Po powrocie z mało owocnego obchodu, Berwin z niejakim uczuciem zawodu zdał relację swoim kompanom: - Trzy cmentarze. Żaden nie wydał mi się znajomy. Ale …
Hraban wyciągnął swoją ukochaną fajkę, by po chwili rozkoszować się tytoniem. - Gdybym był plugawym nekromantą, to cmentarz komunalny byłby najbardziej obiecujący. Nie ma co jednak gonić króliczka, jak ten jest pod nosem.
Stwierdził spoglądając w kierunku tajemniczego wozu na uboczu. - Zamierzam zarwać nockę i to nie na pijaństwie i zabawie ze strigankami w „szukamy wursta”, ale na obserwowaniu tego jeb …, chciałem rzec, wielce zajmującego wozu. Ktoś chętny na pomoc przy wartowaniu? No dalej panowie. Jeśli się mylę i we łbie mi się miesza, to najwyżej się nie wyśpimy, ale jeśli mam rację i coś jest na rzeczy, to przynajmniej nie skończymy, jako nieumarlaki.
Zachęcał jak mógł. |