Wstał powoli. Był wyższy o półtorej głowy od dziewczyny... jak wchodziła zdawał się być niższy. A palce doni wyczuwały chropowatość skóry i ciepło. Jego skóra była rozpalona.
- Mam gdzieś ludzi, chce tylko byście zostawili mnie w spokoju - warknął. - Nie chcę robić za żandarma. Odejdź stąd póki możesz. Zabierz ze sobą przyjaciół. I nie wracajcie.
[spoiler]
Ech, naopowiadałem jak to Margaret raz dwa załatwi sprawę, a tu kości w poprzek
Do tego poruszyła kwestie, które drażnią Slaga co dało minusy. Slag jest o krok od wybuchu.
[/spoler]