Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-04-2018, 10:02   #279
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
- Jedynym rozsądnym powodem, by ujeżdżać byka, jest spotkanie z pielęgniarką - powiedział James Stafford, naciągając na głowę kapelusz, który o mało nie wyślizgnął mu się w przepaść. Grey 39 wisiał właśnie przypięty pasami do “sufitu” i beztrosko dyndał nogami, taksując opanowanym spojrzeniem wnętrze lądownika.
Na trzy miejsca przy ścianie po stronie Stafforda, dwa były zajęte. Najbliżej jednego rogu znajdował się nie kto inny jak właśnie on. Kiedy kowboj spojrzał w bok, na środkowym miejscu zobaczył ciemnowłosą, zgrabną strzelec wyborową. James nie mógł narzekać na złe sąsiedztwo. Ostatnie miejsce było aktualnie puste po nieszczęśniku, który wypadł z kapsuły.
- Hej, żyjesz? Mocno przywaliłaś - Stafford odezwał się ponownie, przyglądając się z oszczędną troską pannie Nyoka.
Krew spływająca po skroni Zoe i powoli kapiąca na “podłogę” mogła sugerować, że na pewno w coś przywaliła.
- Żyję jestem przytomna i mam wszystkie kończyny. Więcej na razie nie mogę oczekiwać - mruknęła nie zwracając uwagi na ciepło rozchodzące się pod jej włosami. Musiała w coś zdrowo przygrzmocić, na szczęście nie na tyle by nie orientowała się w sytuacji, a ta… no cóż, nie należała do najlepszych.
-No to teraz cowboyu możesz się popisać.. - urwała by rozejrzeć się dookoła i zorientować w sytuacji. Oszacowała ich szansę przeżycia i najbezpieczniejszą drogę po czym zwróciła się do Stafforda - Dołem?

Grey 39 powiódł wzrokiem na wspomniane przez Zoe wyjście i zadumał się na moment.
- Lubisz wyzwania. Podoba mi się - zagaił z uśmieszkiem James, po czym skinął zgodnie głową.
- Moglibyśmy spróbować wspiąć się razem. Powinniśmy się zmieścić - dodał, wracając spojrzeniem na lico towarzyszki.
- Masz jakieś zabawki w swoim pancerzu, które mogłyby ci w tym pomóc? Ja mam skoczne buty, ale nie wiem, na ile się tutaj przydadzą - zapytał jeszcze.
- Nic co przydałoby się w tej chwili - mruknęła po kilku sekundach zastanowienia, wzrokiem wciąż starając się objąć całe pomieszczenie. Chciała przewidzieć wszelkie ewentualności, szczególnie takie, które mogłyby potem skutkować ich śmiercią lub poważniejszymi uszkodzeniami ciała.
- Dobra.. nie ma czasu, bo zniosło nas z jakiś kilometr, to dodatkowe pół godziny marszu z takim osprzętem i w takich warunkach.- przeliczała coś w głowie, po czym przytaknęła do własnych myśli i zerknęła na towarzysza niedoli. -Cowboye przodem, tak to było?

- Kowboj bierze krok w tył tylko przed skokiem w przód - odparł James, uginając lekko rondo kapelusza w stronę kobiety. Następnie łapiąc się wystających elementów kabiny, odpiął pasy swojego fotela. Jednocześnie zakołysał się i zawisł na rękach. Ciężar Parcha znajdował się teraz bezpośrednio nad skazańcem znajdującym się na przeciwległej ścianie. W przypadku jego upadku ktoś będzie miał bliskie spotkanie ze “skocznymi butami” Greya 39.
- Jak na placu zabaw - zaśmiał się cicho Stafford, totalnie ignorując przepaść, nad którą się znajdowali oraz wdzierający się do środka kapsuły gaz.
- Nie zapomnij o sprzęcie - dodał Parch, przesuwając się po ścianie w stronę swojego plecaka z wyposażeniem.
- Mhm- było jedynym dźwiękiem, które padło od strony panny Nyoki, nim nie poszła w ślad za Staffordem. Odpięła się z pasów i zawisła w powietrzu by ostatecznie powoli ześlizgnąć się w dół, tak by nie zostawić nikomu odcisku swojego buta na twarzy. Krew spłynęła w dół jej policzka i podrażniała skórę. Zoe starałą się to jednak ignorować, bo to nie był moment na zabawę w opatrywanie, gaz może zabić ich w kilka chwil, albo i szybciej. Dlatego nie zwlekając dłużej ostrożnie przesunęła się do swojego szpeju.
- Masz w tym plecaku coś, co się nam przyda?- zapytała jeszcze by mieć ogląd na to w jak bardzo czarnej dupie byli.
- Nic, co przydałoby się w tej chwili - James zacytował Zoe, jak małpa po gałęziach przesuwając się przed nią w stronę przytwierdzonego ekwipunku.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline