Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2018, 22:15   #112
Prince_Iktorn
 
Prince_Iktorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Prince_Iktorn ma wyłączoną reputację


- Na nich! Nowe mamusie brać żywcem! – Skrzekliwo-zgrzytliwy głos rozległ się po polance. W tej samej chwili powietrze zgęstniało od pocisków. W ciemności kamienie i małe oszczepy poleciały w stronę wędrowców. Jednocześnie usłyszeli jednoczesny tupot i szelest wielu par stóp, zbliżających się do nich w mroku nocy. W przyćmionym świetle księżyca napastnicy byli ledwie widoczni, z trudem udawało się rozróżnić poszczególne zdeformowane kształty. Zadziwiająco celny jak na te warunki ostrzał zmusił wojowniczki do uniesienia tarcz, jednak jeden z napastników miał mnóstwo szczęścia lub wielkie umiejętności. Bhatra nawet nie zauważyła, jedynie poczuła, gdy z jeden z kamieni z głuchym stukiem odbił się rykoszetem od tarczy i uderzył ją w głowę. Zamroczona i oślepiona krwią płynącą z rozciętej skóry Amazonka zatoczyła się, oszołomiona bólem.
Bhatra potrząsnęła głową, rozjaśniając myśli. Błyskawicznie sięgnęła po nieodłączną flaszkę, z żalem pociągnęła ostatni łyk, po czym wylała resztę na leżące na ziemi posłania. Następnie uderzeniem miecza o rant tarczy skrzesała iskry, które spadły na pokryty gorzałką materiał. Suche koce szybko zajęły się ogniem, a Amazonka ruchem miecza zarzuciła je na niski murek, oświetlając obozowisko. I wtedy wszyscy je zobaczyli. Nie większe niż półtora metra, pokurczone i zdeformowane ciała, ni to ludzkie, ni to zwierzęce. Przepełnione nienawiścią oczy spoglądały na wędrowców, zaś paszcze wszystkich stworów wydały z siebie gniewny syk na widok ognia, który rozświetlał mroki nocy. Długie zęby wyszczerzały się w stronę towarzyszy, zaś łapy uzbrojone w kamienie i potężne pazury wyciągały się w stronę trójki wojowników. W tym momencie brzęknęła cięciwa. To Marcus, przemieściwszy się nieco dla lepszego pola widzenia posłał jednego ze stworów z powrotem w czeluści piekieł. Łuk z żelazodrzewa posłał strzałę z siłą, która wystarczyła aby ta przeszła na wylot, niewielkie ciało padło do tyłu. Jednocześnie Samarytha lekko rozkręciła czakram na palcu, po czym cisnęła w najbliższego stwora. Wirujący dysk przeleciał nad murem i z wielką siłą wbił się w czaszkę bestii, która okręciła się w półobrocie zachlapując krwią swoich towarzyszy.
Amazonka nie tracąc czasu rzuciła się do przodu, przez wyrwę w murku. Grad ciosów spadł na zaskoczone istoty, które nie spodziewały się takiego zachowania ze strony tych, których uważały za swoją zdobycz. Ostrze wojowniczki ze świstem cięło pokręcone ciała, błyskawicznie kończąc życie dwójki napastników. Ledwie kątem oka Bhatra dostrzegała Samarythę. Krótkowłosa czarnulka z dzikim krzykiem, któremu towarzyszył zajadły skrzek Zgubka, spadła na jednego ze stworów niczym orlica na zdobycz. Potężnym ciosem przerąbała go niemal wpół, od barku aż po krocze i dopiero po mocnym kopnięciu truchła zdołała oswobodzić broń. Marcus natomiast spokojnie wymierzył. Było blisko, bardziej niż preferował, ale ani światło w oczy ani murek nie sprawiły mu problemu i kolejny potworek padł ze strzałą w sercu. Fala stworów rzuciła się na towarzyszy. Niestety dla nich, ponownie nie docenili Samarythy, która tarczą podbiła w górę łapy szarżującej istoty i płynnie wbiła jej miecz w brzuch. Następna dopadła Bhatry, jednak ta zamaszystym cieciem pozbawiła ją głowy. Niestety nieco zbyt zamaszystym, co kolejni przeciwnicy natychmiast wykorzystali. Zasypali wojowniczkę gradem ciosów, jednak jakaś bogini musiała czuwać nad Amazonką. Pazury żłobiły długie rysy w drewnie tarczy, zostawiały też krwawe szramy na ramionach i nogach wojowniczki. Bhatra próbowała odpowiedzieć, jednak furia przeciwników była zbyt wielka i jej cios chybił celu. Niedaleko Samarytha miała podobną sytuację, gdy atakujący ją stwór ciął pazurami to z lewej to z prawej, ze wszystkich sił starając się dosięgnąć jej ciała. W większe kłopoty wpadł Marcus. Trójka stworów z iście diabelską zwinnością pokonała murek i obskoczyła łucznika. W jednej chwili Pogranicznik musiał zwijać się i odbijać łuczyskiem pazurzaste łapy, próbujące zakończyć jego życie.

- Pieczone mięssso!
Z dzikim okrzykiem dwójka atakujących naparła na niego ile sił, aby wepchnąć go na płonące koce, jednak Marcusowi zaprocentowało podglądanie szkoleń falangi i gwardii Darsus. W ostatniej chwili zdołał się zaprzeć, trzymanym w obu rękach łukiem zdołał przetrzymać dwa napierające na niego potwory, choć w plecy i ich okolice zrobiło mu się dość ciepło… Stwory szybko wyciągnęły lekcję z błędnej taktyki i rzuciły się zarówno na łucznika, jak i na wojowniczki, zajadle tnąc pazurami. W szaleńczym tańcu natarć i uników, ataków i obrony, szpony bestii znaczyły krwawe bruzdy na ciele Amazonki, która z ledwością wywijała się dwójce swoich przeciwników. Przeciwnik Samarythy albo nie słyszał, albo nie obeszło go wezwanie aby kobiety brać żywcem. Jego oczy płonęły furią, gdy wreszcie udało mu się dosięgnąć wojowniczki, a jego potężne pazury zerwały przepaskę na piesiach gladiatorki, przeorały jej bok, rozcinając także spódniczkę. Samarytha mogłaby dziękować bogom, gdyby się do nich modliła, gdyż tylko niesamowity uśmiech losu sprawił, że rana nie była groźniejsza.

- Zabić! Zabić! Zabić mięso!
Trzy stwory nie dały łucznikowi złapać tchu. Bronił się rozpaczliwie, odbijając szponiaste łapy łuczyskiem i choć kilkukrotnie pazury zgrzytnęły po zbroi, to tylko raz trafiły go w nieopancerzoną rękę, zostawiając głęboką ranę. Ból promieniował z rany ręki na niemal cały bark Pogranicznika, uniemożliwiając mu jakąkolwiek koncentrację.

Bhatra obróciła się, tnąc to jednego, to drugiego przeciwnika. Ten, który z nią walczył, zdołał odskoczyć, ale drugi, który zranił Samarythę, nie spodziewał się ataku z boku. Szybki cios przeciął jego tors, a bezwładne już ciało padło w zarośla.
Gladiatorka z dzikim okrzykiem ruszyła w stronę stworów atakujących Marcusa. Jej krzyk był tak przejmujący, że sam łucznik niemal obrócił głowę ze strachu, aby zobaczyć, jaki nowy przeciwnik właśnie pragnął utoczyć jego krwi… nie o jego krew jednak chodziło wojowniczce. Niczym Banshee, Wyjąca Śmierć z legend ludów Północy, spadła na stwory, które aż zamarły, zaskoczone. Potężne cięcie rozszczepiło łeb jednego z przeciwników, a pozostali zadrżeli i cofnęli się nieco, nabrawszy nagłego respektu do półnagiej, zakrwawionej kobiety.
Pogranicznik od razu skorzystał z okazji. Celne kopnięcie, tam gdzie mężczyznę najbardziej by zabolało posłało jednego ze stworów na ziemię, gdzie zaczął zwijać się z bólu. Natychmiast spróbował pochwycić drugiego, ale zanim zdołał zamknąć chwyt, musiał odskoczyć, gdy stwór, widocznie odruchowo kłapnął zębami, o cale mijając twarz i szyję łucznika. Potwór, otrząsnąwszy się z szoku, zwinnie ominął Marcusa, po czym rzucił się z pazurami na Samarythę. Jednak i on nie docenił szybkości gladiatorki. Błyskawiczny wypad dziewczyny dosięgnął stwora wpół kroku, gdy sztych miecza zagłębił się w jego sercu, a tarcza uderzyła w wykrzywiony pysk. Tymczasem Amazonka także nie próżnowała. Miecz i tarcza Bhatry unosiły się i opadały w śmiertelnym tańcu, ciągnąc za sobą smugi krwi, gdy wojowniczka wymieniała ciosy z pozostałymi przeciwnikami, którzy w szale bojowym, bez myślenia o własnej obronie próbowali dosięgnąć jej ciała szponami i zębami. Nie zdołali. W ciągu kilku uderzeń serca zginęli jeden po drugim.

Na otoczonej ruinami polance zapadłą cisza przerywana jękami ostatniego ze stworów. Zapalone posłania nadal dawały światło, ale było jasne, że niedługo zaczną przygasać.
 
__________________
-To, że 99% ludzi jest innego zdania niż Ty, wcale nie znaczy, że to oni mają rację.
Prince_Iktorn jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem