Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-04-2018, 18:00   #31
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację
7/24

Notatki myśliwskie z Afryki - Józef hr. Potocki

Gatunek: pamiętnik, podróżnicza



Cytat:
Wynik naszej wyprawy pod względem łowiecki osiągnął najwyższą sumę ubitej zwierzyny ze wszystkich ekspedycji jakie w tym roku odwiedziły Somaliland. Jest to zasługa dzielnego Alikhara, który umiejętnie nas poprowadził, a niemała jej część należy się również celnym strzałom mych towarzyszy, którzy tak skutecznie przyczynili się do powiększenia ogólnego rozkładu i zawsze tak ochoczo i mile przygody wspólnej wyprawy chcieli dzielić.
Siedem lwów, trzy słonie, osiem nosorożców, pięć lampartów i sto siedemdziesiąt sztuk antylop i drobniejszej zwierzyny stanowi ogólny rezultat (...)
Cytat:
Napisał Alexander Lake o zachodnich łowcach przybywających na "Czarny Ląd"
„Niektórzy z nich to prawdziwi myśliwi, ale niektórzy, bez opamiętania rwą się do sztucera, strzelają do wszystkiego co zobaczą [...] zostawiając za sobą krwawe szlaki poranionych
i zabitych zwierząt.”
No cóż, Józef Potocki, oraz zaproszeni przez niego na wyprawę, hrabiowie: Tomasz Zamoyski i Jan Grudziński zdecydowanie zaliczają się do drugiej grupy z cytatu Alexandra Lake'a. Odradzam te książkę osobom bardzo kochającym naturę i zgrzytającym ze złości na wieści o kolejnych wyczynach myśliwych, bo opisane tu odstrzały wedle zasady przewodniej: "jak najwięcej" dotyczące szczególnie 'grubego zwierza' (lwy, nosorożce, słonie) mogą mocno poruszyć. Trzej panowie poużywali sobie przez te dwa i pół miesiąca.

Jeżeli jednak pozostawi się to z boku, to książka jest fantastyczna.
Sam styl Józefa Potockiego jest świetny, a widać iż jest to raczej spisana już po powrocie z wyprawy w oparciu o tytułowe notatki, z zachowaniem gdzieniegdzie formy dyariusza, oraz w niektórych miejscach dodaniem informacji, których Potocki i jego towarzysze nie mogli mieć podczas wyprawy. Efekty są bardzo udane, a wiele daje tu piękny kwiecisty styl autora w którym nie brak wręcz poetycznych określeń podczas opisu przyrody.

Dużym plusem jest tez duży przekrój tematyki. Nie jest to proste "zaczailiśmy się na lwa i BACH, szliśmy tropem słonia i BAM!", Potocki dużo miejsca poświęca opisowi fauny, przyrody, realiów Somalilandu końca XIX wieku, opisom broni myśliwskiej i technikom polowań, kwestiom organizacji, logistyki i aprowizacji takiej wyprawy, niuansom polityki i przynależności de jure tych terenów, czy też opisowi rdzennych mieszkańców Somalilandu, ich zwyczajów, wiary, itp. Z dyariusza myśliwskiego powstaje przepiękny obraz tego regionu roku 1897, kiedy to tereny te były jeszcze mało zbadane przez europejczyków.

Co uderzyło mnie podczas czytania, to punkt widzenia arystokraty końca XIX wieku dotyczacy zwierząt i ludzi. Nigdzie nie ma przemysleń dot. tego, że dzika zwierzyna istnieje zasadniczo tylko po to by ją odstrzeliwać w czasie sportu (myśliwych z Europy nazywa tu literalnie 'sportsmenami'), nie ma nic o tym, że czarnoskóre pospólstwo jest by białym służyć. To wynika samo z siebie z opisów, jest czymś tak naturalnym dla autora, że nie musi nadmieniać i stąd zachwyt nad pięknem zwierzęcia skwitowany prostym "zabiłem". Stąd też bezemocjonalny opis jak to Somalijczycy z jego karawany prawie umierają z pragnienia podczas końcówki wyprawy splatająca się z pochwała jak to wzorowo wypełniają swoje obowiązki.
Ten punkt widzenia odnajdywany pomiędzy wierszami to wartość dodana tej książki i gdyby ktoś chciał zagrac archetypem postaci znanym jako "wielki biały myśliwy" to gorąco polecam tę lekturę.

Ciekawe zresztą jak to się świat zmienia. Trochę ponad wiek... Dziś wszak niektórzy animal-fanatics potrafią mieszac z błotem właścicieli kotów, zwykłych dachowców, za to że karmią ich nieodpowiednią karmą, a na myśliwych wskazuje się z odrazą, pogardą. Dawniej piekny wielki lew wart był coś dopiero wtedy, gdy 'sportsman' przywiózł z Afryki jego skórę i prawie nikogo taki sport nie oburzał.

Uwagę zwraca też samo wydanie.
Jest to reprint pierwszego wydania z 1897 roku, będącego istnym dziełem sztuki w zakresie poligrafii, z pieknymi ilustracjami Piotra Stachewicza i zdjęciami robionymi podczas wyprawy przez samego Potockiego.

Ps. Jakąż trzeba mieć fantazję aby listę ekwipunku na wyprawę do Somalilandu rozpoczynać od 3-miesięcznego zapasu wody mineralnej Apollinaris, dla trzech ludzi, zakupywanej w Londynie
Ocena: 8/10
 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 03-04-2018 o 18:04.
Leoncoeur jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem