A cóż to za dziwne zwyczaje powitalne w tych okolicach? Wystarczająco dziwne, aby w dość chytrej, lecz i jednocześnie pacyfistycznej Dorze obudzić podejrzliwość równą tej, którą Det okazał kartografowi. Zwłaszcza że typek lubował się w rzeczy, którą Dora uwielbiała niemal tak jak smoki z wielu legend. A jeszcze bardziej lubował podkradać ją komuś.
Bardka dyskretnie zerkała za jakąś strażą. W przeciwieństwie do panów nie uznawała wdawanie się w dysputy z bandyterią za dobry pomysł, zwłaszcza że ci obcy ludzie raczej nie gadali z nimi dlatego, bo ich polubili od pierwszego wejrzenia. Nie lubiła się bić, ale nie widziała powodu, żeby nie mieć możliwości obrony czy jakiegoś fortelu. Zamiast skrzypiec była gotowa dobyć kuszę. Najlepiej załadowaną.
- No wie pan co?! - oburzyła się kobieta-kaszalot. - Cóż to za maniery?! Nie dość, że ani się nie przywita, ani się nie przedstawi, to jeszcze obmacuje innych ludzi! Zboczeniec! - wystarczy, żeby zwrócić uwagę otoczenia. Powinno to wytrącić zbójów z równowagi i zniechęcić ich do czynienia dalszych głupot.
__________________ Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't. Na emeryturze od grania. |