Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2018, 12:04   #559
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Nie było poprzednika. Był tylko Xor, ale Xor nie jest panem. Onyx Wielki jest panem.- rzekł golem.
-Lochy zawsze puste.- dodał ze spokojem.
- To w sumie dobrze. Lepiej lochy mieć i nie użyć niż nie mieć, a potrzebować - skomentowała Venora i odwróciła się ku magowi. - Arlo, może przyda ci się teraz mój diadem rozumienia języków? Dzięki niemu rozumie się dosłownie każdy dialekt czy to pisany czy słuchany - zaproponowała.
-Ja rozumiem ten dialekt. Tylko nie potrafię połączyć tego w całość.- odparł mag.
-To co? Xor zostanie z Arlem, a my sprawdzimy loch?- nalegał Farafir, najwyraźniej zaintrygowany tym miejscem.
Rycerka spojrzała na łucznika i pokręciła głową.
- Nie. Zostaniemy tu. Jeszcze nigdy chodzenie po ciemnych jaskiniach nie skończyło się dla mnie dobrze - odpowiedziała mu bez wahania przytaczając powód i na powrót skierowała swój wzrok na maga. - Może przeczytasz nam i może przypadkiem akurat wspólnie jakoś to rozwiążemy?

Arlo odwrócił się i spojrzał na Venorę poirytowanym i gniewnym wzrokiem.
-A może dasz mi pracować w skupieniu, to szybciej uda mi się to rozwiązać?- odparł jej zupełnie poważnie. -To nie są zagadki Xora, żeby nad nimi wspólnie główkować.- dodał i odwrócił się w kierunku runiczncyh symboli na framudze portalu.
-No widzisz?- Farafir syknął do rycercki z lekkim uśmieszkiem pod nosem.
- Oh... Przepraszam - żachnęła się paladynka, zdając sobie sprawę, że faktycznie może mu przeszkadzać. Spuściła zakłopotane przez to spojrzenie. Sama chyba też by się zirytowała gdyby czarodziej wtrącał się i próbował jej podpowiadać jak ma trzymać miecz. Ze skwaszoną miną Venora popatrzyła na łucznika, który zdawał się być rozbawiony tym. Przewróciła oczami, ale jego propozycja była kusząca, tym bardziej, że jak przejdą się po lochach to na pewno nie będzie przeszkadzać Arlowi.
- No dobra, ale najpierw powiedz mi co najgorszego napotkałeś chodząc po podziemiach? - zapytała Farafira.
-Jestem żołnierzem a nie awanturnikiem jak ty.- odparł, w międzyczasie doglądając swego refleksyjnego łuku.

-Służę i ćwiczę w regularnej służbie. Obowiązki żołnierza królewskiego znasz. Krucjata regentki to moja pierwsza wielka bitwa.- wzruszył ramionami. -Ale strzelania z łuku uczył mnie ojciec od najmłodszych lat. Dlatego potrafię więcej niż przeciętny łucznik z batalionu.- wyjaśnił.
-Ja w co drugiej jaskini spotykam demony więc nie dziw się, że wolę być ostrożna - powiedziała rycerka z powagą. - Raz nawet walczyłam z beholderem. To dopiero jest wredny przeciwnik - dodała i powoli podniosła się ze schodów, na których siedziała. Wzięła miecz i spojrzała na golema. - Xor, pilnuj proszę, żeby nie stała się krzywda Arlowi - powiedziała i powoli ruszyła w kierunku lochów.
Golem odprowadził wzrokiem dwójkę towarzyszy, a Farafir korzystając z chwili wyłączności Venory dalej ciągnął ją za język.
-A ile smoków w swoim życiu spotkałaś?- spytał.
- A smoczydła to liczą się jako pół smoka? - zapytała go z rozbawieniem, spoglądając kątem oka. Chwilę zastanowiła się nad tym pytaniem aż zdecydowała się je po prostu wymienić na głos. - Był jeden biały, jeden wodny, jeden czerwony... Trzy czarne, ale dwa z nich były młode, mniejsze od konia. No i trzy smoczydła, każde o innym kolorze łusek - westchnęła na koniec.

-To trochę ich było.- skomentował łucznik. -Ja nigdy smoka nie widziałem.- wzruszył ramionami.
- Smok to nie jest jedna z tych istot, które chce się spotkać na swojej drodze- odparła mu
Venora i ostatni raz spojrzała przez ramię na pracującego obok portalu maga, po czym minęła masywne skały i niedługo później znalazła się w lochach. Była to ogromna jaskinia, po której echem niósł się każdy ich krok, szczególnie panny Oakenfold za sprawą jej ciężkiego pancerza. Po prawej stronie znajdowały się cele w wydrążonych w ścianie otworach. Gruba, żelazna krata oddzielająca lochy od wnętrza cel dawała wrażenie jakoby nie dało jej się złamać ani wyrwać gołymi rękami. Krajobraz nie zmieniał się zbytnio, z każdym pokonanym krokiem.
-Myślisz, że zwyciężymy z orkami tam po drugiej stronie gór?- zagaił w końcu półszeptem, by jego głos nie rozniósł się po całej jaskini.
Rycerka nie przestając rozglądać się po otoczeniu zastanowiła się nad tym pytaniem.
- Nigdy nie można być pewnym zwycięstwa. Mój mentor mawiał, że zawsze trzeba szykować się na najgorsze i tylko mieć nadzieję, że ostatecznie tak źle nie będzie - odpowiedziała panna Oakenfold.

- Też jeszcze nigdy w tak wielkim przedsięwzięciu nie brałam udziału, ale miałam okazję już samej dowodzić w walce przeciw hordzie goblinów. Ale nadal mogę sobie tylko wyobrażać jak wiele przygotowań i odpowiedzialności mają na głowie nasi dowódcy, no i nasza królowa regentka
Farafir uśmiechnął się blado. -Co może nas spotkać złego skoro jest z nami pogromczyni smoków!- stwierdził, klepiąc rycerkę po ramieniu. Farafir nagle stanął w miejscu, patrząc gdzieś w dal, przed siebie. Łucznik błyskawicznie sięgnął po łuk i strzałę.
-Coś usłyszałem!- syknął półszeptem.
Venora natychmiast stanęła w pozycji gotowości do odparcia ataku i skupiła swoje zmysły wyczuwania zła we wskazanym przez łucznika kierunku, starając się również wzrokiem wychwycić co to mogło być. W myślach od razu pożałowała, że zgodziła się na obchód po tym miejscu.
-Wycofujemy się?- spytał Farafir, lecz nie wyglądał na takiego, który chciałby uciekać. Po chwili z mroku wyłoniła się pokraczna sylwetka gada wielkości bojowego rumaka. Stwór przypominał smoka, lecz nie wiedzieć czemu jego ciało składało się z odmiennych części. Głowa należała do czarnego smoka, skrzydła miały czerwoną łuskę, jedna z łap była biała, trzy niebieskie, a tułów miał odcień szaro brązowy.

-Co to na bogów?!- warknął łucznik, naciągając cięciwę ze strzałą.
- Dziwne - mruknęła paladynka nie ruszając się z miejsca. - Powinien, ale nie ma złej aury, z pyska nie dmucha parą... Zupełnie jakby... - panna Oakenfold sama nie dowierzała temu co przyszło jej na myśl. - Był konstruktem jakiegoś rodzaju - na razie nie atakowała, chcąc sprawdzić jakie zamiary ma to dziwne coś. - Stój za mną - nakazała łucznikowi. Stwór maszerował w ich kierunku, kołysząc swym ciałem. Raz po raz kłapał paszczą, nieustannie skracając dystans do Venory.
-Nie wygląda przyjaźnie…- fuknął Farafir, nie opuszczając ani na chwilę łuku.
- Zajmę go, a ty zwiększ dystans i dopiero do niego strzelaj - rozkazała paladynka i od razu po tych słowach ruszyła z rozpędem na smocze-coś. Smoczy konstrukt widząc zamiary Venory od razu przyspieszył kroku, poruszając się zgrabnie i zwinnie. Jego ciężkie kroki dudniły. Stwór rozdziabił paszczę i rzucił się na paladynkę. Zębate szczęki zacisnęły się na przedramieniu Venory. Gdyby nie zbroja zapewne, stwór pewnie zmiażdżyłby ramię lub odgryzł je. Mimo to, Venora poczuła potworny ból.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline