Stukot konskich kopyt stanowil jedyny dzwiek na pograzonej w snie ulicy. Powoli wyprawa ruszyla z miejsca. Przemierzaliscie waskie uliczki, mijajac ciemne, jakby martwe otwory okien i pograzone w glebokim snie zaulki. W pewnym momencie Draco zatrzymal konia i odwrocil sie do towarzyszy:
- Wiecie... Mam rozwiazanie problemu zaginionego towarzysza. Pozade teraz do karczmy Lucasa i poprosze go, by powiadomil gnoma gdzie sie udajemy. Jezeli wasz towarzysz raczego rumaka dosiada, dogonic nas bedzie w stanie bez najmniejszego problemu.- Po tych slowach sciagnal lejce konia i skrecil w uliczke ktora, jak wam sie wydawalo, wiodla do karczmy.
Nie pozostalo wam nic innego, jak wyjechac za miasto, rozpalic ogien i porzadnie odpoczac, tak ja wagabunda odpoczywac powinien; przy dobrym trunku i pieczeni przedniej, nasluchujac zawodzenia lasy i opowiesci towarzyszy. |