Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2018, 16:03   #8
Adr
RPG - Ogólnie
 
Adr's Avatar
 
Reputacja: 1 Adr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputacjęAdr ma wspaniałą reputację




Sebastienne Lovell siedział rozparty w fotelu, w gabinecie redaktora naczelnego Picayune’a. Przeglądał dokumenty z projektami reklam i ogłoszeń, które John lubił mieć na biurku. Maria powtarzała mu, że to nie robota naczelnego, ale on lubił wiedzieć, co jego gazeta reklamuje i kto się w jego gazecie ogłasza. John Woodbridge mówił, a Lovellowi pozostawało słuchać.

- Sebastienne ta sprawa ze śmiercią Blackwooda to nie jest jednostrzałówka. To będzie kampania. Gorąca sprawa, o której wszyscy chcą czytać. Musi pójść cykl artykułów dla podtrzymania zainteresowania. - perorował naczelny szybko przekazując myśli.

- Musimy w to wejść. Niestety. - ton głosu Woodbridge'a zwolnił, przycichł i tylko zmarszczone brwi świadczyły, że coś idzie nie po myśli Johna. - Nie lubię iść w takie tematy, ale musimy. Odhaczyliśmy nekrolog milionera. Jutro pójdzie twój tekst. Dlatego myślę, co dalej. Chciałbym mieć więcej materiału o Blackwoodzie i jego rodzinie. Ty się tym zajmiesz. Na razie odłożysz inne sprawy do szuflady. Interesuje Cię jeden temat. Rodzina Blackwooda, to ma być o teraz jedyna priorytetowa sprawa. - zarządził znów popadając w autorytarny ton.

- Wiem, że jesteś bystrzejszy niż większość redaktorów. Ale wszystkim to powtarzam. Pamiętaj nie jesteśmy brukowcem jak “Crusader” czy “Crescent”. Nie kłamiemy dla sensacji, aby potem przegrywać procesy i drukować na łamach przeprosiny. Takie praktyki zajmują czas, energię miejsce na szpaltach. Tracimy miejsce na reklamy - wskazał palcem na stosik projektów - tracimy pieniądze.

Lovell podążył wzrokiem za palcem naczelnego.
Cytat:
Szpital psychiatryczny zatrudni trębacza i wokalistkę do uczestnictwa w ceremonii pogrzebowej. Ubranie żałobne we własnym zakresie. Możliwa stała współpraca.
- Blackwood ma piękną żonę i atrakcyjną córkę - podjął na nowo Woodbridge - spotkasz się z nimi, może zgodzą się na wywiad. Ciekawym pomysłem jest też reportaż o działalności charytatywnej Deanny w New Orelan Sanitarium. Córeczka milionera Milli interesuje się samolotami, przyjaźniła się z Amelią Earhart. Kobiety w samolotach to może być niezły temat. Sebastienne zainteresuj się kobietami. - ta myśl pewnie pochodził od matki Lovella, które życzyłaby sobie zobaczyć syna na obiedzie z jakąś miłą narzeczoną.

[MEDIA]http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/e8/NYA_Poster_Illinois_1937.jpg[/MEDIA]

- Kobiety pracujące. Kobiety pilotujące samoloty. - uśmiechnął się John. - Już widzę minę Ballarda i jego redneck’ów (czerwonych karków), plujących na wszystko, co nie mieści się w ich małych mózgach. Czytelnicy Item'a myślą, że świat starych wartości będzie trwał. Chcieliby, aby tak było. Kobiety przy garach i z gromadką dzieci. Ale idzie nowe. Kobiety głosują, a to dopiero początek. W Europie rodzą się nowe potęgi. Komuniści rosną w siłę. Niemcy mają utalentowanego przywódcę, w tym tempie szybko się odbudują. Na szczęście mamy Roosevelta. O spójrz na działalność pierwszej damy. To jest właśnie nowy styl. Kobiety też mogą wyznać trendy i Eleanor Roosevelt to robi. Edukacja i prawa kobiet, odwiedzanie przytułków, wspieranie czarnych. Nie pochwalam tylko tych jej komunistycznych sympatii. Nie chce mi się wierzyć, że występowała na kongresie American Youth z tymi młodymi komunistami. Co prawda Franklin Delano wysłał do Związku Radzieckiego ambasadora, ale...

- Sebastienne to my jesteśmy awangardą i my wytyczamy szlaki i promujemy nowe trendy. Ale to nie znaczy, że możesz iść te swoje udziwnienia. Rzetelne dziennikarstwo. Chwytliwy tytuł. Interesujący lead. Nie zapominaj o Five Ws and How. Zresztą, co ja ci będę tłumaczył. Powinieneś już wiedzieć jak masz pisać. Mam być zadowolony. Zajmij się tym o co proszę.



Luigi Giordano przeszedł się po mieście, popytał, a jak pytania są właściwie zadane to znajdują się odpowiedzi. Dowiedział się, że tej feralnej nocy o jego samochód opierała się Lulu Sue. Tak przynajmniej twierdzili świadkowie, którzy przekazywali sobie tę opowieść z ust do ust jak ostatniego papierosa palonego po machu, nieco zmiętego, ale w smaku lepszego niż zwykle. Lulu pozowała na ulicy i przy samochodzie jakby do zdjęcia, bo takiego wozu nie spotyka się, co noc. A tylko pod knajpianym neonem tej feralnej nocy było jasno jak w dzień. Niepełny negliż dodawał modelce drapieżności. W blasku neonowych żaróweczek pończochy czerwieniły się na zgrabnych łydkach. Włosy, błyszczące oczy i uśmiech dodawały jej wdzięku. Faceci stojący wokół gwizdali za każdym razem, gdy wyginała ciało w łuk i ukazywała kobiece sekrety.

Chłopaki opowiadający o tym Little Loe zarzekali się, że podobno była z obcymi mężczyznami. Trzech, może czterech i fotograf, choć może fotografa nie było. Tego chłopcy nie mogli między sobą ustalić. Nie wiedzieli też jak oni zabrali auto. Widocznie po prostu wsiedli i odjechali. Jedni poszli do kibli, gdybyś widział jej uda i usta, sam byś poszedł spuścić ciśnienie. A reszta poszła pić bo akurat przyszedł Andy i powiedział, że się żeni i stawia kolejkę wszystkim. Jak można odmówić drinka za free. Chłopaki przekazali mu informacje, że Lulu to tancerka występująca w kabarecie House of Pink Garter.


Wręczyli mu też zdjęcie będące biletem wstępu do kabaretu na dzisiejszy wieczór, za które musiał postawić kolejkę. Francesca będzie musiała obyć się kolejną noc bez męża. Taki już los żony ciężko pracującego gangstera.




Czy Milli śniła już zstępując po schodach i wsiadając do samochodu? Czy śniła rozmawiając z kierującym Jose? Czy śniła jadąc ulicami Nowego Orleanu do rezydencji wuja Jo? Czy już wtedy śniła? Myśli Milli biegły. Projektowały obrazy.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=J_YaxIL8MvM[/MEDIA]

Milli przebudził się z sennego majaka.Przyśniła jej się macocha z bronią, zakrwawionymi rękami. Czyżby miała coś wspólnego ze śmiercią ojca. Macocha występująca na scenie. Ojciec opowiedział Milli, że poznał Deanny gdy występowała na scenie.


Ciocia serdecznie przywitała Milli, ale niestety senator musiał wyjechać do Waszyngtonu. Zostawił jej kartkę.

Cytat:
Kochanie wyjechałem w pilnych sprawach do Waszyngtonu. Przepraszam, że nie mogę być teraz z tobą. Ale mam wizytę w Białym Domu. Wrócę za trzy dni. Wiem jak Ci trudno. Zadzwoniłem już do domu pogrzebowego. Mój asystent Andy White się zajmie przygotowaniami do pogrzebu, zgłosi się do ciebie. Ciocia zapewni Ci wsparcie. Jeszcze raz przepraszam. Wujek Jo
- John musiał wyjechać co my biedne zrobimy. Taka tragedia. - lamentowała ciocia, popijając kolejnego drinka.




Deanna rozejrzała się czy nikt ze służby nie kręci się w pobliżu i próbował dobrać się do sekretów przybranej córki. Sypialnia był zamknięta, a kluczyk zapewne zabrała ze sobą przezorna Milli. Zamek był zbyt porządny, aby go wyłamać i nie było szans dostać się do środka.

Drzwi drugiego pokoju, który był garderobą nie stawiały oporu, widocznie służąca zapomniała ją zamknąć. Za czasów choroby poprzedniej pani Blackwood mieścił się tutaj ogród i ptaszarnia, najróżniejsze kwiaty pyszniły zewsząd, ale kwiaty zniknęły podobnie jak obszerne woliery, rattanowe meble i fotele zostały zastąpione przez szafy i wielkie lustra. Stała tam secesyjna toaletka.

Dębowy rzeźbiony mebel połączenie skrzyni z lustrem zwieńczonym rozbudowanym frontonem. Spora szafka z półkami zamykana podwójnymi drzwiczkami o ozdobnych płycinach. Deanna spojrzał na szufladę ukrytą pod dekoracyjnie wyciętym blatem, o falistej linii oraz zaokrąglonych narożach. Lustro po bokach obramowane było kolumnami wyrastającymi z dzbanuszków osadzonych na prostopadłościennych cokołach. Naroża szafki były podkreślone wystającymi nieco do przodu ryzowanymi pilastrami. Otwory do zamków szafki i szuflady osłonięte są ozdobnymi szyldami.


Deanna pamiętała sprzeczkę o ten mebel, gdy chciała zmienić przyrdzewiałą w kilku miejscach szybę kryształowego lustra i bejcować oskrzynie toaletki. Milli się na to nie zgodziła i przekonała tatusia, że to jej należy się ten piękny mebel. Teraz pewnie trzeba będzie dochodzić się o cały majątek.

Uwagę Deanny przykuła szpilka długa na cal, na którą były wbite bileciki od mężczyzn jakie dostaje się w kwiatach lub prezentach. Jeszcze niedawno Milli pewnie mogła nabijać w ten sposób papierki po drogich czekoladkach. A teraz mężczyźni. Kto wie jak długo zbierała się te przyszpilone liściki. Główka szpilki była czarna, wdowi kolor. Wszystkie liściki były podobne i zawierały nudne wyznania, dozgonnej wdzięczności, przyjaźni i miłości. Nic co mogłoby pogrążyć panienkę Milli. Chyba, że któryś z chłoptasiów zna jakieś jej sekrety. Zapamiętała kilka nazwisk. Ale trzeba było tych chłopców i ich liściki nabić z powrotem. Nagle coś uderzyło w okno. Deanna wzdrygnęła się. Ptak. Palec omsknął się i szpilka rozcięła jej palec serdeczny prawej ręki. Wdowa szybko podniosła go do ust, aby nie spadała kropelka krwi mogąca ujawnić myszkowanie w pokojach pasierbicy. Rozcięcie było dosyć głębokie. Zaklęła z palcem w buzi. Chwyciła długie czarne rękawiczki, owinęła nimi rozciętą rękę. Udała się do swojej części domu.
 
Adr jest offline