Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-04-2018, 22:03   #58
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Zafara dzięki swojemu wyjątkowo wyczulonemu zmysłowi shinsoo był w stanie tropić zaginioną Lolę prawie tak dobrze jak zrobiłby to latarnik, co biorąc pod uwagę, że latarników miał koło siebie dwoje było wysiłkiem całkowicie zbędnym. Nie miał pojęcia dlaczego Yin zaprosił go do uczestnictwa w poszukiwaniu swojej znajomej skoro bez problemu mógł zająć się tym sam. Mimo wszystko długouchy za nic by z tej wycieczki nie zrezygnował ponieważ tylko tak mógł trzymać Soni na oku. Zauważył że także Yin wyjątkowo interesuje się dziewczyną z tym że skupiał swoje spojrzenie głównie na jej pośladkach. Z jakiegoś względu Zafarze to się nie podobało, posłał mężczyźnie nieprzychylne spojrzenie spod zmarszczonych brwi i od tej pory dbał żeby zawsze znajdować się między nim a swoją przyjaciółką. Odpuścił tylko na chwilę żeby podnieść spinkę Loli a kiedy wrócił wręczył ją Yinowi jakby chciał powiedzieć że to na czym powinien się teraz skupić to poszukiwania a nie pupa koleżanki.

Zazdrość Zafary była urocza, te krzywe spojrzenia, zajmowanie pozycji, jak na polu bitwy… Ciekawe czy futrzaka łączyło coś kiedyś z Soni. Ale nie było teraz na to czasu.

- Jeżeli chcemy ją znaleźć w miarę szybko, to przyda się jeszcze raz włamać do tej budki. Może i to ryzykowne, ale nie mam teraz lepszego planu. Źle mi się myśli… - dodał cicho po chwili.

Wpatrzył się w spinkę dziewczynki, zastanawiając się co się może z Lolą dzieje. Miał nadzieję, że wszystko będzie w porządku…

Soni obejrzała spinkę, po czym cichym głosem powiedziała do obu panów:
- Nie wiem, czemu, ale mam takie niedobre przeczucie, że nie powinno nas tu być. Jeśli mamy hakować budkę, to zróbmy to szybko.
OK, pora była późna, noc miała to do siebie, że w różnych istotach wzbudzała instynktowny strach przed ciemnością i tajemnicami w niej skrytymi, ale jak dla Zafary okolica wydawała się całkiem spokojna, a nawet i cicha. Po ulicy nie wiele stworów się szwendało, a ich trójka wyglądała raczej na znajomków, co czekają na kogoś pod teleboksem niż na grupkę chuliganów, co dokonywała pospolitych aktów wandalizmu, więc jedyne, na co mogli się narazić, to na jakąś tutejszą straż miejską albo jakiegoś idiotę, co szukał guza i połamanej szczęki. Po licznych incydentach nawet trudno było Zafarze i Yinowi przyjąć to, że można sobie stać pod gołym, sztucznym niebem i żyć normalną chwilą, a nawet zapomnieć, że jest się w Wieży, w której częściej panował wyścig szczurów niż laba.

Soni rozejrzała się wokół jeszcze raz z ostrożnością, po czym poprosiła Zafarę o stanie na przysłowiowej warcie, aby w razie niepowodzenia w akcji pomógł im zwiać stąd, licząc na to, że nie natkną się na jakiegoś nadgorliwego rankera lub bardziej nadgorliwego mundurowego. Androidka zabrała się z hakowanie, ale tym razem dłużej jej to szło, w akompaniamencie złorzeczenia zakończonego prychnięciem.

- Cholera, no - westchnęła ciężko. - Musieli zaktualizować w międzyczasie, serio? - to nie zwiastowało dobrych wieści. W pewnym momencie Zafarze zdawało się, że zobaczył jakiś kształt na granicy pola widzenia, lecz kiedy spojrzał w miejsce zwidu, niczego nadzwyczajnego nie dostrzegł.

- Dajcie mi jeszcze chwilę - Soni uparła się, że chce spróbować obejść system, ale czas się dłużył i zaczęło się robić bardziej nerwowo. Może jakaś człekokształtna istota omiotła ich wzrokiem, ale wraz ze zwiększającą się ilością przypadkowych świadków czy gapiów, zaczęło się czuć coraz bardziej ryzyko przedsięwzięcia. Nikt z postronnych nie robił co prawda nic w kierunku zatrzymywania trójki regularnych, ale było niebezpieczeństwo, że może ktoś kogoś zawiadomić, ktoś może podejść w każdej chwili i ich zatrzymać.
Długouchy oddalił się kilkanaście metrów od teleboksu i podpierał teraz ścianę jakiegoś budynku niewiadomego przeznaczenia. Stąd miał lepszy ogląd sytuacji i mógł wcześniej wykryć potencjalne zagrożenie zbliżające się do dwójki latarników majstrujących coś nerwowo przy budce. Jednocześnie wciąż był na tyle blisko, że mógł otworzyć koło nich portal, przez który mogli się ewakuować, gdyby tylko dostrzegł coś niepokojącego, a sam pozostać przy tym niezauważony. Póki co poza kilkoma ciekawskimi spojrzeniami od przechodniów nikt specjalnie się hakerami nie interesował. Mimo wszystko byłoby dobrze gdyby już skończyli.

Yin nie miał jak pomóc Soni, więc po prostu rozesłał latarnie, żeby poskanowały teren dookoła. Jeżeli dostrzeże jakieś niebezpieczeństwo, będzie mógł odpowiednio zareagować.

Soni wkręciła się w dalsze, desperackie hakowanie sprzętu, a Yin miał wrażenie, że coraz więcej niepożądanych oczu się na nich gapi - w zasadzie to już wcześniej było ich za dużo. Co prawda nie były to tłumy, ale nie dość, że już wcześniej za dużo gapiów było na tę akcję, to jeszcze brakowało tylko kamer i reflektorów oraz namolnego dziennikarzyny. Ze strony tłumu brakowało jakiejś zdecydowanej akcji, na szczęście, tylko pozostawała ta niepewność, czy może ktoś kogoś powiadomił...
Soni oderwała się na chwilę od “naprawiania sprzętu”, żeby przyjrzeć się, czy coś się dzieje. Po chwili ilość gapiów spadła, stwory straciły zainteresowanie ich trójką. Latarniczka mimo to rozczarowała się akcją, tak jakby była bliska rozgryzienia zagadki, ale jakaś przeszkoda, na którą się natknęła, okazała się nie do przeskoczenia.
- Fuck! - prychnęła gniewnie. - Prawie mi się udało, a musiało mi się zawiesić - po chwili odezwała się do Yina. - Potrzebuję mocniejszego sprzętu.

- Jeżeli z moimi latarniami dasz sobie radę w chwilę, to mogę ci wszystkich użyczyć. Ale musimy się za chwilę zbierać, mamy piękną widownię.

Soni porwała w pośpiechu latarnię, podpinając ją w szaleńczym tempie do aparatury, stukając wściekle po panelach. Wrażenie zdobywania pięknej widowni było zarówno ambiwalentne, jak i dosłowne, podnosiło ciśnienie w dobrą jak i złą stronę, wytwarzało masę adrenaliny, jak i nadmiar kortyzolu. Zafara, nie okazując tego po sobie, coraz bardziej się denerwował i miał złe przeczucia: albo coś pójdzie nie tak albo przyjedzie mundurowy i ich zabierze na spacerek na pobliski komisariat. Nagle rozległ się huk, który oderwał na chwilę zaskoczoną Soni od pracy. Hałas rozległ się niby blisko, ale jednocześnie trudno było zobaczyć jego źródło, nie ujrzeli nawet błysku. Gdy wydawało się, że to tylko ktoś zabawiał się materiałami pirotechnicznymi, kolejny głośniejszy huk rozniósł się po okolicy i co niektórzy zaczęli się rozglądać, czy to jakaś strzelanina się zaczęła. Parę stworzeń zmyło się z miejsca. Po chwili trzasnęło parę razy pod rząd, trójka regularnych szybko doszła do wniosku, że to nie jest jakaś strzelanina. Hałas rozlegał się z… lasu, bodaj tego, w którym pewien ranker miał im przeprowadzać test. Soni przerwała dalsze hakowanie, a patrząc na to, że dość szybko stracili widownię, bo ta się szybko, w mniejszym czy większy popłochu rozeszła i że stercząc w miejscu narażali się na cholera wie co, rzuciła do reszty:
- Co się dzieje?
Yin zdążył już zapomnieć o tej całej burzy sprzed paru tygodni, a tu najwyraźniej szykował się jakiś eksces. Tyle że poza tym, że było koszmarnie zimno, to nie rozpętała się burza śnieżna. Zafara dostrzegł grom padający gdzieś w głąb lasu, wydawało mu się też, że dostrzegł jakąś złotawą iskrę między drzewami. Wnet potężny piorun uderzył znów w to samo miejsce, a po około pół minucie straszny trzask rozniósł się po okolicy, zaś Yinowi nieprzyjemne ciary przeszły po ciele. I on w pewnym momencie miał wrażenie, że dostrzegł złoty błysk między drzewami, szybko go jednak stracił z oczu. Soni zerknęła w tamtą stronę i spytała chłopaków:
- Sądzicie, że… Lola mogła tam pójść? - i po chwili dodała. - Wy też widzieliście ten błysk? Co to może być? - dość zainteresowała się zjawiskiem. Najwyraźniej Zafara i Yin nie byli osamotnieni w dostrzeżeniu złotego światełka w lesie.

- Walka? Test? - rzucił w przestrzeń Yin. Nie powinno ich to teraz rozpraszać. - Spróbuj rozpieprzyć ten terminal, jakby coś się działo, to cię ochronimy.

Yin rozkazał utworzyć wolnym latarniom defensive formation nad budką, w której pracowała Soni. Samemu zaś obserwował otoczenie, gotów zareagować na wszelkie niebezpieczeństwa.
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline