Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-03-2018, 20:47   #41
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Podróż barką na szczęście obyła się bez większych problemów. Hansowi nie przeszkadzało podejście flisaka, nie chciał znać historii jego życia.
Nie dziwiła go również niechęć miejscowych do nieznajomych. Gdyby sam żył na takim odludziu pewnie też przestał by do końca ufać ludziom których nie zna.

Ważne, że posuwali się do przodu. Trochę irytowało go ględzenie Duraka, ale cóż zrobić nikt nie jest idealny. Jakie jednak było jego zaskoczenie gdy obok nich świsnęła strzała wystrzelona gdzieś z góry. Rozejrzał sie szybko i schował, by nie zostać postrzelony. Prawdopodobnie byli to bandyci, nie związani w żaden sposób z wrogami ich obecnego pracodawcy - jednak było to tylko przypuszczenie, równie dobrze mogli być to jego wrogowie.
Musieli coś zrobić, niedługo nastanie zmrok, a wtedy łatwiej będzie ich zaskoczyć. Jego oczy nie były tak sprawne jak oczy krasnoluda, niziołki czy też elfki. - Widzicie coś co mogło by nam pomóc zaskoczyć ich od tyłu? - skierował to pytanie do Lilou, Daireann i Duraka. - Jeśli nie to pozostanie nam jedynie rajd w stronę bandytów, tak byśmy nie odsłaniali swoich pleców. Dopóki nie dobiegniemy do góry warto będzie zasłonić się dodatkowo plecakami, sakwami czy czymkolwiek co pomoże nam przeżyć.
 
Feniu jest offline  
Stary 20-03-2018, 21:26   #42
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Leliana, zaopatrzona w dodatkowy prowiant, dwa koce i namiot, udała się do portu, gdzie wyznaczone było miejsce zbiórki ich wesołej gromadki.
Idąc drogą prowadzącą do celu, młoda akolitka nuciła jakąś melodię pod nosem, ciesząc się naprawdę piękną pogodą jak na te rejony. Każdy przejaw słońca i jakakolwiek namiastka przyjemnych, tileańskich upałów wprawiała pannę Rossi w radosny nastrój - co zaś uzewnętrzniało się w postaci nuconych melodii i promiennego uśmiechu zwieńczonego uroczymi dołeczkami w policzkach.
Zanim jeszcze dotarła na miejsce spotkania, wyciągnęła z plecaka zakupione niedawno soczyście zielone jabłko i wgryzła się w nie, przymykając na moment powieki i na kilka sekund uciekając wyobraźnią do krętych alejek Remas, gdzie się wychowała.
Dotarłszy na miejsce, Leliana poczęstowała owocami elfkę Lilou i niziołkę Dai. Mężczyznom za to posłała jedynie przepraszający uśmiech, bo właściwie nie pomyślała o nich.
- Są naprawdę pyszne - powiedziała do dziewczyn, wręczając im po zielonym jabłku. - Strasznie soczyste i kwaskowate, takie jak uwielbiam najbardziej - dodała wesoło.

Na łodzi Leliana czuła się fantastycznie. Nigdy nie cierpiała na chorobę morską, wręcz uwielbiała ten środek podróży. W falach morskich znajdowała coś uspokajającego. I choć tym razem była to zaledwie jakaś rzeka, to mimo wszystko wsłuchiwanie się w cichy szum fal i wpatrywanie się w jej nurt niesamowicie relaksowało Lelianę.
Próbowała od czasu do czasu zagadać do posępnego flisaka, chociażby komplementując jego czarny wąs, ten jednak pozostawał niewzruszony. Ostatecznie poddała się i wróciła do wpatrywania się w taflę wody, czasami dołączając do rozmów pomiędzy jej towarzyszami.

Z lekkim smutkiem zeszła na ląd. Przede wszystkim dlatego, że znowu trzeba było targać wszystkie swoje toboły na plecach. Jednak to wcale nie psuło jej znakomitego nastroju, a melodyjny śpiew ptaków i otoczenie natury wręcz go pogłębiały.
Dopiero kiedy dopadła ich ulewa i zmuszeni byli wędrować w deszczu, humor Lelianę opuścił. Stała się markotna i niewiele mówiła, co jakiś czas nawet narzekając, kiedy wdepnęła w większą kałużę lub prawie wyrżnęła orła na śliskim błocie.
- To nie wróży wcale najlepiej - skomentowała, kiedy odbili się od kolejnych niegościnnych drzwi.
W jej sercu zapanował wtedy niepokój o dalsze losy tej wyprawy. W końcu jeden za drugim zaczną tracić siły, a przy takiej pogodzie nietrudno było o jakąś tragedię.
- Oby ta ulewa szybko minęła - powiedziała, spoglądając w niebo. Mimo że miała narzucony kaptur, to i tak kosmyki włosów posklejane były przez deszcz i poprzylepiały jej się do policzków.

Wieczorem, kiedy dotarli do Bramy Lodowego Wichru - jak zdążył ich poinformować Durak - dobry nastrój jakby wrócił Lelianie. Deszcz nadal siąpił, a jej było niesamowicie zimno, mimo to przestała marudzić i stała się na nowo bardziej żywa.
- Powinniśmy poszukać jakiegoś miejsca na rozbicie obozu, nie możemy tak podróżować bez przerwy, bo się zamęczymy - zasugerowała, kiedy stali przy Bramie Lodowego Wichru.

Z ciekawością przysłuchiwała się dumnym wywodom Duraka i nawet chciała pociągnąć temat dalej, bo lubiła takie opowieści, kiedy ni stąd ni zowąd zaczął spadać na nich grad strzał.
Zaklęła pod nosem, mając nadzieję, że nikt tego nie słyszał (w końcu nie wypada akolitce używać takiego języka), po czym naprędce znalazła jakieś prowizoryczne schronienie za głazem - które nota bene nie mogło starczyć jej na długo. Dobyła więc swojego miecza, chwytając mocno za rękojeść i wymówiła półszeptem modlitwę do swojej bogini - Myrmidii, drugą dłonią trzymając jej symbol na łańcuszku.
- Osłaniaj mnie, Duraku! - krzyknęła do krasnoluda swym obcym akcentem, ale tym razem ton jej głosu nie był wcale serdeczny. Wybrzmiewała w nim nuta stanowczości i waleczności. - Niech Myrmidia kieruje ostrzami naszych broni, a zwodzi pociski wrogów!
I pognała walczyć w imieniu swojej bogini.
 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 21-03-2018 o 17:56.
Pan Elf jest offline  
Stary 21-03-2018, 16:51   #43
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Na barce Lilou trzymała się blisko Hansa. Niezbyt blisko, aby czegoś sobie nie pomyślał, ale i nie na tyle daleko, aby nie móc czuć jego obecności.

Elfce podróż nie przypadła do gustu. W głowie miała błyski nieprzyjemnych wspomnień z wczesnego dzieciństwa, kiedy jeszcze była malutką dziewczynką. Życie wtedy pokarało ją chyba za wszystkie grzechy rasy, jakie kiedykolwiek uczyniła. Lilou czuła na sobie ogromną niesprawiedliwość świata, a to sprawiało, że wpadała w złość. Przez większość drogi była zdenerwowana i milcząca.

Jej światłem w tunelu była często Leliana. Sposób bycia tej kobiety sprawiał, że elfka czuła się nieco spokojniej. Podejrzewała, że jak na ludzkie lata, porównując do elfich, wojowniczka była od niej starsza. Sam gest tileańskiej akolitki był bardzo miły i Lilou postanowiła, że póki co schowa jabłko do plecaka. Przynajmniej będzie mogła uśmiechnąć się czasem na myśl o jego istnieniu.


Po zejściu z barki elfka wciąż czuła się przygnębiona. Na zewnątrz jednak wyglądała jakby była stanowcza, uparta i pewna siebie. Na próżno było szukać w jej postawie smutku, który dyskretnie trawił ją od środka.

Szła dzielnie, zagadując czasami do dziewczyn i wyraziła swoją radość, na wieść, że kucowi Dai udało się przeżyć. Była to naprawdę dobra wiadomość, ponieważ Lilou nie chciałaby patrzeć na zrozpaczoną niziołczycę. Nie lubiła gdy innym było źle, sama jednak dusiła w sobie wiele żalu, o którym nigdy nie mówiła.

Na opowieści Duraka przewróciła oczami. Spojrzała wymownie na Hansa chcąc swym spojrzeniem dyskretnie mu przekazać, jak bardzo nużą ją zachwyty krasnoluda.
- Ale pieprzy, nie? - szturchnęła swojego Łowcę łokciem, szepcząc aby nikt poza nim tego nie słyszał - Uszy więdną, a że mam okazałe, to mi zaraz oklapną jak osłu - uśmiechnęła się półgębkiem sprawdzając czy i twarz Hansa na chwilę się rozpromieniła. Chciała sprawić, żeby się uśmiechnął. Pragnęła zobaczyć jego uśmiech...

Kiedy świsnęła strzała, Lilou odruchowo odskoczyła w tył. Była bardzo zwinna, nawet z bagażem na ramionach. Zgrabnym obrotem schowała się za kamieniem, kucając i opierając się o niego plecami.
- Jeśli mamy pobiec w górę, to nie możemy z tymi tobołami, to nas spowolni - zmrużyła oczy rozglądając się po okolicy, wykorzystując bystrość swojego spojrzenia. Zadarła głowę i w skupieniu bezgłośnie poruszała wargami, zupełnie jakby coś mówiła,
jednak z jej gardła nie wydobyło się żadne słowo. Dopiero po jakimś czasie odezwała się.

- Pięciu łuczników i trzech wojowników... Po dwóch walczących wręcz i na dystans po lewej, zaś na prawo jeden wojownik i trzech łuczników. Czyli bezpieczniej byłoby wbiec od strony prawej, mniejszy ostrzał, bo tylko dwóch strzelających...
- Lilou zrzuciła z pleców tobół i spojrzała na Hansa, a potem na innych - No to biegnę. Ktoś ze mną? - zarzuciła łuk i kołczan ze strzałami, po czym puściła się pędem do przejścia po prawej stronie.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 21-03-2018, 20:44   #44
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację

Życie bywa przewrotne, jeszcze kilka godzin temu nie podobało mu się to, że płynęli barką. Teraz chętnie płynąłby nią dalej. Nie lubił niepotrzebnej walki za którą nie można było skasować pracodawcy, ale wiedział że tej nie unikną.
Na słowa elfki skinął tylko głową - Biegnę z tobą!, a potem potoczyło się wszystko swoim rytmem.
Hans nie oglądał się za siebie, musiał dbać o zdrowie i życie Lilou pobiegł więc za elfką co sił w nogach. W ręku trzymał kuszę samopowtarzalną gotową do oddania strzału gdy tylko nadarzy się okazja.
 
Feniu jest offline  
Stary 21-03-2018, 22:58   #45
 
Ascard's Avatar
 
Reputacja: 1 Ascard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputacjęAscard ma wspaniałą reputację
Podróż na barce przebiegła bez zakłóceń. Słowik pomagał jak mógł przewoźnikowi wskazując niebezpieczne wiry i podwodne mielizny. Sam machał bosakiem z zapałem bo było to coś na czym się znał i mógł wykazać. Humor popsuł mu się dopiero na lądzie, kiedy to żadne argumenty nie były w stanie uchylić drzwi mijanych domostw. Wielu z tych gospodarzy Słowik znał, ale zła sława niebezpiecznego pogranicza w dodatku z wyglądem podejrzanej hałastry jaki sobą prezentowali nie działał na miejscowych uspokajająco. Niepocieszony pierwszą porażką podczas swojej misji począł iść nachmurzony na końcu grupy. Z tego miejsca miał dobry widok na awanturników i począł się zastanawiać jakie relacje ich łączą. Solidarność płci pięknej nie była niczym niezwykłym, ale młody chłopak zwrócił uwagę na gesty elfki skierowane w stronę Hansa. W peany Duraka się nie wsłuchiwał bo raz, mniej więcej znał tą okolicę i nie potrzebował przewodnika a dwa, zła sława tej drogi dotarła w dół rzeki. Może to stąd przyszli bandyci, którzy ...

Z rozważań wyrwał go świst strzały. Odruchowo przykucnął szukając schronienia. Czekał co zrobią doświadczeni awanturnicy. Plan Lilou wydał mu się odpowiedni dlatego ścisnął mocniej w dłoniach wysłużony kij po czym ruszył zaraz za Hansem trzymając się jak najbliżej skalnej ściany.
 
Ascard jest offline  
Stary 01-04-2018, 23:59   #46
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
W stronę Gór Czarnych

Grad strzał przywitał awanturników u podnóża Bramy Lodowego Wichru, zmuszając ich do szukania schronienia wśród otaczających gościniec skał. Przez dłuższą chwilę bohaterowie mogli jedynie nasłuchiwać rozbijających się o kamienie pocisków, których groty pękały i łamały się pod wpływem siły uderzenie o twarde podłoże górskiej przełęczy. Na odwrót było już zdecydowanie za późno, w tamtej chwili wiedział o tym już każdy. Grupa skrytych pod kapturami bandytów, zajęła strategiczne pozycje na szczycie stromego urwiska, skąd mogli bez większych przeszkód zasypywać strzałami ukrytych poniżej awanturników. Nie mając innego wyjścia, bohaterowie postanowili ruszyć na spotkanie przeciwnikom, przodem posyłając Karla, Hansa, Słowika, Lelianę oraz Lilou. Elfka spośród wszystkich potrafiła biec najszybciej, dlatego prędko wysunęła się na szpicę i dzięki wrodzonej gracji oraz zręczności, która była zasługą jej bękarckiego pochodzenia, z dziecinną łatwością unikała nadlatujących zewsząd strzał, które z głośnym hukiem rozbijały się o otaczające gościniec skały.
Początkowo wszystko wydawało się przebiegać zgodnie z planem. Wysunięta na przód grupa była osłaniania celnymi salwami, wystrzeliwanymi z broni dystansowych pozostałych awanturników. Durak zdołał nawet ustrzelić w tym czasie pierwszego z banitów, który wykazał się zdumiewającą pewnością siebie, chcąc za wszelką cenę trafić biegnącą przodem elfkę. Wystrzelony z kuszy krasnoluda bełt dosięgnął mężczyznę w mgnieniu oka, zwalając go z nóg, zupełnie tak, jakby został rażony piorunem. Doświadczony łowca mimowolnie uśmiechnął się pod nosem, a skulona za skałą Dai wydała z siebie cichy okrzyk podziwu na widok celności swojego towarzysza. Sama jednak nie próżnowała i kolejne wystrzelone z jej krótkiego łuku strzały również dosięgły swoich celów. Tymczasem stojący nieopodal Dietrich wydawał się przede wszystkim zachowywać śmiertelną powagę i pozory szacunku wobec przeciwników, nie czerpiąc żadnej przyjemności z mordowania napastników, jakkolwiek zdegenerowani by oni nie byli. Przyczajony wśród skał, wykazał się profesjonalizmem, gdyż nie dał się porwać emocjom i ze stoickim spokojem celował w łuczników, którzy zajęli pozycje na szczycie urwiska, bezustannie zasypując gradem strzał biegnących przodem awanturników. Dietrich napiął swój łuk do granic możliwości, tak iż ten zatrzeszczał w proteście. Strugi lejącego z niebios deszczu zlepiały mu włosy i spływały po jego naznaczonej bliznami twarzy, utrudniając widoczność, lecz mimo tych przeciwności strzała przez niego posłana prędko odszukała swój cel. W tym samym momencie przepatrywacz dostrzegł kolejnego z napastników, który wyłonił się w miejscu, w którym chwilę wcześniej znajdował się jeden z trafionych przez Duraka banitów. Mężczyzna pojawił się bez ostrzeżenia i Dietrich nie miał wystarczająco dużo czasu, aby oddać w jego stronę precyzyjną salwę. Mimo to wypuścił z łuku strzałę, licząc, że ta odstraszy banitę, jednakże ten nawet nie zląkł się, kiedy pocisk ze śmiertelną prędkością przeciął powietrze tuż przed jego nosem. Skryty pod kapturem napastnik skupiony był wtedy na biegnącej gościńcem Lelianie. Napiął swój długi łuk, wycelował, biorąc na poprawkę wiatr i dzielący ich dystans, a następnie posłał w jej kierunku strzałę, która ugodziła ją w przedramię, łamiąc kość promieniową i doprowadzając do rozległego krwotoku. Kobieta upadła na ziemię, początkowo turlając się po spływającym deszczem gościńcu i krzycząc z bólu ile sił w płucach. W jej oczach pojawił się łzy, lecz wewnętrzny upór nie pozwalał jej się poddać. Powstrzymując pierwotne odruchy, nakazujące jej zostanie w miejscu, akolitka najpierw przykucnęła na jedno kolano, by chwilę później z trudem dźwignąć się na równe nogi i rzucić biegiem w stronę wystających po obu stronach gościńca skał. Ignorując niewyobrażalny ból, który targał jej ciałem, paraliżując przy tym wszystkie inne myśli, które były niezwiązane z raną, kobieta znalazła schronienie w pobliżu miejsca, z którego chwilę wcześniej wybiegła. Dla niej ta walka już się skończyła, z czego doskonale zdawała sobie sprawę. Broń, która wypadła jej z dłoni w chwili postrzału, leżała teraz na środku brukowanego gościńca i nie sposób było się do niej dostać. Teraz czekała ją za to zupełnie inna walka; walka o przetrwanie, albowiem z każdą sekundą upływało z niej życie. Leliana była jednak doświadczonym medykiem oraz żołnierzem i widziała w swoim życiu wiele konfliktów, więc tego typu rany nie były dla niej zupełnie obce, mimo to po raz pierwszy zmuszona była operować tak rozległe złamanie na sobie samej. Zagryzając zęby, usunęła z ciała wystającą strzałę, następnie oczyściła ranę i zaczęła opatrywać ją kawałkiem materiału, który wydarła z własnej koszuli. Przez moment bliska była omdlenia, co w jej sytuacji niechybnie doprowadziłoby do śmierci, jednakże dzięki wrodzonemu uporowi, Lelianie udało się przezwyciężyć ból i na tę chwilę zatamować rozległe krwawienie. Upadając już kompletnie z sił, oparła się plecami o płaski fragment skały i odwróciła głowę w bok, w górę gościńca. Dostrzegła tam pozostałych towarzyszy, wspinających się po gruzowisku na szczyt urwiska. Choć nie mogła im już pomóc, swoją modlitwę postanowiła raz jeszcze skierować do Myrmydii, licząc że bogini bardziej będzie sprzyjać pozostałym awanturnikom.

Hans starał się dotrzymać kroku Lilou, jednakże ta z każdą sekundą coraz bardziej go dystansowała. Mimo, że nie było to dla niego żadną nowością, to wciąż nie potrafił przestać podziwiać szybkości oraz gracji z jaką elfka potrafiła się poruszać. W pewnym momencie Lilou zatrzymała się, napięła swój łuk i posłała strzałę przed siebie, a następnie błyskawicznie schyliła się przed nasypem, w ostatniej sekundzie unikając nadlatującego w odpowiedzi pocisku. Przed nimi wyłoniło się czterech banitów, dwóch z łukami oraz dwóch kolejnych uzbrojonych w tarcze i topory. Hans wystrzelił z kuszy w stronę szarżującego na Lilou wojownika, trafiając go bełtem w pierś. Banita z impetem upadł na ziemię i jeszcze przez wiele metrów toczył się po zboczu, ciągnąc za sobą małą lawinę drobnych kamieni. Łowca nagród przezornie rzucił na niego okiem, upewniając czy przeciwnik jeszcze dycha i w tym samym momencie, kiedy na ułamek sekundy jego uwaga była odwrócona od zagrożenia przed nimi, strzała która przeznaczona była dla Lilou, przeleciała o centymetry od szyi elfki i trafiła go prosto w głowę. Hans niechybnie zginąłby, gdyby nie fakt, że próbował w ostatniej chwili uniknąć pocisku i że nosił na głowie solidnie wykonany szyszak, który zmienił kierunek impetu strzały, dzięki czemu jej grot jedynie prześlizgnął się po czaszce, rozcinając mu skroń i zostawiając po sobie szpetną ranę. Mimo to, siła uderzenia była tak wielka, że łowca nagród stracił przytomność. Wtedy jednak nikt o tym nie wiedział. Wszyscy, którzy byli świadkiem postrzału, przekonani byli o niechybnej śmierci towarzysza. Awanturnicy wznieśli wtedy oręż i krzyknęli w niepohamowanej wściekłości. Nieporadnie wspinając się po stromym gruzowisku, natarli na pozostałych banitów, nie bacząc już na ryzyko. Lilou zestrzeliła łucznika, który ranił Hansa. Karl zatopił ostrze miecza po samą rękojeść w sercu przewyższającego go o głowę wojownika i z pomocą Słowika rozprawił się z ostatnim z banitów po tej stronie gościńca. Pozostali dwaj przeciwnicy, którzy znajdowali się na urwisku po przeciwnej stronie, rzucili się do ucieczki na widok porażki swoich towarzyszy. Poruszali się ramieniem góry, z wolna oddalając się od awanturników, jednakże nie powstrzymało to przepełnionej smutkiem i wściekłością Lilou, która zaczęła zasypywać ich z daleka strzałami, aż w końcu dwie z nich dosięgły swoich celów. Pierwsza zabiła na miejscu banitę, trafiając go prosto w gardziel, kiedy ten jeszcze był w biegu, a druga raniła w nogę jego towarzysza, uniemożliwiając mu skuteczną ucieczkę. Tak oto myśliwy stał się zwierzyną i teraz to w rękach żądnych odwetu poszukiwaczy przygód spoczywał los ostałego przy życiu banity…

 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline  
Stary 02-04-2018, 21:38   #47
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
Cios był nagły. Niespodziewany. Jak mogła tego nie przewidzieć? Dlaczego w porę się nie uchyliła? Ból był silny. Od razu zaczął promieniować, paraliżując całe jej ciało. Zdołała jedynie przeciągle krzyknąć, kiedy grot strzały rozszarpał jej ramię i złamał kość promieniową.
Kiedy upadła na kolana, miała już załzawione oczy. Nic nie widziała. Ból przytępił jej zmysły. Słyszała odgłosy walki, ale jakby dochodzące gdzieś z oddali. Gdy upadła całkowicie na ziemię, odruchowo odturlała się, chcąc uniknąć kolejnych strzał. Działała nieświadomie, cały czas krzycząc z bólu, bo wielokrotnie turlała się po ranionym ramieniu.
Podnieś się, Leliana, bo zaraz zginiesz. Podnieś się!

Całą siłą woli zmusiła się do tego, by się podnieść. Przykucnęła na jedno kolano, krzywiąc się okropnie. Łzy ściekały jej po policzkach. Cała umorusana była w błocie. Bolało jak cholera.
Rusz się!

Zdrową ręką podparła się i podniosła na równe nogi. Czuła, że jeśli zaraz nie usiądzie i nie oprze się o coś, to zemdleje. Nie mogła do tego doprowadzić. Nie zamierzała umierać. Puściła się biegiem przed siebie, nie zwracając już uwagi na to, co działo się dookoła.

Oparła się o ścianę skały i osunęła na ziemię, mocno zaciskając szczęki z bólu. Spojrzała na swoje ramię i odetchnęła głęboko. Czuła, że z każdą chwilą coraz bardziej odpływa, zaczęło jej się kręcić w głowie i miała ochotę zwymiotować.
Wiedziała, co musiała zrobić. Wiedziała też, że ból, który czuła, właśnie miał się spotęgować. Odetchnęła jeszcze kilka razy, po czym chwyciła za promień strzały i pewnym ruchem pociągnęła. Po chwili znów rozległ się okropny, pełen bólu i cierpienia, kobiecy krzyk.
To jeszcze nie koniec. Nie mdlej teraz!

Zerwała z prawej ręki rękaw koszuli, odsłaniając tym samym zranione ramię. Wyglądało to paskudnie, jednak nie miała zbyt wiele czasu, by się tym przejmować. Z uporem godnym podziwu wciąż utrzymywała świadomość. Oczyściła prowizorycznie ranę wodą z bukłaka, po czym opatrzyła kawałkiem materiału z własnej koszuli. Wiedząc, że już więcej nie zaradzi w tej sytuacji, oparła głowę i spojrzała na pole walki. Pomodliła się do Myrmidii o pomyślność dla swoich towarzyszy, po czym przymknęła oczy. Głowa jej się lekko osunęła.
 
Pan Elf jest offline  
Stary 03-04-2018, 13:08   #48
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Durak za zasłoną jednego z głazów, których przy trakcie parę się znalazło słał pociski w bandytów. Niestety broń musiała się zaciąć w mechanizmie spustowym i khazad przeklął siarczyście.
- Przekleństwo czy jak?- Dodał zastanawiając się jakiego pecha miał.
odłożył swoją broń i sięgnął po topór zatknięty za pasem i ruszył biegiem za kompanami by ewentualnie ich wspomóc. Strzała, która go zraniła nie była wielką przeszkodą, ale druga do kolekcji mogła by mieć fatalny skutek. Lepiej zniknąć z pola ostrzału.

Wróg zniknął a Durak zaczął przeliczać towarzyszy. Brakowało Leilany. Khazad zaczął jej szukać. Ranny Hans miał opiekę, ale akolitka z tego co wiedział Durak była najbardziej doświadczoną w leczeniu.
Po kilku chwilach znalazł wojowniczkę leżącą bez przytomności za jedną ze skał. Krasnolud dopadł do niej i zobaczył paskudną ranę.
- No rzesz. Jak pech to po całości.- Jęknął i starał się zadbać o towarzyszkę jak umiał. Rozpoznał po dziwnym kształcie ręki, iż musi być złamana i trzeba ją będzie unieruchomić a samą raną wypadało by się zająć czym prędzej. Tylko, że Gimblinson nie znał się na tym za grosz.
- Leliana tu jest! Przynieście coś do usztywnienia ręki.- Rzucił do kompanów.

Durak jakoś polubił dziewczynę. W końcu z całej ferajny ją znał najdłużej i najwięcej śmiechu miał gdy opowiadała różne rzeczy. Teraz krasnolud czuł, że jak nie zadbają o nią może zabraknąć jej.
Khazad ile tylko mógł starał się pomagać akolitce. Przemywał ranę, chodził po wodę itd. Przed wyruszeniem, gdy ktoś zaopiekował się dziewką Durak ruszył na poszukiwanie bełtów i jakiś roślin, które mogłyby pomóc. Nie był specjalistą, ale nie raz słyszał i widział jak rodacy korzystali z dziedzictwa gór.
Sprawa uszkodzonej kuszy też nie poszła w zapomnienie i tuż przed wyruszeniem zamierzał ją naprawić.
 
Hakon jest offline  
Stary 03-04-2018, 15:24   #49
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
z Feniem <3

Elfka miała prosty plan i postanowiła się sprężyć. Jej wybujałe ego i niezwykła pewność siebie nie pozwoliły na jakiekolwiek wątpliwości. Złodziejka pognała co sił w nogach, aby mieć napastników na celowniku. Łatwiej było bowiem ustrzelić konkretnie osobnika, którego widziało się w pełni, a nie jakiegoś chowającego się za skałami tchórza.

Lilou w ferworze walki nie zwracała zbytnio uwagi na innych. W złodziejskim fachu zazwyczaj każdy dbał o siebie, nie można było się rozpraszać, bo wtedy plan by nie zadziałał. Z tego też powodu początkowo nie była świadoma poważnej rany Hansa.

Kobieta była wściekła. Przy pierwszym wystrzale może nawet przerażona, ale przy włamach nie raz ktoś oberwał a i tak przeżył. Dlatego elfka cały pokład emocji przekierowała na złość. Dzięki temu oraz skupieniu udało jej się ustrzelić dwóch uciekinierów.
- Niech ktoś biegnie po tego co padł! - warknęła spoglądając na Karla i Słowika. - Zdecydowanie przeżył, sukinkot… - szczeknęła wściekle i przeniosła wzrok na Hansa. Leżał na ziemi i nie wyglądał zbyt dobrze. W jednej chwili twarz Lilou zelżała, posmutniała wręcz. Podeszła do przyjaciela i uklęknęła obok. Zdjęła niemal już zsunięty szyszka z jego głowy i delikatnie opuszkami palców przesunęła po ranie na skroni. Patrzyła z przejęciem zagryzając dolną wargę. Jej błękitne oczy zdawały się błyszczeć, kiedy wpatrywała się w twarz Hansa.

Hans oddychał miarowo, choć nadal nieprzytomny w zakamarku świadomości czuł, że Lilou nad nim czuwa. Gdy elfka dotykała jego skroni otwarł oczy - żyjesz, to dobrze - powiedział i znów na chwilę zamknął oczy. Pulsowało mu w głowie, ból rozsadzał mu czaszkę. Dotknął jej dłoni, którą niemal natychmiast zatrzymała w miejscu - Udało się? - zapytał Lilou. Elfka uśmiechnęła się półgębkiem jak największy łotr na świecie.
- Jasne, że tak! - odparła z dobrze znaną wszystkim butą i pewnością - Wątpiłeś w to, że ich ustrzelę? - mrugnęła okiem a uśmieszek łobuziary nie schodził z jej elfiej twarzyczki.
- Nie wątpiłem, oko masz lepsze niż ja. - skrzywił się.

- Strachu mi napędziłeś! Weź następnym razem jakoś schyl ten pusty łeb! - Lilou od razu przeszła do ochrzaniania Hansa. W jej głosie była jednak wyraźna troska, w oczach ukryte łezki. Nie przestawała się na niego patrzeć. Trzymała jego dłoń, która ją chwyciła. Przestraszyła się ze ten tak szybko mógłby ją opuścić. Samotność była jej słabością i największym lękiem.

- Tak szybko mnie się nie pozbędziesz, diabli złego nie biorą, więc pomęczysz się jeszcze w moim towarzystwie. - zrobił chwilę przerwy by złapać oddech, zaś elfka uśmiechnęła się słabo na te słowa. ~ Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym się z tobą męczyć do końca twego ludzkiego życia - pomyślała, za czym szło krótkie westchnięcie.
- A w ogóle po co leciałaś tak do przodu, życie ci niemiłe? - skrzywił się, - Nie będę cię pilnował całe życie
- Żeby mnie pilnować musiałbyś najpierw mnie dogonić
- uśmiechnęła się szerzej i pomogła mu podnieść się do pozycji siedzącej. Hans nie miał się najlepiej, ale żył, a to było dla niej najważniejsze.
- Dziękuję, napiłbym się czegoś - stwierdził Hans siadając obok swojej przyjaciółki. Kobieta kiwnęła głową i podała mu manierkę.
- Dobrze, że coś ci jeszcze pozostało ze złodziejskiego refleksu - tym razem z ust Lilou poleciała pochwała. Kobieta wyraźnie zachowywała dystans i zimną krew, a przynajmniej starała się. - Trochę się kręci w głowie, co? - zagaiła troskliwie - Widzisz mnie podwójnie? - zaśmiała się krótko jakby taka możliwość mogła być dla niej lekkim żartem.

Hans zachowywał się jakby patrzył w nicość.
- Tu nie ma nic do śmiechu, ja naprawdę widzę podwójnie - odrzekł Hans uśmiechając się do Lilou, a ta ten uśmiech odwzajemniła. - Tobie nic nie jest, a czy ktoś jeszcze ucierpiał i czy wiemy z kim mamy do czynienia, długo byłem nieprzytomny? - zadał parę pytań, po czym próbował wstać. Ciężko mu się było jednak podnieść z miejsca. Rozejrzał się po najbliższej okolicy. Nie mógł długo być bez świadomości bo pamiętał strzał w stronę bandyty który leżał nieopodal.
Elfka w odpowiedzi pokiwała przecząco głową.

- Póki co nic nie wiem, zajęłam się tobą - wyznała z powagą odwracając wzrok w kierunku drugiej, odległej skarpy.
- Ale nikt nie uciekł. Tylko chwilę byłeś bez świadomości, a przynajmniej tak mi się wydaje. - kiedy Lilou zdała sobie sprawę jak bardzo jej ton głosu stał się cierpliwy i łagodny, wręcz przepełniony ciepłymi uczuciami, zaraz gwałtownie zmieniła nastawienie.
- Gdybyś lepiej tę blachę naciągnął na swój durny łeb, to byś wszystko wiedział i nie musiał mnie pytać! - zrugała go mrużąc wpatrzone w niego oczy.
- A gdybym jej nie miał zostałabyś sama. - uciął ostro. - Pomóż mi wstać, trzeba sprawdzić co z resztą, sprawdzić czy któryś z napastników przeżył, a jeśli tak to go przesłuchać.

Lilou ściągnęła brwi i odsunęła się o kilka centymetrów. Jej powieki jakby szybciej zamrugały, zaś wąskie usta nawet nie drgnęły. Słowa “zostałabyś sama” jakoś boleśnie zakuły ją w piersi, jednak nie miała zamiaru o tym wspominać. Zagryzła wargę od wewnątrz i zwinnie stanęła na równe nogi, podając Hansowi wyciągniętą rękę w geście pomocy.
- Jeden żyje, reszty się pozbyłam. - oznajmiła sucho zdejmując z niego spojrzenie i patrząc w miejsce, w którym poległ ostatni z żywych napastników.

- Dziękuję - powiedział - Zawsze mogłem liczyć na twą pomoc i mam nadzieję, że kiedyś w końcu i ja ci się odwdzięczę. - uśmiechał się do Lilou w nadziei, że poprawi jej nastrój. Nigdy nie lubił tego gdy milczała, wiedział w głębi serca jak boli ją perspektywa rozstania się z najbliższymi. Najpierw porwali ją od rodziców, potem przyszywani rodzice ją wyrzucili jak śmiecia, a gdy myślała, że spotkała najbliższe sercu osoby, zabolała ją zdrada Albrechta. Na domiar złego wszystko zakończyło się ucieczką z Marienburga. Hans wiedział, że teraz był jedyny w sercu Lilou. Nie wiedział jednak jak silne jest jej uczucie. - Pójdę po niego - odrzekł nie zdradzając swoich myśli.
Elfka w odpowiedzi kiwnęła głową. Sama postanowiła przeszukać tych tutaj martwych i sprawdzić ewentualne ślady bądź tatuaże. Poza tym liczyła na znalezienie jakiegoś tropy, podpowiedzi. Nie odprowadziła mężczyzny nawet wzrokiem, po prostu poszła robić swoje.

Słowa przyjaciela jednak wciąż dudniły w jej głowie. "Zostałabyś sama". Lilou całe życie czuła się samotna, odkąd straciła swoich kochanych rodziców, jej dalsze życie było tylko męczarnią. Dusiła wszystkie żale i smutki w sobie, nie płakała przy innych, uważała że to słabość. Musiała być silna, bo nie miała innego wyjścia.

Przez swoje zamyślenie zapomniała o towarzyszach, nie sprawdziła czy wszyscy są cali. Szybkim ruchem ręki przetarła samotną łzę i powstrzymała resztę łez. Skupiła się na przeszukiwaniach. List gończy za Karlem zdziwił ją bardzo. Szukała informacji o powodzie, dla którego był poszukiwany, a potem ze znaną sobie wściekłością podeszła do mężczyzny i machnęła mu listem przed oczami.

- Co to ma być do cholery?! Kim ty jesteś, łajzo? - zaatakowała go słownie wystarczająco głośno, aby wszyscy ją słyszeli. Nie dała jednak wyrwać ze swych rąk listu gończego.

- Rozbieraj się do gaci i pokazuj czy nie masz śladów po należności do jakiegoś gangu!
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline  
Stary 03-04-2018, 21:49   #50
 
Feniu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputacjęFeniu ma wspaniałą reputację
Bieg ...
strzał ...
chwilowe odwrócenie uwagi w końcu ból i utrata świadomości.
Gdy Hans się ocknął, Lilou była przy nim. Zawsze mógł liczyć na jej wsparcie. Była dla niego jego dobrym duchem, opiekunem życiowym i jedyną przyjaciółką, a do tego była taka ... Z jego rozmyślań wyrwała go dłoń ocierającą krew ze skroni.

Po krótkim i przymusowym odpoczynku, nie było czasu na jęki i utyskiwania. Musiał się pozbierać, był przecież łowcą nagród, a takim jak on nie wypadało się nad sobą użalać. Zauważył, że nad ranną Leilianą pochylał się Durak, przystanął chwilę obok. Na słowa Duraka, rozejrzał się dookoła, jednak nie widział na dróżce żadnej gałęzi mogącej pomóc usztywnić rękę akolitki. - Poszukam czegoś, ale nie teraz. - dodał odchodząc w stronę którą wskazała mu Lilou, gdzie miał nadzieję znaleźć jeszcze żywego bandytę, który wraz z kompanami ich zaatakował.
 
Feniu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:21.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172