04-04-2018, 09:58
|
#22 |
| Dennis i Eckhardt ruszyli przez deszcz, by obejść dom. Nie było to proste, gdyż cała posiadłość zamknięta była w objęciach skarlałych krzaków, chwastów i drzew, których bezlistne gałęzie momentami dotykały nawet dachu domu. Nie bez trudności znaleźli się w końcu na tyłach budynku, które było nie mniej zapuszczone, niż frontowe podejście. Przez szumiący deszcz nie przebijał się żaden inny dźwięk, choć mieli wrażenie, że gdzieś tam w ciemnościach przed nimi czaił się jakiś obserwator. Nic jednak nie dojrzeli, więc wrócili na werandę, zdając pozostałym relację z rekonesansu.
Lukas w tym czasie sprawdził bramę. Oba skrzydła musiały się zaciąć, uderzając o siebie chwilę wcześniej, bo nie dawało rady ich nawet ruszyć, nie mówiąc już o ponownym otwarciu na oścież. Zwadźca szarpał się z nimi chwilę, jednak w końcu odpuścił i wrócił do reszty, informując o wszystkim. Gerhard natomiast zerkał po zaciemnionych oknach posiadłości w poszukiwaniu jakiegokolwiek ruchu, zasłaniając twarz przed siekącym deszczem. Przez chwilę miał wrażenie, że jakiś spory kształt mignął mu w okienku na piętrze, jednak przez zacinający deszcz nie mógł być tego całkowicie pewien. Wrócił więc na werandę, do pozostałych.
Za ich plecami deszcz zdawał się padać z większą, niż dotychczas siłą, rozmywając kontury otoczenia, rozmazując delikatne światło latarni ustawionych przy kamiennej ścieżce i samym domostwie. Heidrun nie pracowała długo z wytrychami, bo i miała wprawę w otwieraniu zamków. Mechanizm szczęknął, kobieta przydusiła klamkę i drzwi otworzyły się z głośnym skrzypnięciem. Niemal od razu zdziwiło ich, że znajdujący się za nimi ponury korytarz oświetlony był wiszącymi na ścianach po obu stronach kinkietami w towarzystwie namalowanych wprawną ręką portretów oprawionych w miedziane ramy.
Ostrożnie przekroczyli próg domostwa i aż podskoczyli w miejscu, gdy drzwi samoistnie się za nimi zatrzasnęły. Lukas i Gerhard na przemian szarpali za klamkę, jednak nic to nie dało - drzwi zdawały się wrosnąć we framugę i ani drgnęły. Pełni złych przeczuć rozejrzeli się po oświetlonym korytarzu. Nieopodal, po obu jego stronach znajdowały się drzwi, dalej po lewej ujrzeli sporą wnękę, a na końcu kolejne drzwi. Nigdzie nie było jednak widać schodów na piętro. No i zdecydowanie działo się tutaj coś dziwnego, tego byli już pewni. |
| |