Horst został wyposażony tak, jak Heinz - jako pancerny mógłby przyciągać za wiele uwagi, to miała być misja skromnych mnichów a nie demonstracja siły.
Eskorta - sześciu zbrojnych - podażała konno, w przeszywanicach i koszulkach kolczych, z włóczniami i tarczami. Dowódca, Cedryk, nosił obrożę Wilczarzy - myśliwych specjalizujących się w polowaniach na wilki, zasłaniających swoje szyje metalową obrożą - wilki miały zwyczaj skakać do gardeł. On to poprosił, by Heinz i Horst jako zwiadowcy , wysunęli się na szpicę, na kilkadziesiąt metrów do przodu - o ile las na to pozwalał, bo w wypadku braku widoczności mieli podjechać bliżej.
Z pojedycznych słów wymienianych pomiędzy eskortę znać było, że zbrojni znają historię Heinza i Horsta z plotek z baraków, jednak pod surowym okiem Cedryka koncentrowali się na obserwowaniu drogi, nie rozmawiali swobodnie.
Dwóch eskortowanych mnichów było pogrążonych w cichej modlitwie w języku klasycznym, odmawiali litanie do Sigmara. Nie przedstawiono ich, żołnierze odnosili się do nich z szacunkiem, jak do kapłanów, z własnej inicjatywy nie śmieli nawiązać znajomości.