłuchać.

Lilou ściągnęła brwi i odsunęła się o kilka centymetrów. Jej powieki jakby szybciej zamrugały, zaś wąskie usta nawet nie drgnęły. Słowa “zostałabyś sama” jakoś boleśnie zakuły ją w piersi, jednak nie miała zamiaru o tym wspominać. Zagryzła wargę od wewnątrz i zwinnie stanęła na równe nogi, podając Hansowi wyciągniętą rękę w geście pomocy.
- Jeden żyje, reszty się pozbyłam. - oznajmiła sucho zdejmując z niego spojrzenie i patrząc w miejsce, w którym poległ ostatni z żywych napastników.

- Dziękuję - powiedział - Zawsze mogłem liczyć na twą pomoc i mam nadzieję, że kiedyś w końcu i ja ci się odwdzięczę. - uśmiechał się do Lilou w nadziei, że poprawi jej nastrój. Nigdy nie lubił tego gdy milczała, wiedział w głębi serca jak boli ją perspektywa rozstania się z najbliższymi. Najpierw porwali ją od rodziców, potem przyszywani rodzice ją wyrzucili jak śmiecia, a gdy myślała, że spotkała najbliższe sercu osoby, zabolała ją zdrada Albrechta. Na domiar złego wszystko zakończyło się ucieczką z Marienburga. Hans wiedział, że teraz był jedyny w sercu Lilou. Nie wiedział jednak jak silne jest jej uczucie. - Pójdę po niego - odrzekł nie zdradzając swoich myśli.
Elfka w odpowiedzi kiwnęła głową. Sama postanowiła przeszukać tych tutaj martwych i sprawdzić ewentualne ślady bądź tatuaże. Poza tym liczyła na znalezienie jakiegoś tropy, podpowiedzi. Nie odprowadziła mężczyzny nawet wzrokiem, po prostu poszła robić swoje.

Słowa przyjaciela jednak wciąż dudniły w jej głowie. "Zostałabyś sama". Lilou całe życie czuła się samotna, odkąd straciła swoich kochanych rodziców, jej dalsze życie było tylko męczarnią. Dusiła wszystkie żale i smutki w sobie, nie płakała przy innych, uważała że to słabość. Musiała być silna, bo nie miała innego wyjścia.

Przez swoje zamyślenie zapomniała o towarzyszach, nie sprawdziła czy wszyscy są cali. Szybkim ruchem ręki przetarła samotną łzę i powstrzymała resztę łez. Skupiła się na przeszukiwaniach. List gończy za Karlem zdziwił ją bardzo. Szukała informacji o powodzie, dla którego był poszukiwany, a potem ze znaną sobie wściekłością podeszła do mężczyzny i machnęła mu listem przed oczami.

- Co to ma być do cholery?! Kim ty jesteś, łajzo? - zaatakowała go słownie wystarczająco głośno, aby wszyscy ją słyszeli. Nie dała jednak wyrwać ze swych rąk listu gończego.

- Rozbieraj się do gaci i pokazuj czy nie masz śladów po należności do jakiegoś gangu!
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline