Neverwinter
Stimy Yol "Trzewiczek" - po wybiegnięciu z karczmy.
Wybiegł z karczmy i wmieszał się w tłum, a potem zwolnił. Raz obejrzał się za siebie, ale miał wtedy przed sobą tylko kotłującą się masę ludzi i nieludzi. Chyba słyszał jak ktoś go woła. Ruszył w przeciwnym kierunku.
Stimy czas jakiś siedział nad morzem w miejscu, gdzie dobrych kilka dni temu puszczali razem z Shavrim kaczki. Trzewiczek nie miał pieniędzy na leczenie, ale miał diadem. Diadem zaś był potrzebny, by ocalić Shavriego.
~
Choć tak naprawdę… ~ Stimy pokręcił nosem i ze złością cisnął kamień w taflę wody, tak, że nie odbił się ani razu ~
...tak naprawdę nie musi tam wracać, poza tym Turmalina chciała ich wykurzyć, no i ja. Stimy “Yol” Trzewiczek też chciałem i Pan z Brodą chce i burmistrz chce, wszyscy chcą tylko każdy się boi...
Czas jakiś niziołek przesiedział nad morzem, patrząc na falujące morze. Tak jak woda unosiła się i opadała na zmianę, tak i w nim rósł na zmianę to gniew to spokój, który to zaraz miał rozbić się o rezygnację, wywołując wzburzenie, tak jak i morska woda wzburza się uderzając o brzeg wzbijając tym samym wściekłą, słoną pianę. Każda fala przypominała mu jednak o nieubłaganie mijającym czasie. Przez chwilę zastanawiał się, czym właściwie jest “czas” i czy to aby nie jakiś wymysł ludzi. Nie czuł tego, ale według wszelkich informacji nie było z nim dobrze. Potrzebował więc pieniędzy. Może spróbuje przyjąć kult Sulene, to dostanie zniżkę, no a jak już będzie zdrowy weźmie się za tych Tressendarów i ich księgi… ale to jutro.
~
Wcześniej...~ Stimy siedząc jeszcze chwilę wyciągnął wskazujący palec i wycelował w miejsce, gdzie jak pamiętał były jakieś bogatsze dzielnice, zresztą to było niedaleko portu, więc był prawie na miejscu.
-
Pierwszy cel, dom handlowy! Dom Aukcyjny Portu Tarmalune
-
Dom... Aukcyjny... Port... Tarmalune! - powiedział na głos Hin w kapeluszu, wskazując palcem każde kolejne czytane słowo. -
To chyba tutaj jest ten Dom Aukcyjny Port Tarmalune! - Stimy lekko podskoczył i wbiegł na schody prowadzące do okazałego budynku. Jeszcze przed wejściem zatrzymał się, by popodziwiać emblemant nad drzwiami.
Wnętrze było iście magiczne dla osoby takiej jak Trzewiczek. Towary przeróżnych gabarytów przechodziły z rąk do rąk, a wiele z tych rąk - w ocenie niziołka - nie należało do kupców, lecz do awanturników właśnie. Takich jak on. Zresztą Stimy był nie w ciemię bity i na żebraka nie wyglądał, a na podróżnego kupca właśnie.
Tylna część budynku wyglądała na obszerny magazyn i miała chyba bezpośrednie połączenie z rzeką i portem. Z przodu rozmieszczono liczne pomieszczenia oddzielone od głównego korytarza ladami, a napisy w przeróżnych językach informowały jakiego rodzaju towar można w danym punkcie zakupić lub sprzedać. Dla niepiśmiennych wymalowano odpowiednie szyldy. Nieco dalej widać było przejście do obszernej sali, gdzie - sądząc po dochodzących stamtąd
okrzykach - odbywały się aukcje.
To w tym kierunku właśnie podążył nasz niziołek. Po drodze rozglądał się na boki szukając kogoś, kto mógłby wprowadzić go w tutejszy świat handlu, albo chociaż jakiegoś regulaminu wywieszonego… na przykład na drzwiach. Nie był to oczywiście pierwszy dom handlowy jaki Stimy odwiedzał, ale w tym akurat jeszcze nie był, więc wolał zapoznać się z zasadami tu panującymi. Wydawały się one dość jasne. Przy wejściu do sali aukcyjnej, chronionym przez dwóch zbrojnych, siedział ktoś w rodzaju
skryby. Na pulpicie leżała gruba księga, w której najwyraźniej zapisywał wchodzących. Obok wisiała lista dzisiejszych i jutrzejszych aukcji. Obok znajdował się dość krótki Regulamin.
Każdy może oddać rzecz, usługę, inwentarz, zwane dalej Przedmiotem na aukcję na czas 1 dekadnia. Koszt - 10 sz.
Jeśli Przedmiot się nie sprzeda, można przedłużyć termin. Koszt - 15 sz.
Jeśli Przedmiot się sprzeda w ciągu dekadnia DA pobiera 5% prowizji; w ciągu dwóch dekadni prowizja wynosi 7%.
DA decyduje o przyjęciu Przedmiotu i robi wstępną wycenę za 10sz.
Wystawca ustala minimum za jakie chce sprzedać Przedmiot;
DA może odmówić sprzedaży Przedmiotu.
|
Wydawało się to dość jasne, z tym że Stimy potrzebował gotówki teraz, a nie za dzień, dziesięć czy pięć.