| - Night, myślałam, że chwilowo Ci nieco przeszło z tymi flakami i innymi takimi, po kolana. Przypominać nie musisz, mówiłam przecież, że będzie okazja żeby się dozbroić, no to się w Hell’s Bells dozbroimy.- dodała Leena.
- Trzymajcie się mnie, to nikomu nic nie będzie - Młotek zatarł ręce a potem uderzył pięścią w otwartą dłoń - Kapujecie co mam na myśli?
- Obawiam się, że zmiany w mózgu są nieodwracalne – Night zaśmiał się przekornie. – Spokojnie, nie będę szukał rzeźni, sama mnie znajdzie. Mam wszystko czego trzeba, brak slotów pancerza i pomysłów na więcej, tylko karabin Gaussa zamiast robić robotę wciąż w częściach leży i marnieje, ale wy możecie pomyśleć nad dozbrojeniem, jak najbardziej zachęcam.
- A słyszałem że w tym podobno chodzi o wzbogacenie się kosztem innych, a nie o pozwolenia i dołączanie do tajnych klubów. - tutaj Fenn zrobił cudzysłów palcami - No ewentualnie o wolność i przygodę jak ktoś jest romantykiem. Ale mniejsza. To ponawiam pytanie: co to za sojusznicy? - Wzbogacenie się kosztem innych jest proste. Cała sztuka jednak polega na przetrwaniu po zdobyciu owego majątku, gdy przedstawiciele prawa gonią za tobą. Miejsca takie jak to… pomagają w tym.- wyjaśnił Doc.
- Kupimy wielką wyjebistą wyrzutnię rakiet! Mogę ją nosić i odpalać, Night może robić za celowniczego - ucieszył się Bix szukając po kieszeniach ulubionych pisemek ze spluwami, zapewne by pokazać im co miał na myśli, ale póki co wypadały tylko pornosy.
- Jeśli będzie taka dostępna, Bix - wtrąciła Becky. - A co do sojuszników - podjęła temat przy którym obstawał Fenn, - Będą to piraci, podobni do naszej załogi. Może liczniejsi - odpowiedziała na początek. - A jeśli pytasz dokładnie, tooo, skąd u licha mamy wiedzieć? Mogę ci wymienić ponad setkę moich znajomych, a Leena drugie tyle. Tylko potem się okaże, że trafimy na kogoś zupełnie innego - wyjaśniła spokojnie. - Cierpliwości. Zobaczymy kto tam będzie, i tyle - zbagatelizowała problem ich niewiedzy.
- To lecimy spotkać się z ewentualnymi czy szukać sojuszników? Bo raz słyszę tak a raz tak, a to jest różnica. Uzgodnijcie w końcu wspólną wersję bo człowiek nie wie na czym stoi. - Fenn mówił to nie z pretensją w głosie, nie czepialsko raczej od tak, by dowiedzieć się na czym stoi - Bo jeśli szukać to zamiast całej gadki i niby “narady” wystarczyłaby wzmianka, bo nic nie mamy co ustalać. Ja osobiście nie pomogę w tym przypadku bo pierwszymi piratami z którymi miałem do czynienia w inny sposób niż zlikwidować, to Wy. Nawet nic nie wiem o tym Hell’s Bells. - rozłożył ręce - Bix pewnie też nie, a Vis i Rose już na pewno. Jedynymi którzy cokolwiek mogą wiedzieć i kojarzyć to kapitan, Ty Becky, Doc i pewnie Night. A i Tomi.
Odwrócił się twarzą do Bixa by do niego zagadać.
- Przydałoby się kupić jakiegoś Devastatora, do bitew w przestrzeni. O posługiwaniu się na planecie, statku czy innej stacji zapomnij, ale tam gdzie nie ma grawitacji jest idealny, a dziury robi takie że cały się w niej zmieścisz. Tylko odrzut trzeba korygować bo odfruniesz w pizdu, a to trzeba umieć.
- Ja jestem uczciwym obywatelem i nie znam żadnych piratów - obruszył się Tomi na insynuacje Fenna. A Becky zachichotała cicho, rozbawiona jego blefem.
- Poza Becky. - Suzh uśmiechnął się do Tomiego, po czym zwrócił się do kapitan i pilotki - Widzicie? Jest jeszcze lepiej bo wciągacie zwykłego cywila w takie sprawy.
Tomi nie skomentował. Wyjął wyłudzonego szluga i zapalił. Nie był to tytoń, ale lepsze niż siano chulownów.
Kapitan w tym czasie zgasiła swojego peta w popielniczce.
- Nie chciałam Becky przerywać, bo tak ładnie nawijała - Leena przewróciła oczami, po czym spojrzała na Fenna - Lecimy się spotkać z konkretną grupą, nie będziemy szukać w ciemno… i tyle w sumie chwilowo musicie wiedzieć - Kobieta zakończyła wyjaśnianie w bezczelny sposób. - Ale jeśli komuś uda się przy okazji załatwić kolejny sojusz, to ja się nie obrażę z tego powodu.- stwierdził z uśmiechem Bullit.
“To na chuj było pytanie o pytania skoro na najważniejsze nie chce odpowiedzieć? I to jeszcze w taki sposób.” pomyślał Suzh, nic nie mówiąc, wzruszając jedynie ramionami. Więcej pytań nie miał, i nie sądził by i inni mieli, dlatego znowu odwrócił się bokiem do stołu i zaczął dłubać palcem w zębach tracąc większe zainteresowanie resztą. - Dobra, to pani kapitan dwie sprawy - odezwał się Tomi - Fajki, tzn. prawdziwe fajki - wskazał popielniczkę.- Bez tego robię się społecznie nieprzystosowany. A zamiennik od Doca, nie spełnia wszystkich norm jakie powinny spełniać szlugi. I druga sprawa, splówa, swojej nie odebrałem z depozytu, bo jakoś nie było kiedy. A że teraz pełno wokoło będzie bandytów to przydałoby się coś do obrony. Nie będę przecież latał z gwoździarką, bo to nieprofesjonalnie wygląda.
- Na to drugie to ja mogę coś poradzić. Przyjdź później do mnie to coś Ci dobierzemy. - odezwał się Fenn do Tomiego, nie odwracając się jednak przy tym.
- Pistolet dostaniesz od Fenna. - Zatwierdziła ten fakt oficjalnie Leena, po czym wyciągnęła z kieszeni napoczętą paczkę fajek i zapalniczkę. Podała je Tomiemu - Masz na początek, zatrzymaj.
- Dopiszcie do listy zakupów 2 kartony fajek. - Powiedziała do towarzystwa. - I dla mnie też dwa kartony - dodał Tomi - zapalniczkę mam - zgarnął paczkę i wyjął papierosa. Przez chwilę go oglądał po czym z namaszczeniem zapalił. Tak, w końcu, po tylu latach… ile to było… Szybko policzył w pamięci, wyszło 63 dni. A czuł się jakby trwało latami. |